poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Rozdział 54. ♥ "Żegnaj Harry".



*Katy*

Obudziłam się w nocy praktycznie zwisając z łóżka. Ten idiota prawie mnie z niego zrzucił. Leżałam na samym krańcu. No to fajnie.
- Harry, posuń się trochę, zaraz spadnę - szturchnęłam go, a on tylko mruknął niezadowolony.
- Ciekawe gdzie - wymruczał. No nie, wcale nie masz miejsca! Całe łóżko jest wolne, ale nie, on musi leżeć w tym samym miejscu blisko mnie. Wkurzyłam się, wzięłam jego ramiona z siebie i przeszłam na drugi koniec łóżka. Nawet nie poczuł, że mnie nie ma. Ale kiedy już usypiałam, poczułam, że podniósł się na rękach. Mogłam wyczuć, że się rozgląda.
- Katy - szepnął i od razu poczułam przy sobie ciepło jego ciała. Przytulił się do mnie oddychając głęboko. Czy on myślał, że ja gdzieś uciekłam? Tak mi się wydaje. Pocałowałam jego czoło i policzek, a on bardziej przyciągnął mnie do siebie. W końcu usnęliśmy spragnieni snu.

~*~ 


Obudziłam się, gdy mój budzik zaczął dzwonić. Uniosłam się, by go wyłączyć, ale Harry mruknął coś i z powrotem przyciągnął mnie do siebie. Podjęłam kolejną próbę wyłączenia tego przeraźliwego dźwięku. Chciałam iść z powrotem spać, ale nie mogłam. Na 11 miałam wizytę u ginekologa. A Harry miał iść tam ze mną.
- Kotku, wstawaj - podniosłam się, siadając okrakiem na jego torsie. Nadal nie reagował. - Harry! - krzyknęłam, a on momentalnie otworzył oczy i się podniósł. Zaśmiałam się z jego reakcji, a on niewzruszony ponownie opadł na poduszkę. Nie, tak się nie będziemy bawić. Wstałam i poszłam do łazienki, nalałam do kubka chłodną wodę, po czym szybko wylałam ją na twarz Harry'ego, który spadł z łóżka całkowicie zdezorientowany.
- Pogięło cię?! - krzyknął, podnosząc się.
- Chyba ciebie pogięło, wiesz która jest godzina?! Jakbyś teraz się nie podniósł, spóźnilibyśmy się! - z jego włosów kapała woda na podłogę, stał naprzeciwko mnie zdenerwowany.
- Nie mam zamiaru jeszcze wstawać, jest 10, zdążę - wrócił na łóżko. Nie kurwa. Teraz to się wściekłam.
- Tak? Dobra. - powiedziałam, próbując się uspokoić. Poszłam do garderoby, gdzie od razu zaczęłam szukać jakichś ciuchów. Wybrałam kremowy sweter, ciemno zieloną spódniczkę i skórzane lity. Wzięłam ubrania do łazienki, zamykając drzwi na klucz. Wykonałam rząd porannych czynności, po czym ostatecznie ubrałam się w przyszykowane ubrania. Poprawiłam długie włosy i wyszłam z łazienki. Wręcz gotowało się we mnie, gdy zobaczyłam widok jeszcze śpiącego Harry'ego. Okej, niech potem nie liczy na to, że mu coś powiem. Zeszłam na dół, gdzie w kuchni zrobiłam sobie poranną kawę. Rozbudziła mnie, i to bardzo. Gdy ją dopijałam i miałam wychodzić, z góry zszedł Harry. Był w samych bokserkach, ale wziął prysznic i się ogarnął, bo widać było po włosach. Podszedł do mnie i chciał mnie pocałować, ale ja odsunęłam się idąc w stronę przedpokoju.
- Czemu się obrażasz? - usłyszałam jego głos za sobą. Przystanęłam. Czy on naprawdę jest taki głupi, czy tylko udaje? Odwróciłam się do niego.
- Czemu się obrażam?! Harry, czy ty widzisz, która jest godzina?! Jest 10:45, na 11 mam wizytę! Ale ty oczywiście musiałeś leżeć do ostatniej chwili! Jeśli w ciągu 5 minut nie będziesz gotowy, ja wychodzę i jadę sama. Daję ci ostatnią szanse, masz 5 minut - oparłam się o ścianę i spojrzałam na zegarek. Chyba się przejął, bo szybko pobiegł na górę. Wzięłam z torebki błyszczyk i posmarowałam nim usta. Kiedy ostatecznie minął wyznaczony czas, Harry zbiegł na dół już ubrany i gotowy. Poczułam jego perfumy, moje ulubione. Narzuciliśmy na siebie kurtki, po czym poszliśmy szybko do samochodu. Szybko dotarliśmy na miejsce, mieliśmy 2 minuty. Pośpiesznie weszliśmy do budynku i ruszyliśmy w stronę gabinetu. Na poczekalni było parę osób, a my usiedliśmy na wolnych miejscach. Poproszono mnie i weszliśmy do gabinetu. Byłam już u tej przemiłej, starszej pani parę razy. Znała mnie i Harry'ego.
Po 30 minutach było po wszystkim. Tak, oficjalnie byłam w ciąży. Harry aż się wzruszył, kiedy usłyszał te słowa "Gratuluję, będziecie rodzicami". A ja? Tak szczerze, już myślałam nad planem, co zrobić. Myślałam nad tym, by wyjechać do Polski. Na parę dni, bez Harry'ego. W sumie, nie wiem. Na pewno bym wróciła, ale nie prędko. Jakby zareagowali na tą wieść moi rodzice? Mój tata, nie chcę nawet myśleć. U niego nie ma czegoś takiego, że najpierw jest dziecko. Najpierw ma być ślub, a potem planowanie dziecka. Bałam się ich reakcji.
Wyszliśmy z gabinetu, a Harry uniósł mnie do góry i mocno przytulił. Widząc moją minę, sam zrobił się smutny.
- Nie cieszysz się? - zapytał - Katy, my będziemy mieć dziecko, które przyjdzie na świat za około 6 miesięcy - wyszeptał głaskając moje policzki swoimi dłońmi. Spojrzałam w jego oczy, szczęśliwe iskierki błądziły w nich. Był tak cholernie szczęśliwy, ale ja.. no nie do końca.
- Cieszę się, ale Harry.. mamy 19 lat, jak ty sobie to wyobrażasz? Koncerty, trasy, wywiady, fani, rodzina. Nawet ślubu nie mamy, a po za tym, mój tata nie toleruje czegoś takiego - patrzyłam na niego, próbując mu uświadomić, to co się stało. No cóż, nie odstanie się. 

- Damy radę, twój tata będzie niestety musiał się z tym pogodzić. Jesteś dorosła, decydujesz sama o swoim życiu - uśmiechnął się pocieszająco i ucałował mnie w czoło potem przytulając.
Po jakimś czasie po prostu wyszliśmy z budynku.
- Chcę cię gdzieś zabrać - powiedział Harry, gdy siedzieliśmy już w samochodzie.

- Harry pada deszcz.
- Niekoniecznie teraz, ale zobaczysz, że zabiorę cię w to miejsce - puścił mi oczko, a ja uśmiechnęłam się odwracając głowę w stronę okna. Jechaliśmy w ciszy, to był idealny czas na przemyślenia. Postanowiłam to zrobić, wyjechać do Polski. Ale niestety bez wiedzy Harry'ego, bo wiem, że on by mi na to nie pozwolił. No cóż, tchórzę. Ale wiem, że tak będzie lepiej. Nie będę psuć mu kariery, sama mogę wychować to dziecko. Jeszcze nie wiem jak to będzie, ale jak na ten czas, to jutro po prostu rano jak Harry wyjdzie, pojadę do studia i przekażę dziewczynom, że wyjeżdżam i nie wiem kiedy wrócę, będziemy w kontakcie. Potem się spakuję, zostawię mu list tak jak poprzednio.. no i po prostu pojadę na lotnisko. Nic innego nie mogę zrobić. Jesteśmy za młodzi na dziecko, nie mamy ślubu. Wychowam to dziecko sama w Polsce, albo w Anglii, ale nie jestem pewna co do tego, że w Anglii, bo tutaj Harry nie dałby mi spokojnie żyć. Chciało mi się płakać i o mały włos, prawie to zrobiłam, ale w porę się powstrzymałam.

*Następnego dnia*

Tak jak mówiłam, Harry wyszedł przed 10, a ja akurat na 10 miałam być w studiu. Szybko tam dojechałam i wyszłam niezauważona do budynku. Dziewczyny stały na środku, rozmawiając.
Zawołałam je, a one zdezorientowane podeszły.
- Słuchajcie, wyjeżdżam na jakiś czas do Polski. Nie wiem kiedy wrócę, proszę opiekujcie się tym studiem, Camille jak na razie wam pomoże. Proszę, pomóżcie mi, to naprawdę pilna sprawa. - zaczęłam od razu, miałam mało czasu, samolot był o 13, a jeszcze musiałam się spakować. Wiedziałam, że nie będzie łatwo. Dziewczyny pytały mnie o co chodzi, ale nie mogłam im powiedzieć. Wszystkie mocno przytuliłam i szybko wybiegłam, wsiadając do samochodu na parkingu. Ruszyłam szybko do domu, zaparkowałam na podjeździe i weszłam do środka. Szybko, szybko, szybko! Pobiegłam na górę, wzięłam torbę i  po prostu wrzuciłam do niej większość rzeczy, ale potem i tak jeszcze musiałam je trochę ogarnąć. Okej, teraz króciutki list. Kartka, długopis, wzięłam i zaczęłam pisać:


Przepraszam, że znowu stchórzyłam, ale nie mogę niszczyć ci kariery. Zapomnijmy o tym, Harry. Zapomnij i żyj dalej. Żegnaj Harry. Kocham cię.
Ps. Nie dzwoń i nie pisz, bo i tak nie odbiorę. 
Twoja Katy. xoxo

Płakałam, ale co miałam zrobić. Zostawiłam kartkę tak jak poprzednio na stole, wzięłam torbę i po prostu wyszłam, zamykając dom.
Szybko przetransportowałam się na lotnisko, a potem już tylko siedziałam w samolocie.

*Harry*

Wszedłem zmęczony do domu po całym dniu w studiu. Zostawiłem swoją torbę z laptopem na szafce w przedpokoju i wszedłem dalej. W całym domu panowała cisza, o co chodzi? Gdzie ona znowu poszła? Zanim zawołałem jej imię, zobaczyłem kartkę na stole. O nie, powtórka z rozrywki? Ona nie mogła mi tego zrobić! Po prostu nie mogła! Znowu mnie zostawiła, akurat w takim momencie! Jak ona mogła w ogóle pomyśleć, że zniszczy mi karierę?! Dalibyśmy razem radę, we dwójkę. A teraz co? "Zapomnijmy o tym, Harry. Zapomnij i żyj dalej." Nie mogę żyć dalej bez niej. Ona jest moim tlenem, nie dam rady. Rzuciłem kartkę na podłogę i opadłem na kolana zanosząc się płaczem. Ja w to nie wierzę, ona na pewno robi sobie ze mnie żarty i gdzieś tu jest! Spanikowany zacząłem biegać po całym domu krzycząc jej imię, ale jej naprawdę nie było. Zostawiła mnie, wyleciała gdzieś, nawet nie powiedziała gdzie. Zero. Powiedziała, żebym nie dzwonił, ale miałem to w dupie. Wyciągnąłem telefon i wybrałem jej numer. Ponowiłem próbę chyba 10 razy, ale nadal nic. Nie kurwa, ja tego tak nie zostawię. Co zrobić teraz. No dzisiaj nic nie zrobię. Jest po 19, nie wiem nic. Jak ja mam przeżyć noc bez niej? Pojadę jutro do studia do niej, tam może się dowiem czegoś, może nie wyleciała nigdzie. Może nadal gdzieś tutaj jest! Najpierw postanowiłem załatwić sobie wolne i tak zrobiłem dzwoniąc do Paul'a. Zgodził się, okej. Nie zostało mi nic innego, niż tylko czekać do jutra.
Kurwa, moje życie jest takie popierdolone, czemu nic się nie układa? Chciałem zrobić jej niespodziankę, wylecieć na tydzień do Francji, a ona mnie zostawiła. Rzuciłem się na kanapę i.. tyle. Brak sił na cokolwiek.


----------------------------------------------------------------------------------------------
No tak, przepraszam, ale musiałam to zrobić.
Mam nadzieję, że mimo to, rozdział Wam się spodobał.
Dodaję rozdział, akurat udało mi się. Dzisiaj moje urodziny, haha 
Zdążyłam, na szczęście :)
Jeśli są błędy to przepraszam, nie zawsze jestem w stanie je wychwycić.
I BŁAGAM, NIE ZABIJAJCIE MNIE
JA CHCĘ ŻYĆ
Nie no, a tak serio teraz. Wiecie co, myślałam nad tym, by zrobić drugą część tego opowiadania, ale nie obmyślałam tej sprawy jeszcze do końca. Może powiecie coś na ten temat, hm?
Jakieś pomysły?
Piszcie w komentarzach :)
Smutno, że tak mało komentarzy :(

10 komentarzy = nowy rozdział

To.. do następnego :)
Kocham Was ♥

8 komentarzy:

  1. GŁUPIA JESTEŚ
    NAPRAWDĘ NIE WIERZĘ W TO
    KWIATKAMI PADAŁO PO PROSTU A TERAZ TY TO ZEPSÓŁAŚ
    TĘPA TY
    PA

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz tak...
    wiem, że są twoje urodziny. Nie chcę ich psuć moją opinią, chcę żebyś czuła się wyjątkowo, więc od razu zaznaczam, że przepraszam za to co napiszę.
    czytając to, miałam wrażenie, że już to gdzieś widziałam.
    I tak jest. Czytałam tyle blogów, gdzie były identyczne sytuacje, że już po słowach "Myślałam nad tym, by wyjechać do Polski", wiedziałam co będzie dalej.
    Kurcze przepraszam...ale no jestem po to żeby wyrazić swoją opinię.
    Jednak czekam na następny, może coś się zmieni...chociaż. eh.
    Jeszcze raz przepraszam.
    Jeszcze raz wszystkiego najlepszego.
    Jeszcze raz mówię, że Cię kocham.
    Chcesz mnie znać ,prawda? :c

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdział ale masz to naprawic

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak , teraz wymyśliłaś sobie że , Katy pojedzie do Polski , Rzuci wszystko ... ;c ;c. ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c Jeszcze ten liścik .. :( Serio. , musiałaś ?
    °
    °
    °
    °
    °
    JESZCZE RAZ WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO , PA
    Kocham Cie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieje ze Harry ja znajdzie jak najszybciej i beda ze soba na dobre i na zle. Czekam na kolejny rozdzial.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaczęłam czytać Twojego bloga dwa dni temu i dzisiaj skończyłam. Uważam, ze jest genialny. A co do rozdziału...zajebisty. Nie mogę się doczekać następnego. *.*.*.*.*.*.*.*.*

    WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI URODZIN!!! <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  7. jeju jak przeczytałam 1 komentarz zaczełam się śmiać hahahah . Fajnie piszesz mi się podoba że wrzuciłaś trochę dramatu a to jak potoczysz dalsze losy w zależności czy historia zakończy się happy ende'm czy nie będę dawała ci jak najlepszą opinię i komentarze bo potrafisz wciągnąć do historii . :)) czekam na następny , spóżnione najlepszego!!:>>

    OdpowiedzUsuń