niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 69. ♥ "Jesteś najlepsza."

Nie zdziwię się, jeśli nie będzie chciało Wam się go całego przeczytać, bo jest naprawdę długi.. Ale to chyba dobrze! Mam nadzieję, że jakoś Wam wynagrodziłam tą długością, tak długą nieobecność! <3 


*parę dni później*

Dzisiaj był już Sylwester. Od rana razem z Harrym wszystko przygotowywaliśmy. Wszystko musiało być idealne. To znaczy, Harry'emu w sumie było to obojętne, ale dla mnie całość musiała być dopięta na ostatni guzik. Nie chciałam robić wszystkiego i dokańczać w ostatniej chwili, bo wtedy na pewno poszłoby coś nie tak. Chciałam na spokojnie, wcześniej. Przygotowałam ostatnie już ciasto i włożyłam je do piekarnika. Teraz miałam zająć się sałatkami. No, ale oczywiście czegoś musiało zabraknąć. A czego zabrakło? Sałaty. Jak mogłam zapomnieć o sałacie? W końcu Harry się na coś przyda!
- Harry! - krzyknęłam na cały dom. Nie wiedziałam, gdzie się znajduje, więc musiałam krzyknąć. Po chwili jego ciało znalazło się w progu kuchni. Był w samych spodniach dresowych.. Czy ten człowiek się kiedyś ubierze?
- Tak, kotku? - podeszłam do niego i zarzuciłam mu ręce na szyję.
- Mam dla ciebie bojowe zadanie. - jego brwi uniosły się lekko do góry. - Pojedziesz do sklepu i kupisz mi sałatę. - nie widziałam jakiegoś przekonania w jego minie. - Proszę. - po tych słowach złożyłam na jego ustach krótki pocałunek.
- Pojedziesz ze mną? - zapytał, robiąc minę smutnego szczeniaka.
- Pojechałabym, ale mam w piekarniku ciasto i nie chciałabym, żeby się spaliło. - odgarnęłam mu pojedyncze kosmyki włosów z czoła.
- No, dobra. A co z tego będę miał?
- Satysfakcję i... buziaka, okej? - odeszłam na bok, by sprawdzić czy jeszcze czegoś mi brakuje.
- Stanowczo za mało. Domagam się więcej. - spojrzałam na niego z politowaniem, a on tylko coś burknął.
- Może mi zabraknąć jeszcze parę rzeczy, więc napiszę ci na kartce, żebyś nie zapomniał. - spisałam wszystko na kartkę, nawet te rzeczy, które mi się jeszcze nie skończyły. Nie chciałam, żeby czegoś mi ponownie brakło. Podałam kartkę Harry'emu i jeszcze raz pocałowałam jego usta. Chłopak pobiegł się ubrać, a ja wyjęłam resztę produktów, które były mi potrzebne. Potem usiadłam przy stole, czekając aż Harry wróci. Wrócił po dłuższym czasie. Była już 14. Nie miałam dużo czasu. Co on robił tyle w tym sklepie?! Przecież dałam mu nawet kartkę!
- No w końcu! Co tak długo? - krzyknęłam, kiedy wysoka sylwetka Harry'ego pojawiła się w progu.
- Fani. - odparł jednym słowem i położył siatkę pełną zakupów na stole. Rozłożył ramiona, żebym go przytuliła. Nadal stał w kurtce. I butach.
- Rozbierz się najpierw. - odparłam i zaczęłam wypakowywać zakupy.
- Do naga? - usłyszałam. Prychnęłam pod nosem i odwróciłam się przodem do niego. Tak jak wcześniej został w samych spodniach. Podszedł do mnie i jednym ruchem odwrócił mnie do siebie tyłem. Lekko nas zakołysał chowając swoją głowę w zagłębieniu mojej szyi.
- Kocham cię. - wyszeptał, składając pocałunek pod moim uchem.
- Ah, Hazzuś ty mój romantyku.. - zachichotałam niekontrolowanie i wyczułam uśmiech Harry'ego przy moim policzku. Złożył ostatni całus przy moich ustach, po czym odszedł na bok.


*Harry*


Zaczęło mi się porządnie nudzić. Katy kazała mi nie przeszkadzać jej w kuchni, więc zdany byłem tylko na siebie. W telewizji nie leciało nic co by mnie mogło zaciekawić, a od laptopa już mnie bolały oczy. Usiadłem przy stole w kuchni, patrząc na zgrabne ciało Katy poruszającej się w tę i z powrotem. Chyba mogłem jej porobić zdjęcia, prawda? To nie zabronione.. Wyjąłem telefon i zacząłem jej pstrykać fotki, najpierw sprawdzając czy oby na pewno wyłączyłem lampę. Jedno z nich poleciało na instagrama z podpisem "Gotuje = brak czasu dla mnie!!". Następnie schowałem komórkę i zostałem w tej pozycji. 
- Nie patrz się tak na mnie. - odparła, a ja zacząłem się śmiać.
- Skąd wiedziałaś, że się na ciebie patrzę?
- Czuję. - powiedziała, przez chwilę na mnie patrząc. Swoją drogą, mam cudowne widoki tutaj, jak włożyła te opięte krótkie spodenki..
- Obiecasz mi coś? - zapytałem, gdy do głowy wpadł mi pewien pomysł.
- Zależy co.
- Jak skończysz wcześniej i zostanie nam troszkę wolnego czasu, to pójdziemy do jacuzzi, tak na godzinkę, lub dwie..? Co o tym myślisz, skarbie? - podszedłem do niej i objąłem w tali, szepcząc do ucha.
- Po pierwsze, nie skończę wcześniej, bo muszę jeszcze się przygotować, a po drugie nie chce mi się zbytnio..
- Ale pomyśl. Poleżysz sobie naga w gorącej wodzie, odprężysz się..
- Kto powiedział, że będę naga?! - krzyknęła, a ja zacząłem się śmiać.
- Jeśli przyjdziesz w bikini, to cię rozbiorę. I nie będę słyszał sprzeciwów.
- Jesteś niemożliwy. - odepchnęła mnie od siebie, ale ja będąc tym szybkim, ponownie złapałem ją za biodra.
- I tak mnie kochasz.


*Katy*


Ułożyłam swoje ciało w gorącej wodzie, powoli się odprężając. Nie posłuchałam Harry'ego, założyłam mój czerwony strój kąpielowy. Przyszłam pierwsza, więc zostałam zmuszona czekać na Hazzę. Co on tam tyle robi? Jak na zawołanie, drzwi się otworzyły, a do środka wszedł Harry.
- Mówiłem coś. - uśmiech na jego twarzy się powiększył, gdy wchodził do gorącej wody. Ułożył się przy mnie, opierając swoje ręce na zagłówku. Moje ciało było między nimi. Jego usta najpierw dotknęły moich, a potem sunęły coraz niżej. Odchyliłam lekko swoją głowę, by zrobić mu większy dostęp do mojej szyi. To był mój czuły punkt, a on doskonale o tym wiedział i perfidnie to wykorzystywał. Jego prawa ręka powędrowała w stronę moich pleców, gdzie poczułam jak odpina górną część mojego bikini. Myślał, że tak szybko sobie ze mną poradzi? Mylił się. Postanowiłam się nim troszkę pobawić. Lewą ręką przytrzymywałam sobie strój, a prawą umieściłam w jego gęstych włosach, mocniej nimi pociągając. Z jego ust wydobył się cichy jęk, trafiający prosto w moje..

***

- Ładnie wyglądam? - zapytałam Harry'ego, nie będąc pewna swojego wyboru co do sukienki.

- Tak, skarbie. Wyglądasz wspaniale. - złożył na moich ustach krótki pocałunek.
- Ale na pewno może być? - odpowiedzią loczka było tylko westchnięcie. Dobra. Chyba jestem gotowa. Miałam na sobie sukienkę koloru pudrowego różu, przedłużaną z tyłu i do tego czarne szpilki. Moją szyję zdobił złoty naszyjnik. Buty miałam zamiar zdjąć, ponieważ nie za bardzo można chodzić w ciąży w takich szpilkach.
Przejrzałam się ostatni raz w lusterku i odwróciłam się w stronę Hazzy, który próbował zapiąć swoją koszulę do końca. Źle zapiął.. Czy on aż tak bardzo jest ułomny? Szybkim krokiem podeszłam do niego i odpięłam mu wszystkie guziki.
- Wow, kochanie, nie tak agresywnie. - usłyszałam. Zgromiłam go wzrokiem, a on tylko uniósł swoje ręce do góry w geście obrony. Pokręciłam głową i poprawnie zapięłam koszulę, poprawiając jeszcze kołnierzyk.
- Dobra, teraz możesz iść. - cmoknęłam jego usta, a on objął mnie w tali.
- Wyglądasz naprawdę cudownie. Już ci widać brzuch! Będę mógł się wszystkim chwalić. - powiedział Harry, uśmiechając się szeroko. Cudownie było widzieć to, jak bardzo jest z tego powodu szczęśliwy. Odwzajemniłam jego uśmiech, zarzucając mu ręce na szyję. Chłopak ucałował moje czoło, a ja na moment się od niego odsunęłam.
- Chodź już na dół, będą tutaj lada moment, a ja muszę jeszcze przygotować stół.
Nieoczekiwanie Harry wziął mnie na swoje ręce i wybiegł z pokoju. Zaczęłam się śmiać, co robił też on. Kiedy na dole mnie już postawił, pocałował moje usta.
- Jesteś moją księżniczką, wiesz o tym, prawda? - moją odpowiedzią było długie "awww".
Potem po prostu przeszłam do kuchni i przeniosłam wszystkie potrawy na stół, układając talerzyki i sztućce. Harry poszedł po alkohol do piwnicy. Było go naprawdę dużo. Cóż, i tak nie ja go będę pić. Mam nadzieję, że nie opiją się aż tak bardzo, bo nie uśmiecha mi się zbieranie ich potem z podłogi i odwożenie do domu.
Posprzątałam na blacie ewentualne okruszki i pochowałam wszystkie niepotrzebne rzeczy. Wszystko już było gotowe. Oparłam się plecami o blat, widząc jak Harry do mnie podchodzi. Wyglądał idealnie w tej koszuli i jeansach. Objął mnie w tali i wystawił usta, żebym go pocałowała. Złożyłam króciutki pocałunek na jego zaróżowionych ustach. Wyglądały jakby były pomalowane różową szminką. Nie wnikam..
Objęłam go za kark, składając coraz to nowsze pocałunki na jego ustach. Odpięłam parę guzików jego koszuli i zassałam skórę w miejscu zaraz pod kołnierzykiem.
- Skarbie... - zaczął, ale nie dane było mu dokończyć, bo usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, którego dźwięk rozległ się po całym domu. Harry przeklął cicho pod nosem, a ja zaczęłam się śmiać. Poszłam otworzyć drzwi tupiąc obcasami moich szpilek.
- Tak? - powiedziałam do domofonu.
- Otwieraj tą furtkę kobieto, bo jak nie to wejdziemy przez płot! - usłyszałam głos Louis'a, a w tle odgłosy chłopaków. Zaczęłam się śmiać i nacisnęłam guzik, który miał otworzyć furtkę. Otworzyłam drzwi, widząc jak idą w naszą stronę. Szeroki uśmiech od razu pojawił się na mojej twarzy, gdy znaleźli się już przy mnie. Powitanie trwało wieczność. Wszystkich wytuliłam i wycałowałam. Tęskniłam za wszystkimi. A szczególnie za Barbarą, z którą nie widziałam się najdłużej. Każda z dziewczyn wyglądała pięknie. Oczywiście nie zapominając o chłopakach, którzy również dobrze wyglądali. Z czasem impreza zaczynała się rozkręcać. Coraz więcej alkoholu w żyłach dawała o sobie znać. Najbardziej chłopakom, którzy zaczęli grać w jakieś głupie zabawy na podłodze w salonie. Ja z dziewczynami po prostu wyszłyśmy na chwilę na dwór przewietrzyć się. Przy okazji dowiedziałam się, że Barbara pali, także.. No wyszłam z nimi, chociaż nie powinnam wdychać dymu papierosowego, bo może to zaszkodzić ciąży. No, ale zaszkodzi jeden raz? Nie.
Ubrałyśmy się w kurtki i wyszłyśmy na zewnątrz, nawet nie powiadamiając o tym chłopców, którzy byli zbyt pochłonięci "grą". Rozmawiałyśmy naprawdę o wszystkim. Zaczynając od paznokci, kończąc na włosach, kiedy przerwał nam trzask drzwi wejściowych.
- Tu jesteście! Szukaliśmy was! - okazało się, że był to Harry, który był już lekko pijany. Podszedł do mnie od tyłu i objął mnie w tali, przyciągając do siebie. Czułam na swoim ciele palący wzrok każdej z dziewczyn. Ucałował mój zimny, zarumieniony policzek, odsuwając się na parę centymetrów.
- Myślę, że lepiej będzie jak wrócicie do środka. Czemu w ogóle wyszłyście? Na dworze jest naprawdę zimno, nie chcę żebyście się rozchorowały. Szczególnie ty Katy, jesteś w ciąży.
Spojrzałyśmy na siebie, nie było sensu sprzeczać się z pijanym Harrym, więc po prostu pokiwałyśmy głowami i weszłyśmy z nim do domu. Chłopak mocno ściskał moją rękę, przez co powoli traciłam w niej czucie. Spojrzałam na niego wymownie, a on chyba zrozumiał o co mi chodzi, lub nie, ale puścił moją dłoń. Rozebrałyśmy się i powróciłyśmy do salonu, w którym siedzieli chłopcy.
- Odnalazły się nasze zguby! Gdzie wy byłyście? - zapytał Niall.
- Wyszłyśmy na chwilę na dwór. - odparła Eleanor. Usiadłyśmy przy stole, gdy chłopcy podnieśli się z podłogi.
- Bo wiecie, Harry ma takie pewne zadanie do zrobienia. - powiedział Louis, a my od zrozumiałyśmy po co Harry wyszedł do nas. Oni wcale nas nie szukali!
- Jakie? - zapytałam, zanim zdążyłam to przemyśleć. Chyba nie byłam gotowa poznać odpowiedzi.
- No bo graliśmy sobie w butelkę na zboczone wyzwania i Harry wylosował striptiz dla ciebie.
Słucham?! Czy ja dobrze usłyszałam?! Czego oni nie wymyślą...
- Teraz? Tutaj? - zapytałam, a Harry poruszył swoimi brwiami, uśmiechając się w ten swój sposób. Zaczęłam się śmiać. Będzie ciekawie.
- Okej. - zgodziłam się. Podniosłam się z miejsca poprawiając sukienkę. Chłopcy stanęli w kółku, a ja zaczęłam się bardziej śmiać, wyobrażając sobie tą scenę. Harry stanął przede mną przygotowując się do swojego występu.
Chłopcy włączyli jakąś muzykę, a ja już na wstępie zaczęłam się śmiać. Zakryłam usta dłonią, a Harry na sam początek je odgarnął i pocałował. Z uśmiechem na ustach patrzyłam jak zaczyna robić śmieszne, pijackie ruchy zdejmując swoją marynarkę. Zdjętą marynarkę rzucił gdzieś na podłogę i wpił się w moje usta. Usłyszeliśmy długie "uuuu" od strony chłopaków, a przy okazji krzyk Louis'a.
- Hazzuś zaczyna szaleć! Tylko spokojnie kocie, opanuj swoje żądze! - zaczęłam się śmiać, co zrobił także Harry. Następnie odsunął się od moich ust, powoli rozpinając swoją koszulę. W tym momencie już nie mogłam tego wytrzymać i wybuchnęłam śmiechem.
- Nie śmiej się, to jest pełen profesjonalizm! - krzyknął Harry. Jego koszula opuściła klatkę piersiową i poleciała w ślady marynarki. Jego ruchy były powolne i tak szczerze - cholernie mnie podniecały..

***

Rano obudziłam się będąc przygnieciona czymś ciężkim, leżącym na mnie. Otworzyłam swoje zaspane oczy i zobaczyłam przed sobą głowę Harry'ego znajdującą się na moim brzuchu. Pogłaskałam jego głowę przypominając sobie wczorajszy wieczór. Musiałam odwieźć chłopców i dziewczyny do domu.. Co wcale nie było takie proste. Każdy, dosłownie każdy ledwo trzymał się na nogach. Kiedy już zdołałam uporać się z przeprowadzeniem ich do samochodu i do domu, byłam pewna, że położę się spać i odpocznę po całym dniu wrażeń. Jak bardzo się myliłam. Okazało się wtedy, że kochany Harry za ten czas zdążył usnąć na kanapie, a ja musiałam go obudzić i wprowadzić na górę.
Najdelikatniej na świecie zdjęłam zsunęłam ciało Harry'ego z mojego i podniosłam się z łóżka. Wcale nie miałam ochoty z niego wstawać, ale musiałam to zrobić, by posprzątać po wczorajszym dniu. Ubrałam tylko jakieś legginsy i koszulkę Harry'ego, na szybko umyłam zęby i zeszłam na dół. Kiedy zobaczyłam stan salonu i kuchni, miałam zamiar podejść do ściany i uderzyć się o nią głową. No, ale trzeba to trzeba...
Po niecałej godzinie wszystko lśniło. Wyjęłam naczynia ze zmywarki i włożyłam je do szafki.
- O kurwa, moja głowa.. - usłyszałam zachrypnięty głos Harry'ego za moimi plecami. Odwróciłam się do niego, jego potargane włosy, brak koszulki i opuszczone dresy zrobiły na mnie wrażenie.
- Już ci daję tabletki. - wyciągnęłam parę tabletek na ból głowy i szklankę z wodą. Postawiłam ją przed nim na stole, a on posłał mi wdzięczny uśmiech. Ucałowałam jego czoło i usiadłam na krześle obok. Chłopak połknął kapsułki popijając wodą. Rękami wskazał, żebym usiadła na jego kolanach. Kiedy już się na nich znalazłam, wbiłam swoje palce w jego włosy, odgarniając je na wszystkie strony. Przymknął swoje oczy i oparł czoło o moje.
- Jesteś najlepsza.



------------------------------------------------------------------------------------
CZY WY WIDZICIE JAKI TEN ROZDZIAŁ JEST DŁUGI?
MASAKRA!
Mam nadzieję tylko, że Was nie zanudziłam i że nadrobiłam wszystkie straty!
Minęło ponad 3 tygodnie od ostatniego rozdziału.
Nie chcę przepraszać, bo zawsze tak piszę, a to bez sensu.
Myślę, że mi wybaczycie...:)

Komentarze mile widziane!
Proszę o przeczytanie!
Proszę, każdy kto czyta te moje wypociny, niech skomentuje chociaż jednym słowem.
Chcę wiedzieć ile Was naprawdę jest!
Zrobicie to dla mnie?
Bardzo proszę :)
To chyba tyle.
Przepraszam za wszystkie błędy w tym rozdziale.
Pozdrawiam, kocham Was ♥

Ps. Hazza czuwa! XD