sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 71. ♥ "Wszystko w porządku?"


Ten rozdział chciałam szczególnie dedykować mojej kochanej różyczce (nie bij) Adzie, która ma dziś urodzinki. Skarbie, jeszcze raz wszystkiego najlepszego, kocham Cię ♥


*
parę dni później*

Nie powiedziałam Harry'emu prawdy. Wymyśliłam jakąś wymówkę, w którą uwierzył. Nie było łatwo go przekonać, ale w końcu mi się udało. Przez te parę dni wychodziłam z domu, ale na szczęście, nie sama. Szczerze, to cholernie się bałam. Nie wiedziałam co mogło mnie czekać, tak naprawdę to ta dziewczyna mogła czekać na mnie gdziekolwiek. Zapewne śledzi każdy mój ruch i jest wściekła nadal widząc mnie z Harrym. Nie zamierzam zastosować się do jej gróźb, chociaż może powinnam. Chyba musiałabym upaść na głowę, by usunąć ciążę i zerwać z Harrym. Nie wybaczyłabym sobie tego do końca życia.
Harry nie pytał więcej o tamten dzień, ponieważ szczególnie omijałam ten temat.
Był poniedziałek, co równało się z powrotem do pracy. Jak zwykle, wstałam przed 9 i od razu udałam się do łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic i ogarnęłam się. Potem przebrałam się w pudrową koszulkę na ramiączkach, a na nią czarny sweter i szare dresy z niższym krokiem. Nie zamierzałam się stroić, tym bardziej, że idę tańczyć. Wychodząc z łazienki, próbowałam dobudzić Harry'ego. Wskoczyłam na łóżko i pochyliłam się nad twarzą Harry'ego. Jego ciepły oddech muskał moją twarz. Ułożyłam swoje dłonie na jego policzkach i delikatnie ucałowałam zaróżowione usta chłopaka.
- Harry, skarbie wstawaj. - powiedziałam, wprost w jego wargi. On tylko mruknął jakieś niezrozumiałe słowo. Tak się nie będziemy bawić, Hazzuś.
Usiadłam okrakiem na jego brzuchu i pochyliłam się nad jego twarzą.
- Jeśli za chwilę nie wstaniesz, poczujesz ból w pewnym miejscu, Harry. - moja noga idealnie znajdowała się przy tamtym miejscu. Uśmiech na jego twarzy oznaczał, że już się obudził. Oczy miał nadal zamknięte. Niespodziewanie szybko przekręcił mnie tak, że byłam pod nim.
- Dzień dobry, kochanie. - uśmiechnął się w ten swój sposób, przez co nie było sposobu, by się nie uśmiechnąć. Pocałował chyba każdy milimetr mojej twarzy, składając ostatni całus na moich ustach.
- Harry, wstajemy, już jest późno, a miałeś mnie zawieźć. Jeszcze śniadanie miałam ci zrobić.
- Okej.. Teraz wstanę, ale jak wrócisz, albo może teraz jak będziemy mieli czas, to będę mógł cię całować bez spieszenia się, ok? - głośno westchnęłam i pocałowałam jego słodkie usta. Mruknęłam ciche "mhm" i wstałam z łóżka. Harry puścił mi oczko i pobiegł w stronę garderoby. Cicho zachichotałam na jego wcześniejsze zachowanie i zeszłam na dół. Zajęłam się przyszykowaniem śniadania, gdy w radiu stojącym na parapecie, zaczęła lecieć piosenka 1D, Story of My Life. Podśpiewywałam cicho, robiąc tosty z nutellą. Po piosence głos zajął spiker, który zaczął gadać akurat o chłopcach, o ich nowej płycie i w ogóle.
- Misia? - usłyszałam za sobą głos Harry'ego. Zarumieniłam się, kiedy usłyszałam jak do mnie powiedział. Nadal się do tego nie przyzwyczaiłam. - Widziałaś gdzieś tą moją koszulę w czerwoną kratkę?
- Była chyba u mnie, nie wiem czemu, ale zobacz tam. - pokiwał głową i pobiegł na górę. Po około 10 minutach wrócił już ubrany. Zobaczyłam godzinę, 9:19. Okej, mam jeszcze czas.
- No to co mamy na śniadanie? - podszedł do mnie, objął mnie i pocałował mój policzek.
- Tosty, siadaj, bo już gotowe. - postawiłam na stole i przygotowałam jeszcze kawę.
Zajęliśmy się jedzeniem, co chwila rozmawialiśmy. Gdy skończyliśmy zauważyłam, że była już 9.36. Odłożyłam brudne naczynia do zmywarki, a następnie poszłam do salonu. Harry już rozłożył się na kanapie, a ja przypomniałam sobie moją obietnicę.
Powolnym krokiem podeszłam do niego, jego wzrok wszystko zdradzał. Już wiedział co chcę zrobić. Popchnęłam jego ciało, by się położył. Siadłam okrakiem na jego podbrzuszu i zaczęłam składać pocałunki na jego wargach i szyi. Przeniósł swoje ręce na moje pośladki, ściskając je. Wprawiłam w ruch również moje biodra, dzięki czemu z ust Harry'ego wydobył się cichy jęk. Cieszyłam się z tego, w jaki stan mogę go doprowadzić.
Gdy wybiła 9.50 wiedziałam, że czas to zakończyć. Niechętnie, jednak skutecznie odsunęłam się od ciała Hazzy, wstając z kanapy, co spotkało się z jego jękiem niezadowolenia. Długo nie marudził, ponieważ praktycznie od razu wstał i poszedł po swoje rzeczy potrzebne do pracy. Ja zabrałam tylko telefon i klucze od studia, więcej nie było mi potrzebne. Może jeszcze portfel mógł się przydać, ale nie zamierzałam iść do sklepu. Założyłam swoje ciepłe, zimowe ubrania i zaczekałam chwilę na Harry'ego. Po chwili jego sylwetka ukazała się przy mnie, gdy wkładał kurtkę. Posłałam mu uśmiech, który niemal od razu odwzajemnił, po czym w ciszy wyszliśmy na zewnątrz. Zamknęłam dom na trzy spusty i poszłam w stronę auta mojego narzeczonego. Całe szczęście, że dzisiaj mnie podwozi. To nie jest tak, że zapomniałam co się wydarzyło parę dni temu. Po prostu jedynym bezpiecznym dla mnie miejscem jest nasz dom. Tam czuję się swobodnie w obecności Harry'ego. Wiem, że nic mi nie grozi. A gdy wyjdę z domu? Tak naprawdę nigdy nie wiadomo co się może wydarzyć. W tych czasach nie ma zapewnionej stuprocentowej pewności bezpieczeństwa. Wystarczy, że ta psychiczna dziewczyna wyszłaby zza rogu, pacnęłaby mnie czymś ciężkim w głowę i gotowe. Jednak postanowiłam o tym nie myśleć dopóki nie jestem samotna. Oczywiście Harry od razu zauważył, że coś jest na rzeczy, bo ja rzadko kiedy wyłączam się na dłuższą chwilę.
- Skarbie? Wszystko w porządku? - zapytał, a ja westchnęłam cicho. Nawet nie zauważyłam, kiedy byliśmy już w połowie drogi do mojego studia. Postanowiłam zabrać głos.
- Jasne, po prostu się zamyśliłam. - tak bardzo się cieszyłam, gdy Harry tylko pokiwał głową i nie zapytał nad czym tak rozmyślam. Kończyły mi się wymówki.
Po jakimś czasie po prostu dojechaliśmy na miejsce, Harry podwiózł mnie pod samo wejście.
- Dziękuję, misiu. Odbierzesz mnie potem? - odpięłam pasy i zarzuciłam swoje ręce na jego szyję, mocno go przytulając.
- Oczywiście. Zadzwonię jak będę wyjeżdżać. Jeśli musiałabyś wyjść wcześniej to dzwoń, rzucę wszystko i przyjadę, okej? - pokiwałam głową w odpowiedzi i złożyłam na jego ustach słodki pocałunek, który od razu odwzajemnił. Z uśmiechem na ustach wysiadłam z auta.

***

Taniec uważałam za coś bardzo ważnego w moim życiu. Tańczę odkąd tylko pamiętam. To mój żywioł. Prywatny świat. Odskocznia od rzeczywistości. Wtedy jestem w stanie, z którego trudno mnie wyciągnąć. Te słowa mogą wydawać się takie banalne i oklepane. Cóż, możliwe. Ale inaczej nie da się tego opisać słowami. W tańcu oddawałam wszystkie swoje emocje, wszystko co czułam.

Gdy dziewczyny już poszły, ja w spokoju i ciszy zamknęłam studio. Na dworze było już kompletnie ciemno, a Harry powiedział mi, żebym przyszła do ich studio, bo jest bardzo blisko. Cóż, bałam się. I to cholernie. Dzwoniłam do Harry'ego chyba z pięć razy, kiedy za szóstym odebrał. I to na dodatek nie on.
- Niall? - zapytałam, gdyż usłyszałam jego cichy głos.
- Tak, przepraszam, że odbieram telefon Harry'ego, ale on teraz nagrywa solówkę i nie może odebrać. Co się stało? - boże, już się wystraszyłam.
Czy nie mówiłam, że Niall jest najukochańszym przyjacielem pod słońcem?
- Niall, mógłbyś po mnie przyjść? Przepraszam, że cię o to proszę i zawracam głowę, ale strasznie się boję, bo jest ciemno i jeszcze tam za rogiem widzę jakąś grupkę chłopaków... - głos zaczął mi drżeć. Gdy tego było jeszcze mało, zaczęło mi być zimno.
- Jasne, nie mów nic więcej. Czekaj na mnie w studiu, będę za 5 minut. Nie ruszaj się i nie bój, dobrze? Ja już idę. - po tych słowach się rozłączył. Nie zamierzałam od nowa otwierać studia, pomimo tego, że byłabym tam bezpieczniejsza. Po prostu postanowiłam zaczekać przed budynkiem. Stałam, nie myślałam o niczym. Po części cieszyłam się, że nikt tędy nie przechodził, mój strach był o procent mniejszy.
Gdy usłyszałam kroki, już zaczęłam się bać. Próbowałam się schować w jakieś miejsce, w którym nikt nie mógłby mnie zobaczyć. A może to Niall? Tak, to na pewno on. Nikt tu nie przychodzi, tym bardziej o tej godzinie.
Odetchnęłam z ulgą, kiedy zobaczyłam przed sobą zdyszanego Niall'a. Ale mnie wystraszył! Szybko podbiegłam do niego i mocno go przytuliłam.
- Nie bój się już.. - chciało mi się płakać, ale dzielnie wytrzymałam. Blondyn pocierał moje plecy i całował we włosy. To było takie słodkie. Ale nie zapominajmy, że jedyną osobą, którą kocham nad życie jest Harry.
- Dziękuję, Niall. Naprawdę nie wiesz, jak bardzo jestem ci wdzięczna. - jeszcze raz mocno go wyściskałam i pocałowałam w policzek.
- To drobiazg. Cieszę się, że mogłem ci pomóc. Chodź już, bo jest dziś strasznie zimno, a z tego co widzę, nie jesteś w najlepszym stanie. - pokiwałam głową i ruszyliśmy w stronę studia chłopców. Niall objął mnie ramieniem i przytulił do siebie, by przekazać mi więcej ciepła.
- Wejdziemy do sklepu? Chłopcy mówili, żebym kupił im coś słodkiego. - znów pokiwałam głową, jakoś szczególnie się nie cieszyłam, że idziemy jeszcze do sklepu, bo chciałam jak najszybciej znaleźć się przy Harrym. Weszliśmy do ciepłego wnętrza niewielkiego marketu i od razu udaliśmy się na dział słodyczy. Niall wybierał jakieś żelki i cukierki. Wrzucił ich chyba z dziesięć paczek. Nie wnikałam, stałam cicho.
- Patrz Margaret jaka słodka para tutaj stoi! Wytrzymałości kochani. - czy ja się przesłyszałam? Już miałam odpowiedzieć coś tej starej babie, ale Niall jak zwykle mi przeszkodził!
- Chcesz coś? - uśmiechnął się w ten swój sposób, a ja pokiwałam na nie.
- Na pewno?
- Na pewno. Chodźmy już. - niechętnie przytaknął i poszliśmy w stronę kasy. Nialler zapłacił za wszystko i wyszliśmy. Gdy dotarliśmy do wejścia, cholernie się cieszyłam, że jestem już bezpieczna. Może tak bardzo nie bałam się o siebie, co o maluszka rozwijającego się w moim ciele. Na samą myśl uśmiechnęłam się pod nosem.
Szybko o tym zapomniałam, ponieważ weszliśmy do pomieszczenia, w którym urzędowali chłopcy. Można było to zobaczyć, wyczuć i po prostu się domyślić. Poduszki z wielkiej sofy były porozwalane po całym pomieszczeniu. W powietrzu unosiły się różne zapachy. Męskie perfumy, różne rodzaje (od tego aż mi się zakręciło w głowie), chipsy, pot, po prostu wszystko. Kiedy stanęliśmy w progu, wszystkie oczy skierowały się na nas. Dobra Katy, teraz weź się w garść i zachowuj gdyby nic się nie stało.
- Katy? Co ty tutaj robisz? - zapytał zdziwiony Harry. Chłopcy natomiast musieli wiedzieć wcześniej, bo tylko wstali i przywitali się ze mną. Harry'ego zostawiłam sobie na koniec. Gdy do niego podeszłam, zarzuciłam mu ręce na szyję i mocno się wtuliłam. Kochałam to uczucie. Kochałam czuć jego ciepło. Jego bliskość.
- No cóż Harry. Twoja narzeczona to niezły straszek. - odezwał się Niall. Harry'ego mina prosiła o dalsze wyjaśnienia.
- Poszedłem po nią, bo się bała. - dokończył i znalazł się przy nas. Oparł się o ramię Harry'ego, patrząc raz na mnie, a raz na niego.
- Czemu nie zadzwoniłaś do mnie? - zapytał mnie Harry.
- Dzwoniłam, ale ty wtedy nagrywałeś solówkę i odebrał Niall. - posłałam mu uśmiech, a on niestety go nie odwzajemnił. Chyba był zły na siebie, że to nie on po mnie pojechał. Wtedy uniósł mnie kładąc swoje dłonie pod moją pupą. Patrzyłam w jego oczy, widziałam w nich lekką złość, miłość i.. zazdrość? O nie... Czy on był zazdrosny..
- Przepraszam, skarbie. - wtulił swoją twarz w moją szyję, a ja wplotłam swoje dłonie w jego włosy, delikatnie je rozczesując.
- Wszystko w porządku, Harry. - po tych słowach niechętnie odsunął się ode mnie i pocałował moje czoło. Postawił mnie na podłodze i podszedł do Niall'a, dziękując mu. Uśmiech wkradł się na moje usta, widząc ich widok.

***

Po dwóch godzinach w końcu wróciliśmy do domu. Byłam zmęczona i chciałam iść spać. Jeszcze kompletnie o tym zapomniałam, ale w poniedziałek mam wizytę u ginekologa. Ciekawe czym pojadę. Nie wiem czy Paul znowu pozwoli Harry'emu opuścić parę godzin pracy w studiu. Sama nie chciałabym jechać. Może nawet nie chodzi o bezpieczeństwo, ale po prostu lepiej czułabym się w obecności Harry'ego.
Po prysznicu, przebrałam się jak zawsze w koszulkę Hazzy i ułożyłam się w łóżku. Harry zaraz po mnie poszedł wziąć prysznic i wrócił parę minut później. Ja za ten czas zdążyłam troszkę pooglądać co się działo w internecie. Było pełno zdjęć sprzed paru dni, jak Harry wynosił mnie z centrum handlowego. Eh, czego mogłam się spodziewać.
Hazz ułożył się obok mnie, pocałował moje czoło i schował swoją głowę w mojej szyi. Jego loczki łaskotały mój policzek.
- Co tam sprawdzasz? - wychrypiał. Czułam jego ciepły oddech na skórze, który przyjemnie ją otulał.
- Już nic. - chciałam odłożyć telefon na szafkę, ale chłopak stanowczo mi tego zabronił.
- Zrób nam zdjęcie. - pokręciłam głową i zrobiłam tak jak chciał. - Pięknie. A teraz dodaj na instagrama.
Wrzuciłam zdjęcie na instagram dodając opis "Goodnight. ♥"
Odłożyłam telefon na szafkę i zgasiłam lampkę. Pocałowałam czoło Harry'ego i mocniej okryłam nas kołdrą. Jego ręka znajdowała się na moim brzuchu, delikatnie pocierał nią, co dawało mi ukojenie. Momentalnie zachciało mi się spać.
- Kochanie? - zapytałam cicho. Nie wiedziałam czy śpi, czy nie.
- Hmm? - odpowiedział zachrypniętym głosem.
- Zaśpiewasz mi coś? - nie odpowiedział, ale po chwili usłyszałam jak zaczął śpiewać doskonale znaną mi piosenkę. Była z ich nowego albumu. Happily. Przymknęłam oczy dokładnie wsłuchując się w jego spokojny głos. Gdy już usypiałam, cicho się odezwał.

- Nie wiem czy śpisz czy nie, ale chciałem ci tylko powiedzieć słońce, że za 3 tygodnie mamy trasę.. 



-------------------------------------------------------------------------------------
Haj!
Jak tam samopoczucie kochani?
Mam nadzieję, że odpowiada!
Wyszedł mi taki spory rozdział i uwaga - co najdziwniejsze zdołałam go napisać krócej niż w miesiąc!
Brawa po prostu.
Nie no, teraz żartuję.
Cóż, nie miałam okazji wcześniej, więc teraz chciałabym Wam życzyć Szczęśliwego Nowego Roku, żebyście spotkały swoich idoli, żeby wszystko Wam się powodziło w szkole i w ogóle! Żeby nowy, nadchodzący rok był najlepszym dotychczas! ♥
Chciałam Wam jeszcze podziękować za komentarze pod ostatnim rozdziałem:)
Mam nadzieję, że pod tym będzie jeszcze więcej.
No to chyba tyle.
Piszcie swoje opinie co do rozdziału w komentarzach.
A, chciałam jeszcze dodać, że w blogu jest czas przeszły, aktualnie jest tam jakoś początek stycznia 2014, z czego wiadomo, że najnowszym albumem było MM:)

10 komentarzy = nowy rozdział

Do następnego.
Kocham Was ♥


+Jeśli są błędy, przepraszam, rozdział świeżo napisany, nie sprawdzony :)

Pytania ------> ask twitter 

sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 70. ♥ "Do zobaczenia, słoneczko."

*parę tygodni później*

Spacerowałam z Harry'm po galerii handlowej. Przyszliśmy tak po prostu, na jakieś zakupy. Właśnie przechodziliśmy koło sklepu dziecięcego, kiedy Harry mnie do niego wciągnął. Momentalnie zachciało mi się płakać i śmiać, gdy zobaczyłam te wszystkie małe ubranka, pieluszki. Harry widząc moją minę, objął mnie w tali i podszedł do różowych śpioszków.
- Jeśli będzie mała pani Styles, to kupię jej wszystkie różowe rzeczy w tym sklepie, a jeśli mały pan Styles to wszystkie niebieskie i zielone. - zaśmiałam się i pocałowałam go w usta.
- Chodźmy dalej. - powiedziałam do niego i odsunęłam się na metr, nadal trzymając jego rękę.
- Okej, ale i tak tutaj wrócimy. - sprzedawczyni popatrzyła na nas z uśmiechem, oboje go odwzajemniliśmy. Wyszliśmy ze sklepu, gdzie od razu zaczepiła nas grupa fanek. Powiedziałam Harry'emu, że idę do toalety i jak skończy, niech czeka na mnie przed nią. Przywitałam się z dziewczynami, które były wyjątkowo miłe. Weszłam do damskiej toalety, gdzie znajdowały się dwie starsze kobiety i jakaś dziewczyna, która od razu na mnie podejrzanie spojrzała. Zignorowałam ją i od razu przeszłam do toalety. Szybko załatwiłam sprawę fizjologiczną i z powrotem wyszłam. Tym razem została tylko ta sama dziewczyna, która była tutaj wcześniej. Opierała się o umywalkę ze skrzyżowanymi rękami na piersiach, patrząc na mnie. Gdyby wzrokiem można było zabijać, leżałabym już martwa. Może to jakaś fanka, która mnie po prostu nie lubi? Pewnie tak. Szczerze? Wystraszyłam się. Ale próbowałam tego nie pokazywać. Najzwyczajniej w świecie umyłam ręce i chciałam wyjść, już naciskałam klamkę od drzwi, kiedy ta dziewczyna złapała mnie za rękę i pociągnęła w swoją stronę. Zabolało. Już chciałam zapytać o co jej chodzi, kiedy się odezwała.
- Nie wyjdziesz stąd, dopóki czegoś sobie nie wyjaśnimy. - popchnęła mnie na ścianę, moja torebka opadła na podłogę, ale najmniej mnie to wtedy interesowało. Pierwsza myśl: O CO DO CHOLERY CHODZI. Co ta dziewczyna chce?! Kim ona jest?! I jakim prawem mnie dotyka?!
- Słuchaj laluniu. Jestem pewna, że wszystko dokładnie zrozumiesz to co ci powiem. - syknęła. - Masz odpierdolić się od Harry'ego i całego One Direction, rozumiesz? Zniknij z ich życia, wcale nie jesteś im potrzebna. Najlepiej było, gdy się nie poznaliście, Harry mógł spokojnie żyć, bez całego stresu z tobą. To przez ciebie miał kiedyś wypadek, to przez ciebie codziennie płakał i przeżywał. Ciąża? Ciąży ma nie być. Masz ją usunąć, najlepiej jeszcze dziś. Zrozumiałaś, to co ci powiedziałam? To jeszcze nie wszystko. - patrzyłam jak wyjmuje coś z torby. Metal zabłyszczał w świetle lampy. Nóż. W jednej chwili, gdy przystawiła go do mojego brzucha, straciłam całą nadzieję na wszystko. Całe życie przeleciało mi przed oczami.
- Boisz się? Wow! Teraz księżniczka się wystraszyła? Jeszcze nie wiesz co to prawdziwy strach. Dopiero go poznasz. - bałam się, że jeden ostatni ruch i wbije metal w moją klatkę piersiową. Już miała coś powiedzieć, kiedy za nią rozległ się krzyk dziewczyny. Momentalnie zbladła.
- Do zobaczenia słoneczko. - wyszeptała i wybiegła, najpierw wrzucając ostrze do torby. Prawdopodobnie dziewczyna przede mną, właśnie uratowała mi życie. Zsunęłam się po ścianie na podłogę zanosząc się płaczem. Rudowłosa podbiegła do mnie i próbowała mnie uspokoić. Wszystko widziała. Czemu nie przerwała tego wcześniej?! Teraz prawdopodobnie, będę oskarżać wszystkich o wszystko. Tak naprawdę to wszystko moja wina. Gdybym nie zaszła w tą ciążę, to by było jeszcze okej.
- Spokojnie. Gdzie jest Harry? Zrobiła ci coś? - zapytała. O swoich siłach podniosłam się z podłogi i podniosłam torebkę.
- Nie mam pojęcia. Nic mi nie zrobiła. Ale z tego co mi powiedziała, chyba to nie koniec. - zaszlochałam, a kolejne łzy spłynęły po moich policzkach.
- Uspokój się już. Zgłosisz to na policję, dziewczyna nic ci już nie zrobi i nie będzie cię zastraszać. - przytuliła mnie do siebie, ale ja się odsunęłam.
- Oszalałaś?! Nie zgłoszę tego na policję! Nie ma mowy! - krzyknęłam, po chwili uświadamiając sobie, że jestem w miejscu publicznym i ktoś mógł to usłyszeć.
- Proszę, posłuchaj mnie. - zaczęłam. - Nawet nie wiesz jak bardzo jestem ci wdzięczna. Uratowałaś mi życie. Ale mam do ciebie jeszcze prośbę. Błagam, nikomu nic nie mów. To co się tutaj wydarzyło ma zostać naszą tajemnicą, okej? Powiem komuś, wtedy kiedy będzie na to czas. Teraz, nikt ma o tym nie wiedzieć. Proszę! - trzymałam ją za ramiona. Jej oczy zdradzały wszystko. Kompletnie nie zgadzała się z moimi słowami i doskonale o tym wiedziałam. Przez chwilę obie milczałyśmy.
- Proszę.
- W porządku. Nikomu nie powiem. Ale obiecaj! Że będziesz się pilnowała i nie wychodziła nigdzie bez Harry'ego. - pokiwałam głową i najmocniej jak się tylko dało, przytuliłam ją.
- Dziękuję. - szepnęłam.
- Słuchaj. Obie nie wyglądamy za dobrze, więc mam jakieś kosmetyki, to poprawimy makijaż. Tylko szybko, bo Harry na pewno czeka. - przytaknęłam i w niecałe 5 minut wyglądałyśmy jak wcześniej. Zapisałam jej numer w swoim telefonie, a ona mój. Podziękowałam jej jeszcze raz i wyszłam gdyby nigdy nic. Mam nadzieję, że nie było tam kamer, ani nikt oprócz tej dziewczyny tego nie widział. Swoją drogą, wiem jak już ma na imię. Melody. Śliczne imię.
Kiedy wychodziłam, akurat Harry podszedł. Na jego twarzy widniał szeroki uśmiech, ale kiedy mnie zobaczył, zniknął. Zauważył coś? Błagam, nie.
- Stało się coś? - zapytał od razu, całując moje usta.
Chwyciłam jego dłoń i pociągnęłam w stronę wyjścia prowadzącego do głównej części galerii. Po chwili za mną zobaczyłam wychodzącą z toalety Melody. Pokazała mi uniesionego kciuka do góry i ruszyła innym wyjściem.
- Katy? Słyszałaś mnie? - momentalnie spojrzałam na jego twarz. Przysięgam, że nie słyszałam tego co mówił.
- Przepraszam, zamyśliłam się. - gdy wyszliśmy do głównej części, ogarnął mnie lęk. W każdym widziałam jakieś zagrożenie, od razu przed oczami pojawiał mi się obraz odbywający się kilka minut temu. Nóż przy moim brzuchu.. W moich oczach pojawiły się łzy. Napływało ich coraz więcej, ale mocno zacisnęłam powieki.
- Katy, skarbie co się dzieje? Czy ty płaczesz? Dlaczego? - Harry wziął mnie w swoje ramiona, podnosząc mnie do swojego poziomu.
- Źle się poczułam. Proszę, czy moglibyśmy wrócić do domu? Naprawdę okropnie się czuję.
- Oczywiście kochanie, ale w domu dokładnie mi wszystko wytłumaczysz, bo widzę, że coś kręcisz. - przytaknęłam, a on uniósł mnie pod pośladkami. Oplotłam jego szyję rękami, a twarz schowałam w ramię. Czułam na sobie przeszywający wzrok każdej osoby w galerii. Wiedziałam, że każdy na nas patrzył, ale Harry dzielnie szedł przed siebie. Kiedy znaleźliśmy się na parkingu wielopoziomowym, szybko przedostaliśmy się do auta. Przestałam płakać. Wiedziałam, że przy Harry'm jestem bezpieczna. Tak naprawdę to nie miałam zamiaru mu niczego mówić. Wymyślę jakąś wymówkę, że jestem zmęczona, a on w to uwierzy. Przynajmniej mam taką nadzieję. Jechaliśmy w ciszy. Nikt nic nie mówił, jednak co chwilę czułam na sobie wzrok Harry'ego. Patrzyłam w krajobraz znajdujący się za oknem. Niebo wskazywało, że powinien spaść śnieg. Gdy dojechaliśmy do naszego domu, bez słowa wysiadłam i poszłam w stronę domu. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Zniknąć i zapomnieć. Rozebrałam się z kurtki i butów, po czym szybko pobiegłam na górę. Będąc na szczycie schodów, słyszałam jak Harry wchodzi do domu i mnie woła. Nie miałam ochoty się odwracać, więc po prostu weszłam do sypialni, w której się zamknęłam. Rzuciłam się na łóżko, zanosząc się płaczem. Po paru sekundach usłyszałam pukanie do drzwi.
- Katy, skarbie? Czemu tak uciekłaś? - nie miałam najmniejszej ochoty na widzenie kogokolwiek. Naciskał na klamkę, ale drzwi były zamknięte. - Otwórz drzwi, proszę.
Siedziałam cicho, próbowałam hamować swój płacz. Chyba mi to nie wychodziło.
- Kochanie? - usłyszałam ponownie. Czy on nie rozumie, że potrzebuję samotności?!
- Daj mi spokój!
Więcej już go nie usłyszałam. Chyba za ostro go potraktowałam. Nie chyba tylko na pewno. Czy ja naprawdę jestem taka beznadziejna. Ranię wszystkich dookoła. A jak tamta dziewczyna miała rację? Może naprawdę będzie lepiej jak zniknę. Przecież nikomu, by to różnicy nie zrobiło.

***

Zmęczona wyrzutami sumienia wstałam z łóżka i umyłam twarz z łez. Powolnym krokiem zeszłam na dół w celu odnalezienia Harry'ego. Mam nadzieję, że jest w domu i da się wysłuchać. Gdy byłam na schodach słyszałam odgłos telewizora, ale gdy zeszłam na podłogę, nie było go w salonie. Znalazłam go w kuchni. Stał tyłem do mnie i robił chyba kanapki. Podeszłam parę kroków bliżej, byłam pewna, że wiedział, że stoję za nim.
- Harry? - zaczęłam cicho. Nie odwrócił się. - Bo.. bo ja chciałam cię strasznie przeprosić. Zachowałam się źle, ale po prostu wtedy chciałam zostać sama, źle się czułam i... proszę, odwróć się chociaż do mnie. Kocham cię. - mówiłam powoli, naprawdę bardzo dużo kosztowało mnie, żebym się nie rozpłakała.
Wtedy Harry odłożył nóż, westchnął i odwrócił się w moją stronę. Od razu skojarzył mi się nóż w rękach tamtej dziewczyny. Przeszedł mnie dreszcz, ale nie dałam po sobie tego poznać.
- Katy. Uważasz, że jestem taki głupi? - zapytał mnie. Jego ton wskazywał na jedno. Miał mnie dość. Wcale mu się nie dziwiłam, każdy ma mnie dość. W moich oczach na nowo zagościły łzy, kiedy zaledwie parę chwil temu stamtąd zniknęły. Cofnęłam się i ruszyłam w stronę schodów, gdy poczułam nadgarstek Harry'ego na moich biodrach. Uniosłam się do góry, będąc w jego ramionach. Tego się nie spodziewałam, jednak wtuliłam się w niego jak mała dziewczynka. Tego potrzebowałam najbardziej. Zwykłego przytulenia.
Przeniósł mnie na kanapę, gdzie nadal byłam w niego wtulona.
- Wytłumacz mi proszę wszystko od początku.



-------------------------------------------------------------------------------------
Prezent na Mikołajki! :)
Także.. witajcie haha:)
Słabe powitanie, co nie...
Nie ważne.
Jak zwykle, chciałam przeprosić, że tak długo nie było, jednak sama sobie szkoły nie wymyśliłam..
Codziennie jak nie sprawdziany, to kartkówki i tak w kółko.
Ale nie o tym.
Jak zauważyłyście zaczyna się drama time:)
Mam duuże plany co do tego i mam wielką nadzieję, że mi wyjdą.
No to chyba tyle co do tego rozdziału.
Jeśli Ci się spodobał, zostaw ślad po sobie :)
Dziękuję za komentarze pod ostatnim.
Jeśli są błędy, z góry przepraszam, nie każdy jestem w stanie wyłapać.
Do następnego, kocham Was ♥

+Dużo prezentów od Mikołaja?:)

10 komentarzy = następny rozdział