wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział 40. ♥ "Bawcie się dobrze"

Już 40 rozdział! Jejku, jak szybko zleciało! *o*
Dziękuję, kocham Was ♥
--------------------------------------------------------------------------------------------------

*następnego dnia*

Obudziłam się na kanapie.. pod kocem.. naga.. na czyimś torsie. Od razu rozpoznałam te tatuaże.. czy ja przespałam się z Harrym? Boże co ja wczoraj robiłam?! Dlaczego do tego doszło?! Jak mogłam na to pozwolić? Kompletnie nic nie pamiętam. Tylko to, że nieźle zabalowałam. Chłopak również nie miał na sobie ubrań. Nie, to nieprawda. To się nie wydarzyło. Nie mogło się wydarzyć! Zachowuję się coraz gorzej. Harry tulił mnie do siebie. Delikatnie wyswobodziłam się z jego uścisku i podniosłam. Pobiegłam szybko na górę w koszulce Harry'ego i włożyłam na siebie bieliznę. Okej, jestem bezpieczna. Zeszłam ponownie na dół i nie budząc chłopaka śpiącego na kanapie, weszłam do kuchni. Zrobiłam sobie jajecznicę i herbatę. Potem usiadłam przy stole konsumując posiłek. Usłyszałam powolne kroki. Myślałam, że to może Patrick, ale kiedy usłyszałam ten głos, od razu zmieniłam zdanie.
-Cześć.. - odezwał się cicho.
-Cześć. - odpowiedziałam. No nie powiem, ciekawa rozmowa.
-Katy ja.. - zaczął, ale mu przerwałam.
-Nic nie mów. To moja wina. Ja byłam pijana i zapewne cię do tego namówiłam. Przepraszam. - chłopak usiadł obok mnie.
-Nie. To nie jest twoja wina. To ja byłem idiotą, że zrobiłem coś takiego. Byłaś pijana, było pewne, że nie będziesz tego pamiętać.. - nie patrzyłam na niego. Nie mogłam.
-Przestańmy o tym rozmawiać. Przyjmijmy, że nic się nie stało..
-Jak nic się nie stało? Mimo tego, że nie byłaś trzeźwa.. chyba masz jakiś rozum i na pewno chciałaś byśmy to zrobili - uniósł głos.
-Przestańmy w końcu - odparłam stanowczo - nie chcę o tym rozmawiać. Zapomnij. - chłopak tylko głośno wypuścił powietrze z ust.
-A tak po za tym masz moją koszulkę na sobie - mogłam się domyślić, że uśmiecha się w ten swój słodki sposób.
-Leżała obok, więc założyłam - odłożyłam brudne naczynia po śniadaniu do zmywarki i oparłam się o blat. Wtedy pierwszy raz spojrzałam się na Harry'ego, który dokładnie obserwował moje ruchy.
-Chcesz coś na śniadanie? - zapytałam, no bo w końcu nie wypadało tak po prostu wyrzucić go z domu bez jedzenia, ani niczego innego.
-Wiesz.. nie jestem specjalnie głodny.
-Ok, to zrobię jajecznicę. - pomijając jego gadkę rozpoczęłam przygotowywanie posiłku. Mogłam się domyślić, że właśnie pokręcił głową. Nastała cisza. Nikt nic nie mówił, był po prostu pogrążony we własnych myślach. Ale ktoś musiał ją przerwać.
-Wybaczysz mi kiedyś? - zapytał nagle Harry. Zdziwiło mnie to. Nie wiedziałam jak na to odpowiedzieć.
-Nie wiem. - znowu zapadła cisza. Niepotrzebnie w ogóle o to pytał. Skończyłam robić śniadanie, więc podałam mu talerz.
-Dziękuję - uśmiechnął się ukazując swoje dołeczki w policzkach i idealnie proste zęby.
-Nie ma za co - odpowiedziałam swoim nieszczerym uśmiechem - chcesz herbatę?
-Poproszę - i tak wyglądała nasza rozmowa. Ciekawa prawda? Dziwiłam się, że byłam taka spokojna po tym co się stało w nocy. Może dlatego, że tak naprawdę nie byłam tego świadoma? Byłam w końcu pijana.
Po chwili przyszła Cara. Gdy zobaczyła nas od razu poruszała brwiami i podeszła do lodówki.
-Fajnie było w nocy? - zapytała. Kurwa. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że przecież ona i Patrick byli w domu.
-O to samo mogę zapytać ciebie - odpowiedział Harry. Aha, czyli u nich też się coś działo. Cara tylko prychnęła pod nosem, a ja już nic się nie odezwałam. Brunetka wzięła butelkę wody i  z nią poszła na górę. Chłopak, gdy zjadł włożył swój talerz do zmywarki razem z kubkiem po herbacie. Chyba z przyzwyczajenia stanął przede mną i objął w tali. Jednak po chwili się ocknął, że nie może tego zrobić.
-Przepraszam.. - odsunął się. Jedna cząstka mnie chciała by właśnie podszedł, został tutaj i bardzo mocno mnie przytulił, ale druga znowu na siłę przypominała mi to wszystko i wbijała kolejne rany w serce, przez co traciłam ochotę na przebywanie z nim w jednym pomieszczeniu.
Pokiwałam tylko głową, a Harry wyszedł z kuchni. Zapewne chciał się ubrać i po prostu wyjść. Można było się domyślić, że tak zrobił. Chwilę potem przyszedł z powrotem.
-Emm.. Katy.. bo jest sprawa.. bo wiesz ty masz moją koszulkę.. nie chciałbym ci jej zabierać, ale no wiesz.. muszę iść do domu ubrany i..
-Rozumiem, nie tłumacz się - to było takie słodkie jak się jąkał. Niekontrolowanie zachichotałam i zeskoczyłam z blatu na którym siedziałam - zaraz ci ją oddam, tylko przebiorę się w coś innego. Poczekaj tutaj - pobiegłam na górę do swojego pokoju, w którym zmieniłam ubrania. Włożyłam tylko jakieś szorty i zwykłą dużą koszulkę. Zbiegłam z powrotem na dół, gdzie Harry siedział na kanapie wpatrując się przed siebie w jeden punkt. Widać było, że jest tym wszystkim zmęczony tak samo jak ja.
Podałam chłopakowi koszulkę, a on szybko ją na siebie włożył. Potem spojrzał na mnie. Stałam oparta o ścianę przyglądając się mu. Chyba trochę dziwnie to wyglądało. Ruszył w stronę przedpokoju najpierw biorąc swój telefon.
-To.. ja jeszcze raz przepraszam, za to co się wydarzyło - powiedział i już go nie było.
Serio? Czemu tak szybko? Chciałam mu coś odpowiedzieć, ale sobie poszedł. Yh. Tutaj nadal pachniało nim. Musiałam wywietrzyć. Chcę się jakoś zabawić. Zapomnieć chociaż przez chwilę jak to było w klubie, ale oczywiście musiało się coś wydarzyć. Postanowiłam iść na zakupy z Carą. Na pewno się zgodzi. Pobiegłam na górę i bez pukania weszłam do pokoju Patricka. Można było się domyślić, że tam są. Para leżała na łóżku wtulona w siebie. Gdy usłyszeli, że weszłam zaczęli coś gadać, a jak odsunęłam zasłony to Cara rzuciła we mnie poduszką.
-Zasłoń to kurwa! Ja chcę spać! - krzyknęła.
-Nie ma spania! Jest już późno! Nie mam zamiaru przesiedzieć całego dnia w domu, zbieraj się idziemy na zakupy! - oddałam jej poduszką i wybiegłam z pokoju.


*Niall*

Było mi ich szkoda. I Harry'ego i Katy. Obydwoje cierpieli, choć wina leżała po jednej stronie. Chciałem jakoś pomóc, ale nie wiedziałem jak. Leżałem właśnie u siebie na łóżku czytając tweety fanek na Twitterze. Nagle do mojego pokoju wpadł Harry. Chciałem się dowiedzieć o co chodzi.
-Niall musisz mi pomóc! - krzyknął i usiadł szybko na łóżku obok mnie. Zamknąłem laptopa i poprawiłem się siadając.
-O co chodzi? - zapytałem.
-Musisz pomóc mi w czymś.
-Konkretniej.
-Jak mogę odzyskać Katy? Błagam cię, zrobię wszystko co tylko będziesz chciał - aha, to o to mu chodziło. Mimo tego, że byłem w tej dziewczynie zakochany wiedziałem, że nie mam szans z nią być, więc musiałem jakoś pomóc mojemu przyjacielowi.
-Hmm.. no nie wiem. Przynoś jej kwiaty, mów, że kochasz.. nie daj jej by o tobie zapomniała. A gdy w końcu zobaczy jak bardzo się starasz, wybaczy ci i będziecie razem.
-Niall jesteś genialny! W sumie.. sam mogłem na to wpaść.. mógłbyś jeszcze z nią o tym rozmawiać? Macie bliski kontakt.. tobie się wyżali i powie co czuje.
-Nie sądzę, by chciała, bym to powtórzył potem tobie. Gdybym to zrobił.. było by to nieuczciwe.
-A no masz rację.. Zacznę pracować nad tym. Mamy jak na razie wolne, więc jest ok. Dziękuję ci Niall! Kocham cię! - przytulił mnie i pocałował w policzek. Wybiegł z pokoju, a ja nadal trochę zdezorientowany położyłem się i zacząłem myśleć. A może dzisiaj by tak spotkać się z Katy? To nie jest zły pomysł. Wziąłem telefon, który leżał na szafce i wybrałem numer dziewczyny. Odebrała po dwóch sygnałach.
-Tak Niall?
-Hej Katy. Masz czas się spotkać? Nuda siedzieć samemu w domu i pomyślałem, że może poszlibyśmy gdzieś razem pogadać i w ogóle.. oczywiście jak się zgodzisz.
-Niall mogłeś zadzwonić wcześniej. Właśnie wychodzę z Carą na zakupy - szlak.
-To może spotkamy się w galerii? Na górze są kawiarnie i przy okazji KFC więc możemy usiąść, pogadać, a ja coś zjem. - usłyszałem jej śmiech.
-Jasne. To bądź tam może o 15:30. Spróbujemy z Carą zdążyć, a jeśli nie to spotkasz nas na galerii.
-Okej. Do zobaczenia. Pa.
-No pa. - rozłączyłem się i podniosłem z łóżka. Poszedłem do garderoby i wróciłem ubrany w dżinsy i zwykłą koszulkę z bluzą. Na dworze było chłodno. Prysznic już brałem, więc wziąłem tylko telefon i wyszedłem z pokoju. Na korytarzu spotkałem się z Harrym.
-Idziesz gdzieś? - zapytał mnie.
-No idę się spotkać z Katy - odpowiedziałem.
-Mhm. Powiedz jej, że ją kocham - odpowiedział spuszczając wzrok na dół.
-Nie muszę. Ona to wie - przytuliłem go, a on wtulił się we mnie - trzymaj się stary.
Poklepałem go po plecach i posyłając miły uśmiech zbiegłem na dół. Omijając kuchnię wyszedłem z domu najpierw zakładając moje Nike. I tak miałem zaraz jeść, więc nie widziałem sensu wchodzenia do kuchni. Włożyłem kaptur na głowę i wsiadłem do samochodu, którym pojechałem w stronę galerii w której miałem spotkać się z Katy. Po parunastu minutach dotarłem na miejsce. Zamknąłem samochód i poszedłem w stronę wejścia. Od razu udałem się na najwyższe piętro, gdzie znajdowały się kafejki. Zamówiłem sobie coś do jedzenia w KFC i usiadłem na wolnym miejscu. Wziąłem telefon i ponownie do niej zadzwoniłem. Było już ponad 10 minut po umówionym czasie, a ja nigdzie nie potrafiłem ich dostrzec.
-Niall gdzie jesteś? - odezwała się zanim ja zacząłem cokolwiek mówić.
-No właśnie też was szukam. Jestem koło KFC, a wy? - podniosłem się z miejsca, rozglądając się czy czasem nie są gdzieś blisko.
-Dobra idziemy tam - rozłączyła się i po chwili zobaczyłem dobrze znane mi sylwetki dziewczyn. Boże, Katy jest taka piękna. Miała na sobie granatowy sweter, czarne legginsy i wysokie granatowe koturny. Gdy mnie zobaczyły, Katy od razu rzuciła mi się w ramiona. Mocno ją do siebie przytuliłem. Odstawiła na bok pełno toreb z zakupami i mnie przytuliła. Jej włosy tak ślicznie pachniały. Po chwili odsunęła się ode mnie i pocałowała mój policzek. Przywitałem się też z Carą tym razem krótkim przytulasem i całusem w policzek. Usiedliśmy przy stoliku, dziewczyny siedziały naprzeciwko mnie.
-Widzę, że już sobie coś zamówiłeś - zaśmiała się Katy. Miała chyba dzisiaj dobry humor.
-No raczej, wiesz kiedy ostatnio jadłem? Jakieś 5 godzin temu. Umarłem prawie - odpowiedziałem gryząc cheeseburgera. W odpowiedzi usłyszałem śmiech obu dziewczyn.
-To ja też pójdę sobie coś zamówić, bo zgłodniałam - powiedziała Kate i oddaliła się od stolika. Cara patrzyła na mnie dziwnie podejrzliwie. Spojrzałem na nią pytająco.
-Co? - zapytałem zdezorientowany.
-Ty coś do niej czujesz, prawda? - zapytała. Kurde.. myślałem, że o tym wie tylko Katy i Harry.
-Nie.. pf, skąd ci to przyszło w ogóle do głowy? - skłamałem.
-Widzę jak na nią patrzysz. Tego nie da się nie zauważyć, Niall. Jesteś w niej szaleńczo zakochany. - wiedziałem, że ma rację. Tą pieprzoną rację, ale ja nie będę się przyznawać nikomu. Nie odpowiedziałem nic, co ona chyba uznała za odpowiedź.
-Widzisz. Mam rację. - nie chciało mi się już nic mówić. Po prostu zająłem się swoim posiłkiem. Po chwili przyszła Katy ze swoim zamówieniem. Usiadła naprzeciwko i spojrzała na mnie. Ja jak zwykle musiałem się przyglądać. Dziewczyna tylko posłała mi swój piękny uśmiech, który odwzajemniłem. Wszyscy usłyszeliśmy dźwięk przychodzącego SMSa. Do Cary ktoś napisał.
-Wiecie tak się składa, że ja zmykam. Patrick jest tutaj gdzieś i pójdziemy razem do domu, albo nie wiem. Więc ja idę. Bawcie się dobrze - pożegnała się z nami i poszła biorąc swoje zakupy.
-Więc co tam u ciebie Niall? Wszystko ok? - zapytała mnie pijąc pepsi.
-Tak.. u mnie wszystko w porządku. Możemy porozmawiać? - zapytałem od razu. Chciałem od razu pomóc Harry'emu. Porozmawiać z nią na ten temat i wiedzieć co o tym myśli. Nie powiem o tym chłopakowi, ale przynajmniej będzie mogła się wyżalić.
-Jasne.. o czym chcesz porozmawiać?


-------------------------------------------------------------------------------------
A więc następny rozdział.
Nie zaczyna się zdania od 'a więc' ale ok XD
Coś szybko pojawiają się teraz te rozdziały :o
Za szybko. Muszę zwolnić z pisaniem XD
Komentujcie <3
Do następnego, kocham was ♥♥

czwartek, 16 stycznia 2014

Rozdział 39. ♥ "Daj mi to wytłumaczyć!"

Dedykacja dla Ady! Proszę głuptasie XD 


Czy oni zawsze muszą mnie ratować? Śledzą mnie czy co? To Zayn mnie uratował. Z jednej strony bardzo mu za to dziękowałam, bo gdyby nie on nie wiem co by się stało, ale z drugiej zawsze, gdy coś mi się dzieje, oni są blisko! Jakby mnie śledzili. To nie jest normalne. Chłopak odprowadził mnie do domu i gdyby coś się kiedykolwiek działo, mam do niego zadzwonić. Miło, że się o mnie troszczy i nie chce bym mi się coś stało. Potem postanowiłam pójść razem z Patrick'iem po mój samochód, który stał u Harry'ego. Gdy on i Cara dowiedzieli się do czego prawie doszło chcieli mnie zabić. Dlatego właśnie Patrick nie pozwolił mi iść samej. Gdy dotarliśmy przed dom, zadzwoniłam domofonem mimo tego, że miałam klucz. Po chwili zdziwiony Harry wpuścił nas do środka.
-Wiesz co, bo ja przyszłam tylko po mój samochód, a Patrick nie pozwolił mi iść samej.. - zaczęłam wchodząc do salonu za chłopakami. Zayn tutaj jest. Pewnie przyszedł poskarżyć się o tym do czego prawie doszło. - Zayn.. - odezwałam się z poirytowaną miną, a ten posłał mi swój słodki uśmiech.
-Heeej - odezwał się przeciągając.
-Nieważne. To ja pójdę po mój samochód i przy okazji zabiorę resztę swoich rzeczy. - spojrzałam na Harry'ego, który pokiwał tylko głową i opuścił głowę. Było mi smutno, ale wiedziałam, że nie mogę się rozpłakać. Poszłam na górę gdzie weszłam od razu do sypialni. Nie było bałaganu, ale też nie mogłam powiedzieć, że jest czysto. Weszłam do swojej garderoby i wyjęłam torbę, która jeszcze była w szafce po czym zaczęłam wkładać do niej rzeczy. Teraz było tam całkowicie pusto. Chciało mi się płakać. Z torbą w ręce cofałam się kiedy poczułam, że wpadłam na jakieś męskie ciało. Momentalnie się odwróciłam. Harry patrzył na mnie swoimi smutnymi oczami. Wystraszyłam się, nawet bardzo.
-Przepraszam, że cię wystraszyłem. - odezwał się.
-W porządku.. tylko już nigdy tak nie rób, bo padnę na zawał. - chłopak cicho się zaśmiał, a ja uśmiechnęłam. 

-Naprawdę musisz zabierać te rzeczy stąd? - usłyszałam jego głos za sobą, gdy wychodziłam.
-No tak.. a co?
-Bo chciałbym, żeby zostały.. wiesz.. to przypomina mi ciebie i w ogóle.. - mówił cicho. Zatrzymałam się w miejscu i odwróciłam do niego. Nie wiedziałam co powiedzieć.. znowu. Chłopak stał tak blisko mnie.. chyba za blisko. Poczułam ciepło bijące od jego ciała. Tak bardzo chciałam go przytulić. No dawaj! Czemu nie? Nie przytulę go! Nie ma mowy! A może jednak? Tak z samej siebie po prostu go przytuliłam. Był nieźle zaskoczony, ale odwzajemnił mocny uścisk. Schowałam swoją twarz w jego ciepły tors cicho szlochając. Odsunęłam się delikatnie od niego i wpatrywałam się w jego tęczówki. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczął się do mnie przybliżać. Naparł swoimi ustami na moje, a ja dopiero wtedy się ocknęłam. Mimo to nie odsunęłam się. Harry cały czas pogłębiał pocałunek, a ja się nie opierałam. Boże.. wczoraj całowałam się z Niall'em, a dziś z Harrym. Mam dość tej chorej sytuacji. Oderwałam się od niego, a on wyraźnie zadowolony przytulił mnie do siebie. Nie chciałam się mu opierać, ale musiałam. Odsunęłam go i popatrzyłam głęboko w oczy.
-Harry to nie powinno się w ogóle wydarzyć. My nie możemy.. - zamknął moje usta swoimi. Ten chłopak jest niemożliwy. Czy ja mu już wybaczyłam? Nie! Na pewno nie. Odczepiłam się od niego i szybko wyszłam z pokoju.
-Katy! Zaczekaj! Daj mi to wytłumaczyć! - usłyszałam głos Harry'ego za mną, a po chwili złapał mnie za nadgarstek i odwrócił do siebie. - Przepraszam cię.. nie wiem co mnie napadło.. jestem idiotą.. proszę wybacz mi to co się przed chwilą wydarzyło.. ja tylko.. ja po prostu chciałem znów poczuć twoje usta i cię przytulić.. przepraszam.. - ostatnie słowo wypowiedział szeptem, a z jego oka wypłynęła łza. Nie potrafiłam patrzeć na niego w tej chwili. Nie ze względu na sytuację z przed chwili, ale na ten widok, gdy płacze.
-Harry spójrz na mnie. - odezwałam się, ale on tylko otarł łzy nadal nie podnosząc głowy. - Harry spójrz na mnie. - powtórzyłam donośniejszym głosem, a on powoli uniósł swoją głowę. Patrzyłam w jego oczy i wyczytałam z nich smutek, ból, tęsknota i miłość. Głośno wypuściłam powietrze z ust.
-Wybaczam. - odezwałam się, a na jego twarzy zabłysł cień uśmiechu.
-Dziękuję.. - szepnął.
-A teraz ma być idealna cisza i spokój, jakby się nic nie wydarzyło, ok? - wyszeptałam.
-Dobrze.. - odpowiedział po chwili. Zeszliśmy na dół, ja ze swoją torbą, którą postawiłam w przedpokoju. Patrick z Zayn'em siedzieli nadal w tym samym miejscu rozmawiając o jakichś głupotach. Mogę się założyć, że podsłuchiwali. Gdy zobaczyli mnie, gdy zeszłam pierwsza ucichli. Ciekawie.
-Możemy już iść? - zapytałam Patrick'a.
-No naprawdę już? Przecież możecie zostać, napijemy się czegoś. - odezwał się Harry siadając obok Zayn'a.
-Ja nie piję, jestem jedyną dziewczyną tutaj, a jeśli Patrick chcesz zostać to okej, ja wracam do domu - skierowałam się w stronę przedpokoju.
-Poczekaj! - chłopak znalazł się obok mnie. - powiedz Carze, że zostałem. Może się nie zdenerwuje.
Mocno mnie do siebie przytulił. Wtuliłam się w niego. Usłyszeliśmy chrząknięcie z tyłu. To Harry. Odsunęliśmy się od siebie i spojrzałam na bruneta.
-A mnie przytulisz? - zapytał rozkładając ręce. Nie potrafiłam odmówić. Z lekkim uśmiechem podeszłam do niego i go przytuliłam. Uśmiechnął się i mocno mnie do siebie przytulił. Odsunęłam się od niego po chwili, po czym posyłając uśmiech każdemu z nich wzięłam torbę.
Wyszłam z domu i otworzyłam samochód, który stał przed ogrodzeniem. Wrzuciłam na tylne siedzenie torbę po czym wsiadłam do samochodu i odjechałam. Jechałam w spokoju, na ulicach nie było dużo samochodów. Kiedy w końcu dotarłam przed dom, wysiadłam z samochodu biorąc torbę. Pomaszerowałam do domu i po chwili byłam we wnętrzu. Zdjęłam płaszczyk i buty, i poszłam w stronę salonu. Na kanapie leżała Cara.
-Cześć - przywitałam się, a ona spojrzała na mnie.
-Hej - odłożyłam torbę i rzuciłam się na moją przyjaciółkę. Brakowało mi tych naszych wspólnych wygłupów czy czegokolwiek innego.
-Ał! Złaź ze mnie idiotko! - krzyknęła, a ja się zaśmiałam.
-Nie! Teraz tak nagle ci to przeszkadza? - dziewczyna w odpowiedzi powtórzyła śmiech. Leżałam wygodnie na niej, a ona tak nagle po prostu mnie zrzuciła na podłogę.
-No wiesz co! - zbulwersowałam się.
-Było nie zaczynać. Ej co powiesz na to by wybrać się do klubu, hmm? Taka nuda siedzieć w domu..
-Ni.. ej to jest dobry pomysł! W sumie można iść i się rozerwać. Wstawaj idziemy się przyszykować. - obie po chwili wygłupów poszłyśmy się przyszykować. Wybrałam czarną, krótką sukienkę i czarne lity do tego. Przed tym wzięłam jeszcze odświeżający prysznic. Nałożyłam nie za bardzo mocny makijaż i byłam gotowa. Cara zadzwoniła po taksówkę, która przyjechała po niedługim czasie. W końcu stanęłyśmy przed najlepszym klubem w Londynie. Kolejka była niesamowicie długa, ale my miałyśmy vipy. Mogłyśmy tak po prostu przejść całą i pokazać te karteczki. Gdy przechodziłyśmy obok tej kolejki parę facetów klepnęło mnie w tyłek. Zdenerwowałam się na maksa, ale nie chciałam okazywać swojej złości. Ignorowałam to. Ochroniarz posłusznie nas wpuścił życząc miłej zabawy. Po chwili znalazłyśmy się w środku. Zapach alkoholu i papierosów, tańczące spocone ciała. Razem z Carą poszłyśmy w stronę baru. Wzięłyśmy sobie drinki po czym ruszyłyśmy do swojej zarezerwowanej loży. Zajęłyśmy swoje miejsca i zaczęłyśmy pić drinki. Miałam zamiar dzisiaj się ostro bawić. By chociaż przez chwilę zapomnieć o problemach otaczających moje życie. Dopiłam szybko drinka, podniosłam się i poszłam na parkiet. Cara już gdzieś zniknęła. Zaczęłam tańczyć sama do typowej klubowej muzyki, a po chwili dołączył do mnie jakiś chłopak. Gdy zaczął mnie całować i dotykać w miejscach gdzie nie powinien, po prostu od niego odeszłam. Zamówiłam następnego drinka i szybko opróżniłam przeźroczystą szklankę. Potem następny i następny.

Byłam już nieźle wstawiona kiedy postanowiłam w końcu opuścić klub. Szłam chwiejnym krokiem, Cara albo tam została, albo wróciła do domu. Tak szczerze to nie wiedziałam. Spokojnie maszerowałam w moich wysokich butach w stronę domu, kiedy poczułam uścisk na tali. To nie żaden znajomy uścisk. Mogłam rozpoznać, że było ich dwóch. Dlaczego mi się to musi zdarzać?! Chłopak próbował włożyć rękę pod moją sukienkę, ale coś mu przeszkodziło. Drugi tak po prostu nagle zniknął. Blondyn opadł na ziemię, a nad nim pojawiła się sylwetka dobrze znanego mi chłopaka. To Harry. Tylko co on tutaj robi? Hazz zaczął go bić i kopać nawet na moich oczach. Nie był pijany, ani nic z tych rzeczy mimo tego, że miał pić z Zayn'em i Patrickiem. Stałam po prostu zdezorientowana parę metrów dalej patrząc na tą sytuację. Zakryłam twarz rękami, a po chwili się ocknęłam.
-Harry! Zostaw go w spokoju! Zabijesz go! - wołałam, gdy ten i tak nic sobie z tego nie zrobił. -Harry kurwa zostaw go! - zbliżyłam się do niego.
-Katy od musi dostać nauczkę! Nikt nie może cię dotykać oprócz mnie! - byłam nieźle zaskoczona.
-Harry! - dotknęłam jego pleców, a on jak od różdżki odsunął się od nieprzytomnego chłopaka. Spojrzał na mnie i przytulił.
-Przepraszam.. nie powinienem.


------------------------------------------------------------------------------------
Dzieńdobrywieczór kochani! :)
Wracam do was z nowym rozdziałem. Mam nadzieję, że nie zanudziłam was. Tak szczerze, to kompletnie nie wiedziałam co w nim napisać. Nie miałam pomysłu, ale jakoś wyszło. Myślę, że nie jest źle. Haha, narzekacie, że "O BOŻE NO WEŹ NIECH BĘDĄ RAZEM", "KIEDY BĘDĄ RAZEM".
Nic nie mogę niestety zdradzić, bo to straciłoby jakikolwiek sens pisania dalszych części tego opowiadania.
Druga sprawa to komentarze.
Halo czytacie to w końcu czy nie? No czemu wy mi to robicie :c
Tylko 4 komentarze pod ostatnim :(
Proszę, każdy kto to przeczytał - doda komentarz. Byle jaki.. chcę wiedzieć, że czytacie no..
Także, do następnego <3
Pozdrawiam, kocham was ♥♥

niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 38. ♥ "Zostaw mnie."

Wybiegłam z pokoju od razu kierując się na dół. Słyszałam wołanie za mną Harry'ego, ale ignorowałam to. Omijając to, że prawie zabiłam się na schodach, wybiegłam z domu. Łzy uniemożliwiały mi widoczność. Mimo to, dalej biegłam. Po chwili zostałam pociągnięta za nadgarstek. Louis kurwa co ty ode mnie chcesz. Odwrócił mnie do siebie i przytulił. Wtuliłam się w niego szlochając.

*wieczór*

Leżałam u siebie na łóżku z słuchawkami w uszach kiedy nagle drzwi się otworzyły. W nich stał zaniepokojony Niall. Szybko podniosłam się zrzucając słuchawki i rzuciłam się na przyjaciela mocno go przytulając.
-Jejku, Katy ja już myślałem, że coś ci się stało. - powiedział mi do ucha. Tkwiliśmy w tym uścisku przed dłuższy czas, a kiedy chciałam się odsunąć, nasze usta się złączyły. Niall zaczął pogłębiać ten pocałunek, tak jak ja. Boże, co ja robię? Przecież to jest najlepszy przyjaciel Harry'ego. Jaka ze mnie idiotka. Oderwałam się od niego i speszona wróciłam na swoje łóżko.
-Przepraszam Katy - odezwał się w końcu.
-Ja ciebie też przepraszam. To nie powinno się wydarzyć - chłopak podszedł do mojego łóżka i kucnął.
-Wybaczasz? - w odpowiedzi przytuliłam go. Niall został u mnie do 23. Spędziłam ten czas z nim naprawdę bardzo dobrze. Rozśmieszał mnie i nie pozwalał bym się smuciła. Mogłabym spędzać z nim cały swój czas, a na pewno bym się nie nudziła choć przez sekundę. Ten chłopak ma naprawdę wspaniały charakter i bardzo się cieszę, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Nie moglibyśmy być razem. Nie pasujemy sobie, a po za tym nadal kocham Hazzę. To nie takie proste przestać kochać z dnia na dzień. Z jednej strony czuję do niego nienawiść, a z drugiej tą cholerną miłość. Chore. Gdy Niall poszłam do łazienki gdzie wzięłam prysznic. Przebrałam się w krótkie spodenki i luźną koszulkę po czym wskoczyłam ponownie do łóżka. Laptopa odłożyłam na bok, po czym odpłynęłam w krainę Morfeusza.
Następnego dnia obudziłam się dosyć wcześnie. Nie zdążyłam nawet powiadomić Camille, że nie będzie mnie w pracy, więc i tak musiałam tam iść. Nie chciało mi się kompletnie nic. A tym bardziej na taniec. Wyczuwałam, że dzisiejszy dzień nie będzie taki łatwy. Podniosłam się z łóżka najpierw spoglądając na zegarek w telefonie. 9:30. CO?! Na 10 musiałam być w studiu. Jezu, zaspałam! Pobiegłam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby  i zrobiłam makijaż. Ogarnęłam włosy po czym szybko w samej bieliźnie zaczęłam grzebać w garderobie w poszukiwaniu jakichś ciuchów, które pasowałyby do dzisiejszej pogody. Na dworze było.. jak na oko to nawet ciepło. Świeciło słońce i ogólnie pogodnie. Wybrałam więc biało-różową sukienkę, która była zawiązana na brzuchu i baleriny w kolorze różu. Związałam swoje włosy w koka i biorąc torebkę wyszłam szybko z pokoju. Na dole słyszałam odgłosy telewizora, więc sama nie jestem. Chwyciłam swoje ray-bany i wołając krótkie 'pa' do przyjaciółki, wyszłam. Kurwa. Mój samochód nadal jest u n.. u Harry'ego. Zostało mi pójście pieszo. I tak jestem już spóźniona. Po drodze dzwoniła do mnie Martina czy pojawię się w studiu, zapewne wszystkie wiedziały już o tym, że zerwaliśmy. Po około 20 minutach dotarłam przed studio. Dlaczego akurat teraz? Przed drzwiami roiło się od paparazzi. Nie, proszę.. Próbowałam się przecisnąć przez tłum, na marne. Kto tam jest, że nie chcą mnie zawzięcie przepuścić. W końcu dostrzegłam w środku tą burzę loków. Jeszcze jego tutaj brakowało. Ten dzień naprawdę nie będzie ciekawy. Gdy chłopak nagle mnie zauważył wyszedł, złapał mnie za rękę i wyciągnął z tłumu. Weszłam do środka zdejmując okulary.
-Co ty tutaj robisz? - odezwałam się od razu do niego, gdy byliśmy w cichym miejscu - Po co w ogóle tutaj przyszedłeś?
-Chciałem porozmawiać.. - odezwał się cicho z opuszczoną głową.
-My nie mamy o czym rozmawiać Harry. Wszystko co miałeś mi do powiedzenia, już powiedziałeś. - cały czas stałam ze skrzyżowanymi rękami na piersiach i niesamowitą powagą. Nie wierzyłam, że jeszcze nie płaczę. To było dziwne.
-Nie, Katy. Ja zamierzam walczyć, wiesz? Nie odpuszczę dopóki mi nie wybaczysz. - odpowiedział pewnie patrząc w moje oczy. Jego były we łzach, a moje.. moje całkowicie suche. Brak jakiejkolwiek łzy. - Zrobiłem to tylko raz, nieświadomie. Dlaczego od razu chcesz przekreślić całą naszą miłość? - to pytanie padło już wczoraj dwa razy. Nie potrafiłam na nie odpowiedzieć.
-Ja nie chcę nas przekreślać, ale na razie będzie najlepiej jak.. po prostu zrobimy sobie przerwę.. ja muszę to wszystko dokładnie przemyśleć. - odezwałam się po chwili.
-Nawet sobie nie wyobrażasz jak ja za tobą tęsknię. Chęć przytulenia ciebie lub pocałowania cały czas rozsadza mnie od środka. Nie wytrzymam tak długo. Proszę.. przytul mnie chociaż raz.. Ten ostatni raz.. chcę poczuć cię chociaż przez chwilę.. - nie mogłam mu się tak łatwo poddać, ale patrząc na jego twarz powoli ulegałam. To tylko i wyłącznie jeden przytulas. - błagam..
-W porządku. - powiedziałam w końcu. Chłopak uśmiechnął się i przyciągnął mnie do siebie. Znowu te wszystkie wspomnienia wróciły. Nie Katy nie płacz! Masz nie płakać! Wtuliłam się w jego tors, a on schował głowę w zagłębieniu mojej szyi. Poczułam coś mokrego. Właśnie tam. Harry płacze. Błagam przestań człowieku płakać, bo sama zacznę, a tego nie chcemy. W końcu odsunęłam się od niego, a on jeszcze przytrzymując mnie przy sobie, otarł swoje łzy.
-Kocham cię. - szepnął, po czym tak po prostu odszedł. Teraz już nie mogłam wytrzymać. Oparłam się o ścianę plecami i zjechałam po niej w dół zanosząc się płaczem. Schowałam swoją głowę w kolana oplatając je rękami. Dlaczego to wszystko musiało się wydarzyć właśnie mi?
-Katy! - usłyszałam damski głos, ale nawet nie podniosłam głowy. Po chwili ciało chyba Martiny znalazło się przy mnie. - Dlaczego ty płaczesz? Co tutaj się stało?
-Harry się stał. Boże.. Mart powiedz mi co ja mam robić.. Nie mogę bez niego żyć.. gdy tylko go widzę.. chcę go pocałować, przytulić, ale gdy jestem przy nim gwałtownie do głowy wpadają mi inne myśli..
-Katy. Obydwie wiemy, że jesteście w sobie szaleńczo zakochani.. mieszkaliście razem i teraz nie jest takie proste odzwyczaić się od obecności drugiego człowieka przy sobie. Ja mam nadzieję, że w końcu wszystko sobie wyjaśnicie i dojdziecie do porozumienia. - dziewczyna głaskała mój policzek. - A teraz podnosimy się z podłogi i idziemy do łazienki poprawić makijaż! Musimy przecież zacząć pracować. - ruszyłyśmy do łazienki gdzie poprawiłam make-up, a potem wyszłyśmy. Przebrałam się i poszłyśmy na salę. Fotoreporterów było już mniej, ale kiedy zobaczyli, że znowu jesteśmy, próbowali się dostać. Jak dobrze, że mamy swoich dwóch prywatnych ochroniarzy.

*8 godzin później*

Nie zadowalał mnie fakt, że muszę iść do domu pieszo, gdy jest ciemno, jednak musiałam to zrobić. Szłam ulicą, na której było dużo ludzi, ale mimo to cholernie się bałam. Gdy przechodziłam obok ciemnego zaułku, coś nagle mnie w niego pociągnęło. Jakaś męska dłoń, męskie ciało. O nie, proszę.. Wiedziałam, że nie ma dla mnie już ratunku. To koniec.
Nieznajomy mężczyzna przyparł mnie do ściany w ciemnym miejscu i podniósł swoją rękę na moje udo.
-No proszę, proszę.. znów się kochanie spotykamy.. - znowu. Znowu usłyszałam ten obrzydliwy głos. Nienawidzę tego faceta tak bardzo. To on ze swoim kolegą więził mnie przez tydzień w jakimś obskurnym miejscu. - Dlaczego nam uciekłaś? - mój głos uwiązł mi w gardle. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. - No odpowiedz kurwa. - stoicki spokój zapanował nad moim ciałem i czułam, że mój głos się odblokował.
-Zostaw mnie. - wyszeptałam, a on tylko bezczelnie się zaśmiał. - Dlaczego akurat mnie nękasz?! - wzięłam się na odwagę i krzyknęłam do niego. Chyba się zdziwił.
-Bo ty jesteś skarbie najlepsza. - wyszeptał ponownie i przybliżył swoją głowę do mojego ucha. Przechodziły mnie dreszcze. Czułam się wtedy tak bardzo upokorzona. Gdy mężczyzna przeniósł swoją dłoń pod moją sukienkę, zaczęłam się wyrywać. Na nic. Przyparł mnie jeszcze bardziej do ściany i całował moją szyję. Fuj, obleśne. Krzyczałam o pomoc, ale on zatkał mi swoją dłonią buzię. Koniec. Nie mogłam nic zrobić.
Nagle facet opadł na ziemię z niewiadomych mi powodów. O co chodzi? Spojrzałam w górę. Czy oni wszyscy mnie śledzą?!


--------------------------------------------------------------------------------
Witam, witam. Nie zabijecie mnie za ten rozdział? Proszę.. XD
Mam nadzieję, że nie jest bardzo nudno.
W ankiecie zagłosowało 18 osób, a komentarzy jest ledwo 4!
No czemu wy mi to robicie? :c
JEŚLI W TYM MOMENCIE TO CZYTASZ = DODAJ KOMENTARZ
Już nie wiem w co mam wierzyć, naprawdę.
Do następnego, pozdrawiam. <3
Kocham Was ♥♥

wtorek, 7 stycznia 2014

Rozdział 37. ♥ "Musisz mi uwierzyć!"

WŁĄCZ PILNIE!! 
<klik>
(jeśli się skończy, włącz jeszcze raz!)


*
Harry*


'Harry!

Pewnie w tym momencie zastanawiasz się, gdzie jestem. Odpowiem Ci gdzie jestem. W drodze do Polski, a nawet możliwe już na miejscu. Dlaczego? Dlaczego tak po prostu wyjechałam bez Ciebie? Odpowiedź prosta. Zraniłeś mnie. W najgorszy możliwy sposób i myślałeś, że się nie dowiem? Błąd. Dowiedziałam się. I to w bardzo prosty sposób, Harry. Jesteś sławny, wszędzie chodzą za tobą fotoreporterzy i myślałeś, że się nie dowiem? W tym liście chciałam Ci powiedzieć parę słów. Dziękuję Ci za te wszystkie spędzone razem chwile, gdy wszystko było w porządku. Nasz związek skończył się tak szybko, jak zaczął. Wyznałeś mi miłość po jednym dniu znajomości. Widocznie znudziłam Ci się już. Nie byłeś złym chłopakiem. Nie mogę powiedzieć na Ciebie źle, bo tak nie było. Troszczyłeś się o mnie, jak o nikogo innego. Okazywałeś mi swoją miłość. A może to nie była w ogóle miłość? Ja wszystko pamiętam. Jak złościłeś się, gdy rozmawiałam z innymi chłopakiem. Byłeś strasznie zazdrosny. Byłeś również moim najlepszym przyjacielem. Ufałeś mi, ja ufałam Tobie. Tego już nie ma. Gdy wyjechaliśmy do Twoich rodziców na weekend. Wiesz jak się wtedy bałam? Nawet sobie chyba nie zdajesz sprawy. Dziękuję Ci za to wszystko. Rozumiesz? Wszystko. Za to jak się mną opiekowałeś, wspierałeś, gdy było trzeba. Dzielnie pokonaliśmy wszystkie hejty na nasz temat. Zawsze mi słodziłeś czułymi słówkami. Kochałam to. Niestety, to wszystko już nie wróci, Harry. Za to, co zrobiłeś. Wiesz jak się teraz czuję? Jak zużyta, niepotrzebna zabawka, którą jak się znudzi, trzeba wymienić na nową. Boli mnie to, nawet bardzo. Nie obiecuję Ci, że jeszcze kiedykolwiek będziemy razem. Tymczasem proszę Cię o jedno. Nie kontaktuj się ze mną, dopóki nie wrócę do Londynu. Nawet jeśli będziesz dzwonić, nie odbiorę. Znajdź sobie inną dziewczynę, która będzie Cię kochać tak jak ja. Ale wiedz, że żadna inna dziewczyna nie pokocha Cię tak bardzo, jak ja pokochałam Ciebie. Do zobaczenia w przyszłości, Harry. Nie życzę Ci źle, wiesz? Niech ułoży Ci się w życiu. Kocham Cię. 
Katy. x'



Usiadłem przy stole i schowałem twarz w dłonie. Zacząłem płakać jak małe dziecko. Straciłem ją, straciłem na zawsze, przez moją głupotę. Jestem idiotą. Myślałem, że co tym osiągnę? Po cholerę poszedłem kurwa do tego klubu? Gdybym tam nie poszedł, wszystko byłoby w porządku. Wrócilibyśmy spokojnie do Londynu i mógłbym mocno przytulić się do mojej narzeczonej, której tak bardzo mi brakuje. Nie wiem czy jeszcze będziemy kiedyś razem, ale zrobię wszystko, żeby tak było. Będę walczyć do końca. Ignorując to co napisała w liście, by się z nią nie kontaktować, wziąłem telefon i wybrałem jej numer. Pierwszy sygnał.. drugi.. trzeci.. czego ja się spodziewałem? Czwarty.. piąty.. Nic.
Rozłączyłem się wiedząc, że i tak nie odbierze. Zdenerwowany z siłą rzuciłem telefonem o ścianę, a ten rozsypał się na kawałki.
-Kurwa! - krzyknąłem, wiedząc, że nic nie mogę zrobić. Byłem bezsilny. Zostało mi chyba tylko czekać. Zostawiłem wszystko i usiadłem pod ścianą chowając swoją głowę w kolana.
-Stary co ty robisz? - usłyszałem znajomy głos. To Louis. Stał w drzwiach i patrzył na mnie zaniepokojonym wzrokiem. Chłopak szybko podszedł do mnie i mocno przytulił. Płakałem w jego ramionach. Louis tulił mnie do siebie, a ja wtulałem się w niego. Ale w sumie.. dlaczego ona uwierzyła tylko gazetom? Nie chciała poczekać i wyjaśnić sobie to ze mną? Lou chyba dobrze wiedział o co chodzi, bo na razie się nie odzywał.
-Harry, wszystko w porządku? - odezwał się po dłuższej chwili. Odsunąłem się od niego i spojrzałem w jego błękitne oczy.
-A czy widać, by było w porządku, Louis? - odpowiedziałem pytaniem. Chłopak podniósł się i podał mi rękę, bym sam wstał. Stanąłem na nogi przed moim przyjacielem, a on przerzucił mnie przez swoje ramie i zaczął iść w kierunku góry.
-Co ty robisz Louis? - zapytałem go. Jak on mógł mnie unieść? Byłem sporo wyższy i cięższy. Nie no, nie rozumiem tego kolesia.
-Idziemy do góry, masz iść spać. Potrzebujesz odpoczynku. - odpowiedział wchodząc do sypialni i odłożył mnie na łóżko.
-A ty gdzie będziesz?
-Ja będę tutaj obok ciebie. Idę teraz na dół, a ty masz nic nie robić jasne? Włącz sobie telewizor, ja zaraz przyjdę. - pokiwałem głową i posunąłem się dalej na łóżko. Włączyłem telewizor, gdzie leciały jakieś denne wiadomości. Boże, to Katy! Dlaczego wszędzie mówią teraz o nas? To nie ich sprawa! Katy była dzisiaj widziana z fankami na lotnisku w Polsce. Jaka ona jest śliczna. Stwierdzam to po raz setny, zawsze to będę mówił. Wtuliłem się w poduszkę i poczułem jak moje łzy zaczęły lecieć po moich policzkach. Moczyłem poduszkę nawet tego nie kontrolując. Po chwili usłyszałem jak Louis wchodzi do pokoju. Chłopak usiadł na rogu łóżka i poklepał mnie po plecach.
-Będzie w porządku, Harry. Nie trać nadziei, ona musi to przemyśleć.
-Nie Louis! Nic nie będzie w porządku! Wszystko spierdoliłem i doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Gdybym nie poszedł do tego klubu, no..
-Przestań już. Czasu nie cofniesz, śpij. - podniósł się z miejsca i podszedł do drzwi.
-Ale ty masz tutaj zostać ze mną. Nie chcę być sam. - powiedziałem.
-Spokojnie, nigdzie nie idę. Muszę coś zrobić, jestem na dole. Jeśli byś coś chciał to wołaj. Idę pozbierać twój telefon. - posłał mi uśmiech, którego ja niestety nie odwzajemniłem i wyszedł.

*Louis*

Jest źle. Bardzo źle. Jeśli będzie tak dalej to on popadnie w depresję. Wyjąłem swój telefon z kieszeni i wybrałem numer Katy. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci. No odbieraj Katy! Wiem, że tam jesteś!

-Halo? - no wreszcie!
-Katy jest źle. - szepnąłem.
-Co? O co ci chodzi?
-Z Harrym. Rozwalił telefon o ścianę, leży właśnie w sypialni i ryczy. Jak tak dalej będzie.. on popadnie w depresję. Wtedy dopiero będzie źle, co ja mam robić?
-Louis.. po co do mnie dzwonisz? Ja ci nie pomogę. Harry sam na to zasłużył, nie mogę nic zrobić.
-Katy wiem, że masz serce! Nie bądź taka, nie udawaj, że cię to nie obchodzi! Przyleć do Londynu jutro!
-I co to da, że wrócę?! Nic, kompletnie nic! I tak nie będziemy razem! Nie po tym co zrobił! - krzyczała. Czyli nasza rozmowa ma tak wyglądać? Fajnie.
-Jeśli jutro nie będzie cię w Londynie, sam cię znajdę i wrócę tutaj z tobą, rozumiesz? - wysyczałem.
-Louis czy ty mi grozisz? Harry powinien sam załatwiać swoje sprawy, nie jesteś jego niańką!
-Nie chcę, by cierpiał! Jest moim najlepszym przyjacielem!
-Ja nie przylecę jutro rozumiesz? Jestem u rodziny, nie wrócę wcześniej niż za tydzień. - powiedziała spokojnie.
-W takim razie widzimy się jutro. Do zobaczenia. - rozłączyłem się i schowałem swój telefon do kieszeni. Muszę zarezerwować sobie lot. Albo lecieć prywatnym samolotem. Tak, tak będzie najlepiej. Zrobię wszystko, by było między nimi dobrze. Na stole zobaczyłem kartkę.. wziąłem ją do ręki i zacząłem składać pojedyncze litery w wyrazy. To list od Katy do Harry'ego. Będzie trudno, ale muszę dać radę. Wziąłem resztki telefonu Hazzy i próbowałem go z powrotem złożyć. Jezu, z jaką on siłą musiał rzucić tym telefonem. Ja wszedłem do domu w momencie, gdy krzyknął. Wyszło tylko z tego to, że wyświetlacz był cały popękany i raczej nie dało się już go używać. Dlatego zadzwoniłem do Niall'a, by załatwili nowy. Poszedłem w końcu na górę i na łóżku zobaczyłem Hazzę, który wlepiał we mnie swój smutny wzrok.
-Z kim rozmawiałeś? - zapytał mnie, a ja umiejscowiłem się obok niego.
-A.. z nikim. - skłamałem.
-Wiem, że rozmawiałeś z Katy, Louis. Nie musisz kłamać. - kuźwa, słyszał. Czy aż tak bardzo krzyczałem?
-Eh.. nie ważne, Harry. Mogę twojego laptopa? - zapytałem.
-Jasne, weź sobie. - podniosłem się i wziąłem urządzenie do rąk, a potem ponownie położyłem się na łóżku. Harry długo nie mógł się uspokoić, płakał na moim ramieniu, a ja niestety nie potrafiłem mu pomóc. W końcu usnął, a ja w spokoju przeglądałem internet. Przy okazji zadzwoniłem do Paul'a powiadomić go o tym, że lecę jutro do Polski naszym samolotem.

*Katy*

Nie wrócę jutro do Londynu. Nie ma mowy! A Louis i tak tutaj nie przyleci. Nawet nie wie gdzie jest Polska. Chce mnie tylko zastraszyć, bym wróciła. Przecież nie wyleciałam na stałe, tylko na parę dni. Harry'emu nic się nie stanie. Cały wieczór leżałam u siebie na łóżku przed laptopem i kakaem. Mój pokój był nie wielki, ale miał tak jakby dwa piętra. Na dole znajdowała się taka jakby 'pracownia'. Tam mogłam się uczyć, miałam wielką półkę z książkami, tańczyć, śpiewać. Wszystko. Często siadałam tam na podłodze i grałam na gitarze. Ściany miały kolor beżu i delikatnego brązu. W rogu pokoju znajdowały się schodki prowadzące na górne piętro. Tam była sypialnia i garderoba. Po prostu wielkie łóżko i na jednej całej ścianie wielka szafa wbudowana w ścianę. Na przeciwko łóżka był telewizor. Ściany były koloru białego połączonego z szarym. Mimo tych kolorów czułam się tam wyśmienicie. Ten pokój był chyba najdroższym w całym naszym domu. Moi rodzice wydali na niego kupę kasy, za co będę im chyba do końca życia wdzięczna.

Następnego dnia obudziłam się późno. A najdokładniej obudził mnie krzyk mojej mamy. Słyszałam go na dole mojego pokoju.
-Katy! Wstawaj, ktoś do ciebie! - co? Niby kto o tej godzinie? Słyszałam kroki na drewnianych schodkach, aż parę kroków przy mnie pojawił się.. Louis? Co on kurwa tutaj robi?! Obiecał to jest.
-Co ty tutaj robisz? - zapytałam zdziwiona wycierając swoje oczy.
-Mówiłem, że przyjadę, więc jestem. - odpowiedział po prostu.
-Louis, mimo tego, że tutaj przyleciałeś specjalnie po to, bym wróciła do Londynu.. ja z tobą nie wracam. - wypowiedziałam te słowa, a on usiadł na łóżku obok mnie.
-Katy.. przyleciałem tutaj i jeśli nie wyjdziesz z tego domu sama.. po prostu cię wyniosę i wsadzę do samolotu, jasne?
-Nie, nie jasne Lou. Nie mam zamiaru wracać dzisiaj do Londynu! - zaczęłam się bulwersować.
-Myślisz, że to takie łatwe? Zostawić jego samego w wielkim domu? Nie mam pewności, że nic sobie nie zrobi. Niby Liam z nim został, ale to nic, rozumiesz?! On cierpi!
-On cierpi?! On?! A czy pomyślał, ktoś o mnie chociaż przez chwilę?! Jak ja mam się czuć? Czy to on został zdradzony przez swoją narzeczoną? Nie wmawiaj mi kurwa, że on cierpi, bo tak wcale nie jest! Gdyby jemu tak naprawdę zależało, sam by tutaj przyjechał, a nie ty! Gdyby mnie kochał, nie zrobiłby tego co zrobił! - darłam się i płakałam.
-On nie był trzeźwy, rozumiesz?! Nie zrobił tego umyślnie! Katy ja wszystko wiem! Wiem jak było! Zrozum to wreszcie, ty musisz mu wybaczyć! Wy byliście parą idealną, a przez jeden wybryk chyba nie przekreślisz całej waszej miłości, prawda? Nadal się kochacie, nadal nie możecie bez siebie żyć! Nie wmawiaj mi, że tak nie jest! - on również krzyczał. Płakałam jak małe dziecko. - jesteście tacy sami. Płaczecie tak samo. - Louis przytulił mnie do siebie.
-Louis ja nie potrafię na niego spojrzeć, nie potrafię.. zawsze.. zawsze, gdy jego widzę, lub słyszę.. mam przed oczami to co on mógł robić z tą blondynką.. to nie jest takie łatwe, jak ci się wydaje.
-Wiem, że to nie jest łatwe. Oboje cierpicie, oboje nie wiecie co robić. Ale teraz musisz się spakować i lecieć razem ze mną do Londynu. Musicie poważnie porozmawiać. - odsunęliśmy się od siebie. - polecisz tam ze mną, prawda? - zamyśliłam się patrząc w jeden punkt przed sobą.
-Polecę. - spojrzałam na jego twarz. Uśmiechnął się szeroko i przytulił mnie.
-Także.. ruszaj się, dużo czasu nie mamy.
-Dobrze panie idealny, już się podnoszę. - powiedziałam ocierając łzy. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do torby, która nadal leżała przy oknie.
-Ładnie tutaj masz. - stwierdził Lou.
-No wiem. - odpowiedziałam i wyciągnęłam luźną, niebieską bluzkę z długim rękawem, czarne rurki i białe conversy za kostkę. Poszłam do łazienki w której wykonałam szereg porannych czynności. Nie malowałam się, bo to tylko chwilowe, że nie płaczę. Nawet nie było tak źle. Byłam gotowa. Schowałam wszystkie rzeczy z powrotem do torby i razem z Louisem zeszliśmy na dół. Gdy mama nas zobaczyła, można było powiedzieć, że się przeraziła.
-Mamo.. muszę wrócić do Londynu. - oznajmiłam.
-Co, ale jak to?
-No niestety.. Muszę porozmawiać z Harrym i załatwić wszystkie sprawy.. przepraszam. - wspólnie się przytuliłyśmy.
-Tak rzadko się widzimy. - płakała, a ja sama miałam łzy w oczach. Pożegnałam się jeszcze z tatą i Joshem.
Wyszłam razem z Lou domu. Przed bramą napadli na nas paparazzi. Myślałam, że oszaleję. Zadawali po angielsku pytania typu "Od kiedy jesteście razem?", "Co na to Harry i Eleanor?".. Niesamowicie denerwujące. Wsiedliśmy do samochodu, gdzie był Paul i szybko stamtąd odjechaliśmy. Po niedługim czasie byliśmy na lotnisku. Zanim jeszcze wsiedliśmy do samolotu, odetchnęłam świeżym powietrzem i zrobiłam zdjęcie terenu, po czym wstawiłam na instagrama. Wsiedliśmy do samolotu i po paru godzinach byliśmy w Anglii.


~*~


Wsiadłam do samochodu Lou, najpierw zostawiając swoje rzeczy u Cary i Patricka. Jak na razie będę tam mieszkać. W końcu mój pokój nadal tam jest. Jechałam z Lou do Harry'ego, z którym miałam porozmawiać. Wiedziałam, że nie skończy się to dobrze. Obydwoje zaczniemy płakać, albo nawet nie wiem do czego dojdzie. Gdy dojechaliśmy na miejsce, obydwoje wysiedliśmy z pojazdu i weszliśmy do wnętrza domu. Na dole był Liam. Przywitaliśmy się z nim i ja biorąc głęboki oddech poszłam na górę. Weszłam do sypialni, gdzie na łóżku leżał Harry. Słyszałam jak mówił sobie okropne rzeczy i płakał. Ten chłopak jest strasznie wrażliwy. Jak usłyszał, że drzwi się zamknęły, momentalnie stanął na równe nogi. Wyglądał okropnie. Podpuchnięte oczy, włosy roztargane. To najgorszy widok na świecie. Spojrzał na mnie zdziwioną miną, a ja podeszłam bliżej.
-Katy.. ale.. jak.. co ty tu robisz? - odezwał się w końcu. Schyliłam głowę i z moich oczu zaczęły lecieć łzy.
-Przyszłam z tobą porozmawiać. - podniosłam głowę spotykając się z jego smutnym wzrokiem.
-To nie byłaś w Polsce? - zapytał i podszedł bliżej mnie.
-Byłam.. tylko.. Louis przyleciał do mnie. Nie mam pojęcia jak mnie znalazł, ale.. musiałam wrócić. - patrzyliśmy sobie w oczy.
-Louis? Jak to..? - nie dowierzał.
-No normalnie. Harry musimy sobie wszystko wyjaśnić.
-Katy ja byłem pijany. Gdybym nie wypił tak dużo, nie zdradziłbym cię nigdy w życiu, rozumiesz? Kocham cię. - powiedział od razu.
-To jest tylko zwykłe tłumaczenie, Harry. Ja nie wiem czy ci wierzę!
-Musisz mi uwierzyć! - krzyknął.
-Wcale nic nie muszę, a i tak to nie zmienia faktu, że mnie zdradziłeś!
-Zrobię wszystko, kompletnie wszystko, by móc znów cię mieć przy sobie, wiesz? Mogę nawet zrezygnować z zespołu, jeśli tylko będziesz chciała! Kocham cię, Katy!
-Nie kłam! Przestań już kłamać! - krzyknęłam.
-Nie kłamię! Nigdy nie kłamałem!
-Gdybyś mnie naprawdę kochał, nie zrobiłbyś tego co zrobiłeś! - zaraz po tych słowach wybuchłam ogromnym płaczem.
-Katy.. błagam. - podniósł mój podbródek tak bym spojrzała w jego oczy. Szybko strąciłam jego rękę.
-Nie dotykaj mnie Harry. Nigdy więcej mnie nie dotykaj!


----------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że zepsułam kolejny rozdział.
Kocham Was <3
Komentujcie <3
I tak, dodaje bardzo szybko. ;) 

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 36. ♥ "Jak to nie jesteście razem?"

CZYTASZ=KOMENTUJESZ!


*półtora tygodnia potem*
Każdy dzień był taki sam. Codziennie wstaję, jadę do studia, widzę się z Carą i Patrickiem, rozmawiam z chłopakami przez Skype i tak w kółko. Na następny dzień chłopcy mieli już przylecieć. Wreszcie zobaczę się z nimi na żywo i ich przytulę. Wracałam ze studia, zatrzymałam się przy jakimś spożywczaku, by kupić coś sobie na obiad. Weszłam do sklepu, wzięłam wszystkie potrzebne produkty do koszyka i już miałam wychodzić kiedy zobaczyłam na półce znajome zdjęcie. To Harry. I jakaś blondynka. Całują się. Miło, naprawdę. Wielki napis wbijał mi coraz to większe rany w serce:


"HARRY STYLES ZDRADZIŁ SWOJĄ NARZECZONĄ! SZOKUJĄCA PRAWDA! CO ZROBI TERAZ MŁODY GWIAZDOR? CO ZROBI KATY? WIĘCEJ NA STR.6"
Szybko otworzyłam na tamtej stronie i co zobaczyłam? Razem wychodzą z klubu, to musiało być dzisiaj w nocy. Trzymają się za ręce, całują, śmieją. Widać było, że Harry jest pijany, ale mnie to nie obchodziło. Zdjęcie jak wchodzą całując się do jakiegoś hotelu. To już było jasne co tam robili. Czułam jak do oczu napływają mi łzy. Jak on mógł mi to zrobić? Jak? Kupiłam też gazetę i wyszłam ze sklepu. Wsiadłam do samochodu wrzucając na siedzenie siatkę z zakupami. Nie wierzę. Dojechałam do domu i szybko do niego weszłam. Odłożyłam siatki do kuchni i wzięłam gazetę. Usiadłam na blacie i zaczęłam ją przeglądać. To wszystko było jasne, ale musiałam upewnić się w 100%. Wzięłam telefon i wybrałam numer do Lou. Odebrał po dwóch sygnałach.
 -Cześć Lou. - odezwałam się od razu. - Proszę, idź gdzieś gdzie Harry ani reszta chłopaków nie będzie cię słyszeć, mam do ciebie bardzo ważną sprawę.
-Co się stało? Możesz już mówić, nikt nic nie słyszy. - powiedział po chwili, a ja nabrałam oddechu by się nie rozpłakać.
-Louis czy to prawda, że Harry.. - zatrzymałam się i nabrałam oddechu. - że Harry przespał się z tą blondynką z klubu?
-Katy.. powiem ci wszystko co chcesz tylko nie mów mu, że ci powiedziałem.. błagam. - odpowiedział błagalnie.
-Louis nie wydam cię, spokojnie. Możesz mi zaufać, ale powiedz mi tylko prawdę. - chłopak westchnął.
-Tak.. to prawda. Zrobił to, ale dzisiaj jak wrócił to był cały zapłakany i zdenerwowany.. Katy on mi opowiedział wszystko i wiem, że tego żałuje.
-Dziękuję ci Louis, naprawdę bardzo ci dziękuję. Jutro nie pojawię się na lotnisku, ale jestem w domu.
-Katy.. jako jego najlepszy przyjaciel, proszę cię wybacz mu to.. On nie myślał trzeźwo, był narąbany w trzy dupy.. - powiedział znowu błagalnie.
-Louis ja wiem co zrobię i nie mogę ci tego powiedzieć. Także.. dziękuję ci naprawdę i obiecuję, że cię nie wydam. Kocham cię, pozdrów chłopaków.
-Katy nie rób nic głupiego.. - zaczął, ale się rozłączyłam.
Wiedziałam co chcę zrobić. Spakować się i wyjechać do Polski na jakiś czas. Na pewno nie na stałe. Pobiegłam zostawiając wszystko na górę. Wyciągnęłam torbę i zaczęłam wrzucać do niej swoje rzeczy zalewając się łzami. Nie rozumiałam jak on mógł to zrobić. Co za kretyn. Postanowiłam wylecieć jutro. Musiałam sobie jeszcze zarezerwować lot. Chłopcy mieli przylecieć około 16. Spakowałam rzeczy i postawiłam torbę na dole. Zbiegłam na dół i zrobiłam sobie obiad. Nie będę płakać, szkoda moich łez. Zjadłam wszystko i odłożyłam naczynia do zmywarki. Trzeba ogarnąć cały dom, więc wzięłam się do sprzątania. Po paru godzinach pracy w końcu mi się to udało. Było już po 22. Poszłam na górę w chwili, gdy zadzwonił mój telefon. To Harry. Otarłam wszystkie łzy i odebrałam telefon. Nie mógł niczego się domyślić.
-Hej kochanie. - przywitał mnie jego głos. Żebyś się czasem nie urzygał tym 'kochanie'.
-Hej. - odpowiedziałam normalnie.
-Jak tam dzień minął? Jutro będę mógł już cię normalnie przytulić i pocałować!
-U mnie wszystko w porządku. A u was? Co tam? - usiadłam na łóżku.
-Też.. właśnie się pakujemy.
-Muszę kończyć, jestem zmęczona. Pa.
-No pa. Kocham c.. - rozłączyłam się. Nie chciałam słuchać tych bredni. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam prysznic i zmyłam makijaż. Przebrałam się potem w piżamę i położyłam do łóżka. Wszystko co tutaj było przypominało mi o Harrym. Z moich oczu znowu zaczęły lecieć słone łzy i tak bez przerwy. Chyba nie do końca dochodziło do mnie to co się stało. Nastawiłam sobie budzik na 10 i próbowałam usnąć, ale nie mogłam. Na poduszce był zapach Harry'ego, który tak bardzo kochałam, a teraz się nim brzydziłam. Nie spałam przez pół nocy. Wylewałam swoje łzy w durną poduszkę, która i tak pachniała nim. Następnego dnia wstałam po 10. Ubrałam się w ubrania jeszcze, które były jeszcze w garderobie i poszłam do łazienki. Wyglądałam okropnie. Moje włosy były we wszystkie strony, a pozostałości po makijażu na całej twarzy. Doprowadziłam się do normalnego stanu i siadłam przed laptopem. Zarezerwowałam sobie lot na 13:30. Było jedno ostatnie miejsce. Musiałam jeszcze zadzwonić do mamy i powiadomić ją, że będę w Polsce.
Wybrałam jej numer, odebrała po trzech sygnałach.
-Cześć mamo. - odezwałam się pierwsza.
-No cześć, stało się coś? - zaniepokoiła się.
-Mamo, będę dzisiaj w Polsce, mogłabyś mnie odebrać z lotniska?
-Jasne, ale.. o co chodzi? Coś się stało?
-Mamy z Harrym lekki kryzys i muszę wyjechać na parę dni i odpocząć. Chyba nie będę sprawiała problemu prawda?
-Oczywiście, że nie kochanie. To napiszesz mi jak będziesz na lotnisku, to przyjadę dobrze?
-Jasne, kocham cię. Do zobaczenia, papa.
-No pa. - rozłączyłam się i spakowałam jeszcze pozostałe rzeczy, które miałam wziąć.
Dochodziła 12:30. Muszę napisać list do Harry'ego, w którym mu wytłumaczę parę spraw. Zeszłam na dół, wzięłam kartkę i długopis. Usiadłam przy stole i zaczęłam pisać. Płakałam chyba jak małe dziecko. Parę łez skapnęło na kartkę zostawiając na niej czarny ślad tuszu. Zostawiłam kartkę na lodówce, wzięłam torbę i uryczana wyszłam z domu. Pojechałam na lotnisko taksówką, ponieważ mój samochód nie mógł stać tam tyle dni. O nie. Nie wierzę. 1D dotarło już do Londynu. Na szczęście żaden z nich mnie nie zauważył, jedynie chyba zgraja fanek, które i tak nie zwróciły na mnie uwagi. W końcu znalazłam się w samolocie. Włożyłam słuchawki w uszy. Obok mnie siedział jakiś chłopak, na którego nawet nie zwróciłam uwagi. Całą drogę słuchałam jakichś smutnych piosenek, które miałam na telefonie. W końcu znalazłam się w moim ojczystym kraju. Stanęłam praktycznie na środku chodnika z torbą przy nodze i wybrałam numer mamy. Gdy skończyłam rozmowę podbiegły do mnie jakieś trzy dziewczyny. Krzyczały i płakały. Fanki. Dlaczego akurat teraz kiedy nie jestem w stanie? Inni ludzie patrzyli na nas tak trochę zdezorientowani.
-Dlaczego jesteś tutaj bez Harry'ego? - zapytała blondynka. Spojrzałam w jej oczy, a ona w moje.
-Nie jesteśmy razem, więc jestem bez niego. - podpisałam im kartki najpierw pytając o imiona.
-Jak to nie jesteście razem? - zdziwiły się wszystkie.
-Zerwaliśmy, niestety nie mogę wam na razie niczego zdradzić. Dowiecie się niedługo. - posłałam im ciepły uśmiech. Chciały zdjęcia, więc sobie zrobiłyśmy. Te dziewczyny były naprawdę miłe. Potem moja mama przyjechała i musiałam się z nimi pożegnać. Moja mama wysiadła pierwsza z samochodu i podbiegła do mnie. Mocno się przytuliłyśmy i obie zaczęłyśmy płakać. Potem wsiadłyśmy do samochodu i ruszyłyśmy w stronę domu. Teraz nie płakałam. Chciałam nacieszyć się mamą. Dojechałyśmy do domu, gdzie zostawiłam swoją torbę. Poszłam na górę i poprawiłam swój makijaż. Potem razem z mamą zeszłyśmy do kuchni i tam usiadłyśmy przy stole.
-Gdzie Josh?
-Jeszcze w szkole. Dziś wraca po 16.
-A może bym do niego poszła? Niespodziankę mu zrobię.
-Jak chcesz go znaleźć? - mama zrobiła herbatę.
-Normalnie, chyba masz jego plan lekcji? - miał angielski. Jego plan lekcji wisiał na lodówce.
-To idź. Znajdziesz klasę jak się kogoś zapytasz. - poszłam do przedpokoju gdzie włożyłam płaszczyk i buty.
Poszłam na piechotę w kierunku szkoły Josha. To się zdziwi jak mnie zobaczy. Weszłam do ogromnego budynku i od razu zobaczyłam jakąś woźną. Zapytałam ją gdzie jest klasa do języka angielskiego i poszłam w tamtym kierunku. Zapukałam, a gdy usłyszałam "proszę", po prostu weszłam. Zobaczyłam tam młodą nauczycielkę przy biurku.
-Em.. dzień dobry. Jestem siostrą Josha, czy mogłabym go zwolnić? - odezwałam się niepewnie. Podeszłam bliżej nauczycielki z którą się przywitałam i ta pozwoliła mi go zwolnić.
-Nie wierzę, że tutaj jesteś. - powiedział i podszedł do mnie. Przytuliłam go do siebie kiedy stanął przede mną.
-Czyli to ty jesteś tą siostrą, która wyjechała do Londynu?
-Emm.. no tak. - odpowiedziałam troszkę zmieszana.
-Parę razy słyszałam jak Josh rozmawia z kolegami i usłyszało się coś..
-Tylko, że w rzeczywistości jest jeszcze śliczniejsza! - usłyszałam krzyk jakiegoś chłopaka z tyłu klasy. Chwilę rozmawialiśmy z wychowawczynią Josha i w końcu wyszliśmy. Mimo tego, że byłam wyższa Josh wziął mnie na ręce i okręcił wokół własnej osi. Potem mocno przytulił.
-Dlaczego przyjechałaś? - zapytał kiedy szliśmy już w stronę domu.
-Zerwaliśmy z Harrym i.. no i po prostu musiałam odpocząć chwilę. - odpowiedziałam, a w moich oczach od nowa zebrały się łzy.
-Co? Dlaczego zerwaliście?! - krzyknął Josh tak, że parę osób na ulicy zwróciło na nas uwagę.
-Eh.. wczoraj dowiedziałam się o czymś.. no nie do przyjęcia, więc nie mogłam tak po prostu mu wybaczyć. - nie chciałam o tym rozmawiać.
-Zdradził cię? - milczałam przez co Josh uznał to za potwierdzenie. - Co za chuj.
-Josh, nie wyzywaj go tak. - nawet jeśli zdradził mnie w taki sposób, nie chciałam by ktoś mówił o nim źle.
-Jak mam o nim nie mówić źle? Katy on cię zdradził rozumiesz? Wydawało się, że jest porządnym chłopakiem, a nie..
-Przestańmy już o tym rozmawiać! - krzyknęłam kiedy weszliśmy na podwórko. Nie rozmawialiśmy już na ten temat. I dobrze. Weszliśmy razem do domu, gdzie zdjęliśmy swoje kurtki i buty.
-Tata! - krzyknęłam kiedy zobaczyłam swojego ojca przy drzwiach. Od razu wpadłam w jego ramiona.


-------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak bardzo zepsułam ten rozdział.
Mam nadzieję, że się wam spodobał.
Komentujcie, to motywuje.
Kocham Was ♥♥
Następny rozdział mam już napisany, więc pojawi się niedługo ;)