- Zostaw mnie, Louis! - krzyknęłam.
- Katy, uspokój się, Harry będzie miał teraz operację, wszystko będzie w porządku, nie możesz tam wejść - patrzył mi w oczy trzymając mnie za ramiona. Ogarnęłam swój umysł, a nie jednak nie.
- A co jeśli umrze? - zapytałam i od razu wybuchłam głośnym płaczem, a on przytulił mnie do siebie. Niall podszedł do nas i pogłaskał mnie po plecach. Nie mogłam w to wszystko uwierzyć, gdybym nigdzie nie wyjechała, wszystko by było w porządku. To moja wina, to ja źle zrobiłam. W sumie, tak naprawdę nie wiem nawet jak doszło do wypadku. Wiem tylko, że był to wypadek samochodowy, nic więcej. Postanowiłam o to zapytać chłopców. Odsunęłam się od ciała Louis'a, otarłam łzy i spojrzałam na każdego z nich po kolei.
- Jak do tego doszło? - patrzyłam na każdego, aż w końcu Liam się odezwał.
- Prawdopodobnie Harry chciał wyprzedzić inny samochód, może nie byłoby tak źle, gdyby jechał wolniej, bo jechał naprawdę szybko, nie zdążył wyhamować i zderzył się czołowo. Osobie, która siedziała w tamtym samochodzie nic poważniejszego się nie stało, tylko poobijany, ale Harry niestety gorzej to przeżył..
- Po co on się tak śpieszył? - zapytałam i usiadłam na krześle chowając twarz w dłonie.
- Chyba jechał do nas, bo było to niedaleko naszego domu. Nie wiemy po co, ale myślę, że chciał.. - przerwał mu mój telefon. Drżącą ręką wyciągnęłam go z kieszeni i nawet nie patrząc, odebrałam.
- Katy, gdzie jesteś?! - rozpoznałam głos Jessiki. Była zdenerwowana. - Wiesz o tym, że Harry miał wypadek? - zadała szybko następne pytanie. Wieści chyba szybko się rozchodzą.
- Jestem w Londynie, wiem - odezwałam się cicho. Chłopcy spojrzeli na mnie zdezorientowani.
- Boże, jak to?! Kiedy przyleciałaś?! - czemu ona tak potwornie krzyczy, kobieto przestań..
- Proszę nie krzycz tak, głowa mnie boli.. Przyleciałam niedawno, jestem w szpitalu - moja głowa po prostu pękała, tak cholernie mnie bolała.
- Co z nim? Wiesz co tutaj się dzieje?! Jestem przed szpitalem, te dziewczyny powariowały! Krzyczą, płaczą wszystko naraz! - faktycznie było słychać jakieś piski i płacze, na pewno odeszła gdzieś na bok.
- Poczekaj, zejdę tam i wejdziesz ze mną - dziewczyna odpowiedziała krótkie "czekam" po czym ja wstałam, schowałam telefon i ruszyłam w stronę końca korytarza.
- Gdzie idziesz? - zapytał Josh, odwróciłam się do niego.
- Jessica jest przed szpitalem, idę po nią - Josh podbiegł do mnie i powiedział tylko "idę z tobą", a ja wzruszyłam ramionami i po prostu bez słowa ruszyłam przed siebie. W pewnej chwili nie wiedziałam co się dzieje, zrobiło mi się ciemno przed oczami, zakręciło mi się w głowie, czułam, że upadam.
- Katy! Jezu, teraz ty! Chłopaki idźcie po kogoś!
*Harry*
Słyszałem głosy, piski, wszystko. Nie oddychałem, byłem do czegoś przypięty. Nie chciałem umierać, nie mogłem zostawić Katy samej. Przez chwilę poczułem dotyk na swojej dłoni, ale tylko przez parę sekund. Krzyki, tylko to słyszałem. Potem po prostu zamknąłem oczy.
Ocknąłem się kiedy byłem z powrotem na sali, panowała tutaj cisza. Nie wiem ile spałem, ale czułem się.. trochę osłabiony, ale dobrze. Byłem sam, chyba. Otworzyłem swoje oczy, ale od razu je zamknąłem, musiałem przyzwyczaić się do jasności.
- Harry - usłyszałem szept. To Katy. Jest tutaj. Przy mnie. Złapała mnie za rękę i przyciągnęła do swoich ust, delikatnie ją całując. Uśmiech od razu wstąpił na moją twarz, gdy poczułem jej dotyk. - Boże, jak się czujesz? - spojrzałem na jej twarz, wyrażała ona tylko ulgę. Ile ja do cholery spałem?! Gdzie są chłopcy?!
- Nie jest źle, ile spałem? - zapytałem, miałem chrypę.
- 5 dni. Cholerne 5 dni. Ja prawie umarłam, rozumiesz? - w jej oczach pojawiły się łzy. Leżałem tutaj od 5 dni, matko.
- Dlaczego? - nie wiedziałem co mam rozumieć, gdy powiedziała "ja prawie umarłam".
- Z tęsknoty, bałam się o ciebie i jeszcze miałam coś tam coś tam, nie ważne - co?
- Katy, co miałaś? Co się stało? Powiedz mi - ścisnąłem jej dłoń mocniej, zauważyłem, że po jej policzkach spłynęły dwie pojedyncze łzy.
- To naprawdę nic takiego, po prostu zemdlałam i..
- Kłamiesz, powiedz prawdę.
- Harry, teraz poważnie mówię prawdę. Tak było, wtedy kiedy ty miałeś tą operację, szłam po Jessicę, która stała przed szpitalem, no i zemdlałam.. tak było naprawdę, możesz się zapytać chłopaków. - patrzyła mi w oczy, okej, niech będzie. Wierzę jej.
- Gdzie są chłopcy?
- Jest 6 rano, są w domu, zapewne jeszcze śpią. - uśmiechnęła się do mnie, a ja to odwzajemniłem.
- Czemu jesteś tutaj tak wcześnie? - naprawdę chciało jej się tutaj przyjść o 6 rano?
- Nie mogłam spać, więc przyszłam. Nie myślałam, że akurat teraz się obudzisz, ale bardzo się cieszę. Muszę iść zawołać lekarza, więc poczekaj tutaj chwilę. - pokiwałem głową, a ona podniosła się i wyszła. Głośno westchnąłem i spojrzałem za okno. Pewnie gdybym nie leżał na 3 piętrze, widziałbym moje piękne fanki. Teraz panowała wszędzie cisza, co się dziwić, było bardzo wcześnie. Do sali wróciła Katy, a za nią lekarz.
- Dzień dobry panie Styles, w końcu pan zawitał w świecie żywych - zaśmialiśmy się, a on podszedł do karty przy łóżku przeglądając ją. - Będziemy musieli wykonać parę potrzebnych badań, ale to jeszcze nie teraz. Jak się pan czuje?
- W porządku, myślałem, że będzie gorzej, ale jest naprawdę ok - mężczyzna skinął głową, powiedział, że przyjdzie później i wyszedł, zostawiając nas samych.
- Wiesz co wasze fanki wymyśliły?
- Co?
- Porozkładały sobie namioty i śpią przed szpitalem - moje usta uformowały się w kształcie litery "o". Dosłownie. Chciałem w tym momencie wyjść do każdej z nich i je mocno przytulić. Podniosłem się siadając, a Katy od razu wstała zatrzymując mnie.
- Harry nie możesz nigdzie iść - głaskała moje ramie.
- Niby czemu?
- Musisz mieć kule, albo na wózku. W ogóle nie ma opcji, żebyś teraz się podnosił i wychodził do nich. Jesteś w piżamie, na dworze jest zimno, winda jest zepsuta, nie możesz. Jak zrobią ci badania, kiedy uzyskasz pozwolenie, może dopiero wtedy. Ale teraz jest jeszcze za wcześnie, jeśli chcesz coś im przekazać, możesz po prostu przez Twittera, czy coś, ale nie tak. W czwartek może, albo jutro. - uśmiechnęła się do mnie miło, a ja głośno westchnąłem i ponownie się położyłem.
- To chociaż ty się obok mnie połóż, czuję się samotny - zrobiłem smutną minkę, a ona się zaśmiała.
- Nie wiem czy mogę..
- Nie marudź, tylko chodź tu - odchyliłem kołdrę, a ona zdjęła buty i wślizgnęła się obok mnie. Boże, jak dobrze się wtedy czułem. Znów miałem ją przy sobie, mogłem się do niej przytulić, pocałować. Kocham to uczucie. Objąłem ją i przyciągnąłem do siebie najbliżej jak się tylko dało.
- Boli cię coś? Nie chcę, żeby cię bolało jak dotknę, czy coś.. - to było słodkie, jak się o mnie martwi.
- Nie, nic mnie nie boli. Możesz mnie już w końcu przytulić? Powoli umieram. - zaśmialiśmy się, i w końcu dostałem to, czego najbardziej pragnąłem. Jej ciepła.
Słyszałem głosy, piski, wszystko. Nie oddychałem, byłem do czegoś przypięty. Nie chciałem umierać, nie mogłem zostawić Katy samej. Przez chwilę poczułem dotyk na swojej dłoni, ale tylko przez parę sekund. Krzyki, tylko to słyszałem. Potem po prostu zamknąłem oczy.
Ocknąłem się kiedy byłem z powrotem na sali, panowała tutaj cisza. Nie wiem ile spałem, ale czułem się.. trochę osłabiony, ale dobrze. Byłem sam, chyba. Otworzyłem swoje oczy, ale od razu je zamknąłem, musiałem przyzwyczaić się do jasności.
- Harry - usłyszałem szept. To Katy. Jest tutaj. Przy mnie. Złapała mnie za rękę i przyciągnęła do swoich ust, delikatnie ją całując. Uśmiech od razu wstąpił na moją twarz, gdy poczułem jej dotyk. - Boże, jak się czujesz? - spojrzałem na jej twarz, wyrażała ona tylko ulgę. Ile ja do cholery spałem?! Gdzie są chłopcy?!
- Nie jest źle, ile spałem? - zapytałem, miałem chrypę.
- 5 dni. Cholerne 5 dni. Ja prawie umarłam, rozumiesz? - w jej oczach pojawiły się łzy. Leżałem tutaj od 5 dni, matko.
- Dlaczego? - nie wiedziałem co mam rozumieć, gdy powiedziała "ja prawie umarłam".
- Z tęsknoty, bałam się o ciebie i jeszcze miałam coś tam coś tam, nie ważne - co?
- Katy, co miałaś? Co się stało? Powiedz mi - ścisnąłem jej dłoń mocniej, zauważyłem, że po jej policzkach spłynęły dwie pojedyncze łzy.
- To naprawdę nic takiego, po prostu zemdlałam i..
- Kłamiesz, powiedz prawdę.
- Harry, teraz poważnie mówię prawdę. Tak było, wtedy kiedy ty miałeś tą operację, szłam po Jessicę, która stała przed szpitalem, no i zemdlałam.. tak było naprawdę, możesz się zapytać chłopaków. - patrzyła mi w oczy, okej, niech będzie. Wierzę jej.
- Gdzie są chłopcy?
- Jest 6 rano, są w domu, zapewne jeszcze śpią. - uśmiechnęła się do mnie, a ja to odwzajemniłem.
- Czemu jesteś tutaj tak wcześnie? - naprawdę chciało jej się tutaj przyjść o 6 rano?
- Nie mogłam spać, więc przyszłam. Nie myślałam, że akurat teraz się obudzisz, ale bardzo się cieszę. Muszę iść zawołać lekarza, więc poczekaj tutaj chwilę. - pokiwałem głową, a ona podniosła się i wyszła. Głośno westchnąłem i spojrzałem za okno. Pewnie gdybym nie leżał na 3 piętrze, widziałbym moje piękne fanki. Teraz panowała wszędzie cisza, co się dziwić, było bardzo wcześnie. Do sali wróciła Katy, a za nią lekarz.
- Dzień dobry panie Styles, w końcu pan zawitał w świecie żywych - zaśmialiśmy się, a on podszedł do karty przy łóżku przeglądając ją. - Będziemy musieli wykonać parę potrzebnych badań, ale to jeszcze nie teraz. Jak się pan czuje?
- W porządku, myślałem, że będzie gorzej, ale jest naprawdę ok - mężczyzna skinął głową, powiedział, że przyjdzie później i wyszedł, zostawiając nas samych.
- Wiesz co wasze fanki wymyśliły?
- Co?
- Porozkładały sobie namioty i śpią przed szpitalem - moje usta uformowały się w kształcie litery "o". Dosłownie. Chciałem w tym momencie wyjść do każdej z nich i je mocno przytulić. Podniosłem się siadając, a Katy od razu wstała zatrzymując mnie.
- Harry nie możesz nigdzie iść - głaskała moje ramie.
- Niby czemu?
- Musisz mieć kule, albo na wózku. W ogóle nie ma opcji, żebyś teraz się podnosił i wychodził do nich. Jesteś w piżamie, na dworze jest zimno, winda jest zepsuta, nie możesz. Jak zrobią ci badania, kiedy uzyskasz pozwolenie, może dopiero wtedy. Ale teraz jest jeszcze za wcześnie, jeśli chcesz coś im przekazać, możesz po prostu przez Twittera, czy coś, ale nie tak. W czwartek może, albo jutro. - uśmiechnęła się do mnie miło, a ja głośno westchnąłem i ponownie się położyłem.
- To chociaż ty się obok mnie połóż, czuję się samotny - zrobiłem smutną minkę, a ona się zaśmiała.
- Nie wiem czy mogę..
- Nie marudź, tylko chodź tu - odchyliłem kołdrę, a ona zdjęła buty i wślizgnęła się obok mnie. Boże, jak dobrze się wtedy czułem. Znów miałem ją przy sobie, mogłem się do niej przytulić, pocałować. Kocham to uczucie. Objąłem ją i przyciągnąłem do siebie najbliżej jak się tylko dało.
- Boli cię coś? Nie chcę, żeby cię bolało jak dotknę, czy coś.. - to było słodkie, jak się o mnie martwi.
- Nie, nic mnie nie boli. Możesz mnie już w końcu przytulić? Powoli umieram. - zaśmialiśmy się, i w końcu dostałem to, czego najbardziej pragnąłem. Jej ciepła.
---------------------------------------------------------------------------------
Turututu
Turututu
wróciłam :)
W końcu haha
Jak rozdział hmm?
Może być?
Mam nadzieję, że się Wam spodobał.
Nic więcej nie dodaję. XD
Liczę na Wasze komentarze!
Mam nadzieję, że się Wam spodobał.
Nic więcej nie dodaję. XD
Liczę na Wasze komentarze!
Do następnego :)
Pozdrawiam ♥
Pozdrawiam ♥
słodkie
OdpowiedzUsuńsłodkie
słodkie
ja pitole
znów mam kompleksy przez ciebie
chcesz tego prawda
zamkne sie w sobie
czemu oni są tacy idealni
a podobno ideałów nie ma
żyłam w kłamstwie
ide skoczyć z mikrofalówki
kocham cię
Ale słodki ten rozdział *_*
OdpowiedzUsuńWow , dzisiaj wstawiłaś 3 rozdziały na blogach <3 :-*
To dobrze :)
Rozdział mi się spodobał baardzo ;)
Pa
Kocham Cię <3
Milena
Słodziuśnie <3
OdpowiedzUsuńCudownie <3
Mraśnie <3
Boże... to na serio było fajne, jak fanki sb porozstawiały namioty <3 a potem Harry chciał je przytulić itp. *.*
jakby kiedyś nie daj Boże zdarzyła się taka sytuacja, to jestem pewna, że fanki napewno by czychały przy szpitalem ^^
ale oby to się nigdy nie zdarzyło... brrr :p
Czekam na next ;**
jeju jeju jeju
OdpowiedzUsuńoooo słodkie oooo
kocham cię
niech harry wyzdrowieje ♥♥
i szczęśliwe zakończenie
oo tak
paaa;3
kocham cię
paulina ♥
Omomom <3333
OdpowiedzUsuńświetny <3
OdpowiedzUsuń