sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział 61. ♥ "Przepraszam Niall".

*Tydzień później*
Dzisiaj miał być koncert 1D, na którym cały świat dowie się, że jestem w ciąży. Oboje bardzo się boimy, nie wiem jaka będzie reakcja. Wróciłam do domu wczoraj, jak na razie nie kłócimy się i wszystko jest w porządku. Harry nie pogodził się z Niall'em, mam nadzieję, że dzisiaj przed koncertem to zrobią. Razem z Harry'm siedzieliśmy u mnie w sali tanecznej i po prostu się wygłupialiśmy, albo robiliśmy zdjęcia. Harry wymyślił sobie, żebym coś zatańczyła, więc okej zgodziłam się. Brunet usiadł sobie przy ścianie i zaczął mnie nagrywać. Włączyłam piosenkę Little Mix, Competition. Kroki po prostu wymyślałam w jednej chwili, kompletna improwizacja. Ruszałam się w rytm muzyki, oddając się pasji. Kochałam takie momenty, mogłam zapomnieć o całym otaczającym mnie świecie i po prostu tańczyć. Kiedy piosenka się skończyła, zrobiłam szpagat i w końcu otworzyłam oczy. Przez cały czas miałam zamknięte, nawet nie zauważyłam. Podniosłam się z miejsca, a Harry nadal trzymał telefon w ręce. Ukłoniłam się, a on podniósł się z miejsca i podszedł do mnie obejmując mnie w tali.
- Oto była proszę państwa, Katy Larsen, niedługo Katy Styles! Dziękujemy, dobranoc! Albo nie, zatańczymy razem, chodź. - zaśmiałam się, ale złapałam jego rękę. Ruszyliśmy w stronę lustra, Harry nadal nie wyłączył tego nagrania. Po chwili po prostu przerwał. - Okej, to koniec. Dobranoc. - zakończył nagranie, chowając telefon do kieszeni spodni.
- Jesteś wariatem. - zachichotałam cicho i wtuliłam w jego ciało.
- Ale twoim. - uniósł mnie za uda do góry, okręcając mnie wokół siebie. Potem po prostu odstawił mnie na podłogę, ale obydwoje usiedliśmy na niej. Harry wyciągnął swój telefon z kieszeni i go odblokował. Usiadłam między jego nogami opierając się o jego tors. Obserwowałam jego ruchy na telefonie, który był mi dobrze widoczny.
- Dodajesz to wideo? - zapytałam.
- Tak, a czemu nie? - uśmiechnął się słodko, przez co prawie dostałam zawału. Pokręciłam przecząco głową, a on na moich oczach, wszedł na mojego Facebooka i dodał to nagranie. Następnie odłożył telefon na bok i odwrócił mnie tak, że wisiał nade mną.
- No i co teraz zrobisz, hmm? - zaczęłam się śmiać, patrząc na zegarek, była już piętnasta trzydzieści, przed siedemnastą mieliśmy być już na arenie, bo chłopcy mieli mieć jeszcze próbę. Paul nie zareagował negatywnie. Powiedzieliśmy to mu przedwczoraj, przyjął to pozytywnie, nawet pogratulował. Ostrzegł nas, byśmy uważali. Jeden stres mniej, ale najgorsze dopiero przed nami. Wiedziałam, że wiadomość o tym wywoła burzę, ale cóż, w końcu świat musi się o tym dowiedzieć, bo niedługo zacznie widać.
- Harry, jest piętnasta trzydzieści, jeśli za chwilę nie zejdziesz ze mnie i nie zaczniesz się szykować, to się spóźnimy. - powiedziałam, nie za bardzo chciałam iść na ten koncert, bo wiedziałam, że będzie źle, a już miałam dość wszystkich problemów. Ostatnio też miałam problemy jakieś w studiu tańca, bo stan Camili znacznie się pogorszył i musiałam na razie dać dziewczynom wolne i zamknąć. Od poniedziałku zaczynamy od nowa, nasze studio zaczyna ciężką pracę. We wtorek jest casting, wszystkie potem zadecydujemy, które z dziewczyn wybierzemy.
- Dobrze pani szefowo, w takim razie idziemy razem. - zachichotałam niekontrolowanie, a on podniósł się i podał mi rękę. Chwyciłam ją, po czym wstałam. Ruszyłam w stronę drzwi, ale nagle podbiegł do mnie Harry i przerzucił mnie przez ramię wybiegając z pokoju. Z moich ust od razu wydostał się pisk, nie byłam przygotowana na takie coś.
- Harry! - krzyknęłam, a on zaczął się śmiać. Debil.

***

Siedzieliśmy w samochodzie, który jechał prosto pod arenę. Tak bardzo się bałam. Siedziałam na kolanach Harry'ego, które były całkiem wygodne. Ściskał mocno moją małą dłoń, widocznie nie tylko ja jedyna tak mam. W końcu samochód stanął, Harry popatrzył na mnie i ucałował moje czoło.
- Chodź, będzie dobrze. - szepnął, a ja podniosłam się i pierwsza wysiadłam. Przywitał mnie wielki krzyk fanek, czekających na Hazzę. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w ciepłym budynku i choć, na chwilę posiedzieć w ciszy i spokoju. Chłopcy już na nas czekali, mieli mieć jeszcze próbę. Wszyscy wiedzieli, że dzisiaj Harry ma przekazać jakąś wiadomość, ale nikt nie wie jaką. Ja oczywiście też muszę wyjść na scenę, nie wiem czy czasem tam nie zemdleję.
Boję się też innej rzeczy, jak Harry zareaguje, gdy zobaczy Niall'a. Nie widzieli się przez cały tydzień. Harry nie mógł się zatrzymać i robić sobie zdjęć z fankami, więc po prostu pomachał im i weszliśmy do środka. Odetchnęłam z ulgą. Harry przycisnął mnie bardziej do siebie, masując moje ramię. Objęłam go w tali, mocniej wtulając się w jego ciało. Już z daleka było słychać głosy chłopców. Chwilę później już ich widzieliśmy.
- Hazzuś! - krzyknął Louis i podbiegł do nas rzucając się na szyję Harry'emu. Zaczęłam się śmiać. Przywitaliśmy się z wszystkimi oprócz z Niall'em. Chciałam podejść do niego, widziałam, że żałuje tego co zrobił. Chciałam go przytulić i powiedzieć, że wszystko mu wybaczam, ale Harry pociągnął mnie za rękę. Spotkałam się z jego poirytowanym wzrokiem. Tak nie może być, przecież oni mają koncert, muszą się pogodzić. Już chciałam mu coś powiedzieć, kiedy nieoczekiwanie Niall się wtrącił.
- Harry możemy pogadać? - zapytał cicho ze skruchą. Harry nawet na niego nie spojrzał.
- Nie.
- Harry! - krzyknęłam, a wszyscy spojrzeli na mnie. Niechętnie przeszli na bok, a ja skrzyżowałam ręce na piersi. Oby nic złego z tego nie wyszło.

*Harry*

Przeszedłem na bok, jakoś nie spieszyłem się. Nie wybaczę mu tego, za dużo złego narobił. Przez niego nasz związek się rozpadł, zerwaliśmy zaręczyny i Katy ma wielką ranę na plecach. Jeśli myśli, że powie zwykłe przepraszam i, że od razu mu wybaczę to się głęboko myli.

- Słuchaj Harry, ja wiem, że wszystko źle zrobiłem. Po pierwsze nie powinienem był całować Katy, byłem pijany, nawet tego nie pamiętałem, po drugie wiem, że wasz związek się przez to rozpadł. Wiedziałem, że zerwaliście zaręczyny. Wiem, że to wszystko moja wina. Wiem, że zawiniłem. Jeśli miałbym cię błagać nawet na kolanach, zrobiłbym to. Chcę wszystko naprawić, proszę wybaczcie mi oboje. Ja nie wytrzymam tak długo, przecież jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, Harry. Chcesz to przekreślić?
- Niall. Nie robię tego dla ciebie, tylko dla Katy, rozumiesz? Nie myśl sobie, że od razu ci wszystko wybaczam, bo tak nie jest. - mówiłem głębokim głosem. Pokiwał głową i zgodnie podeszliśmy do chłopców i Katy, którzy stali w kółku i o czymś rozmawiali. Złapałem moją dziewczynę za rękę przyciągając do siebie. Na jej palcu nie ma jeszcze pierścionka zaręczynowego. Dzisiaj to zrobię, powtórzę swoje oświadczyny na scenie, zaraz przed tym jak wyjawimy prawdę. Kupiłem dla niej drugi, inny pierścionek. Jest jeszcze piękniejszy. Mam obydwa, jeśli nie będzie chciała tego nowego, dam ten stary. Nie ma dla mnie żadnego problemu.
Mieliśmy mieć jeszcze próbę, więc nie chciałem żadnych konfliktów z niektórymi osobami. Wiedziałem, że Katy chciała się pogodzić z Niall'em, widziałem to w jej oczach. Chciała podejść do niego i go przytulić, ale nie mogłem na to pozwolić. Nie mogła mu tak szybko wybaczyć, Katy jest zbyt dobrą osobą dla nas wszystkich. Wybaczałaby błędy wszystkim naokoło, nie patrząc na konsekwencje. Co ja przed chwilą powiedziałem, ja pierdole. Mówiłem o sobie. To mi wybaczyła nie patrząc na konsekwencje, bo po raz kolejny ją zraniłem. Może ja już nic nie będę mówić. Tak będzie najlepiej.

*Katy*

Nim się obejrzałam musiałam wchodzić na scenę, by wyjawić prawdę. Czułam przyśpieszone bicie serca, a gdy wyszłam i zobaczyłam ten tłum, krzyczących fanek zamarłam. Stanęłam w miejscu, a po chwili po prostu się wycofałam odwracając się do tyłu, ale poczułam jak ktoś mnie obejmuje. To Harry, czułam. Zatrzymał mnie przy sobie i ucałował moje ucho.
- Nie bój się, chodź. - szepnął i przytulił mnie do siebie. - Będzie dobrze. - jego usta ciągle były przy moim uchu, przez co, całkowicie oczarowana, zdołałam poprowadzić się w stronę środka sceny. Chwilę później i tak stałam jak pijana, trzymając rękę Harry'ego.
- Okej, teraz, zanim przejdziemy do tego, co jest dzisiaj głównym celem, chciałem jeszcze coś zrobić. - zaczął Harry i puścił moją rękę stając przede mną. Patrzyłam co robi; klęknął przede mną, łapiąc moją dłoń.
- Ja wiem, że źle zrobiłem. Wiem, że nie powinienem tego robić. Przepraszam za wszystko. Kocham cię najbardziej na świecie i nie mogę, nie wyobrażam sobie mojego dalszego życia bez ciebie, Katy. Chciałbym jeszcze raz zapytać, czy wyjdziesz za mnie? - czy ja umarłam. Tak. On kupił nowy pierścionek. Nowy. Jeszcze piękniejszy. Nie, ja nie wiem co mam zrobić. Przecież poprzednim razem zgodziłam się, a teraz co? Teraz boję się. Tylko czego, nie mam pojęcia. Wstrzymałam oddech i rozejrzałam się, patrząc kolejno na chłopaków. Każdy miał na twarzy szeroki uśmiech. Wreszcie spojrzałam na Harry'ego, którego mina zmieniła się w niepewną. Chyba każdy czekał na to, co powiem. Nie mogłam już dłużej nikogo trzymać w niepewności, byłam tego stu-procentowo pewna.
- Oczywiście, że tak. - odpowiedziałam, a Harry odetchnął z ulgą i włożył na mój palec przepiękny pierścionek. Następnie wstał i od razu mocno mnie przytulił. Objęłam go za szyję, wtulając się w jego ciało. Głośny pisk fanek rozsadzał moje uszy. Okej, tego się nie spodziewałam, że on teraz mi się oświadczy, w sumie czekałam na to. No cóż, jestem szczera.
Harry powoli odsunął się ode mnie i pocałował moje czoło.
- Jest jeszcze jedna osoba, którą chciałem przeprosić. Zrozumiałem to dopiero teraz. - odwrócił się w stronę Niall'a. W końcu się to kurna stało, w końcu. - Przepraszam Niall, powinienem wybaczyć ci od razu. - Niall rozłożył swoje ramiona i wtedy zobaczyliśmy jak mocno się przytulili. Na mojej twarzy od razu zagościł szeroki uśmiech.
Chwilę później Harry powrócił na miejsce obok mnie i złapał moją rękę, szczerząc się do mnie jak idiota. Chyba nim jest, tak.
- Ostatnia, najważniejsza wiadomość do przekazania. - czułam, że zaraz zemdleję. Na całej arenie zrobiło się okropnie duszno, jakby ktoś wypompował całe powietrze. Zachwiałam się lekko, Harry od razu to zauważył i przytrzymał mnie w tali. Mówił coś do mnie, ale ja po prostu zemdlałam.


----------------------------------------------------------------------------
Haha, no i koniec :)
Akurat w takim momencie, przepraszam, musiałam :))
No i nastał upragniony koniec roku!
W końcu!
Teraz powinnam mieć więcej czasu na pisanie rozdziałów i mam nadzieję, że tak będzie.
Powrócą pozostałe blogi, zaczynam już pisać! Więc bez obaw.
Wiecie, miałam się o coś Was zapytać, ale jednak stwierdzam, że nie.
(Kocham cię Ada)
No to na tyle. Następny niedługo.
Kocham Was! ♥

Szczęśliwych wakacji!  

czwartek, 19 czerwca 2014

Rozdział 60. ♥ "Przepraszam".

Wytrwaliśmy już do 60 rozdziału! Dziękuję Wam kochani!
Zapraszam do czytania :)




Cała mokra wróciłam do domu. Czułam się okropnie. Wiedziałam, że nie będę mogła tutaj zostać, więc od razu poszłam do góry i zaczęłam się pakować. Zostało mi albo jechać do Cary albo spać w samochodzie, więc wybrałam pierwszą opcję. Mam nadzieję, że pozwoli mi zanocować u nich. Nawet nie patrzyłam czy ktoś jest w salonie. Poszłam do garderoby, wyjęłam walizkę i wrzucałam do nich wszystkie ubrania, które wpadły mi w ręce. Przebrałam się w suche rzeczy, a tamte wrzuciłam do kosza na brudy. Wzięłam wszystkie swoje najpotrzebniejsze rzeczy i po prostu wyszłam. Wzięłam mój telefon w rękę i zeszłam na dół. Chłopaków nie było, cisza. Ubrałam się w kurtkę i buty, wzięłam walizkę po czym nacisnęłam klamkę z zamiarem wyjścia na dwór, ale one się otworzyły, a do środka wszedł Harry. Kurwa, akurat teraz musiał przyjść.
- Gdzie idziesz? - zapytał, czułam w jego głosie charakterystyczną chrypkę.
- Do Cary. - odparłam i wyszłam na dwór bez słowa, ale on oczywiście musiał mnie zatrzymać. Co on jeszcze ode mnie chciał, sam powiedział, że ślubu nie będzie i zrywa zaręczyny.
- Katy to nie tak miało zabrzmieć, nie chodziło mi o to, byś się wyprowadzała i, że to koniec.
- W takim razie o co ci chodziło? - zapytałam odwracając się. Chciałam jak najszybciej stamtąd wyjść, ale coś mnie zatrzymywało.
- Byłem wkurzony, dlatego to powiedziałem. Jak ty byś się czuła, gdybyś zobaczyła, że twoja narzeczona całuje się z twoim najlepszym przyjacielem? Na pewno nie zostawiłabyś tego tak po prostu i to olała. Wkurzyłem się na was obydwoje, ale nie chciałem, żebyś to tak zrozumiała. Kocham cię najbardziej na świecie, nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Gdy nie ma cię obok mnie, nie oddycham, bo jesteś moim tlenem. Proszę, wróć.
Patrzyłam na niego bez słowa. Zarówno jak i w moich i jego oczach zamigotały łzy. Nie mogłam tutaj zostać, zbyt mocno bolały mnie jego wcześniejsze słowa, pomimo tego co teraz powiedział. Odwróciłam się i szybkim krokiem odeszłam w stronę mojego auta.
- Katy! - tylko tyle usłyszałam, bo sekundę później, szybko odjechałam.

*Harry*

No to super. Nie chodziło mi o to, żeby się wyprowadzała. Gdy wyszła poczułem ukłucie tęsknoty. Czułem, że łzy zaczynają mi się gromadzić w oczach. Styles, nie bądź ciota. Nie płacz, idioto.. nie płacz. Powtarzałem to sobie ciągle, ale i tak gówno dało, bo się rozryczałem. Ale ze mnie mięczak. Ryczę, bo nie potrafię zatrzymać przy sobie dziewczyny. Zajebiście. Dam jej trochę czasu, by to przemyślała, ale jutro na pewno do niej pojadę. Nie zostawię tak tego, o nie. Wróciłem do domu, byłem cały mokry. W domu panowała cisza, która powoli zaczynała mnie dobijać. Chłopaki musieli wyjść wcześniej, bo nigdzie żadnego nie było. Niall'a jak na razie nie chcę widzieć. Tak nie zachowuje się przyjaciel, a alkohol go nie tłumaczy. Sprzątnąłem trochę w salonie odnosząc puste butelki do kuchni, by jutro je wyrzucić. Głośno wzdychając wszedłem do góry, od razu udając się do sypialni. Nie wiem jak ja bez niej przeżyję całą noc. Rozebrałem się z ubrań rzucając je na podłogę i nie biorąc już prysznica, położyłem się do łóżka. Pachniało nią.. Ta noc będzie ciężka. Co chwilę wyciągałem rękę, by wziąć telefon i do niej zadzwonić, ale od razu ją zabierałem, tłumacząc sobie, że muszę dać jej czas. Kurwa, nie mogłem się już powstrzymać i wziąłem telefon wybierając jej numer.

Pierwszy, drugi, trzeci, czwarty sygnał.. już miałem się rozłączyć, kiedy odebrała.
- Co chcesz, Harry? - bolało mnie to, że mówiła z takim chłodem. W sumie, nawet nie wiedziałem co chcę jej powiedzieć.
- Ja.. em.. ja.. śpisz? - nie miałem co innego wymyślić, ale jestem głupi.
- Próbowałam, ale jakoś mi to nie wychodzi. Po co dzwonisz?
- Tęsknię za tobą. - powiedziałem od razu. Kurde, nie przemyślałem tego.
- Widzieliśmy się dwie godziny temu, Harry. A po za tym, nie chcę byś do mnie dzwonił. Jest późno, idź spać.
- Ale ja nie potrafię bez ciebie spać. Tutaj jest tak pusto. - w odpowiedzi usłyszałem tylko dźwięk zakończonego połączenia. Westchnąłem głośno i odłożyłem telefon na szafkę. Ta noc będzie długa.
Przez całą noc ani razu nie zmrużyłem oka. Jeśli usnąłem, to było to dosłownie parę minut, budziłem się z krzykiem, bo śniły mi się koszmary. Rano, wyglądałem jak wrak człowieka, byłem nim. Wszystkie wspomnienia z wczorajszego wieczora, uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą, raniąc moje serce. Już dość było zranione. Chciałem jak najszybciej do niej jechać, więc podniosłem się z łóżka, ale od razu z powrotem na nie upadłem. Ból głowy dawał się we znaki bardzo mocno. Zignorowałem to i po prostu poszedłem do łazienki. Wykonałem poranne czynności, a potem ubrałem się w zwykłe, normalne ubrania takie jak ciepły sweter, bo na dworze było naprawdę zimno i czarne rurki. Wziąłem telefon i zbiegłem na dół. Włożyłem buty i kurtkę, po czym wyszedłem z domu. Było przed jedenastą. Mam nadzieję, że nie śpi. A w sumie, nawet fajnie, by było. Położyłbym się obok niej z nadzieją, że zapomniała o wczorajszych wydarzeniach i, by się we mnie tak mocno wtuliła.. Marzenia. Wziąłem ze sobą pierścionek zaręczynowy, na wszelki wypadek. 
Wsiadłem do auta i odjechałem w stronę ich domu. Jechałem dość szybko, ale byłem ostrożny. Nie mogłem mieć teraz żadnego wypadku, o nie. Zaparkowałem przed domem i wysiadłem z samochodu. Najpierw zamknąłem go, a potem poszedłem w stronę wejścia do domu. Zadzwoniłem dzwonkiem, a po chwili drzwi otworzyły się. Zobaczyłem przed sobą sylwetkę brunetki, Cary.
- Cześć Harry. Wiesz co, nie wiem czy mogę cię wpuścić. - zaczęła. - Ale jednak to zrobię, bo gdybym tak nie zrobiła, to do końca życia żałowałabym tego. - zaśmialiśmy się cicho, ona zawsze ma takie fajne poczucie humoru. Wszedłem do środka, a ona zamknęła za mną drzwi. - Swoją drogą, chłopie czy ty w ogóle coś w nocy spałeś? Masz takie wory pod oczami, że w pierwszej chwili cię nie poznałam.
- Jeśli do snu można zaliczyć budzenie się co parę minut, bo męczyły mnie koszmary, to.. chyba tak.
- Mam nadzieję, że między wami się ułoży. Chyba przygotowałeś coś lepszego, co nie? Wczoraj gadałyśmy do pierwszej w nocy, więc Katy odsypia. Idź do jej pokoju, gdy się obudzi powinna mieć miłą niespodziankę. - posłała mi uśmiech, który odwzajemniłem. Odwiesiłem kurtkę na wieszak i zdjąłem buty. Pobiegłem po schodach do góry od razu kierując się w stronę dobrze znanego mi pokoju. Nie pukając wszedłem do środka. Zobaczyłem ją, spała przykryta po nos kołdrą. Tak pięknie wtedy wyglądała. Najciszej jak mogłem podszedłem do niej i delikatnie usiadłem na rogu łóżka. Przyglądałem się jej pięknej twarzy, która tak cudownie wyglądała podczas snu. Ułożyłem swoją dłoń na jej miękkim policzku, delikatnie go muskając. Dziewczyna lekko się poruszyła, wystraszyłem się, że się budzi. Nawet nie przemyślałem, co chcę jej powiedzieć. Ale ze mnie debil. Katy tylko coś cicho mruknęła, ale nie obudziła się. Kiedy już w miarę się uspokoiłem, zobaczyłem, że jej oczy powoli się otwierają. O kurwa, co teraz. Ciekawe jak zareaguje, jak mnie zobaczy. Zabrałem swoją rękę z jej policzka i po prostu usiadłem patrząc na nią. Jej tęczówki powoli przyswajały się do światła, które panowało w pomieszczeniu. Otworzyła szeroko oczy, jej wzrok od razu powędrował na mnie. W pierwszej chwili myślałem, że się wścieknie, ale ona tylko zmarszczyła brwi i ze stoickim spokojem zapytała mnie:
- Co ty tutaj robisz?
- Siedzę.
- To zauważyłam. - odparła sarkastycznie.
- Chciałem ci wszystko wyjaśnić i przeprosić. Zachowałem się idiotycznie, to moja wina. Ty mi kiedyś wybaczyłaś zdradę, a ja ci nie uwierzyłem, że to nie twoja wina. Przepraszam. Naprawdę, z głębi serca cię przepraszam. W nocy praktycznie w ogóle nie spałem, więc czuję się w tym momencie jak gówno i nie wiem dokładnie co się wokół mnie dzieje, ale jednak postanowiłem przyjechać. - ciągle patrzyłem na jej twarz, chciałem widzieć jak zareaguje. Blondynka powoli się podniosła i złapała mnie za rękę.
- Harry.. mnie też nie było łatwo. Naprawdę cholernie bolało mnie to, że mi nie uwierzyłeś i.. tamte słowa, które powiedziałeś potem. Myślę, że jesteśmy dorośli, wiemy co robimy. Ja nie mam ci nic za złe, wybaczam ci absolutnie wszystko. Może kiedyś będę tego żałować, ale taka jest moja decyzja. - byłem kompletnie zdziwiony jej słowami. Kurwa, tak cholernie się bałem.
Ale nie.. tak nie może być. Ja na to wszystko nie zasługuję. Ona powinna mnie już zostawić, wtedy kiedy pierwszy raz ją zdradziłem, a ona nadal ze mną jest. Może nie powinienem tego mówić, ale to jest ta brutalna prawda. Nadal byłem w kompletnym szoku.
- Ja na ciebie nie zasługuję, Katy. Jesteś najwspanialszą osobą, którą do tej pory w moim życiu poznałem i jestem pewny, że pierwszą i ostatnią. Kocham cię. - przyciągnąłem ją mocno do siebie, ale dziewczyna szybko się odsunęła i wydała z siebie cichy jęk. Po raz kolejny byłem zdezorientowany.
- Niall wczoraj mnie tak mocno przycisnął do tego blatu, że mam dosyć dużą ranę na plecach.. wczoraj Cara mi to obmyła i zabandażowała, ale nadal cholernie boli. Proszę byś zachował ostrożność. - zabiję go, przysięgam, że go kurwa zabiję. Czy on naprawdę jest takim idiotą, czy tylko udaje? Katy od razu zauważyła jak moje ciało się spięło, więc potarła swoimi dłońmi o moje ramiona uspakajając mnie.
- Uspokój się, Harry. Wszystko w porządku. - nie wiem jak, ale dzięki jej słowom uspokoiłem się. Głęboko odetchnąłem. - W ogóle, dlaczego nie spałeś w nocy? - zapytała, delikatnie głaskając moje policzki.
- Nie mogłem. Ciągle męczyły mnie koszmary, jeśli usnąłem to spałem tylko kilka minut, a potem się budziłem z krzykiem.. - dziwnie było mi to mówić. Dziewczyna podniosła się, usiadła mi na kolanach i mocno mnie do siebie przytuliła. Objąłem ją, uważając na dół pleców.
- Wiesz.. w takim razie będziesz spał tutaj, ze mną. - odsunęła się ode mnie i usiadła na łóżku krzyżując nogi. - Zapraszam. - uśmiechnęła się słodko, a ja się cicho zaśmiałem.
- Nie.. może ja pojadę do domu i tam się prześpię..
- Rozbieraj się Harry.
- Nie..
- Jak mówię, żebyś się rozbierał, to masz się rozbierać! - wydarła się na mnie, a ja stanąłem w miejscu, patrząc na jej twarz. Chwilę później po prostu obydwoje zaczęliśmy się głośno śmiać.
- Dobra, już się rozbieram. - powiedziałem cicho i szybko zrzuciłem z siebie ubrania i położyłem się koło niej.
- I tak ma być. - po raz kolejny zacząłem się śmiać, a ona przysunęła się do mnie i wtuliła w moje ciało. Tak wspaniale było czuć jej ciepło. Ucałowałem jej głowę i mocniej otuliłem kołdrą.




----------------------------------------------------------------------------------------------------
Miał być dłuższy, ale wyszedł taki!
Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał!
Haha, nie spodziewaliście się takiego obrotu spraw, co nie? :)
Nie będę przedłużać.
Po prostu dziękuję Wam za wszystko.
Do następnego.
Kocham Was ♥

piątek, 13 czerwca 2014

Rozdział 59. ♥ "Ślubu nie będzie".

Chciałam po prostu wejść do domu Cary i Patricka, ale były zamknięte, więc zostałam zmuszona zapukać albo zadzwonić dzwonkiem. Już chciałam nacisnąć mały guziczek, a drzwi same się otworzyły. Od razu zobaczyłam przed sobą moją najlepszą przyjaciółkę. Wprawdzie, nie widziałyśmy się dłuższy czas, ale to się nadrobi. Od razu mocno się przytuliłyśmy na powitanie.
Chwilę potem weszłyśmy do salonu i zobaczyłam przygotowane na stoliku drinki, różne chipsy, popcorn i pepsi. Na kanapie leżały dwa ciepłe koce i miękkie poduszki.
- Widzę, że się nieźle przygotowałaś. - zaśmiałam się i odłożyłam torebkę na komodę stojącą przy ścianie. - Ale ja nie piję. - dodałam.
- Co? Niby czemu? - spojrzałam na nią wzrokiem, by zrozumiała o co mi chodzi. Momentalnie odłożyła wszystko co miała w rękach i wyprostowała się patrząc na mnie.
- Pierdolisz. Poważnie? - zapytała, nadal nie wierzyła.
- Poważnie. - uśmiechnęłam się lekko i usiadłam na kanapie.
- O kurwa. Będę ciocią, Jezu! Mogę być chrzestną?! Błagam powiedz, że mogę! - usiadła obok mnie patrząc na mnie wyczekująco. Zaczęłam się śmiać, nie wiem czemu, ale zawsze przekleństwa wychodzące z jej ust, wydają się śmieszne. To oczywiste, że może być. Nikogo innego nawet, bym nie wzięła, bo nie mam kogo.
- Jasne, że możesz. Ale Cara.. słuchaj. Nie możesz powiedzieć o tym nikomu, rozumiesz? Nikomu. Nawet Patrickowi. Ja i Harry postanowiliśmy, że powiemy o tym nie teraz, tylko na najbliższym koncercie, który będzie za tydzień. Nikt jeszcze o tym nie wie, jesteś pierwszą osobą, zaraz po Harrym. - uśmiechnęłam się do niej, co ona od razu odwzajemniła, ale z dużym większym szczęściem. Radość promieniowała od niej na kilometr.
- W porządku, nikomu nie powiem. Bez obaw.
- A w ogóle, gdzie jest Patrick? - zapytałam, bo faktycznie nigdzie go nie było.
- Pojechał do jakiegoś kolegi. Tym lepiej, bo możemy zostać same.

*parę godzin później*

Wysiadłam z samochodu podążając w stronę wejścia do domu. Już wyobrażałam sobie bałagan, panujący w środku. No cóż, zostawiłam piątkę chłopaków samych w domu. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. O dziwo, nic nie było porozwalane. Okej, chyba moja wyobraźnia trochę za daleko odleciała. Weszłam dalej, chłopcy siedzieli tak jak wcześniej, ale gdy mnie zobaczyli od razu Harry pierwszy rzucił się na przytulenie.

- Cześć kochanie! I jak było u Cary? Fajnie? - można było wyczuć od niego alkohol i to bardzo dobrze.
- Co zrobiłeś? - przeszłam od razu do rzeczy, bo wyczułam, że coś ukrywa. Chłopcy cicho się zaśmiali, widzę, że oni nie są lepsi. Chyba jeden jedyny Liam, jest najtrzeźwiejszy z nich wszystkich, ale na pewno coś wypił, bo widać.
- Nic nie zrobiłem.. czemu uważasz, że tak jest? - ledwo co zrozumiałam. Opierał się o mnie, ale ja stanowczo go od siebie odsunęłam.
- Stłukł twoje ulubione kieliszki. - powiedział Louis spokojnie. Co? Stłukł moje kieliszki? Te drogie? Te piękne? Zabiję go.
- Pojebało cię?! Po co to mówiłeś jełopie! - wydarł się na niego Harry. I tak nic mu to nie da, kary nie uniknie. - Kochanie, to naprawdę nie tak jak myślisz!
- Daruj sobie, Harry. Porozmawiamy o tym, jak wytrzeźwiejesz. Tymczasem.. panowie, proszę o spokój, bo chcę iść w ciszy poleżeć. Gdybyście coś chcieli, to śmiało przyjdźcie. - wszystkim posłałam uśmiechy, nawet nie spoglądając na Harry'ego. Już wystarczająco mnie wkurzył.
- Ale Katy.. - odezwał się Harry, ale ja szybko mu przerwałam.
- Ty już się lepiej nie odzywaj!
Poszłam na górę, by trochę odpocząć. Z Carą wszystkie zaległości nadrobiłyśmy. Nawet jak za starych czasów, malowałyśmy sobie nawzajem paznokcie. Otworzyłam drzwi od sypialni wchodząc do niej powolnym krokiem. Byłam już zmęczona, chciałam iść spać, ale wiedziałam, że nie mogłam tak zrobić, ponieważ ci faceci na dole mogą w każdej chwili coś zrobić, a ja muszę stać na baczności. No cóż, może nie są dziećmi, ale są po alkoholu, a wiem jacy oni są. Położyłam się na łóżku biorąc laptopa na kolana. Zaczęłam od przeglądania Twittera i Facebooka, a skończyłam na odpowiadaniu na Asku. Ten portal jest całkowicie pokręcony, ale jakoś nie potrafię na razie go usunąć. Podczas nagrywania krótkiej odpowiedzi, do pokoju wpadł Niall.
- Katy, mogłabyś zejść na dół? Bo z Harrym coś się dzieje.. - zamknęłam laptopa, pomimo tego, że parę minut wcześniej mnie wkurzył, wystraszyłam się. Zeszliśmy razem na dół i zobaczyłam siedzącego na kanapie Harry'ego, a wokół niego chłopcy. Co oni znowu zrobili.
- Co się stało? - zapytałam, a każdy przeniósł swój wzrok na mnie. Harry od razu próbował stanąć na nogi, ale chyba zbyt mocno zakręciło mu się w głowie. Usiadłam obok niego.
- Katy ja naprawdę nie chciałem stłuc tych kieliszków.. przepraszam cię.. nie wiedziałem, że to są twoje ulubione, ale potem dopiero zobaczyłem.. - kurde no, czemu ja nie potrafię być konsekwentna? Od razu wszystko mu wybaczam, to jest niesprawiedliwe. Po prostu czuć od niego to poczucie winy w głosie.
- Harry. Wkurzyłeś mnie, nie ukrywam tego, ale nie gniewam się. Kieliszki można odkupić, są takich miliony. - uśmiechnęłam się do niego, zobaczyłam ulgę w jego oczach. Przyciągnął mnie mocno do siebie przytulając.
- Przepraszam, odkupię je. Obiecuję. - szepnął mi do ucha.
- W porządku. - pogłaskałam jego plecy i odsunęłam się od niego. Myślę, że atmosfera od razu się polepszyła. - Może chcecie coś zjeść?
- Nie wiem jak wy, ale ja jestem głodny. - stwierdził Niall, a wszyscy się zaśmialiśmy. Poczochrałam Harry'ego po włosach i poszłam do kuchni przygotować jakieś kanapki. Było dość późno, a oni zażyczyli sobie coś do jedzenia, okej. A no przecież to Niall.
- Ja idę do łazienki. - powiedział Harry i lekko chwiejąc się wszedł do łazienki.
Zajęłam się robieniem kanapek i herbaty dla chłopców. Słyszałam jak rozmawiają, ale brakowało mi jednego charakterystycznego. Niall'a. Kiedy tak się zastanawiałam, poczułam, że ktoś mnie gwałtownie odwraca. Nóż wypadł mi z ręki na blat. Pierwsze co mi przyszło na myśl to Harry, ale nie spodziewałam się, że będzie to właśnie Niall. Kiedy nawet nie zdążyłam nic powiedzieć on wpił się w moje usta i popchnął mnie w miejsce gdzie nie było nas widać. Przyparł mnie tak mocno do blatu, że zostanie mi na pewno nie mały ślad. Chciałam go odepchnąć, nie mogłam. Był za silny. Nie chciałam tego, co by było gdyby Harry to zobaczył. Coraz mocniej na mnie napierał, nie mogłam sobie poradzić. Twardy blat wbijał się w moje plecy raniąc moją skórę coraz bardziej. Całował mnie zachłannie, nie przestawał.
- Aha, ja wychodzę do łazienki, a wy się całujecie? Super przyjaciel i dziewczyna! - tego właśnie najbardziej się bałam. Niall na te słowa od razu się ode mnie odsunął. Widziałam łzy w oczach Harry'ego i wściekłość. Jednak, gdy myślałam, że rzuci się na Niall'a on po prostu cofnął się i wyszedł. Od razu wybiegłam za nim pomimo tego, że moje plecy cholernie mnie bolały.
- Harry zaczekaj! - krzyknęłam.
Ciągle biegliśmy, byłam zmęczona, a ból w plecach nie ułatwiał mi tego.
- Harry to nie tak! - zatrzymał się, obydwoje głośno dyszeliśmy ze zmęczenia.
- A niby jak? - był wściekły, nie dziwiłam się mu. Odetchnęłam głośno, bo nie mogłam złapać oddechu.
- To nie jest moja wina, Harry. Ja chciałam zrobić kanapki, a on przyszedł i mnie odwrócił tak mocno do siebie, a potem popchnął na ten blat. Przepraszam Harry, nie mogłam nic zrobić, był dla mnie za silny. - tłumaczyłam się.
- I niby mam w to uwierzyć? Jakoś nie za bardzo mi się wydaje. - jego głos był stanowczy. Chciało mi się płakać, zatrzymywałam swoje łzy najlepiej jak mogłam.
- Nie wierzysz mi? Nie znamy się od wczoraj. Jesteśmy narzeczonymi, niedługo na świat przyjdzie nasze dziecko..
- W takim razie ślubu nie będzie. - nie wierzyłam w to co on mówi. Nie będzie ślubu. To znaczy, że to koniec. Jeśli tego chce, okej. Nie wiem jak to wytrzymam, ale dobrze. Jeszcze chwila, a bym się rozryczała.
- W porządku. Oddaję ci to - zdjęłam z palca pierścionek zaręczynowy i włożyłam mu do ręki. - chciałam ci oddać jeszcze moje serce, ale niestety już je masz. - po tych słowach po prostu odwróciłam się i odeszłam. Dopiero wtedy rozryczałam się. Jak na złość zaczął padać deszcz, który mieszał się razem z moimi łzami. Pomimo bólu w plecach usiadłam na mokrej trawie przy jakimś płocie i zaczęłam płakać.
Kurwa.


--------------------------------------------------------------------------------------------
Okej, bijcie mnie.
Pozwalam.
Bardzo dawno nie było, a po za tym to co jest u góry, tez nie jest najlepsze.
Przepraszam, przepraszam, przepraszam.
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał!

Proszę o zostawienie jakiegokolwiek śladu po sobie tam na dole :)

Dziękuję za komentarze pod wcześniejszym rozdziałem i za wszystkie miłe słowa!
Co do pozostałych blogów, będą kontynuowane, ale jeszcze nie teraz. Gdy już wszystko ze szkołą się uspokoi.

To na tyle.
Do następnego! ;)
Pozdrawiam.
Kocham Was ♥

niedziela, 1 czerwca 2014

Rozdział 58. ♥ "Oszukałeś mnie!"

Weszłam do wnętrza domu trzymając w ręce torbę Harry'ego. Od razu zauważyłam go wchodzącego do salonu. Kurcze, teraz przez jakiś czas będę musiała się nim opiekować. W sumie, nawet nie tak źle. Z Harrym nie da się nudzić, zawsze coś wymyśli. Nawet jeśli po prostu, byśmy leżeli w łóżku czy na kanapie w ciszy. Leżałabym na jego miękkim torsie wtulając się w niego, a on głaskał, by moje włosy i co chwilę całował moje czoło. Boże. Chcę tak teraz. W tym momencie chcę go przytulić.
- Harry? - zaczęłam podchodząc cicho do niego. Zatrzymał się w miejscu i odwrócił do mnie. Podeszłam do niego i mocno się w niego wtuliłam. Chyba był trochę zaskoczony. Objął mnie i pocałował w czubek głowy. Kurcze, to takie wspaniałe uczucie.
- Co cię tak wzięło na przytulanie? - zapytał, wyczułam nutkę rozbawienia w jego głosie.
- Oh, zamknij się. Mam ochotę spędzić leniwy dzień. Jest jeszcze wcześnie.. - ucałowałam jego brodę, a on uśmiechnął się słodko.
- Zgadzam się. Maraton filmowy? - zapytał i pewnie, gdyby nie kule wziąłby mnie na ręce, bo już chciał to zrobić.
- W takim razie usiądź na kanapie, a ja wszystko przygotuję. Dzisiaj ty odpoczywasz. - uśmiechnęłam się do niego miło, a on przeszedł na kanapę układając się wygodnie.
- Ale ja też chcę coś pomóc. - zrobił smutną minkę, a ja pokręciłam przecząco głową.

***

Leżałam oparta plecami o tors Harry'ego, trzymając swoje stopy na stoliku. Byłam pomiędzy jego nogami. Harry obejmował mnie w tali, a ja połączyłam nasze dłonie na moim brzuchu. Jego loki łaskotały mnie lekko po czole, to było takie miłe uczucie. Miska z chipsami leżała na boku, bo za dużo ich już zjedliśmy. Kakao wypite, teraz po prostu oglądaliśmy film przykryci ciepłym kocem. Ostatnio zaczęłam myśleć jak będzie wyglądało nasze życie, gdy dziecko przyjdzie na świat. Kurcze, na pewno zmieni się o 180 stopni. Wszystko będzie inne, zdecydowanie. Nawet atmosfera w domu. Potem, gdy już maluch urośnie, będzie chodził, mówił. Pierwsze słowa. To takie piękne. Marzyłam zawsze o takim czymś, ale nie myślałam, że spełni się to tak szybko. Cóż, mam niespełna 20 lat, a jestem w ciąży. Nie wiem też jak zareaguje na tą wieść mój tata, bo przecież on jeszcze o niczym nie wie, a także fani i Paul. Chyba najważniejsze to Paul, ponieważ od niego to wszystko zależy. Kiedy Harry zaczął obdarowywać moją szyję pocałunkami, rozpłynęłam się. Mruknęłam cicho z przyjemności i pozwoliłam na dalsze poczynania. Jego prawa ręka masowała moje udo, a lewa błądziła po brzuchu. Doprowadzał mnie do obłędu muskając i co chwilę delikatnie przygryzając moją skórę. Dlaczego on jest w tym taki dobry, to niesprawiedliwe. Postanowiłam przerwać to co w tym momencie robiliśmy. Przewróciłam się siadając okrakiem na brzuchu Harry'ego.

- Czemu przerwałaś? - zapytał z lekkim wyrzutem, przynajmniej tak wyczułam.
- Harry, chcę cię zapewnić, że dzisiaj i tak, by do niczego nie doszło. - powiedziałam patrząc mu głęboko w oczy. Odgarnęłam niesforny loczek i ucałowałam jego czoło.
- Niby dlaczego? - czy on jest taki głupi, czy tylko udaje.
- Jestem w ciąży, geniuszu. Nie można tego robić.
- Jak to nie można? A ja myślałem, że można! I jak ja mam wytrzymać tyle miesięcy? - jęknął, a ja się zaśmiałam.
- Będziesz musiał. - cmoknęłam jego nos i zeszłam z jego kolan, stając prosto na nogi. Nawet nie zauważyłam, a zrobiło się po 20. Nie chciało mi się już nic oglądać, tak szczerze wolałam iść spać. Nie wiem czemu tak wcześnie byłam już zmęczona, chyba przez to wszystko co się dzisiaj wydarzyło. Ziewnęłam głośno, wyciągając ciało.
- Idę spać Harry, idziesz? - zapytałam podając mu rękę, którą od razu złapał podnosząc się. Wziął kule i stanął obok mnie. Wyłączyłam telewizor i stwierdziłam, że posprzątam tu jutro. Pomogłam Harry'emu wejść po schodach, po czym obydwoje udaliśmy się do sypialni. Zaświeciłam dwie lampki nocne i odłożyłam telefon na szafkę.
- Idziesz ze mną wziąć prysznic? - podeszłam do Hazzy i oplotłam go w tali swoimi rękami.
- Idę. Będziesz musiała mi pomóc, kochanie. - powiedział i odłożył kule na bok. Pomogłam przejść mu do łazienki, a potem po prostu usiadł na zamkniętym sedesie i rozebrał się. Okej, trochę mu pomogłam, ale tylko trochę. Pierwszy wszedł pod prysznic, a ja zaraz za nim. Harry opierał się o ścianę, a ja włączyłam ciepłą wodę. Czułam się trochę niekomfortowo stojąc przed nim bez niczego, całkowicie naga. Namydliłam swoje dłonie mydłem brzoskwiniowym i robiąc okrężne ruchy, myłam jego tors. Harry uśmiechał się trochę głupkowato, nie rozumiałam co go tak bawi. Panowała między nami cisza, było słychać tylko szum wody. Kiedy dotarłam do jego stref "dolnych", postanowiłam, że ja go tam nie będę myć, sam ma rączki, więc sobie poradzi. Zrobiłam już wystarczająco dużo.
- Jeszcze włosy, skarbie.. - mruknął mi do ucha. Nałożyłam na dłoń szampon i powoli wcierałam go w gęste włosy Harry'ego. Uwielbiałam te loczki. Kiedy już skończyłam, wodą spłukałam jego włosy i ciało. Teraz nastąpiła zamiana ról. To Harry miał mnie myć. Już sobie to wyobrażałam, o jejku. Zaczął standardowo od klepnięcia mnie w tyłek, ale pominęłam to już. Tak jak ja wcześniej, namydlił swoje dłonie i powoli wcierał mydło w moje ciało. Jego duże dłonie wędrowały po całym moim ciele, a kiedy powoli zbliżały się do tamtego miejsca, po prostu go od siebie odsunęłam. Spojrzał na mnie trochę zdezorientowany, ale nic się nie odezwał. Zrozumiał, że po prostu nie chcę. Następnie umył moje długie włosy i wszystko spłukał wodą. Harry sobie poradził, wow. Złożyłam krótki pocałunek na jego miękkich ustach i wyszłam spod prysznica. Od razu owinęłam się bawełnianym ręcznikiem, było mi zimno, jak zwykle.
Harry stanął obok mnie opierając się o moje mokre ciało. Ucałował moją głowę i wziął sobie drugi ręcznik powoli wycierając się.

***

Położyłam się na miękkim łóżku, przykrywając się szczelnie kołdrą. Harry umiejscowił się zaraz przy mnie, od razu przyciągając mnie do siebie. Najpierw zgasił obydwie lampy, a potem pocałował moje czoło. Wtuliłam się w jego tors, ciesząc się jego bliskością.
- Dobranoc kochanie. - szepnął, a na moje usta od razu wkroczył szeroki uśmiech.
- Dobranoc. - odpowiedziałam i przeniosłam swój wzrok na jego twarz. Z uśmiechem na ustach usnęłam.


*Tydzień później* 


- Złapię cię! - krzyknął Harry goniąc mnie. Zbiegliśmy po schodach, potem okrążyliśmy kuchnię, salon i dalej pobiegliśmy. Dziwne, że noga go już nie bolała, minęło nie dużo czasu. Tylko tydzień.
- Chyba śnisz! - odkrzyknęłam kierując się za kanapę. Złapałam z nim kontakt wzrokowy, bo staliśmy naprzeciwko siebie, dzieliła nas tylko kanapa. Uciekłam dalej, a on za mną.
- Ała! Moja noga! - usłyszałam za sobą. Ups, a jak mu się coś stało? Od razu się zatrzymałam i odwróciłam podbiegając do niego. Próbowałam go podnieść z podłogi, ale on szybko mnie wyprzedził, przerzucił mnie przez ramie i przeniósł na kanapę. Oszukał mnie. Cwaniak.
- Jesteś głupi! Oszukałeś mnie! - próbowałam zrzucić go z siebie, ale on nadal mocno się trzymał. Głupkowato się śmiał patrząc na mnie z góry. Debil. Chłopak nachylił się nade mną i zaczął namiętnie całować moją szyję. Przenosił się niżej, aż w końcu musiał zdjąć koszulkę. Rzucił ją gdzieś na podłogę. Przeniósł swoje usta na mój dekolt, obdarowując go zachłannymi pocałunkami. Jednym ruchem przeciągnęłam przez jego głowę koszulkę, którą chwilę później rzuciłam gdzieś obok mojej. Wplotłam swoje dłonie w jego włosy ciągnąc je. Nie wiem gdzie on nauczył się tak całować. To nienormalne. Zniżył się ustami do brzucha, by chwilę później powrócić do ust. Zaplotłam swoje nogi wokół jego tali, a on przysunął się jeszcze bliżej. Co chwilę czułam chłodny metal przy mojej szyi, mogłam się domyślić, że był to naszyjnik Harry'ego.
- Harry i tak do niczego nie dojdzie. - powiedziałam przerywając pocałunek, a on ponownie wpił się w moje usta.
- Nie dołuj mnie jeszcze bardziej, proszę. - odparł głębokim głosem, po czym nie przerywając, tego co robił zjechał swoimi ustami na moje piersi, a potem na brzuch. No cóż, nie wiedziałam, że ten wieczór tak się skończy. To znaczy, nie chodzi mi o to, że się prześpimy, bo to niemożliwe, ale chodzi o to, że będę leżeć pod nim, a on będzie mnie całował po brzuchu. Wcześniej po prostu śpiewaliśmy razem w pokoju muzycznym, ale doszło do tego, że zaczęliśmy się ganiać. Kiedy Harry całował mój brzuch po domu rozległ się dźwięk domofonu. Hazz od razu odsunął się ode mnie. Widziałam jak się wkurzył. Zaśmiałam się i wydostałam swoje palce z gęstych loków Hazzy. On jednak ponownie zaczął mnie całować, a dźwięk ponowił się. Udało mi się zrzucić go z siebie tak, że spadł na podłogę. Zachichotałam cicho i wskazałam na drzwi, by poszedł otworzyć. Ja przecież nie wyjdę w samym staniku, u niego to co innego. Szybko włożyłam koszulkę i poprawiłam włosy.
- Słucham. - odezwał się Harry, a po chwili otworzył drzwi. Do domu wbiegła czwórka chłopaków. W sumie, można było się domyślić, że to oni.
- Co chcecie? - usłyszałam lekko wkurzony głos Harry'ego z łazienki, w której byłam.
- Stary, co ty taki wkurwiony? Przeszkodziliśmy? - mogłam rozpoznać głos Zayn'a.
- Nie jestem wkurwiony. Po prostu przyszliście w trochę nieodpowiednim momencie. - słyszałam, że weszli do salonu. Jezu, tam był taki bałagan. Nie słyszałam już o czym rozmawiali, więc wyszłam z łazienki. Od razu wszystkich oczy przeniosły się na mnie.
- Hej wam. - odezwałam się z uśmiechem. Każdy z nich wstał i podszedł do mnie. Każdego przytuliłam i dałam buziaka w policzek. - Chcecie może się czegoś napić? W ogóle, gdzie jest Harry? - wcześniej nawet nie zauważyłam, że go nie ma.
- Tutaj jestem. - usłyszałam jego głos za swoimi plecami. Odwróciłam się, wyszedł z piwnicy. Miał dwie butelki whisky. Hm.. czy ja o czymś nie wiem?
- Harry? - zaczęłam, a on uśmiechnął się słodko. Chłopcy się zaśmiali. Chłopak odłożył butelki w kuchni na blacie i spojrzał na mnie. Nie musiałam nic mówić, zrozumiał mnie od razu. Poszliśmy na górę gdzie od razu chciałam przejść do rzeczy, ale on pierwszy musiał zabrać głos.
- Katy, proszę nie złość się, że się napijemy. Przecież można co jakiś czas, prawda? A po za tym, nie martw się, nie upiję się bardzo..  - nie odzywałam się. Nie miałam zamiaru mu niczego zabraniać. - Kochanie..?
- Nie mówię, że ci zabraniam, ale proszę byś był ostrożny, nie chcę by teraz dowiedzieli się o ciąży. Dobrze?
- Oczywiście. - cmoknął mój nos i wspólnie zeszliśmy na dół. Chłopcy siedzieli na tych samych miejscach rozmawiając, ale gdy weszliśmy, ucichli.
- Katy, my nie chcieliśmy wam przeszkadzać, po prostu wpadliśmy, pomyśleliśmy, że może posiedzimy, pogadamy, napijemy się i wiesz.. nie gniewaj się. - od razu podszedł do mnie Louis tłumacząc się. Zaśmiałam się.
- Przecież nie przeszkadzacie, ja nie mam wam nic za złe! Nie gniewam się, przecież możecie spokojnie zostać, ja pójdę na górę, będziecie mogli pogadać. - powiedziałam.
- Serio? - czy oni naprawdę myśleli, że ja się wścieknę i ich wygonię?
- No tak. - zaśmiałam się i przeszłam do kuchni.
- Nie zostaniesz z nami? - zapytał Harry stając obok mnie.
- Nie, raczej nie. Pójdę na górę, nie będę wam przeszkadzać. - posłałam mu uśmiech.
- Jesteś pewna?
- Tak, jestem pewna. Będę na górze. - pocałowałam jego policzek i poszłam na górę. Gdy weszłam do sypialni, zorientowałam się, że mój telefon został na dole. Zbiegłam na dół i.. no właśnie. Telefon leżał na stole, a teraz go nie ma. Harry go wziął.
- Harry! - krzyknęłam, a wszyscy spojrzeli na mnie. Był w kuchni i rozmawiał przez MÓJ telefon. Czy on nie ma swojego? Podeszłam do niego, mógł wyczytać z moich oczu, że pytałam z kim rozmawiał. Już wiedziałam z kim, dzwoniła Cara. Po chwili oddał mi telefon, a ja wzięłam go i poszłam na górę.
- Hej mała! Co robisz? - nie wierzę, że po to tylko dzwoni.
- No właśnie wchodzę po schodach, a co?
- Może być do nas wpadła? Pogadamy, a po za tym z tego co wiem to chłopcy są u was, więc ty nie musiałabyś siedzieć z nimi. - w sumie.. to nie taki zły pomysł.
- Wiesz.. mogłabym wpaść. Tylko dałabyś mi pół godziny, bo musiałabym się ogarnąć.
- Jasne! Okej, to widzimy się za niedługo. Czekam! - rozłączyła się. Przynajmniej teraz nie będę się nudzić. Poszłam do garderoby w której od razu znalazłam czarną koszulkę na ramiączkach, szaro-błękitną koszulę z ćwiekami i szare jeansy. Przebrałam się i po perfumowałam się. Poprawiłam jeszcze włosy, wzięłam moją ulubioną, czarną torebkę po czym wyszłam. Do torebki włożyłam najpotrzebniejsze rzeczy. Zeszłam na dół, a Harry gdy mnie zobaczył, aż zerwał się z kanapy.
- Jadę do Cary. - powiedziałam i włożyłam białe conversy za kostkę, a potem kurtkę.
- Kiedy wrócisz? - zapytał, a ja podeszłam do niego i stając na palcach, złożyłam na jego ustach krótki, słodki pocałunek.
- Nie wiem jeszcze. Dobra, to ja idę. A, i panowie proszę nie zdemolować mi domu! - krzyknęłam, puściłam oczko do Hazzy i wyszłam. Wyjęłam kluczyki od samochodu i poszłam w jego kierunku.



------------------------------------------------------------------------------
Czy Wy to widzicie?!
Jaki długi rozdział mi się udało napisać :O
To dziwne XD
Ale dobra, przepraszam, że tak długo nie było. No cóż, tłumaczenia są zbędne, mam nadzieję, że mi wybaczycie. Następny nie wiem kiedy się pojawi, ponieważ niedługo koniec roku i trzeba się poprawiać itp.
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał!

Proszę Was, byście zostawili chociaż malutki ślad po sobie tam na dole, dla Was to tylko kilka sekund, a dla mnie duża motywacja. :)

Myślę, że na tyle.
Do następnego! ;)
Kocham Was ♥

+Jeśli są błędy, przepraszam. (: