poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Rozdział 54. ♥ "Żegnaj Harry".



*Katy*

Obudziłam się w nocy praktycznie zwisając z łóżka. Ten idiota prawie mnie z niego zrzucił. Leżałam na samym krańcu. No to fajnie.
- Harry, posuń się trochę, zaraz spadnę - szturchnęłam go, a on tylko mruknął niezadowolony.
- Ciekawe gdzie - wymruczał. No nie, wcale nie masz miejsca! Całe łóżko jest wolne, ale nie, on musi leżeć w tym samym miejscu blisko mnie. Wkurzyłam się, wzięłam jego ramiona z siebie i przeszłam na drugi koniec łóżka. Nawet nie poczuł, że mnie nie ma. Ale kiedy już usypiałam, poczułam, że podniósł się na rękach. Mogłam wyczuć, że się rozgląda.
- Katy - szepnął i od razu poczułam przy sobie ciepło jego ciała. Przytulił się do mnie oddychając głęboko. Czy on myślał, że ja gdzieś uciekłam? Tak mi się wydaje. Pocałowałam jego czoło i policzek, a on bardziej przyciągnął mnie do siebie. W końcu usnęliśmy spragnieni snu.

~*~ 


Obudziłam się, gdy mój budzik zaczął dzwonić. Uniosłam się, by go wyłączyć, ale Harry mruknął coś i z powrotem przyciągnął mnie do siebie. Podjęłam kolejną próbę wyłączenia tego przeraźliwego dźwięku. Chciałam iść z powrotem spać, ale nie mogłam. Na 11 miałam wizytę u ginekologa. A Harry miał iść tam ze mną.
- Kotku, wstawaj - podniosłam się, siadając okrakiem na jego torsie. Nadal nie reagował. - Harry! - krzyknęłam, a on momentalnie otworzył oczy i się podniósł. Zaśmiałam się z jego reakcji, a on niewzruszony ponownie opadł na poduszkę. Nie, tak się nie będziemy bawić. Wstałam i poszłam do łazienki, nalałam do kubka chłodną wodę, po czym szybko wylałam ją na twarz Harry'ego, który spadł z łóżka całkowicie zdezorientowany.
- Pogięło cię?! - krzyknął, podnosząc się.
- Chyba ciebie pogięło, wiesz która jest godzina?! Jakbyś teraz się nie podniósł, spóźnilibyśmy się! - z jego włosów kapała woda na podłogę, stał naprzeciwko mnie zdenerwowany.
- Nie mam zamiaru jeszcze wstawać, jest 10, zdążę - wrócił na łóżko. Nie kurwa. Teraz to się wściekłam.
- Tak? Dobra. - powiedziałam, próbując się uspokoić. Poszłam do garderoby, gdzie od razu zaczęłam szukać jakichś ciuchów. Wybrałam kremowy sweter, ciemno zieloną spódniczkę i skórzane lity. Wzięłam ubrania do łazienki, zamykając drzwi na klucz. Wykonałam rząd porannych czynności, po czym ostatecznie ubrałam się w przyszykowane ubrania. Poprawiłam długie włosy i wyszłam z łazienki. Wręcz gotowało się we mnie, gdy zobaczyłam widok jeszcze śpiącego Harry'ego. Okej, niech potem nie liczy na to, że mu coś powiem. Zeszłam na dół, gdzie w kuchni zrobiłam sobie poranną kawę. Rozbudziła mnie, i to bardzo. Gdy ją dopijałam i miałam wychodzić, z góry zszedł Harry. Był w samych bokserkach, ale wziął prysznic i się ogarnął, bo widać było po włosach. Podszedł do mnie i chciał mnie pocałować, ale ja odsunęłam się idąc w stronę przedpokoju.
- Czemu się obrażasz? - usłyszałam jego głos za sobą. Przystanęłam. Czy on naprawdę jest taki głupi, czy tylko udaje? Odwróciłam się do niego.
- Czemu się obrażam?! Harry, czy ty widzisz, która jest godzina?! Jest 10:45, na 11 mam wizytę! Ale ty oczywiście musiałeś leżeć do ostatniej chwili! Jeśli w ciągu 5 minut nie będziesz gotowy, ja wychodzę i jadę sama. Daję ci ostatnią szanse, masz 5 minut - oparłam się o ścianę i spojrzałam na zegarek. Chyba się przejął, bo szybko pobiegł na górę. Wzięłam z torebki błyszczyk i posmarowałam nim usta. Kiedy ostatecznie minął wyznaczony czas, Harry zbiegł na dół już ubrany i gotowy. Poczułam jego perfumy, moje ulubione. Narzuciliśmy na siebie kurtki, po czym poszliśmy szybko do samochodu. Szybko dotarliśmy na miejsce, mieliśmy 2 minuty. Pośpiesznie weszliśmy do budynku i ruszyliśmy w stronę gabinetu. Na poczekalni było parę osób, a my usiedliśmy na wolnych miejscach. Poproszono mnie i weszliśmy do gabinetu. Byłam już u tej przemiłej, starszej pani parę razy. Znała mnie i Harry'ego.
Po 30 minutach było po wszystkim. Tak, oficjalnie byłam w ciąży. Harry aż się wzruszył, kiedy usłyszał te słowa "Gratuluję, będziecie rodzicami". A ja? Tak szczerze, już myślałam nad planem, co zrobić. Myślałam nad tym, by wyjechać do Polski. Na parę dni, bez Harry'ego. W sumie, nie wiem. Na pewno bym wróciła, ale nie prędko. Jakby zareagowali na tą wieść moi rodzice? Mój tata, nie chcę nawet myśleć. U niego nie ma czegoś takiego, że najpierw jest dziecko. Najpierw ma być ślub, a potem planowanie dziecka. Bałam się ich reakcji.
Wyszliśmy z gabinetu, a Harry uniósł mnie do góry i mocno przytulił. Widząc moją minę, sam zrobił się smutny.
- Nie cieszysz się? - zapytał - Katy, my będziemy mieć dziecko, które przyjdzie na świat za około 6 miesięcy - wyszeptał głaskając moje policzki swoimi dłońmi. Spojrzałam w jego oczy, szczęśliwe iskierki błądziły w nich. Był tak cholernie szczęśliwy, ale ja.. no nie do końca.
- Cieszę się, ale Harry.. mamy 19 lat, jak ty sobie to wyobrażasz? Koncerty, trasy, wywiady, fani, rodzina. Nawet ślubu nie mamy, a po za tym, mój tata nie toleruje czegoś takiego - patrzyłam na niego, próbując mu uświadomić, to co się stało. No cóż, nie odstanie się. 

- Damy radę, twój tata będzie niestety musiał się z tym pogodzić. Jesteś dorosła, decydujesz sama o swoim życiu - uśmiechnął się pocieszająco i ucałował mnie w czoło potem przytulając.
Po jakimś czasie po prostu wyszliśmy z budynku.
- Chcę cię gdzieś zabrać - powiedział Harry, gdy siedzieliśmy już w samochodzie.

- Harry pada deszcz.
- Niekoniecznie teraz, ale zobaczysz, że zabiorę cię w to miejsce - puścił mi oczko, a ja uśmiechnęłam się odwracając głowę w stronę okna. Jechaliśmy w ciszy, to był idealny czas na przemyślenia. Postanowiłam to zrobić, wyjechać do Polski. Ale niestety bez wiedzy Harry'ego, bo wiem, że on by mi na to nie pozwolił. No cóż, tchórzę. Ale wiem, że tak będzie lepiej. Nie będę psuć mu kariery, sama mogę wychować to dziecko. Jeszcze nie wiem jak to będzie, ale jak na ten czas, to jutro po prostu rano jak Harry wyjdzie, pojadę do studia i przekażę dziewczynom, że wyjeżdżam i nie wiem kiedy wrócę, będziemy w kontakcie. Potem się spakuję, zostawię mu list tak jak poprzednio.. no i po prostu pojadę na lotnisko. Nic innego nie mogę zrobić. Jesteśmy za młodzi na dziecko, nie mamy ślubu. Wychowam to dziecko sama w Polsce, albo w Anglii, ale nie jestem pewna co do tego, że w Anglii, bo tutaj Harry nie dałby mi spokojnie żyć. Chciało mi się płakać i o mały włos, prawie to zrobiłam, ale w porę się powstrzymałam.

*Następnego dnia*

Tak jak mówiłam, Harry wyszedł przed 10, a ja akurat na 10 miałam być w studiu. Szybko tam dojechałam i wyszłam niezauważona do budynku. Dziewczyny stały na środku, rozmawiając.
Zawołałam je, a one zdezorientowane podeszły.
- Słuchajcie, wyjeżdżam na jakiś czas do Polski. Nie wiem kiedy wrócę, proszę opiekujcie się tym studiem, Camille jak na razie wam pomoże. Proszę, pomóżcie mi, to naprawdę pilna sprawa. - zaczęłam od razu, miałam mało czasu, samolot był o 13, a jeszcze musiałam się spakować. Wiedziałam, że nie będzie łatwo. Dziewczyny pytały mnie o co chodzi, ale nie mogłam im powiedzieć. Wszystkie mocno przytuliłam i szybko wybiegłam, wsiadając do samochodu na parkingu. Ruszyłam szybko do domu, zaparkowałam na podjeździe i weszłam do środka. Szybko, szybko, szybko! Pobiegłam na górę, wzięłam torbę i  po prostu wrzuciłam do niej większość rzeczy, ale potem i tak jeszcze musiałam je trochę ogarnąć. Okej, teraz króciutki list. Kartka, długopis, wzięłam i zaczęłam pisać:


Przepraszam, że znowu stchórzyłam, ale nie mogę niszczyć ci kariery. Zapomnijmy o tym, Harry. Zapomnij i żyj dalej. Żegnaj Harry. Kocham cię.
Ps. Nie dzwoń i nie pisz, bo i tak nie odbiorę. 
Twoja Katy. xoxo

Płakałam, ale co miałam zrobić. Zostawiłam kartkę tak jak poprzednio na stole, wzięłam torbę i po prostu wyszłam, zamykając dom.
Szybko przetransportowałam się na lotnisko, a potem już tylko siedziałam w samolocie.

*Harry*

Wszedłem zmęczony do domu po całym dniu w studiu. Zostawiłem swoją torbę z laptopem na szafce w przedpokoju i wszedłem dalej. W całym domu panowała cisza, o co chodzi? Gdzie ona znowu poszła? Zanim zawołałem jej imię, zobaczyłem kartkę na stole. O nie, powtórka z rozrywki? Ona nie mogła mi tego zrobić! Po prostu nie mogła! Znowu mnie zostawiła, akurat w takim momencie! Jak ona mogła w ogóle pomyśleć, że zniszczy mi karierę?! Dalibyśmy razem radę, we dwójkę. A teraz co? "Zapomnijmy o tym, Harry. Zapomnij i żyj dalej." Nie mogę żyć dalej bez niej. Ona jest moim tlenem, nie dam rady. Rzuciłem kartkę na podłogę i opadłem na kolana zanosząc się płaczem. Ja w to nie wierzę, ona na pewno robi sobie ze mnie żarty i gdzieś tu jest! Spanikowany zacząłem biegać po całym domu krzycząc jej imię, ale jej naprawdę nie było. Zostawiła mnie, wyleciała gdzieś, nawet nie powiedziała gdzie. Zero. Powiedziała, żebym nie dzwonił, ale miałem to w dupie. Wyciągnąłem telefon i wybrałem jej numer. Ponowiłem próbę chyba 10 razy, ale nadal nic. Nie kurwa, ja tego tak nie zostawię. Co zrobić teraz. No dzisiaj nic nie zrobię. Jest po 19, nie wiem nic. Jak ja mam przeżyć noc bez niej? Pojadę jutro do studia do niej, tam może się dowiem czegoś, może nie wyleciała nigdzie. Może nadal gdzieś tutaj jest! Najpierw postanowiłem załatwić sobie wolne i tak zrobiłem dzwoniąc do Paul'a. Zgodził się, okej. Nie zostało mi nic innego, niż tylko czekać do jutra.
Kurwa, moje życie jest takie popierdolone, czemu nic się nie układa? Chciałem zrobić jej niespodziankę, wylecieć na tydzień do Francji, a ona mnie zostawiła. Rzuciłem się na kanapę i.. tyle. Brak sił na cokolwiek.


----------------------------------------------------------------------------------------------
No tak, przepraszam, ale musiałam to zrobić.
Mam nadzieję, że mimo to, rozdział Wam się spodobał.
Dodaję rozdział, akurat udało mi się. Dzisiaj moje urodziny, haha 
Zdążyłam, na szczęście :)
Jeśli są błędy to przepraszam, nie zawsze jestem w stanie je wychwycić.
I BŁAGAM, NIE ZABIJAJCIE MNIE
JA CHCĘ ŻYĆ
Nie no, a tak serio teraz. Wiecie co, myślałam nad tym, by zrobić drugą część tego opowiadania, ale nie obmyślałam tej sprawy jeszcze do końca. Może powiecie coś na ten temat, hm?
Jakieś pomysły?
Piszcie w komentarzach :)
Smutno, że tak mało komentarzy :(

10 komentarzy = nowy rozdział

To.. do następnego :)
Kocham Was ♥

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Rozdział 53. ♥ "Kto to jest?"

Obudziłem się czując, że nadal leżę na kanapie, ale tym razem sam. Miejsce obok mnie było puste, gdzie ona poszła? Telewizor nadal był włączony, jednak film, który oglądaliśmy wcześniej już się skończył. Teraz po prostu leciały jakieś wiadomości, których nie było w ogóle słychać, bo było przyciszone. Po chwili usłyszałem ciche kroki, a sekundę później materac ugiął się pod ciężarem ciała dziewczyny. Delikatnie odgarnęła moje włosy do tyłu, a potem zaczęła głaskać mój policzek. Udawałem, że spałem nie chciałem by przestawała. Ucałowała mój policzek i westchnęła. Poczułem jej usta przy moim policzku.
- Kochanie, obudź się - szepnęła cicho, ja tylko mruknąłem coś, chciałem zobaczyć co zrobi dalej - Harry wstawaj no - uwielbiam jak ona wymawia moje imię. Powoli otwierałem swoje oczy, aż zobaczyłem siedzącą nade mną osobę. W pokoju była zaświecona tylko lampka nocna, która stała w kącie, więc panował tutaj półmrok. Dziewczyna uśmiechnęła się na widok, że otworzyłem swoje oczy. Złapałem jej dłoń i położyłem sobie na policzku.
- Wiem, że nie spałeś -  zaśmiałem się i wyciągnąłem do niej ręce, by się położyła obok mnie, a ona to wykonała. Wtuliła się w mój tors, gładząc go dłonią.
- Która godzina? - zapytałem ochrypłym głosem. Katy spojrzała na zegarek wiszący na ścianie, po czym przeniosła swój wzrok na mnie.
- Dwudziesta - odparła i pocałowała mój policzek. Patrzyłem się na nią, mogłem to robić ciągle i ciągle. Była taka piękna.
- Czemu się tak na mnie patrzysz? - zapytała po dłuższej chwili ciszy.
- Bo jesteś piękna - ucałowałem jej czoło i jeszcze bardziej przybliżyłem do siebie. Zaśmiała się cicho i wtuliła we mnie. Byłem tak cholernie szczęśliwy. Teraz wszystko będzie w porządku. Przynajmniej mam taką nadzieję. Katy jest w ciąży, a ja będę ojcem. Zrobię wszystko, by była szczęśliwa, a jak dziecko przyjdzie na świat, to też to zrobię. Jedynym problemem jest tylko to, że boję się reakcji Paula na to wszystko. Ważne zdanie jest oczywiście też naszych fanów, a po za tym rodziców. A co będzie jeśli fani nie zaakceptują tego? Nie wiem, musimy przetrwać. Ja nadal w to nie wierzę. Już niedługo będę widział te wszystkie nagłówki gazet:

"Harry Styles będzie ojcem!"

"Katy Larsen w ciąży! Czy Harry poradzi sobie ze sławą i dzieckiem?!"


Bałem się tego wszystkiego. Jak już wszyscy będą o tym wiedzieć, muszę pilnować Katy jak oczka w głowie. Nie wiadomo co komu może do głowy wpaść. Załatwię jej ochronę, zrobię wszystko by była bezpieczna.

- Harry? - dziewczyna wyrwała mnie z głębokich przemyśleń machając przed moją twarzą dłonią.
- Hmm? - zapatrzyłem się w jej oczy.
- Wyłączyłeś się na chwilę - zaśmiałem się na te słowa, co ona też zrobiła. Po chwili wzięła telefon ze stolika i coś zaczęła na nim robić. Przybliżyłem twarz do jej i sprawdziłem co takiego ciekawego robi. Przeglądała Twittera. Ucałowałem jej policzek mocniej przytulając do siebie. Nie wiem co bym bez niej zrobił. Nie mam pojęcia.
- Chodź tu, zrobimy słit focie nóg - ta kobieta jest szalona. Po prostu nie zmieniliśmy niczego, Katy ustawiła telefon i zrobiła zdjęcie. Jej noga znajdowała się na mojej. Nasze złączone dłonie były trochę widoczne w rogu. Wyciągnąłem swój telefon i wszedłem na instagram'a, gdzie od razu zobaczyłem zdjęcie zrobione przed sekundą na profilu Katy. Uśmiechnąłem się i polubiłem je. Sprawdziłem jeszcze parę zdjęć i wszedłem na Twittera. Przeglądałem tweety różnych osób, które nie zwracały zbytnio mojej uwagi. Zobaczyłem jakieś zdjęcie, okej, Katy całująca się z jakimś kolesiem, dobra dalej.. poczekaj, wróć, co się dzieje. Czemu na tym zdjęciu jest Katy i jakiś koleś, którego nie znam? A na dodatek się całują, ej ja tego nie rozumiem. 

- Baby, możesz mi powiedzieć kto to jest? - pokazałem jej telefon, a ona na chwilę oderwała wzrok od swojego i spojrzała na mój. Spojrzała na to obojętnym wzrokiem i nic. Co? Myślałem, że zacznie się tłumaczyć, przekonywać mnie, że to nie tak i w ogóle. Ona w porównaniu do ciebie była, jest i zawsze będzie ci wierna. No tak. Ona mnie nigdy nie zdradziła, a ja ją tak. Czego mogłem się spodziewać? Ona nigdy by mi tego nie zrobiła. Pewnie tak samo myślała, przed tym zanim ją zdradziłem. Nigdy sobie tego nie wybaczę, mimo że jesteśmy pogodzeni.
- To Oscar - powiedziała, a ja czułem jak skręca mnie w żołądku. Momentalnie zachciało mi się rzygać, gdy usłyszałem to imię. Nienawidziłem go, nie z tego powodu, że był kiedyś chłopakiem Katy, ale po prostu było coś w nim takiego. Nie widziałem go nigdy na oczy, i nie chcę widzieć.
- Ale przecież.. ty nie byłaś w Polsce od dawna, kiedy to zdjęcie było robione? - zapytałem.
- Harry, to są czasy jak jeszcze byliśmy razem, to dawno, w ogóle nie wiem skąd oni mają takie zdjęcia.
Pokiwałem głową i zostawiłem to w spokoju. Ufam jej. Po chwili dziewczyna podniosła się komunikując, że idzie do toalety. Kiedy byłem pewny, że nic nie zobaczy wziąłem jej telefon.
Włączyłem nagrywanie, by wrzucić króciutki filmik na instagram.
- Też cię kocham Katy - szepnąłem przy telefonie, a po chwili usłyszałem kroki.
- Harry wiem, że masz mój telefon - powiedziała zanim nawet ją zobaczyłem. Skąd ona to wie?
- Nie prawda. Niby skąd to wiesz?
- Słyszałam na górze jak rżysz, debilu - zbiegła po schodach i usiadła obok mnie. Wstawiłem szybko filmik po czym podniosłem się i podniosłem wysoko rękę, by nie dosięgnęła swojego telefonu.
- Harry oddaj mi mój telefon! - krzyknęła i skakała wokół mnie próbując dosięgnąć. Pokiwałem przecząco głową, a ona zanim zauważyłem wgramoliła się na kanapę i skoczyła w moje ramiona biorąc telefon. Zaśmiałem się trzymając ją ciasno przy sobie. Oplotła moje biodra swoimi nogami mocno się do mnie przytulając. Usłyszałem jak za moim uchem ogląda filmik, który wstawiłem przed sekundą. Usiadłem na kanapie patrząc na jej piękną twarz. Nadal robiła coś na telefonie. Czuję się odrzucony. Postanowiłem, że podąsam się chwilę, żeby potem mnie przytuliła. Odłożyłem ją na bok i usiadłem swobodnie oglądając telewizję. Nadal się na mnie nie spojrzała. Dobra. Zrobiłem jej zdjęcie, które od razu poleciało na Twittera - tym razem. "Czy ktoś chce mnie przytulić? Bo ona nie". Dołączyłem jej zdjęcie z telefonem i po prostu odłożyłem komórkę na bok.
- Ojej Hazzuś - usłyszałem jej głos, mój plan zaczyna działać, walczyłem by mój uśmiech nie wyszedł na jaw - Przecież wiesz, że cię bardzo kocham - przybliżyła się do mnie i wyszeptała mi do ucha. Moje ciało od razu zadrżało. Nadal zostawałem nieugięty - Kochanie - nie mogłem się już powstrzymać, więc wziąłem ją na swoje kolana i zacząłem łaskotać głośno się śmiejąc. Kocham te momenty, że śmiejemy się bez opamiętania.
- Proszę, już! Harry! - krzyczała, próbowała się wyrywać, ale jej to nie wychodziło - Przestań, proszę - przestałem ją łaskotać, a ona się uciszyła. Podniosła się z moich kolan i przybliżyła do mojej twarzy składając buziaka na policzku. Serio.
- Tylko tyle? - zapytałem zaskoczony, a ona wpiła się w moje usta, całując je namiętnie. Tak, tego właśnie chciałem.


--------------------------------------------------------------------------------------------------
Ekhem, dzień dobry.
Dzisiaj taki niedługi rozdział :)
Mam nadzieję, że się nie zanudziliście. Poważnie, to co jest u góry to totalna porażka. Nie miałam pomysłów co napisać w tym rozdziale, ale w następnym raczej będzie się więcej działo. Przynajmniej tak myślę.
Miałam wstawić wcześniej, ale oczywiście - szkoła.
Super, prawda?
Muszę uczyć się śpiewać, bo w niedzielę będę wyła w kościele, a na dodatek wierszyk na akademię, która będzie niedługo. Nie jest on prosty.
Jeszcze do tego wszystkiego dochodzi brak weny. Nie mam motywacji do pisania.
Mam nadzieję, że wyrobię się w tydzień, bo bardzo chciałabym wstawić następny rozdział w moje urodziny XD (wiecie taki prezent i w ogóle)

I teraz halo, wiadomości.
Czaicie, że ten blog ma już rok.
Rok.
Piszę go rok.
Serio w to nie wierzę, kiedy to zleciało?
Nie wiem co mam Wam powiedzieć, nie myślę jest późno.
Chciałam Wam na pewno wszystkim szczerze podziękować, ZA WSZYSTKO.
Nie wiem co innego napisać.
Po prostu chce mi się płakać.

Szczególnie wyróżnienia mam tutaj dla dwóch osób, Ada i Milena - dwie osoby, które kocham bardzo mocno, które najbardziej motywowały mnie do dalszego pisania <3

To chyba na tyle, jeśli są jakieś błędy - przepraszam.
Do następnego. :)
Kocham Was ♥

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział 52. ♥ "To nie jest takie łatwe".


*
tydzień później*
Przez ostatni czas nie było ze mną dobrze. Bóle głowy, mdłości. Nawet tabletki na mnie nie 
działały. Nie wiedziałam co się dzieje. Najgorsza myśl, która chodziła mi po głowie to, to, że jestem w ciąży. Nie wiem co by wtedy było. Zniszczyłabym karierę Harry'ego, swoją. W ogóle.. ja matką? Mam dopiero 19 lat, nie, nie myślmy o tym. Nie jestem w żadnej cholernej ciąży!
Wyszłam akurat z wielkiego budynku studia. Tak, zmieniło się ono na naukę tańca. Zaczniemy rozwieszać ulotki w przyszłym tygodniu, bo musi być ich wystarczająco dużo.
Wsiadłam do samochodu i odjechałam w stronę domu. Harry wiedział, że wychodzę dzisiaj wcześniej. Dziewczynom też kazałam iść do domu wcześniej, a Camille i tak nie było. Postanowiłam wejść do apteki i kupić ten test ciążowy. Chciałam mieć pewność, że nie jestem w ciąży. Nawet nie wiem czy byłam gotowa zrobić ten test. Jakby się okazało, że to prawda? Będziemy mieć dziecko? Ciągle o tym myślałam. Kupiłam ten cholerny test i wróciłam do domu. Gdy weszłam do środka, rozebrałam się z kurtki i wszystkie rzeczy zostawiłam w kuchni. Wzięłam głęboki oddech, wyjęłam z torebki test i poszłam do łazienki. Po wykonaniu testu siedziałam i czekałam, aż coś pokaże. Nie. Nie wierzę w to, to nie może być prawda! Dwie kreski..

*Harry*

Wszedłem do domu, panowała kompletna cisza. Przecież Katy miała być, o co chodzi? Okej, są jej buty. Salon pusty, kuchnia pusta, ale stop. Jej rzeczy leżą. Coś musiało się stać skoro niczego nie odłożyła na miejsce. Szybko pobiegłem na górę wołając jej imię. Wbiegłem do sypialni nikogo nie ma, ale usłyszałem cichy płacz. Łazienka! Po sekundzie byłem w środku. Katy siedziała pod ścianą, kolana miała pod brodą i płakała. Miała coś w ręce, CZY JA KIEDYŚ DOWIEM SIĘ O CO CHODZI?!

- Kochanie - uklęknąłem przed nią i przytuliłem do siebie. - Czemu płaczesz? O co chodzi? Co się stało? - pytałem, ona przeniosła swój wzrok na moją twarz. Okropny widok, jak płacze.
- Harry ja teraz zrozumiem, że ty mnie nie będziesz chciał, w sumie to normalne, pewnie mnie zostawisz, i wiesz co wcale bym się nie zdziwiła gdyby tak było, bo ty masz karierę, a ja tylko wszystko bym popsuła.. - nie, proszę powiedz mi o co chodzi.
- Ale o co chodzi, mała.. - szepnąłem i spojrzałem na to coś w jej ręce - co to jest? - zapytałem przenosząc wzrok na nią. Dziewczyna powoli unosiła rękę z białym czymś. Pokazała mi co to jest. Już rozumiem. Ona jest w ciąży.
Poczekaj.
Co?
Katy jest w ciąży?
Ze mną?
WIECIE KTO JEST NAJSZCZĘŚLIWSZYM CZŁOWIEKIEM NA ZIEMI? NO KTO? JA!
Od razu uniosłem jej drobne ciało do góry i podrzuciłem, jak małe dziecko. Już wyobrażałem
sobie jak będę to robił naszemu dziecku. Boże, to takie wspaniałe uczucie. My naprawdę będziemy mieć dziecko. Będziemy kupować dla niego lub dla niej ubranka, wózek, łóżeczko, a potem jak się urodzi będę zmieniać pieluchy! Nie, ja nie wierzę, że zostanę tatą.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę! - przytuliłem ją do siebie, chyba była w szoku. Nie spodziewała się takiej reakcji?
- Ale Harry.. to jest skazane na porażkę! Ty masz karierę, nie możesz zostawić zespołu, ja też mam pracę, a po za tym my mamy dopiero 19 lat, no pomyśl logicznie! - krzyknęła, wyrywając się i stanęła naprzeciwko mnie.
- I co w związku z tym, co? - zapytałem, nie wiedziałem do czego zmierza.
- Ja jeszcze nie wiem jak to będzie. Żadne z nas nie rzuci kariery, ciekawe z czego byśmy żyli. To wcale nie jest takie łatwe jak ci się wydaje Harry. Trasy koncertowe, które trwają po parę miesięcy? Jak ty to sobie wyobrażasz?
- Katy.. nie martw się, damy radę.. razem - podszedłem do niej bliżej, potarłem rękoma jej ramiona i przyciągnąłem do siebie.
- Kocham cię - szepnęła.
- Ja kocham cię bardziej - zaśmialiśmy się i odsunęliśmy od siebie.
- Ale to jednak jeszcze nie jest potwierdzone - powiedziała - nie byłam jeszcze u lekarza, pójdę jutro, pójdziesz ze mną?
- Oczywiście, że tak. Zadzwonię do Paula i powiem, że muszę jechać z tobą do lekarza, i pojawię się w studiu później - uśmiechnąłem się do niej słodko i jeszcze raz mocno przytuliłem. - A teraz chodź stąd - objąłem ją ramieniem i wyszliśmy z łazienki. Wspólnie zeszliśmy na dół i Katy usiadła na kanapie.
- Może czegoś potrzebujesz? Chcesz coś do picia, jedzenia? - zapytałem siadając obok niej. Spojrzała na mnie i zaśmiała się cicho.
- Wiesz czego teraz potrzebuję? Ciebie, koca, dobrego filmu i kakao - zarzuciła mi na szyję ręce, a ja przyciągnąłem ją do siebie. - Ale zanim tak będzie, to proszę cię byś wziął moje rzeczy z kuchni - cmoknąłem ją w usta, na co oboje się zaśmialiśmy.
- Oczywiście, księżniczko - odszedłem do kuchni, ale najpierw usłyszałem ciche "aww", które wydobyło się z ust mojej dziewczyny. Halo, narzeczonej!
Zgodnie z jej prośbą, wyniosłem jej rzeczy z kuchni do przedpokoju i zrobiłem kakao dla niej i dla siebie. Przyniosłem duży, ciepły koc i.. wtedy mogłem powiedzieć, że wszystko jest już gotowe. Wróciłem na kanapę, zsunąłem się opierając o oparcie i położyłem nogi na stoliku. Katy umiejscowiła się między moimi nogami, leżąc na moim torsie. Przykryłem nas kocem i zaczęliśmy oglądać jakiś film.
Co chwilę całowałem głowę dziewczyny, a ona słodko pomrukiwała. Chyba usnęła, tak mi się wydawało. Zapomniałem zadzwonić do Paula! Wyciągnąłem telefon i napisałem mu sms'a, a on odpisał: "Tylko niedługo, pamiętaj Harry. To nie jest Twój pierwszy raz. x". 
Odłożyłem telefon i wróciłem do wcześniejszego zajęcia. Tak jak mówiłem, Katy spała. Postanowiłem jej nie budzić, po jakimś czasie sam usnąłem.


-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Okej, to macie taką NIESPODZIANKĘ!
HAHA
Trochę boję się Waszej reakcji, ale nie zabijecie mnie, prawda?
Mam nadzieję, że nie XD
Nie wiem co tutaj napisać, te rozdziały pojawiają się stanowczo za często :)
Naprawdę.
W ogóle, teraz zaczęłam pracę nad nowym blogiem, wpadł mi do głowy nowy pomysł i już zaczęłam go realizować.
Blog ruszy w tym momencie jak dostanę szablon, bo tylko na niego czekam.
Podam Wam link i ogólnie napiszę, jak już zacznę pisać tamtą historię. :)
Obiecałam, że w tym rozdziale będzie już co innego i jest. Planowane to było już od początku opowiadania, więc.. XD
To teraz, przepraszam jeśli są jakieś błędy.
Do następnego, kocham Was ♥

czwartek, 10 kwietnia 2014

Rozdział 51. ♥ "Chcę ją chronić".

Harry otworzył przede mną drzwi do lokalu, a ja weszłam pierwsza do środka. Wnętrze było piękne. Atmosfera panująca w środku przyciągała ludzi od razu. Hazz złapał mnie za rękę po czym poszliśmy w stronę rejestracji.
- Dobry wieczór, rezerwacja na nazwisko Styles - odezwał się Harry, a chłopak stojący za ladą spojrzał na niego, a potem na mnie. Uśmiechnął się miło i przeniósł swój wzrok na kartki w zeszycie.
- Tak, jest rezerwacja na 19. Zapraszam za mną - blondyn poszedł w jakiś korytarz, a my ruszyliśmy za nim.
- Czemu nie tutaj? - zapytałam cicho Hazzę. Uśmiechnął się słodko.
- Bo mam dla ciebie coś innego - odpowiedział cicho i na tym temat się zakończył. Co ma dla mnie? Okej, idziemy gdzieś. To wiem, ale gdzie? Po chwili zaczęliśmy wchodzić po schodach. Byliśmy już naprawdę wysoko, ale nadal wchodziliśmy w górę. Nogi mi już normalnie odpadały, co jak co, ale szpilki nie nadają się na takie coś. To było wiadome, że po jakimś czasie po prostu nie będę mogła dalej iść, więc zaczęłam marudzić.
- Harry, ja już dalej nie idę, nie mogę - oparłam się o ścianę.
- Za chwilę będziemy na górze, jeszcze chwila, dosłownie - powiedział kelner. Postanowiłam jeszcze trochę wytrzymać. Tak jak mówił po chwili weszliśmy na samą górę. Stanęliśmy przed dużymi drzwiami.
- Wejdźcie już tutaj, a ja za chwilę przyjdę, jeśli już się zdecydujecie co będziecie chcieli zamówić. - powiedział kelner, po czym wszedł do drugich drzwi obok. Spojrzałam na Harry'ego, który od razu spojrzał na mnie.
- Kochanie, zakryj oczy - powiedział, a ja zrobiłam minę "WTF?". - No dobrze słyszałaś, zakryj oczy - postanowiłam to zrobić. Zamknęłam oczy i zasłoniłam ręką. Poczułam, że Hazz prowadzi mnie powoli i otwiera drzwi. Chciałam już to zobaczyć, ale jeszcze trochę poczekałam.
- Okej, możesz otworzyć - posłusznie otworzyłam swoje powieki. To co zobaczyłam to.. to po prostu nie byłam w stanie nic powiedzieć. Pomieszczenie było wielkie, a na dodatek to okno na całą ścianę! Było widać praktycznie cały Londyn. Panował tutaj półmrok, co pół metra były porozstawiane małe, zapachowe świeczki. Na środku stał nieduży, okrągły stolik. Na nim stały dwie świeczki, wino, dwa kieliszki i standardowo jakieś ozdoby. Całe pomieszczenie było świetnie ustrojone. Nie mogłam po prostu wydusić z siebie słowa. On to wszystko przygotował? Wyszłam parę kroków do przodu i bez słowa przypatrywałam się krajobrazowi. W końcu odwróciłam się w stronę Harry'ego, który był lekko zaniepokojony. W moich oczach już dawno zebrały się łzy i zaczęły spływać po policzkach. Zajebiście. Jeszcze makijaż do dupy. Ale nie zwracałam na to teraz uwagi. Rzuciłam mu się w ramiona mocno przytulając.

Nie wiem ile tam tak staliśmy w ciszy, ale jakiś czas. Odsunęłam się od niego i objęłam go za szyję. Patrzyłam w jego oczy, a on w moje. Już chciał coś powiedzieć, ale to ja pierwsza zabrałam głos.
- Dziękuję - szepnęłam, nie wiedziałam od czego zacząć. Chciałam powiedzieć mu wszystko naraz z natłoku myśli. - Dlaczego to przygotowałeś? Przecież nic ci nie mówiłam, wiesz, że nie potrzebuję żadnych prezentów od ciebie, a domyślam się ile cię to kosztowało, przecież przeprosiłeś mnie już, ja przyjęłam twoje przeprosiny, mówiłam ci, że mogliśmy zjeść w domu, ale ty nie posłuchałeś... - gadałam jak najęta, nie mogłam przestać, ale w końcu przerwał mi długim, namiętnym pocałunkiem. Zatraciłam się w nim, objęłam go mocniej przyciągając do siebie. Po dłuższej chwili usłyszeliśmy gwizdanie, można było się domyślić, że to ten kelner. Oderwaliśmy się od siebie i równo spojrzeliśmy na niego. Opierał się o ścianę i patrzył na nas. Postanowiliśmy to zignorować, Harry wziął mnie za rękę i poprowadził w stronę stolika. Zatrzymałam się i jeszcze raz mocno go przytuliłam. To wszystko wyglądało tak.. magicznie. Jak w bajce. Może jeszcze lepiej.

*jakiś czas później*

*Harry*


- Mam dla ciebie jeszcze jeden prezent - powiedziałem, kiedy nastała krótka cisza. Blondynka spojrzała na mnie jak na idiotę, a ja się zaśmiałem. Podniosłem się stojąc nad nią i podałem jej rękę. Posłusznie ją złapała.

- Odwróć się - powiedziałem, a ona nadal zdezorientowana zrobiła to. Wyciągnąłem z pudełeczka, które miałem w kieszeni naszyjnik. Sam taki miałem, tylko, że z literką "K". 
Zawiesiłem go na jej szyi i ucałowałem. Katy powoli odwróciła się w moją stronę, trzymając w palcu zawieszkę.
- Harry.. mówiłam ci coś już na ten temat - powiedziała poważnie - nie chcę od ciebie żadnych prezentów, chcę tylko ciebie - ujęła moją twarz w swoje miękkie dłonie - kocham cię i dziękuję - wtuliła się w mój tors. Objąłem ją i pocałowałem w głowę. Mógłbym tak ciągle.
Niedługi czas potem opuściliśmy restaurację dziękując i żegnając się z kelnerami. Zapłaciłem wszystko już wcześniej jak to organizowałem, więc nie było problemu. Na pewno jeszcze kiedyś tutaj przyjdziemy, mają świetne jedzenie, świetna atmosfera, a na dodatek wygląd jest przepiękny. Muszę coś jeszcze dla niej zrobić. Chciałbym jej to wszystko wynagrodzić. To, jak wychodziłem z domu na całe dnie i wracałem późno, to, jak się pokłóciliśmy, to jak byłem taki zazdrosny, ale to wszystko robię tylko dla niej. Chcę ją chronić, chcę jej pokazać, że jest ze mną bezpieczna. I ona dobrze to wie. Muszę jej to potwierdzać co chwilę. I jedno jest pewne, nie mogę bić chłopaków na jej oczach już nigdy więcej, bo będzie mogła czuć do mnie pewną odrazę. Nie chciałem by się mnie bała, to by było chyba najgorsze z możliwych.
Na dworze padał mocny deszcz, dosłownie ściana wody. Spojrzeliśmy na siebie, a ja zacząłem myśleć co zrobić. Pójść do samochodu - wątpię. Wrócić do środka, albo przeczekać tutaj - to jedyne rozwiązanie.
- Idziemy? - zapytała cicho blondynka.
- W taki deszcz? Co ty, musimy poczekać - powiedziałem i objąłem ją bardziej przyciągając do swojego torsu. Jej plecy przywarły do mojego torsu, a ja oparłem swoją brodę o jej głowę.
- To ile będziemy tutaj tak czekać? Wiesz ile to może trwać? Nie marudź, z cukru nie jesteś, chodź - odsunęła się ode mnie i stanęła naprzeciwko. Westchnąłem głośno i poddałem się. Postanowiłem, że wezmę ją na ręce i szybko przebiegniemy. Uniosłem ją za uda do góry, a ona śmiejąc się objęła mnie za szyję. I tak byliśmy już całkowicie przemoczeni, ale co tam. Postawiłem na nogi Katy, a ona wsiadła do samochodu, który otworzyłem. Również to zrobiłem, zamykając drzwi. Z włosów kapała nam woda i nasze ubrania były mokre. Zacząłem się śmiać, co Katy też zrobiła.
- Z czego my się śmiejemy? - zapytała nadal nie przestając. Mógłbym słuchać tego śmiechu cały czas.
- Nie wiem - odparłem.
Temat się urwał, z trudem przestaliśmy się śmiać, a ja odpaliłem samochód i ruszyłem z parkingu. Jazda w taką ulewę wcale nie była prosta, więc dość długo zajął nam powrót do domu.


-------------------------------------------------------------------------------------
Dzień dobry! :)
Przychodzę do Was z nowym rozdziałem 51!
Jest nudny, nic się nie dzieję. W sumie, tak jak zawsze. Krótki, wiem.
Niestety teraz jedyne co tylko posiadam to brak weny ;-;
Nie wiem co pisać, ale myślę, że następny rozdział będzie już ciekawszy :)
Przynajmniej się postaram haha XD
W ogóle.. zbliżamy się do pierwszej rocznicy bloga!
Dokładnie 20 kwietnia 2013r. wstawiłam tutaj prolog.
Na razie nic nie będę pisać, mamy jeszcze 10 dni :)
To chyba na tyle.
Dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem, mam nadzieję, że pod tym też będzie dużo!
Jeśli są błędy to przepraszam, nie za każdym razem jestem w stanie je wszystkie wychwycić.
Do następnego, kocham Was ♥