piątek, 25 lipca 2014

Rozdział 63. ♥ "Nie psuj tego."

*dwa tygodnie później*

Spakowałam swoje ostatnie najpotrzebniejsze rzeczy, ledwo zasuwając walizkę. Lot mieliśmy za niecałą godzinę, ale musieliśmy tam być wcześniej. Cieszyłam się, że spotkam się z moją rodziną, ale zniechęcał mnie fakt, że mój tata może nie zaakceptować Harry'ego. Bałam się jego reakcji, mamy zamiar powiedzieć o tym w Wigilię, po kolacji. Mam nadzieję, że jak włożę moją sukienkę nie będzie widać już brzucha, bo ostatnio zauważyłam, że lekko się zaokrąglił.
- Harry, długo mam jeszcze na ciebie czekać?! W końcu się spóźnimy! - krzyknęłam, naprawdę, jeśli za niecałe 10 minut tutaj nie zejdzie, spóźnimy się na samolot.
- Idę! - usłyszałam jego głos, a po chwili ledwo co zszedł ze swoją walizką na dół. On miał tam więcej rzeczy ode mnie. Ten człowiek nigdy nie przestanie mnie zadziwiać.
- Boże, ile można? - oburzona wzięłam torebkę i moje wszystkie rzeczy, po czym wyszłam z domu, najpierw czekając na Harry'ego. Zamknęłam drzwi na klucz i ruszyłam w stronę wielkiego busa Paul'a, który miał nas zawieść na lotnisko.
- Cześć Paul! - przywitałam się pierwsza, posyłając szczery uśmiech. Lubię tego faceta. Krótko go przytuliłam i odstawiłam walizkę, którą miał włożyć do bagażnika. Harry również się z nim przywitał, po czym mężczyzna włożył nasze walizki na swoje miejsce. Hazz od razu chciał się wpakować na miejsce z przodu, ale postanowiłam mu troszkę przeszkodzić.
- Harry, misiu.. - zaczęłam, a on się odwrócił przodem do mnie. - Mogę teraz ja usiąść z przodu? - zapytałam słodkim głosem. Chciał zaprzeczyć, ale przejechałam swoim palcem po jego torsie i potem po odkrytej szyi, aż w końcu jego wzrok złagodniał. - Proszę.
- Eh, dobra. - cmoknęłam jego usta i chciałam odejść, ale on objął mnie w pasie mocniej przyciągając do siebie. Zaczął mnie całować, jakbyśmy się nie widzieli przez długi czas.
- Spóźnimy się na samolot, zakochańce - oderwaliśmy się od siebie jak poparzeni, a Paul zaczął się śmiać.
- Nieśmieszne. - mruknął Harry, a my w końcu wsiedliśmy do samochodu.



*parę godzin później*

W końcu wyszło na to, że siedziałam z Harry'm z tyłu. Ciągle marudził tam coś, aż w końcu wyszło na to, że Paul się zatrzymał i musiałam się przesiąść, bo obydwoje byśmy nie wytrzymali. Nawet nie zdążyłam wsiąść, a on od razu przyciągnął mnie do siebie i nawet nie mogłam zamknąć drzwi. Siedziałam na jego kolanach, a on co chwile mnie całował i coś gadał. Ja po prostu wtuliłam się w jego klatkę piersiową i odpłynęłam, myśląc o wszystkim, by tylko nie słuchać jego nudnego gadania. Jak dotarliśmy na lotnisko, niespodziewanie czekało na nas tam około 300 fanów. Nikt nigdzie nie pisał, że tam będziemy. Paul musiał dzwonić po więcej ochroniarzy, bo sam, by sobie nie poradził, więc w końcu wyszło na to, że spóźniliśmy się na ten samolot i polecieliśmy prywatnym 1D. Na lotnisku w Krakowie przynajmniej nie było tyle ludzi, co w Londynie, jednak znalazło się parę.. paręnaście osób, które nas rozpoznały. Musieliśmy jeszcze czekać na moją mamę, gdyż dopiero do nas jechała.
Usiedliśmy na ławce, czekając, aż moja rodzicielka przybędzie na miejsce. Nie mogłam się już doczekać, chciałam ją znowu zobaczyć.
- Przytulisz mnie? - zapytałam Harry'ego, było mi troszkę zimno, w końcu był grudzień. Chłopak przeniósł swój wzrok na mnie, bo wcześniej patrzył w drugą stronę i podniósł mnie, po czym posadził na swoich kolanach. Nasze bagaże stały przy naszych nogach, nikt nie miał możliwości ich zabrania. Wtuliłam się w niego, a on mnie objął. Przymknęłam swoje oczy i w ciszy rozmyślałam.
Mama przyjechała po dwudziestu minutach, w końcu zmarznięci ruszyliśmy w stronę jej auta. Pierwsze co, to mocno się w nią wtuliłam. Następnie Harry przywitał się z nią, całując jej dłoń.
- O matko, jaki z ciebie dżentelmen, Harry. - odparłam, śmiejąc się cicho. Brunet spojrzał na mnie i cicho coś wymruczał.
- Nie psuj tego. - wszyscy się zaśmialiśmy, po czym wsiedliśmy do samochodu. Zmęczeni, nic się nie odzywaliśmy przez całą drogę. Dopiero w domu przywitaliśmy się z Josh'em. Stęskniłam się za nim. Tata miał dopiero wrócić do domu za parę godzin, więc postanowiliśmy pójść odpocząć po podróży. Wbiegłam na górną część mojego pokoju i po prostu rzuciłam się na łóżko. Harry przyszedł chwilę później, nadal rozglądał się jakby był tu pierwszy raz. Ej. No chyba jednak jest tu pierwszy raz.
- Jezu ten pokój to raj. Jak ty mogłaś stąd wyjechać? - zapytał mnie, a ja zaczęłam się śmiać.

***

Obudziłam się wtulona w ciało Harry'ego. Obejmował mnie, przez co nie mogłam się ruszyć, bo chciałam wstać i sprawdzić czy tata już wrócił. Myślę, że teraz nie byłoby większego problemu, powinien normalnie zareagować, ale już po wiadomości o ciąży, mam co do tego duże wątpliwości. Jakoś wydostałam się z objęć bruneta i wyszłam spod kołdry. Okazało się, że byłam w samej koszulce Harry'ego, co oznaczało, że musiał mnie rozebrać. Rozejrzałam się po pokoju, fakt, nasze ubrania leżały na komodzie. Poprawiłam włosy, ucałowałam policzek mojego narzeczonego i wyszłam z pokoju. Słyszałam rozmowy na dole, więc przyspieszyłam. Gdy pojawiłam się w progu, zobaczyłam sylwetkę mojego ojca.

- Tata! - krzyknęłam i rzuciłam się w jego stronę. Odwrócił się w moją stronę i rozłożył ramiona.
- Katy.. - mocno go przytuliłam. - Jak ja cię dawno nie widziałem, dorosłaś!
Zaśmialiśmy się, kiedy usłyszałam kroki na schodach. Rzuciłam się pędem w tamtą stronę, bo jeśli to Harry bez koszulki, to niech lepiej się nie pokazuje! Tak, to był on. Bez koszulki. Jak dobrze, że nie zdążył wejść do kuchni.
- Idź szybko do pokoju się ubrać, bo mój tata.. - przerwałam, bo usłyszałam za sobą męski głos, a sekundę później jego ciało pojawiło się obok mnie.
- A ty pewnie jesteś Harry! Miło mi cię poznać! - oznajmił i wystawił do niego swoją dłoń. Harry z lekka zawstydzony odwzajemnił uścisk dłoni.
- Dzień dobry, mnie również. - posłał mu swój uśmiech. - Cóż, nie mogłem się do końca ubrać, bo ktoś zabrał mi koszulkę i teraz jest trochę niekomfortowo, no ale.. - wszyscy przenieśli swój wzrok na mnie, a mi zrobiło się gorąco. Byłam pewna, że ta paskudna czerwień już dawno pojawiła się na moich policzkach. Schowałam się w torsie Harry'ego, na co reszta się zaśmiała, łącznie z Harry'm. Mnie nie było do śmiechu. Ani trochę.
Całe szczęście, że cała moja rodzina była w połowie Polakami i Anglikami. Przynajmniej nie było problemu z porozumiewaniem się.
- Może pójdziemy się przebrać, hmm? - powiedział do mnie Harry, w odpowiedzi pokiwałam głową i pierwsza ruszyłam w stronę drzwi od mojego pokoju. Podeszłam do mojej walizki i wyciągnęłam z niej czarne legginsy, beżową, luźną koszulkę na ramiączkach i na to ciepły sweter. Nie miałam zamiaru marznąć. Wzięłam jeszcze ciepłe skarpetki i przebrałam się. Hazz również ubrał się w jakieś luźniejsze rzeczy.
Chwilę później zeszliśmy na dół i położyliśmy się na kanapie. Rodziców nigdzie na razie nie widziałam, w sumie to dobrze, bo teraz pewnie zaczęłaby się ich gadka, a głównie taty "czym się zajmujesz Harry", "jak długo ze sobą jesteście" i inne bla bla bla. W sumie, jak można nie wiedzieć czym zajmuje się Harry?! To jest niemożliwe, żeby on nie wiedział, ale zostawiam to już w spokoju.



------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej!
Wracam do Was z rozdziałem 63, który oczywiście znowu zawaliłam. Przepraszam, że tak długo nie było, ale głównym powodem - jak zwykle - nie miałam weny, ani chęci.
A po za tym, przyjechała do mnie przyjaciółka na tydzień, więc no..
Dobra, rozdział nie jest długi, jest.. taki sobie.
Dzisiaj tak króciutko.

Od dziś wprowadzamy nową zasadę!
10 komentarzy = następny rozdział

No to tyle. Jeśli są jakieś błędy z góry przepraszam.
Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodobał!
Do następnego, kocham Was ♥

niedziela, 13 lipca 2014

Rozdział 62. ♥ "Nie może decydować o Twoim życiu."

*Harry*

Spanikowany zacząłem krzyczeć jej imię. Nie reagowała, zemdlała. Cholernie się wystraszyłem. Chłopcy od razu podbiegli do nas, ciągle trzymałem ją w swoich ramionach.
- Połóż ją na ziemię! - krzyknął, któryś z chłopców. Nawet nie wiedziałem który. Zrobiłem to, co mi kazał. Nachyliłem się nad nią i zacząłem ją klepać po policzku, bez przerwy powtarzając jej imię.
- Poprosimy chwilę przerwy. - powiedział Niall. Wtedy już go rozpoznałem. - Weź ją za kulisy. - szepnął mi zaraz przy uchu. Delikatnie podniosłem ją do góry, uważając na ranę na jej plecach, która jeszcze do końca się nie zagoiła. Przeniosłem ją do tyłu, na widowni zapanował szmer. Szczerze? Jakoś mało mnie to wtedy obchodziło. Położyłem Katy na kanapie, która stała u nas w garderobie. Kucnąłem przy samej kanapie, blisko jej twarzy. Chłopcy byli zaraz obok mnie.
- Katy.. - szepnąłem głaskając jej policzek.
- Może ją po prostu pocałuj? - odezwał się Louis. Wszyscy się cicho zaśmialiśmy, choć w tym momencie nikomu nie było do śmiechu. Podniosłem się, nachylając się nad ciałem mojej narzeczonej. Wpiłem się w jej miękkie usta, które teraz nie dawały żadnego odzewu. Po paru minutach w końcu się obudziła. Otworzyła swoje piękne, niebieskie tęczówki, powoli przyzwyczajając się do światła. Od razu mocno ją do siebie przyciągnąłem, przytulając.
- Nigdy więcej mnie tak nie strasz.. - szepnąłem. Chłopaki odetchnęli z ulgą. Katy jeszcze chwilę leżała, aż nabrała sił. Potem podniosła się, pomogłem jej. Lou poprawiła jej makijaż. W końcu mogliśmy wyjść na scenę. Jeszcze raz przyciągnąłem ją do siebie i mocno przytuliłem. Ucałowałem jej czoło.
- Kocham cię. - wyszeptałem, tuląc ją do siebie.
- Ja ciebie też. - odszepnęła.
- Chodźcie już, fani się niecierpliwią. - zawołał Zayn, a my posłusznie wyszliśmy trzymając się za ręce. Stanęliśmy na środku sceny, od razu zająłem głos.
- Przepraszamy, za lekkie komplikacje, Katy wybrała sobie naprawdę idealny moment, by zemdleć. - tutaj wszyscy się zaśmialiśmy. - Ale nie będziemy przedłużać, przejdźmy od razu do rzeczy. - stanąłem bardziej bokiem, zarówno patrząc na fanów, chłopców i Katy. - Katy jest w ciąży, będziemy mieli dziecko. - chłopcy stali w miejscu w ciszy, zacząłem się niepokoić. Natomiast tłum zaczął szaleć, dosłownie szaleć. Z całej areny było słychać przeróżne piski. Okej, tego się nie spodziewałem..
- MOGĘ BYĆ CHRZESTNYM?! - nagle Niall postanowił wydrzeć się na całą arenę.
- Ja o tym pierwszy pomyślałem, odwal się! - krzyknął Louis. Panie i panowie, ogłaszam wojnę.
- Ale tego nie powiedziałeś! - odkrzyknął Niall. Ooh.
- Katy, powiedz mu coś! - krzyknął Louis wskazując na Niall'a. Biedna Katy.
- Nie, to jemu coś powiedz! - przyciągnąłem do siebie moją narzeczoną i pocieszająco potarłem dłońmi jej ramiona.

***

Wróciliśmy do domu otoczeni paparazzi, którzy niesamowicie mnie wkurzali. Chciałem w końcu zaszyć się w domu z najwspanialszą osobą na świecie i po prostu cieszyć się jej bliskością. Bałem się wejść na Twittera, nie wiedziałem co tam się dzieje, po takiej wiadomości. Od razu, gdy znalazłem się w ciepłym salonie wskoczyłem na kanapę, biorąc pilota do ręki. Włączyłem telewizor zostawiając na jakimś filmie i z powrotem odłożyłem pilota na stolik.
- Gdzie jest moja najwspanialsza, najukochańsza narzeczona na świecie, kiedy jej potrzebuję?! - wydarłem się na cały dom, nawet nie zauważyłem, gdzie poszła.
- Harry.. - usłyszałem jej łamiący się głos, zaraz za mną. Szła z telefonem w stronę kanapy. Już wiedziałem o co chodzi..
- Co znowu przeczytałaś? Chodź tu kochanie - podniosłem się i rozłożyłem swoje ramiona, czekając, aż przyjdzie. Podeszła do mnie i wtuliła się w mój tors. Objąłem ją i zabrałem jej telefon, patrząc co tam wyczytała. Zdania na temat ciąży były podzielone, jednak większość była pozytywnie nastawiona. Była też spora część osób, które nienawidziły Katy i pisały różne obraźliwe rzeczy. Nie chciałem, by się tym martwiła, zawsze znajdą się takie osoby, które jak najbardziej będą chciały uprzykrzyć jej życie. Odłożyłem telefon i jeszcze bardziej przytuliłem ją do siebie. Siedzieliśmy w ciszy, nie chcieliśmy się odzywać. Katy coraz to mocniej się do mnie przytulała, a ja chyba powoli traciłem możliwość normalnego oddychania.
- Katy, nie mogę oddychać. - powiedziałem cicho się śmiejąc, a ona odsunęła się ode mnie. - Ej nie mówiłem, żebyś przestawała. - nie odezwała się, patrzyłem jak wstała z kanapy i z powrotem się na niej położyła. Siedziałem i po prostu patrzyłem.
- Kładziesz się czy nie? - wybudziła mnie z transu. Od razu ułożyłem swoje ciało obok niej i przykryłem nas kocem, który leżał obok. Dziewczyna wzięła pilota ze stolika i przełączyła na coś innego. Skakała po kanałach, szukając czegoś ciekawego. Objąłem ją i przyciągnąłem bliżej siebie. Uśmiechnęła się lekko i pocałowała moją brodę. Czy ja już mówiłem jak bardzo ją kocham?

*parę dni później*
*Katy*


- Tak, ja ciebie też kocham mamo. - zakończyłam połączenie i odłożyłam telefon na stolik. Podniosłam się z kanapy, idąc w kierunku schodów.
- Harry! - zawołałam chłopaka, który miał wziąć prysznic. Otworzyłam drzwi od sypialni, wchodząc do niej. Słyszałam, że zajmuje jeszcze łazienkę, rozpoznając po odgłosie szumiącej wody. Bez pukania weszłam do środka, od razu widząc nagie ciało Harry'ego, stojącego do mnie tyłem. Oparłam się o umywalkę, czekając, aż wyjdzie spod prysznica. Chwilę później woda ucichła i ciało Harry'ego pojawiło się przede mną. Wydawał się być niezaskoczony moim pobytem. Owinął się ręcznikiem wokół pasa i przeniósł swój wzrok na mnie.
- Moja mama do mnie dzwoniła. - powiedziałam, obserwując jego twarz. Podszedł do mnie i przyciągnął delikatnie do siebie. - Zaprosiła nas na święta.
- Co jej powiedziałaś? - ucałował moje czoło i zaczął wycierać się ręcznikiem.
- Nic, musiałam zapytać najpierw ciebie. - odparłam, dokładnie skanując jego ciało. Za każdym razem przechodziły mnie dreszcze. - Jakie jest twoje zdanie, na ten temat? Chcesz jechać do Polski? - zapytałam podwójnie, a on stanął w miejscu i przez chwilę się zamyślił.
- Nigdy nie byłem w Polsce, nie wiem jak tam jest, więc fajnie byłoby odwiedzić coś nowego. Chciałbym też poznać do końca twoją rodzinę, bo udało mi się tylko Josha. - posłał mi swój ten uśmieszek, zapewne gdybym nie opierała się o umywalkę, już dawno leżałabym na kafelkach.
- W takim razie wylatujemy do nich, tak? Zgadzasz się? - stanęłam przy nim opierając swoje ręce na jego torsie.
- Tak. - pisnęłam podekscytowana i rzuciłam się mu na szyję. Przytulił mnie mocno do siebie.
- Ale chwila.. Harry, mój tata nie wie o tym, że jestem w ciąży. - uświadomiłam to sobie i od razu uśmiech zszedł z mojej twarzy.
- I co z tego? Jakiś problem? - zapytał kompletnie nieświadomy. No właśnie.. tak, jest poważny problem.
- Harry, on nie toleruje czegoś takiego. U niego zawsze była jedna zasada, najpierw ślub potem dziecko. On się wścieknie, już sobie to wyobrażam. Boże.. - chodziłam w kółko po całej łazience, myśląc o tym co będzie.
- Zaakceptuje to. Przynajmniej musi. Już jest po fakcie dokonanym, dziecka nie usuniemy, a na ślub zdecydowaliśmy się po narodzinach. Jesteś dorosła Katy, nie może decydować o twoim życiu. - patrzył na moją twarz, w moich oczach zaczęły zbierać się łzy. - Będzie dobrze, kochanie.. - wyszeptał i przytulił mnie do siebie. Staliśmy w ciszy, trwając w mocnym uścisku.
- Mam taką nadzieję..




-----------------------------------------------------------------------------------
Cóż, wiem, że to nie jest to czego oczekiwaliście. Kompletnie zwaliłam sprawę i dobrze o tym wiem. Jeszcze nigdy się tak nie czułam, naprawdę. Zawsze pisałam coś, śmieszne, słodkie, od razu coś co mi przyszło na myśl, a teraz tak nie było, miałam w głowie kompletną pustkę. Szukałam różnych rozwiązań, nawet z własnego życia, jednak nic nie przychodziło mi do głowy. Bardzo Was wszystkich za to przepraszam, miało być dużo rozdziałów, w końcu zaczęły się wakacje, a tu co.. Jednak nie zależy to tylko ode mnie. Mam wielką nadzieję, że jednak to coś na górze Wam się spodobało.
Jeśli są jakieś błędy z góry przepraszam, nie każdy jestem w stanie zauważyć.
Proszę o komentarze, bo pod ostatnim, choć nie było tak długo, było tylko 8 :c
W takim razie, do następnego!
Kocham Was ♥