piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 15. ♥ "Tak, jestem zazdrosny."

Po jakimś czasie dotarliśmy do wyznaczonego miejsca. Uśmiech nie znikał nam z twarz. Wolnym krokiem chodziliśmy po galerii handlowej. Co chwilę paparazzi robili nam zdjęcia, ale nie przejmowałam się tym. Wchodziliśmy do każdego sklepu który był z sukienkami, ale żadnej ciekawej nie widziałam. Ona musi być na specjalną okazję. Jeszcze nie wiem na jaką ale ok. Wreszcie znaleźliśmy jakiś sklep. Zobaczyłam tam śliczną sukienkę. Od razu wiedziałam że muszę ją kupić. Podeszłam do wieszaka i spojrzałam na rozmiar. Yeah, mój! Wzięłam ją i udałam się do przymierzalni. Harry podążał za mną. Weszłam, zasunęłam za sobą zasłonkę i rozebrałam się po czym włożyłam na siebie sukienkę. Idealna.
-Harry? - powiedziałam cicho.
-Tak? - usłyszałam zza zasłonki i po chwili została ona lekko rozsunięta. Loczek patrzył z zachwytem.
-Podoba ci się? - zapytałam z uśmiechem.
-Jest śliczna i idealna dla ciebie. Musisz ją mieć. - odpowiedział oglądając każdy szczegół.
-Wiedziałam, że będzie idealna. Na pewno ją biorę. Ale to jest ta moja czy twoja?
-Moja? Ja chodzę w sukienkach?
-Nie, ale ta od ciebie.
-Tak ta ode mnie będzie bo jest idealna dla ciebie. - uśmiechnął się.
-Aww, dziękuję słodziaku. - wpiłam się w jego usta. On wszedł do przymierzalni zasuwając zasłonkę i całując mnie namiętnie. Przywarł mną do ściany i napierał na mnie.
-Harry, przestań. Mało ci? - zaśmiałam się.
-Ciebie? Nigdy. - powiedział.
-Jesteśmy w przymierzalni zboczeńcu. W każdej chwili ktoś może wejść.
-I co z tego? - zapytał ironicznie.
-Gówno, przestań. - powiedziałam poważnie. Nie miałam ochoty żeby ktoś nas zobaczył.
-No nie bądź już taka nerwowa, wiesz że cię kocham. - przyciągnął mnie do siebie łapiąc w tali.
-Ja ciebie też kocham, ale skarbie, bez przesady. - ujęłam jego twarz w dłonie. - teraz wyłaź mi stąd. Idziemy dalej.
-Wyrzucasz mnie? Tak? To ja nie wyjdę stąd.
-No wyłaź. - popchnęłam go mocno, także w końcu wyszedł. 

-Ja tak tego nie zostawię. - usłyszałam szept przy zasłonce.
-Spierdalaj. Też cię kocham - zaśmiałam się.
-Od kiedy jesteś taka ostra? - akurat stałam w samej bieliźnie jak Harry postanowił sobie wejść do przymierzalni.
-Harry ty idioto, stoję w samej bieliźnie. - powiedziałam głośno.
-Dla mnie lepiej. - podszedł bliżej. - ale i tak nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
-Nauczyłeś mnie tego.
-Ja? Ja cię nauczyłem tego? No wiesz..
-Tak ty mnie tego nauczyłeś, wyjdź stąd.
-Dobrze już idę. - wyszedł a ja przebrałam się w swoje ubrania.
Następnie wyszłam, a loczek już czekał na mnie. Chwyciłam jego rękę a w drugą wzięłam wieszak z sukienką.
-Kupujemy ją? - zapytał loczek.
-Jak ci się podoba to tak. W końcu to dla ciebie, tak jakby.
-Prędzej ode mnie.
-Ale ja płacę. Nie cierpię jak chłopak za mnie płaci. Więc już wiesz.
-Chyba na mózg upadłaś. Ja płacę i się ze mną nie sprzeciwiaj kochanie. Jak masz problem, to nie patrz. Potraktuj to jako prezent.
-Nie! Nie będziesz za mnie płacił, rozumiesz?! - krzyknęłam tak że ludzie zaczęli się na nas patrzeć.
-Nie krzycz.. Ja płacę. Koniec kropka.
-Ugh... Masz tą sukienkę i idź. Czekam przed sklepem. -podałam mu wieszak i wyszłam ze sklepu. Ale on jest uparty. Usiadłam na ławce która była naprzeciwko wejścia i czekałam aż Pan Styles przyjdzie z zakupem. Poczułam jak ktoś siada obok mnie. Odwróciłam głowę i zobaczyłam jakiegoś chłopaka.. Znajoma twarz ale nie wiem skąd.
-Zaraz chwilę.. Ty jesteś Katy? - powiedział w pewnej chwili. 
-Taaak. A ty? Bo jakoś nie przypominam sobie..
-Nathan. Już wiesz?
-Aaaa. Tak, pamiętam cię. - uśmiechnęłam się przyjaźnie. Zaczęliśmy rozmawiać..

~~Harry~~

Podszedłem do kasy, stała tam blondynka, nie powiem ładna. Ale przecież ja mam Katy, nie będę oglądać się za jakimiś innymi dziewczynami bo ją kocham najmocniej na świecie.
-Uparta dziewczyna? - zapytała mnie.
-Tak i to bardzo, ale wszystko dobrze. - powiedziałem, zapłaciłem za zakup i wyszedłem. A przed sklepem zobaczyłem, co? Oczywiście Katy jak rozmawia i śmieje się z tym... jak mu.. Nathanem? Od razu zacisnąłem ręce w pięści, bo nie powiem... Zabolało. Boli widok jak twoja dziewczyna bawi się jeszcze lepiej ze znajomym niż z tobą. Podszedłem ze sztucznym uśmiechem.
-Nie przeszkadzam czasem? - powiedziałem jak podchodziłem.
-O Harry już jesteś. To jest Nathan, poznaliście się już kiedyś. - podniosła się z miejsca.
-Tak... To ja pójdę a wy rozmawiajcie.. - powiedziałem i skierowałem się w swoją prawą stronę.
-Nie czekaj. Ja już idę. Cześć, do zobaczenia. - powiedział brunet i poszedł.
-Cześć. - odpowiedziała. Tylko tyle słyszałem, poszedłem a po chwili przybiegła za mną Katy.
-Wiesz co ci powiem? Jesteś cholernie zazdrosny. -powiedziała zatrzymując mnie. Stanęła przede mną i wpatrywała się w moje oczy.
-Tak, jestem zazdrosny. I to o ciebie! Może pomyślałaś także o tym, że mogło mnie coś zaboleć? Sądzisz, że mnie serce nie boli jak patrzę na swoją dziewczynę, którą kocham nad życie z innym chłopakiem? Która jeszcze na dodatek świetnie się z nim bawi? - powiedziałem poważnie z bólem w oczach. Widziałem jak Katy posmutniała. Ujęła moją twarz w swoje dłonie.
-Skarbie, doskonale wiesz o tym że tylko ciebie kocham. Nikogo innego. Rozumiesz? - powiedziała całkiem poważnie.
-Rozumiem, ale to naprawdę boli...- przyciągnąłem ją do siebie łapiąc w tali.
-Nie martw się... Karry musi przetrwać. Kocham cię najmocniej więc mi się tu nie sprzeciwiaj, okay?
-Okay. Katy? - powiedziałem wolno.
-Tak?
-Kocham cię. - uśmiechnąłem się słodko.
-Ja ciebie też słodziaku. - wpiła się w moje usta. Po chwili oderwała się, ale przytuliła do mnie.
-Nigdy nie pomyśl o tym że mogę cię zostawić kochanie i pobiec sobie do innego.
-Postaram się. Idziemy się czegoś napić? Nie wiem jak ty, ale jakoś dzisiaj mi się już nie chce chodzić po sklepach. Co ty na to?
-Mnie także. To idziemy?
-Jasne. - powiedziałem i ruszyliśmy w stronę pobliskiej kawiarni.
Po chwili doszliśmy na miejsce. Zamówiliśmy kawę i usiedliśmy przy stoliku. Wyciągnąłem telefon by zobaczyć która godzina, ale naszła mnie myśl by zrobić zdjęcie Katy.
-Kochanie, mam prośbę.
-Słucham. - zaczęła pić przez słomkę gorący płyn.
-Uśmiechnij się. - dziewczyna wykonała polecenie, a ja zrobiłem zdjęcie. 

-Tylko nie wstawiaj tego na twittera.
-Za późno kochanie. - uśmiechnąłem się słodko. Naprawdę wstawiłem to na twittera. Chcę aby każdy wiedział jak bardzo ją kocham.
-Żartujesz? - pokazałem jej ekran mojego telefonu na którym było zdjęcie przed chwilą zrobione. -zabiję cię. ZABIJĘ! - krzyknęła w moją stronę. Ja tylko się zaśmiałem.
-No nie denerwuj się, to tylko jedno zdjęcie. Mam masę twoich na telefonie. Jak się malujesz, jak biegasz, jak jesz nutellę.


Pokazałem jej zdjęcia na swoim Iphonie.
-Skąd ty człowieku masz te zdjęcia? - spojrzała na mnie.
-Mam swoje sposoby. Mam też jak śpisz ale tego ci nie pokażę.
-No pokaż słodziaku. - powiedziała słodko, a ja nie mogłem odmówić. Odwróciłem telefon i pokazałem jej zdjęcie.

-Błagam cię, usuń to.
-Nie. Zostawiam je sobie wszystkie na pamiątkę. Mam masę jeszcze innych.
-Czy ty robisz mi zdjęcia po kryjomu i jak śpię? - zapytała podejrzliwie.
-Może? - odpowiedziałem pytaniem.
-No wiesz co, więcej z tobą nie śpię. - powiedziała naburmuszona.
-I tak sama przyjdziesz. Zobaczysz.
-Taa bo ci wierzę. Tak samo miało być z buziakiem, ale ty po paru minutach wysiadłeś. Haha. - zaśmiała się.
-Ojejku, nie moja wina, że jesteś taka pociągająca.
-Pociągająca? Ja po prostu rozmawiałam z chłopcami.
-Ty zawsze jesteś pociągająca skarbie. Jesteś śliczna, przyciągasz wzrok każdego chłopaka. Sądzisz że nie widzę tego? Dlatego, muszę na ciebie uważać.
-No przestań, bo się zarumienię.
-I o to mi chodzi. - zaśmiałem się. 
-Przestań. Idę do łazienki. Zaraz wracam. - poszła w stronę łazienki. Jestem zboczony. Naprawdę, nie mogłem oderwać wzroku od jej tyłka. Ona chyba to wyczuła, odwróciła się do mnie i pokazała środkowy palec. Zaśmiałem się i wystawiłem jej język. Katy weszła do łazienek, a ja wyciągnąłem telefon i napisałem do Louisa :
"Hej wam! Gdzie jesteście? My siedzimy w kawiarni. "
Wysłałem wiadomość, a po chwili dotarła odpowiedź.
"Wszyscy siedzimy w ogrodzie i wygłupiamy się przy basenie. Wbijajcie"
Zaśmiałem się i ponownie napisałem.
"Jasne. Będziemy za jakąś niecałą godzinę. Katy aktualnie jest w łazience. Na razie, do zobaczenia. :) "
Wysłałem.
"Czekamy. Pa"
W końcu Katy przyszła. Usiadła ponownie na fotelu.
-Z kim pisałeś? - zapytała mnie.
-Z Louisem. Dał nam propozycję byśmy pojechali już do nas, oni wszyscy siedzą w basenie.
-Jasne. Chodź, i tak już jestem zmęczona i marzę tylko o wylegiwaniu się na leżaku.
-Tak, tak. Ja ci nie dam wylegiwać się na leżaku. - podnieśliśmy się z miejsca, wzięliśmy się za ręce, i wyszliśmy. Ja trzymałem reklamówkę z sukienką. Katy najpierw się sprzeczała, ale przecież ja też od czegoś jestem.
Wyszliśmy z budynku i skierowaliśmy się w stronę samochodu. Po paru minutach byliśmy pod domem Katy, Cary i Patricka.
Blondynka wysiadła pierwsza i pobiegła do domu, otwierając go kluczem. Ja wszedłem za nią wolno i patrzyłem jak dziewczyna biega po całym domu szukając rzeczy. Zaśmiałem się z tego widoku i w końcu ją zatrzymałem łapiąc w tali.
-Wiesz na co mam ochotę? - szepnąłem do jej ucha.
-Nie i nie chcę wiedzieć. Nie minął nawet dzień, a ty już? O Boże, z tobą nie da się wytrzymać.
-I tak mnie kochasz.
-No kocham cię. Puść mnie. Muszę się jeszcze przebrać i wziąć prysznic. - powiedziała a ja zignorowałem jej mowę. Wziąłem na ręce i zaniosłem do jej sypialni.
-Harry idioto, puść mnie. Jeśli chcesz żeby coś później było, postaw mnie na podłogę.
-Obiecujesz?
-Obiecuję. Na pewno.
-Dobra. - postawiłem blondynkę na podłogę a ona poszła do garderoby i po chwili wróciła ze strojem kąpielowym. Poszła do łazienki i po chwili słyszałem wodę. Podniosłem się z miejsca, wziąłem telefon dziewczyny i zacząłem przeglądać zdjęcia. Zobaczyłem bardzo dziwne (dla mnie) zdjęcie. Ona i jakichś chłopak stojący naprzeciwko siebie z dziubkami jakby mieli się pocałować. Może Katy, ma kogoś innego? Nie.. Bo niby kiedy miałaby się z nim spotykać? Mniejsza z tym. Odłożyłem telefon na miejsce i położyłem się na łóżku.
-Kochanie, mógłbyś mi podać ręcznik? - usłyszałem ten piękny, melodyjny głos.
-Jasne, już idę. -podniosłem się z miejsca, wszedłem do łazienki, wziąłem ręcznik i podałem go blondynce która stała za zasłoną.
-Dzięki. Możesz już iść. Chcę wyjść.
-Wstydzisz się mnie?
-Nie, ale nie lubię jak ktoś się tak na mnie patrzy.
-No weź, przecież to tylko ja. Możesz wyjść, odwróciłem się. - skłamałem. Cały czas stałem opierając się o ścianę. Po chwili zobaczyłem blondynkę wychodzącą spod prysznica. Szybko wzięła ręcznik na siebie.
-Kurwa. Styles, mówiłam ci coś. - powiedziała oschle, a ja się zaśmiałem.
-No nie wstydź się mnie. Przecież już to robiliśmy, a ty nadal się mnie tak jakby boisz. O co chodzi? Możesz mi powiedzieć. - przytuliłem ją do siebie.
-Nic, ale po prostu mogłeś powiedzieć że stoisz i patrzysz na mnie. A nie. - zaśmiała się. - Dobra koniec tematu.
-Jak chcesz. Ja idę się czegoś napić. Masz wodę nie? Czy jakiś sok? Co kol wiek.
-Jasne, jest. W lodówce jest sok. A jak nie to na szafce stoi woda.
-Okay, zaraz wracam.- wyszedłem z łazienki, zbiegłem po schodach i wszedłem do kuchni. Na szafce stała woda. Wziąłem szklankę z szafki i nalałem do niej wody. Wypiłem duszkiem zawartość szklanki i włożyłem do zmywarki. Ponownie pobiegłem na górę, Katy akurat stała przy torbie. Wkładała do niej najpotrzebniejsze rzeczy.
-Możemy jechać. - powiedziała i już po paru minutach byliśmy w drodze do naszej willi...




-------------------------------------------------------------------------
SĄ WAKACJE KOCHANI, BEZ SPINY LUŹNO! XD
Przychodzę do was z rozdziałem 15. *.* Już, rozumiecie? WSTAWIŁAM NA BLOGA 15 ROZDZIAŁ! Jeszcze nigdy nie miałam bloga, w którym dodałabym 15 rozdział. :P
Trochę nudnawy, bo nie mam do końca pomysłów.
Ale chyba nie jest tak bardzo źle. :)
Czekam na komentarze misiaki. ;d
4 KOMENTARZE = NOWY ROZDZIAŁ!!!
Podniosłam do 4 komentarzy. Mam nadzieję, że się tyle uzbiera. :)
Do następnego, pozdrawiam ♥

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 14. ♥ "Nie myślałaś może nad tym..."

Dojechaliśmy do jakiegoś miejsca... Dobra, nic mi to nie przypomina..
-Harry... Gdzie my jesteśmy? - zapytałam loczka.
On uśmiechnął się szeroko i nie powiedział nic.
-No powiesz mi? Bo ja się boję...
-Nie wiem, gdzie jesteśmy.. Nie bój się. Przy mnie jesteś bezpieczna. - powiedział poważnie. Ale ja na serio się bałam! Zgubiliśmy się w środku jakiegoś lasu. Bez pierdół.
-Nie wiesz gdzie jesteśmy?! Harry idioto, zgubiliśmy się na środku lasu! Myślisz? Jak my teraz wrócimy do domu? - darłam się jak opętana. Loczek się tylko zaśmiał i spojrzał na moją minę.
-Uspokoisz się jak powiem że zrobiłem to specjalnie? - powiedział nadal się szczerząc.
-Nie? Ugh, ja ciebie nie ogarniam.. - powiedziałam i oparłam głowę o szybę.
Dalej zagłębialiśmy się w lesie. Nagle Harry wjechał na coś a ja z hukiem uderzyłam głową o szybę.
-Ałaaa. - syknęłam i złapałam się za głowę. Schyliłam się w dół, świat zaczął dosłownie wirować. Zobaczyłam krew na mojej bluzce. Szybko otarłam ją, ale nie dało się zatamować.
Harry natychmiastowo zatrzymał samochód, zgasił silnik, wysiadł z samochodu, obiegł go dookoła i otworzył od mojej strony. Rozpiął mi pasy i sam próbował w jakiś sposób powstrzymać krew. Wyjął z bagażnika apteczkę i wyciągnął z niej plastry oraz wodę utlenioną.
Łzy lały mi się strumieniami, to tak strasznie bolało.
-Nie płacz już ciii. Za chwilę przestanie boleć.. - pocałował lekko ranę i dalej zmywał krew. Następnie jak krew powoli ustępowała, przykleił plasterek na zacięcie. Znowu pocałował moje czoło i usta.
-Przepraszam cię, to moja wina.. Ja wjechałem na ten kamień. Nie wiedziałem że stanie się aż takie coś.
-Nic się nie stało, to nie twoja wina, tylko moja. Mogłam uważać.
-Ja biorę całą odpowiedzialność za ciebie, więc mi się tu nie sprzeczaj. 

-Czemu niby ty? - zaśmiałam się.
-Bo jestem twoim chłopakiem, kiedyś mężem, jestem starszy o 2 miesiące i oczywiście jestem facetem!
-Mężem?
-No tak. KIEDYŚ będę twoim mężem, kiedyś będę ojcem twoich dzieci, kiedyś będę umierał przy tobie. - powiedział poważnie. Uśmiechnęłam się i wpiłam w jego usta. On chyba nie chciał

tego przerywać bo cały czas go pogłębiał. Jego jedna ręka błądziła pod moją koszulką, a druga na nodze. Harry zaczął zjeżdżać coraz niżej. Wiedziałam czego on chce. Ja nie wiedziałam co mam robić. Nie byłam na to gotowa. Jednak potrzebowałam tego. Potrzebowałam bliskości drugiego człowieka, ale w samochodzie? No bez jaj!
Oderwałam się od loczka.
-Harry, ty naprawdę chcesz to zrobić w samochodzie? W lesie? - zapytałam śmiesznym głosem.
-A co to za różnica?
-No kochanie, jest różnica. - patrzyłam wprost w jego oczy.
-Nie ważne. - dalej muskał moją szyję..

***


Nie sądziłam że zrobię to razem z Harrym w samochodzie, w lesie. To było tak trochę dziwne i szalone. Ale nie powiem, było świetnie. Bardzo go kocham i jednak pragnęłam tego. Gdy obydwoje doszliśmy, po prostu upadliśmy zmęczeni na fotele. To było niesamowite ale także dziwne.. No kto normalny kocha się w samochodzie?
Ale w tym momencie jestem w niesamowitym humorze. Zapomniałam o tym co działo się tydzień temu. Nie chciałam pamiętać. W tym momencie najważniejsi byliśmy tylko my.
Teraz zacznę się martwić, jak my niby mamy wrócić do domu?
Brak nawigacji, brak zasięgu, brak życia!
Dobrze, że tutaj nikogo nie było... Zaczęłam nakładać swoje ubrania.
-Harry, powiesz mi jak wrócimy do domu? -zapytałam przerywając ubieranie się.
-Naprawdę sądziłaś że nie wiem jak trafić do domu? Ten las to ja pamiętam na pamięć.
-To zrobiłeś to tylko dla TEGO?.
-Może... -uśmiechnął się słodko.
-Jesteś szurnięty... i zboczony..
-Wiem kochanie. - powiedział nadal się szeroko uśmiechając. - i za to mnie kochasz. - pocałował mój policzek.
-Nie, ja cię nie kocham... - powiedziałam poważnie. Spojrzałam na minę loczka. W jego oczach widziałam rozczarowanie i tak jakby smutek. - nie kocham cię za to że jesteś zboczony i szurnięty. Kocham cię jaki jesteś. Kocham cię całego, i nie tylko za to że jesteś właśnie zboczuchem. Ale u ciebie to normalne więc, już się przyzwyczaiłam. - zaśmiałam się.
-Boże.. Już myślałem, że chcesz mnie zostawić.. - musnął moje usta.
-Skarbie, ja cię nigdy nie zostawię. Za bardzo cię kocham.  - powiedziałam i usiadłam już normalnie. - Wracamy?
-Tak tylko jeszcze chwilę.
-Co?
-Kocham cię. - powiedział i mnie pocałował. Odkleił się ode mnie i odpalił silnik. Zaśmiałam się  i zapięłam ponownie pasy. Wyjechaliśmy stamtąd bez żadnych problemów. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Nie sądziłam że Harremu uda się to tak szybko, bo myślałam że dobrze się jeszcze nie znamy i do tego nie dopuszczę. Jednak się myliłam. Pokochałam go. I to tak na serio. Po 15 minutach byliśmy u nas w domu.
-Nie myślałaś może nad tym byśmy zamieszkali razem? - zapytał mnie Harry, gdy wysiadaliśmy z samochodu.
-Nie, nie myślałam nad tym. A co chcesz ze mną zamieszkać? - zapytałam z uśmiechem patrząc na loczka. Nie ukrywam, zdziwiło mnie trochę jego pytanie.
-Czemu nie? Zaoszczędziłbym trochę na paliwie. - powiedział śmiejąc się. Podeszłam do niego bliżej i szepnęłam mu do ucha.
-Nie wiem czy chciałbyś. Mam mieszane humorki.
On zaśmiał się.
Weszliśmy do domu za pomocą klucza. Widocznie Cary nie ma. I Patricka też nie.. Tylko gdzie może być? Mniejsza z tym.
-Nie ma nikogo? - zapytał loczek gdy zdejmował buty.
-Wygląda na to że nie. - powiedziałam i weszłam w głąb domu. Może Patrick już wyjechał? To możliwe. Zobaczyłam na stole w salonie małą karteczkę. Jej treść brzmiała :


Hej dziewczyny! Postanowiłem, że wyjadę wcześniej. Wiecie gdzie, rozmawialiśmy o tym rano. Wrócę za jakiś tydzień lub dwa. Nie martwcie się o mnie. Już tęsknie za wami. 
Patrick. xx

Czyli wyjechał dzisiaj. Może to nawet dobrze, chociaż odwiedzi rodzinę, a tutaj? Nic, nuda i tyle... Zresztą musimy się wszyscy wziąć w garść i rozejrzeć za pracą. Przecież jak my utrzymamy taki dom? Na razie, mamy sporą ilość od rodziców, ale przecież niedługo się skończą. Trzeba radzić sobie samemu. Odłożyłam przeczytaną kartkę ponownie na stół i poszłam do kuchni. Zachciało mi się jeść.
Za mną wszedł Harry. Po chwili już jadłam jajecznicę, zrobioną przez pana kucharza Loczka. Przyznam że była świetna. I tak nie zjadłam całej.
-Masz zjeść wszystko. - powiedział stanowczo.
-Ale ja już nie dam rady! Nie chcę być gruba.
-Musisz! Nie jesteś gruba! Jesteś chuda jak patyk a narzekasz.
-Pff, ty tutaj jesteś chudy, a ja?! NIE. CHCĘ. WYGLĄDAĆ. JAK. SŁOŃ. ROZUMIESZ? - powiedziałam wprost w jego oczy cedząc oddzielnie każdy wyraz.
-Nie nie rozumiem. Jak nie, to ja mogę cię karmić, ale ty masz zjeść wszystko. - usiadł obok mnie, wziął mój talerz i zaczął mnie karmić.
-Leci samolocik - powiedział śmiesznym głosem. Zaśmiałam się a on w tym czasie wepchnął mi do buzi łyżkę.
Po chwili już na talerzu świeciły pustki. Nie wiem, jak ja to wszystko zjadłam.
-Jak przytyję, będzie to twoja wina.
-Biorę za to odpowiedzialność. - pocałował mnie. 
-Co teraz robimy? - zapytałam
-Nie wiem, co chcesz.
-No właśnie nie wiem więc się ciebie pytam.
-Idziemy na zakupy? Z tego co pamiętam mam ci kupić sukienkę. - zaśmiał się.
-Idziemy. Muszę kupić sobie jeszcze buty do tej sukienki, nawet dwie pary. - ja także się zaśmiałam.
-Jak chcesz. - powiedział i po chwili już byliśmy w drodze do centrum handlowego. Dziś będę tam już po raz drugi..


-----------------------------------------------------------------
Witam kochane! :)
Wyświetlenia maleją.. Płaczę :(
Chociaż wiem kto jest stałym czytelnikiem a kto nie. Za to baardzo was kocham!
Chyba rozdział nie nudny, nie? Mi się wydaje że nudny... Ale wy to ocenicie. :)
Do następnego!
Czekam na komentarze <3
Pozdrawiam ♥

ZAPRASZAM TAKŻE NA MOJEGO DRUGIEGO BLOGA :
http://life-is-a-suicide.blogspot.com/

piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 13. ♥ "Teraz jesteś taka ostra, tak?"

~Cara~

Wreszcie, wreszcie, wreszcie! Katy już jest, więc nie muszę się martwić, o to co się z nią dzieje. Kocham ją jak własną siostrę i nie pozwolę by ktoś ją skrzywdził. Jestem bardzo ciekawa tego, czy ten koleś co ją gdzieś wywiózł coś jej zrobił... Ostatnio oddaliłyśmy się trochę od siebie, przez co źle się czuję. Od razu gdy nadarzy się sytuacja porozmawiam z nią o tym, bo to dla mnie ważne. Bardzo się o nią martwię. Z Zaynem układa nam się dobrze. Wcześniej nie miałam okazji o tym opowiadać, ale teraz chętnie.
Pewnego dnia, siedziałam spokojnie w domu i zamartwiałam się co z Katy, zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz, mimowolnie się uśmiechnęłam na widok kto zadzwonił.
Odebrałam telefon.
-Słucham. - powiedziałam miłym głosem.
-Witam panią, czy zechciałaby pani jechać ze mną do kina? - usłyszałam pytanie. Już miałam mówić ale osoba kontynuowała. - Boże, co ja gadam. Za godzinę jestem! - połączenie zakończone.
Zaśmiałam się, odłożyłam telefon na stolik i pobiegłam do swojego pokoju. Wybrałam jakiś luźny zestaw i poszłam do łazienki. Tam wzięłam prysznic, ogarnęłam włosy i nałożyłam lekki makijaż. Gotowa wyszłam z łazienki. Telefon włożyłam do kieszeni i zeszłam na dół akurat, gdy zadzwonił dzwonek. Uśmiechnięta otworzyłam drzwi i od razu zobaczyłam Zayna. Prezentował się świetnie w TYM zestawie (bez plecaka). Przywitałam się z nim buziakiem w policzek i razem wyszliśmy z domu. Jeszcze przedtem powiadomiłam, że wychodzę Patricka który siedział w swoim pokoju z słuchawkami w uszach. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę kina. Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Chociaż tyle, że żadne fanki nas nie zaczepiały. Święty spokój. Wyszliśmy z samochodu i poszliśmy w stronę wejścia. Potem kupiliśmy bilety, popcorn i weszliśmy na salę. Film był nawet ciekawy, ale w większości śmieszny. Co chwilę wybuchaliśmy śmiechem. Zayn prawie cały czas się na mnie patrzył, czułam to. Następnie film dobiegł końca i wyszliśmy.
-Teraz jedziemy w nieznane miejsce. - uśmiechnął się tajemniczo.
-To znaczy?
-Nie powiem ci gdzie. Dowiesz się na miejscu. -zaśmiał się i otworzył mi drzwi od samochodu. Niepewnie wsiadłam i zapięłam pasy. Powtórzył to też Zayn i ponownie ruszyliśmy. Siedziałam cicho i zastanawiałam się gdzie ten wariat chce mnie zabrać. Po 30 minutach byliśmy na miejscu. Okazało się że to plaża na obrzeżach miasta gdzie nikt nie przyjeżdża. Słońce akurat 'topiło' się w wodzie, wyglądało to wspaniale. Wysiadłam z samochodu z miną znaku zapytania i poszłam za Zaynem który wziął mnie za rękę. W pewnej chwili się zatrzymał i odwrócił do mnie.
-Cara, przez ostatnie parę dni ciągle o tobie myślałem. Nie chciałaś wyjść w ogóle z mojej głowy. Zrozumiałem to, że jesteś wspaniała, cudowna i piękna. Po prostu idealna. Zrozumiałem także to że cię kocham. - jego słowa brzmiały pięknie. Mówił krótko, zwięźle i na temat.
-A wiesz, że ja miałam tak samo? I chcę ci powiedzieć także, że cię kocham. - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Czyli, oficjalnie zostaniesz moją dziewczyną?
-O niczym innym nie marzę. - ponownie się uśmiechnęłam. Chłopak powoli się nade mną nachylał. W końcu przywarł do mnie ustami. Odwzajemniłam pocałunek, a on cały czas go pogłębiał. Po paru minutach odczepiliśmy się od siebie. Usiedliśmy na rozgrzanym piachu, wtuleni w siebie obserwowaliśmy zachód słońca...
No właśnie. To moja historia miłości z Zaynem. Bardzo go kocham i nie wyobrażam sobie świata bez niego.
Siedziałam u siebie w pokoju i słuchałam muzyki. Był już wieczór. Słyszałam, że Katy przyszła do domu. Postanowiłam że pójdę do niej, ale za chwilę bo teraz może się myć czy coś. Siedziałam jeszcze chwilę, minęło jakieś 15 minut i podniosłam się z łóżka. Po drodze zahaczyłam jeszcze o łazienkę i dopiero skierowałam się w stronę pokoju mojej przyjaciółki.
Weszłam cicho nie pukając, ale ona już spała. Wzdychnęłam i wyszłam z pokoju. Chciałam pogadać, ale no w sumie jest już po 23. Katy ma prawo być zmęczona. Wróciłam do siebie, przebrałam się w piżamę i poszłam spać.

~~Następny dzień~~

Obudziłam się o 10. Dzisiaj mam w planach poważną rozmowę z Katy na osobności. Podniosłam się z łóżka i skierowałam się do garderoby. Wybrałam zestaw typowy do dzisiejszej pogody, i weszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, uczesałam włosy, nałożyłam makijaż i przebrałam się w ubrania które sobie naszykowałam.
Gotowa zeszłam na dół i tam zjadłam płatki z mlekiem. Nikt jeszcze nie wstał. Śpiochy.
Odłożyłam brudne naczynia do zmywarki i pobiegłam do pokoju Katy. Otworzyłam drzwi i cicho weszłam do środka. Miałam rację, jeszcze spała. Podbiegłam do łóżka i na nie wskoczyłam, siadając na Katy.
-WSTAWAJ!!! - krzyknęłam najgłośniej jak umiałam
-Złaź stąd! Ja chce jeszcze spać! Po co mnie budzisz! - krzyknęła i otworzyła swoje zaspane oczy.
-Chłopcy dzisiaj są w studiu więc może wyjdziemy razem na zakupy? Dawno nigdzie razem nie wychodziłyśmy. 

-Dobra, ale dlaczego tak wcześnie?! Jest chyba dopiero 7 rano!
-Kobieto jest prawie dwunasta. Wstawaj, czekam na dole. - zeszłam z łóżka i podeszłam do drzwi.
-Dwunasta? Boże.. Dobra za pół godziny będę. - wyszłam z pokoju i poszłam na dół. Patrick akurat także schodził na śniadanie.
-Hej. - przywitałam się z nim.
-Cześć. - powiedział i rozłożył się na kanapie włączając telewizor.
-Ty dzisiaj nie w sosie chyba. - powiedziałam i usiadłam na fotelu.
-Czemu? Wszystko jest okay. Gdzie Kat?
-Ubiera się, idziemy na babskie zakupy. Wiesz, plotki i te sprawy.
-Rozumiem. A ja spędzę kolejny nudny dzień sam.
-To nie możesz gdzieś iść? Znajdź sobie jakąś dziewczynę, to nie będzie ci się nudzić. - zaśmiałam się.

-Taak, ale jak? Myślisz że nie chcę?
-Wyjdź gdzieś, przez internet.. Nie widzę w tym wielkiego problemu.
-Masz rację.. W sumie.. Mogę wyjechać na kilka dni do rodziców. Chyba tak zrobię. Jutro wyjeżdżam i wrócę za tydzień.
-Jesteś pewny?
-No raczej.. Dzisiaj się spakuję. Powiesz Katy, albo nie.. Sam powiem.
-O czym? - usłyszeliśmy głos i już po chwili zobaczyliśmy blondynkę w salonie. Była ubrana w TEN zestaw.
-O tym że wyjeżdżam na tydzień. - powiedział Patrick i usiadł normalnie.
-Gdzie?! - krzyknęła
-Spokojnie, do rodziców. Aż tak bardzo się o mnie martwisz? To słodkie. - uśmiechnął się.
-No raczej że martwię się o swojego przyjaciela, nie?
-No wiem.. Ooo, przytul mnie. - powiedział a ona przytuliła się do jego torsu.
-Ale pamiętaj, ja mam chłopaka. - powiedziała.
-Wiem. Chyba mogę od czasu do czasu przytulić się do swojej przyjaciółki?
-Tak. To kiedy jedziesz?
-Jutro, myślę że rano, żeby być tam mniej więcej po południu.
-Będziemy tęsknić. To znaczy wiesz, ja na pewno. - powiedziała i skierowała do mnie.
-Ja też. - powiedziałam i także przytuliłam się do Patricka.
-Fajnie tak przytulać takie laski jak wy. - powiedział w końcu.
-Pff. Typowy facet. - powiedziałam. - idziemy?
-Tak, tylko coś zjem. - podniosłyśmy się z miejsca i obie poszłyśmy do kuchni.
Katy wyjęła z lodówki jakieś warzywa, masło a z chlebaka bułki i zaczęła robić sobie kanapki i herbatę. Usiadłam przy stole i napiłam się soku który stał na stoliku.
Gdy dziewczyna skończyła, usiadła obok mnie i zaczęła konsumować posiłek.
Wyjęłam telefon i napisałam wiadomość do Zayna : ' I jak praca idzie? :)'. Wysłałam i po chwili dostałam odpowiedź : 'A dobrze.. Tęsknie za tobą, chcę byś tu była.. Kocham cię ;3 '. 
Uśmiechnęłam się i odpisałam tylko krótkie 'Ja ciebie też' i wysłałam. Po chwili już szłyśmy w stronę galerii handlowej, rozmawiając przy tym o głupotach.
Dotarłyśmy na miejsce i weszłyśmy do środka. Niektórzy ludzie patrzyli na nas jak na coś odrażającego a drudzy z fascynacją. Nie zwracałyśmy dużej uwagi na to, przyszłyśmy tutaj tylko na zakupy i pogadać. Chodziłyśmy po sklepach oglądając rożne ubrania, kosmetyki i inne duperele. Ja kupiłam sobie sukienkę, koszulę i inne fajne bluzki itp. Katy kupiła sobie także sukienkę, koszulkę i inne dodatki. Dzień uważam za udany. Potem poszłyśmy do Nando's, bo zrobiłyśmy się głodne. Zjadłyśmy posiłki i zaczęłyśmy rozmowę. Najpierw rozmawiałyśmy o chłopakach i co zdarzyło się przez ten niecały miesiąc.
-Katy, a teraz do rzeczy.. Co oni ci zrobili? - zapytałam odbiegając od wcześniejszego tematu. Dziewczyna spuściła głowę w dół, a po jej policzku spłynęła jedna pojedyncza łza. -wiesz, że możesz mi ufać.. Powiedz. - powiedziałam cicho i złapałam jej rękę.
-Wiem, ale Cara. To dla mnie naprawdę trudne.. Oni.. po prostu mnie zgwałcili.. rozumiesz to? - powiedziała patrząc zapłakanymi oczami prosto w moje.
-Kat przepraszam cię skarbie.. Mogłam w ogóle nie pytać. - w moich oczach pojawiły się łzy.. Czyżby ja, zacznę za chwilę płakać?! Ja?! Mniejsza z tym, ważna jest w tym momencie Katy.
-Nic się nie stało.. Po prostu chciałaś wiedzieć. Rozumiem. - uśmiechnęła się lekko ale chyba do końca jej to nie wyszło.
-Dobra.. Zmieniamy temat, nie cierpię jak płaczesz. - powiedziałam a blondynka otarła łzy z policzków i oczu.
-Bardzo się rozmazałam? - zapytała mnie.
-No może trochę, ale nie martw się. Jest tu łazienka a ja mam kosmetyki. - zaśmiałam się, co ona też powtórzyła.
-Dzięki, jednak świetna z ciebie przyjaciółka.
-Wątpiłaś w to?
-Nieee. - powiedziała i wywróciła lekko oczami. Zaśmiałyśmy się tak głośno, że przechodzący ludzie spojrzeli na nas jak na idiotki.
Śmiałyśmy się normalnie jak wariatki.

~~Katy~~

Śmiałyśmy się z czego tylko popadnie, Cara poszła zamówić sobie jeszcze coś do jedzenia a ja siedziałam i czekałam na nią, nagle poczułam jak ktoś zakrywa mi oczy.
-Zgadnij kto to. - powiedział osobnik. Już od razu wiedziałam że to Harry.
-Hmmm, Zayn?
-Nie.
-Louis?
-Nie.
-Michael Jackson?
-Nie? - zaśmiał się. - nie poznajesz mnie? No wiesz co.
-Poznaje cię głuptasie. - powiedziałam a on wziął ręce z moich oczu, dał mi buziaka w policzek i usiadł na fotelu obok. - Co tu robisz? Czemu nie w studiu?
-Już skończyliśmy. Wiesz, Niall zgłodniał więc przyszliśmy do Nando's. Stoją tam w kolejce i wybierają coś. Poznałem was po śmiechu. Nie trudno było.. Cześć Cara. - powiedział, jak zobaczył że Cara podchodzi z zamówieniem.
-Hej. Co ty tu robisz? Gdzie reszta chłopców? - zapytała siadając. 

-Stoją w kolejce. Nie widziałaś ich?
-Nie.. Dużo ludzi, może dlatego. - powiedziała, a Harry przeniósł wzrok na mnie.
-Nie patrz się na mnie, jestem rozmazana. - zakryłam swoją twarz rękami. Loczek lekko odchylił moje ręce i spojrzał w moje oczy. Uśmiechnął się a ja ponownie zakryłam oczy.
-Naprawdę chcesz się bawić w kuku? - zaśmiał się a ja odsłoniłam lekko oczy. Harry musnął moje usta swoimi. - I tak zawsze jesteś piękna. - powiedział.
-A ty słodki. - pocałowałam lekko jego usta i odsunęłam się. Po chwili zobaczyłam zbliżające się sylwetki chłopaków. Podeszli do nas, Niall oczywiście już jadł, wzięli sobie fotele z sąsiedniego stolika i przywitali się.
-Co wy tu robicie same? - zapytał Liam. No tak, Daddy.
-Byłyśmy na zakupach. Ale i tak jeszcze nie skończyłyśmy.. - powiedziałam z uśmiechem i spojrzałam na Carę. -Muszę sobie kupić buty do sukienki.
-No właśnie ja też. - odpowiedziała Cara z pełną buzią. - a sukienek wam nie pokażemy. Dowiedzie się dopiero jak wam pokażemy je na sobie.
-Uuu, to się szykuję. - powiedział Hazza i poprawił się siadając na fotelu.
-Na co? - zapytałam szczerząc się jak głupia.
-Aaaaa, na nic. - odpowiedział śmiejąc się.
-Nie licz na to.. - powiedziałam ciszej.
-Czemu? Eeej.
-Ale ty jesteś nachalny... Powiedziałam koniec i tyle.
-No to obrażę się na ciebie..
-To się obrażaj. Uuu, proponuję ci mały zakład..
-No dobra, jaki?
-Jak ja pierwsza cię pocałuję, kupujesz mi sukienkę taką jaką będę chciała, a jak ty to... nie wiem.. wymyśl coś. - powiedziałam obojętnie. Potem zastanowiłam się nad co ja powiedziałam.
-Dajesz mi szanse na wymyślenie kary? Woooow. Dobra, zgadzam się. Louis przecinaj. - powiedział i podał mi dłoń, uścisnęłam ją a Lou 'przeciął'.
-W policzek się liczy? - zapytał.
-Tak. - powiedziałam wyszczerzona.
-To jeszcze lepiej, na pewno pierwsza się skusisz, bo innej opcji u ciebie nie widzę.
-A ja widzę. Ty przegrasz i będę mieć nową sukienkę.
-Teraz jesteś taka ostra tak? - powiedział uśmiechając się zadziornie. 

-Tak. Działam tylko dla swojego dobra.
-Dobra? Chcesz sukienkę. - zaśmiał się.
-A ty czegoś innego. - poruszałam zabawnie brwiami.
-Ale to mi obiecałaś, a właśnie pamiętaj niedługo jedziemy do moich rodziców.
-No naprawdę tego nie mogłeś zapomnieć?
-Nie i nie zapomnę dopóki ze mną nie pojedziesz.
-Pff. Jesteś zły! Focham się na ciebie.. - odwróciłam głowę w drugą stronę.
-To się fochaj.. - zapadła cisza. Reszta o czymś rozmawiała a ja wkrótce się do nich dołączyłam.
-Dobra nie mogę wytrzymać... - powiedział loczek i mnie pocałował. Wygrałam! Ale nie sądziłam że tak szybko... W sumie, mogłam się tego spodziewać po loczku. Odczepiłam się od niego i spojrzałam zwycięskim wzrokiem.
-Wygrałam kochanie. - powiedziałam głośno.
-I co z tego.. Teraz mogę całować cię do woli. - powiedział i zaczął namiętnie mnie całować. Nie protestowałam. Nagle Harry podniósł się z miejsca przerywając nasz pocałunek.
-Podnieś się. - powiedział do mnie.
-Po co?
-No podnieś się. - wypełniłam jego prośbę. Harry wziął mnie na ręce, to znaczy ja oplotłam mu nogi wokół bioder, a on opatulił mnie swoimi ramionami bym nie spadła do tyłu.
-Co ty robisz? - zapytałam
-Zabieram cię. Bierz swoje zakupy i idziemy.
-Ale gdzie?!
-Dowiesz się na miejscu. 

-A co jak się nie zgodzę?
-Wezmę sam twoje rzeczy i cię stąd wyniosę.
-Aha... Dobra. -wzięłam swoje tobołki w rękę i wtuliłam się w szyję loczka.
-Pa wam! Nie wiem gdzie idę ale spoko! - krzyknęłam do moich przyjaciół jak już byliśmy co najmniej 3 metry od nich i pomachałam na pożegnanie. 

-Mogę wiedzieć gdzie ty idziesz? - zapytałam go gdy byliśmy już prawie przy wyjściu.
Ludzie patrzyli na nas jak na jakichś idiotów... nie dziwię się.
-Mówiłem że dowiesz się na miejscu. - odpowiedział i dalej szedł.
-No nie możesz mi powiedzieć?
-Nie. To tajemnica.
-Echh, pewnego dnia to zobaczysz że aż cię pocałuję za te twoje tajemnice, wiesz?

-To źle?
-Nie wiem.
-Dla mnie lepiej.
-Chce ci się mnie nieść tak przez całe to? Bo coś wątpię.
-Jesteś bardzo lekka, nie widzę problemu.
Nie odpowiedziałam. Nie było to potrzebne.
Dalej szliśmy w ciszy. Cały czas się zastanawiałam co to niby miało być? Jakieś kurde nie wiem... Lot w kosmos? Boże.. o czym ja myślę... Koniec!
Harry postawił mnie na nogi, dopiero przy samochodzie. Wsiadłam do niego, zapięłam pasy co powtórzył także loczuś. Nie wiem o co chodziło, ale Harry skręcił w jakąś boczną uliczkę...


-----------------------------------------------------------------
Witam! :) Rozdział raczej nuuudny, bo chyba nic ciekawego się nie wydarzyło w nim tylko jakieś przymuły.. Przyznajcie. :)
Dziękuję za komentarze słodziaki <3
W rozdziale pełno dialogów xd
Za tydzień wakacje, ale w sumie to wakacje mam już teraz :d od wtorku nie chodzę do szkoły, więc spoko :)
3 KOMENTARZE = NOWY ROZDZIAŁ!!!
Tak samo jak wcześniej 3 komentarze i nowy rozdział :)
Jesteście ciekawe co Harry przygotował dla Katy?
Jak przeminie dalsza część wieczoru?
Piszcie w komentarzach! :)
To tyle, paa ♥ ;3

niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 12. ♥ "Tchórz!"

Weszliśmy do środka.. Wszystkie twarze zostały skierowane w naszą stronę. Poczułam się dziwnie. Harry pociągnął mnie w stronę rejestracji, i od razu udaliśmy się do wskazanego pomieszczenia. Przywitał nas funkcjonariusz, zapytał jak się czuję i poprosił o opowiedzenie całej historii gdy mnie nie było. Zaczęłam opowiadać całą tą historię także z tym pocałunkiem i skończyłam na tym jak przybiegłam do domu. Łzy spływały po moich policzkach bez przerwy. Harry tylko przytulał mnie i ocierał kciukiem łzy z moich policzków. Sam ledwo co się nie rozryczał, widziałam to w jego oczach.
-Dobrze, proszę się już uspokoić, za chwilę przyprowadzę lekarza i pani pojedzie na badania. Wszystkie zeznania są zapisane, zaczniemy poszukiwania tych bandytów i może pani spokojnie jechać do domu. Za chwilę zadzwonię po lekarze, proszę poczekać.
-Nie! Ja nie chcę iść na te badania. Nic mi nie jest, czuję się dobrze. Gdy będzie mi się coś działo na pewno to zgłoszę. Tylko proszę, nie chcę iść tam. Ten dzień planowałam by był w miarę przyzwoity bez żadnych problemów, więc proszę o to by pan nie dzwonił. To nie potrzebne. - powiedziałam i podniosłam się z miejsca.
-Proszę się nie sprzeciwiać, to dla pani dobra.
-Ale ja się nie zgadzam! Nie chcę i koniec kropka. - powiedziałam dosyć głośno.
-Skarbie nie denerwuj się.. - powiedział Harry i pogłaskał moje ramię.
-Przepraszam, ale ja się nie zgadzam. Koniec kropka..
-Trudno... Skoro pani nie chce to, odpuszczę, ale proszę uważać na zdrowie. To bardzo ważne.
-Tak wiem. - powiedziałam i po chwili wyszliśmy.
-Czemu nie chciałaś iść na te badania? - zapytał loczek gdy wychodziliśmy.
-Bo nie. Koniec tematu.
-No powiedz mi... - nalegał.
-Bo nie chcę żeby mnie ktoś dotykał. To takie skomplikowane? - prawie krzyknęłam.
-A ja mogę cię dotykać? - spojrzałam na twarz loczka. W jego oczach zobaczyłam zaniepokojenie.
-Tobie ufam... innym kogo nie znam, nie. - uśmiechnęłam się lekko.
Odeszliśmy parę kroków przed komisariatem. Nagle Harry przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Ujęłam jego twarz w dłonie i przyssałam się do ust. Loczek błądził językiem po moim podniebieniu. Całowałam go bardzo zachłannie i namiętnie. Czułam na sobie wzrok innych. Całe szczęście że jakieś natrętne fanki nie zaczepiają nas. W końcu oderwaliśmy się od siebie zakańczając słodkim mlaśnięciem.
-Kocham cię, wiesz? - powiedział loczek.
-Wiem, ja ciebie też. - pocałowałam czubek nosa Harrego. -Idziemy? Chcę się już wygrzewać na słońcu.
-Jasne, idziemy. - chwycił moją rękę i ruszyliśmy spacerkiem w stronę plaży.
Po paru minutach doszliśmy na miejsce. Fuck! Tak, oczywiście mój mózg zapomniał o tym, by wziąć ręcznik... Boże.. Co za wstyd!
-Harry, debilu. Zapomnieliśmy ręcznika...
-Chwila. - powiedział, wyciągnął telefon z kieszeni i wybrał połączenie. Rozmawiał dosłownie minutę i zakończył. - nie martw się za chwilę będziesz mieć ręcznik. Teraz idziemy za ten czas na lody. - podał mi swoją dłoń i ruszyliśmy w stronę budki z lodami.
-Harry, ty naprawdę zadzwoniłeś po kogoś żeby przywiózł nam ręczniki?
-Tak. A co? - zapytał spoglądając na mnie.
-Nie nic... Jesteś kochany. - musnęłam jego policzek.
Doszliśmy do budki i zamówiliśmy lody. Po chwili siedzieliśmy już przy stoliku i jedliśmy lody. Podszedł do nas dosyć zbudowany facet, i podał Harry'emu torbę. Domyśliłam się że to ochroniarz chłopców. Podniosłam się z miejsca, nie chcę zrobić złego wrażenia.
-Jestem Katy. - uśmiechnęłam się, przedstawiłam i podałam rękę mężczyźnie.
-Paul. - odwzajemnił uśmiech i uścisk. - Widzę że Haroldzik znalazł sobie wreszcie śliczną i porządną dziewczynę.
Zaśmiałam się i usiadłam z powrotem na miejsce. Paul siedział jeszcze chwilę z nami i poszedł. Polubiłam tego gościa.. Już sobie wyobrażam co on musi przechodzić mając na głowie taką bandę oszołomów. Współczuję mu. Naprawdę.
Po chwili już leżeliśmy na plaży. Do dzisiejszego wyjścia chyba coś nie za bardzo się przygotowałam. Ciekawiło mnie tylko to, kiedy Harry niby się przebrał w kąpielówki? Dobra, nie ważne.. Wreszcie się rozluźniłam. Całe szczęście że nie zapomniałam wziąć ze sobą balsamu. Zawsze go noszę w torbie więc spoko.
-Nasmarujesz mi plecy ? - zapytałam Harolda i podałam mu balsam. Lekko rozsmarowywał na moich plecach zimny, gęsty płyn. Na sam koniec, zamknął butelkę i klepnął mnie w tyłek.
-Zboczuchu, ogarnij się. - powiedziałam i wpatrywałam się w ruchy bruneta. Posłał mi zadziorny uśmiech i usadowił się obok mnie.
Odpuściłam sobie małą kłótnię z loczkiem i ułożyłam się do pozycji opalania pleców. Całkowicie się odprężyłam, ale oczywiście ktoś musiał mi to przerwać.
-Idziesz ze mną do wody? Jest cieepła. - zaczął jeździć palcem po moich rozgrzanych plecach.
-Nie, idź sam. - powiedziałam nawet nie patrząc.
-Wiesz przecież, że nie mogę zostawić cię samej tutaj.
-No bez przesady, chyba jestem dorosła i dam sobie radę. Wokół nas zobacz ile jest ludzi. Nikt mi nie zrobi żadnej krzywdy, a i tak przecież będziesz w pobliżu.
-No nie wiem.. Boję się o ciebie i dobrze o tym wiesz. - przybliżył się do mnie maksymalnie i pocałował moje ramię.
-Kochanie, wiem że się boisz ale ja mam przecież dziewiętnaście lat! Tyle co ty! Umiem o siebie zadbać. Ja nie chcę iść do wody, jak ty chcesz to idź.
-Dobrze, ale mam cię na oku. Pamiętaj.. - pocałował mój policzek i pobiegł w stronę wody.
Nie bałam się, bo nie miałam czego. Musiałam być twarda. Leżałam tak z jakieś 15 minut, jak poczułam na swoich plecach palce. Odwróciłam się i zobaczyłam Louisa i Eleanor.
-Hej Katy! - przywitał się Lou i usiedli obok nas. - sama tutaj leżysz? Gdzie Harry?
-Hej, jak widzisz w wodzie. - powiedziałam i popatrzyłam na śliczną brunetkę siedzącą obok bruneta. - Katy. - podałam jej dłoń i uśmiechnęłam się.
-Eleanor. - odwzajemniła uśmiech i podała rękę. Poznałam już dzisiaj dwie osoby. Fajnie.
-Co wy tutaj robicie? -zapytałam.
-A przyszliśmy po to tak samo jak wy.
-Aha, to chodźcie obok. Jest miejsce akurat. - uśmiechnęłam się.
Obydwoje zajęli miejsce obok mnie, bo z drugiej strony było zajęte. Zaczęliśmy rozmawiać o głupotach. Zobaczyłam mokrego do suchej nitki Hazzę który biegł w naszą stronę.
-Boże, już miałem bić cię Louis, bo myślałem że jakiś kretyn zaczepia Katy.. - powiedział jak był dosłownie dwa kroki przed nami.
Położył się po mojej lewej i napił się wody, którą miałam w torebce.
-Czy ktoś ci pozwolił napić się tej wody? - zapytałam ironicznie. 

-Nieee. - uśmiechnął się słodko. - Chyba wybaczysz mi nie?
-Nie. To jest moja woda! - krzyknęłam. - dlatego ci nie... - przerwał mi pocałunkiem. Wpił się w moje usta, całując zachłannie i namiętnie. Oderwałam się od niego.
-Tym mnie nie przekonasz. - położyłam się ponownie na brzuchu.
-Jesteś jeszcze piękniejsza jak się denerwujesz. - usłyszałam szept przy uchu.
Spojrzałam na loczka zabójczym wzrokiem i wróciłam do mojego dalszego zajęcia. Ja i Eleanor leżałyśmy cicho a chłopcy cały czas rozmawiali. Po jakimś czasie ja po prostu usnęłam.
Obudziło mnie.. co? Woda! Kurwa, pozabijam. Oczywiście nie dadzą spokojnie odpoczywać człowiekowi tylko od razu na chama! Moje plecy były cały mokre, i kawałek włosów.
Podniosłam się z miejsca i zobaczyłam rozbawionego loczka.
Po raz kolejny dzisiaj spojrzałam na niego zabójczym wzrokiem i zaczęłam zbliżać się do niego wolnym krokiem.
-Radzę ci uciekać, jak chcesz żyć. - powiedziałam cicho. Chłopak cały czas się śmiał, i zaczął uciekać tyłem. Ja pobiegłam za nim i zaczęłam krzyczeć.
-Tchórz! - krzyknęłam i się zatrzymałam. Ten, zatrzymał się i podszedł do mnie.
-Tchórz, powiadasz? Zaraz zobaczymy czy tchórz. - zaczęłam uciekać. Harry był zaraz za mną.  Nagle zaczęłam się unosić. Loczek niósł mnie w kierunku wody.
-Słodziaku, proszę niee. - powiedziałam słodko.
-A co z tego będę miał?
-Pocałuję cię?
-Nieee. Za mało. - szedł coraz dalej.
-Dobra, to wymyśl coś. Tylko bez głupich, okay?
-Uhuhu, dajesz mi szansę na wymyślenie? - zapytał zdziwiony moimi słowami.
-Tak, to takie dziwne?
-No trochę.. To niech pomyślę... Pojedziesz ze mną do moich rodziców i nakręcimy live'a?
-Że co? Do twoich rodziców? Nie!
-Wymiękasz?
-Sądzisz że tak? - nie dawałam za wygraną.
-Tak. - uśmiechnął się łobuzersko.
-Tu się mylisz! A patrz, pojadę! No i co? Wrzucisz mnie do wody?
-Nie, ale.. - wpił się w moje usta całując zachłannie i namiętnie. Poczułam się tak samo jak pierwszy raz się pocałowaliśmy właśnie w wodzie. Tak.. magicznie. Oplotłam nogi wokół niego, ujęłam jego twarz w dłonie i nie dawałam za wygraną.
Nie zwracałam zbytnio uwagi na to że woda była mi po ramiona.
Po chwili przerwaliśmy z powodu braku powietrza. Woda była cholernie zimna, a i tak kąpało się w niej masę ludzi w czym my. Ciepło dawał mi Harry, więc zimno mi nie było. Tak na serio, to wiem że Harry sobie żartuje i on dobrze wie że nie pojadę z nim do jego rodziców. A jak mnie nie polubią? Nie myślę o tym, jakby chciał, to musiałby mnie wynieść stąd na siłę albo odpuścić. Tak łatwo się nie dam. Musnęłam ostatni raz jego wargi i wolnym krokiem podążyliśmy w stronę brzegu. Jakby Harry mnie puścił, już dawno by mnie przykryło. Przypominam że Harry jest o głowę ode mnie wyższy, co równa się z tym że jak włożę szpilki to będzie w miarę okay. Wyszliśmy z wody podążając na ręczniki. Doszliśmy a tam co? Louis i Eleanor się całują.. Jak słodko.
-Hej wam, chyba zapomnieliście że nie jesteście sami.. - powiedział Harry.

-Serio, a wy przed chwilą? Naprawdę? - powiedział ironicznym głosem.
-My to co innego. Wiesz my, to taka świeża nowina a wy nie.
-Harry możesz mnie w końcu puścić? - ten idiota cały czas mnie trzymał na rękach.
-Nie. Jak już w pełni się tobą nacieszę to wtedy.
-No błagam cię, nacieszysz się w domu, ja teraz chcę korzystać z pogody puki co jest, więc z łaski swojej postaw mnie na ziemię!
-W domu? Fajnie. Ale obiecujesz?
-Może, ale teraz błagam cię, puść mnie.
-Obiecujesz? - nie odpuszczał. Zaśmiałam się.
-Tak obiecuję. Pasuje? 

-Nie wierze ci do końca, ale niech będzie. - postawił mnie na ziemię.
-Dziękuję. - położyłam się ponownie na ręczniku i opalałam swoje ciało. Może jak jest mokre będzie bardziej opalone?
Ułożyłam się wygodnie i słuchałam co gadają chłopcy. W końcu Harry położył się obok mnie i pocałował moje plecy zjeżdżając w dół. Uderzyłam loczka w głowę a on odsunął się.
-Ałaa. - zamruczał mi do ucha. -Masz ciętą rękę.
-Wiem, pamiętaj łapy przy sobie.
-Mówiłaś mi że mogę cię dotykać.
-Możesz, ale nie tak. Na dodatek jeszcze w miejscu publicznym.
-Ale ja chcę się tobą chwalić, taką jaką jesteś. - powiedział słodko.
-Ugh, dobra. Możesz, ale nie tak bardzo. Jasne?

-Jak słońce. - powiedział i musnął moje usta.
Wróciłam do mojego wcześniejszego zajęcia wystukując paznokciem o torebkę nieznaną melodię. Poczułam jak ktoś kładzie się na mnie. Ciężki osobnik zaczął całować moją szyję i obojczyk.
-Kochanie, mówiłam ci coś. - powiedziałam powolnie.
-To co, jesteśmy sami. - nie przestawał.
-Naprawdę sami? Wokół nas jest tyle ludzi a ty mi tu gadasz że sami. Nie pierdol.
-Ale Louisa i Eleanor nie ma.
-Gówno z tego. Harry jakoś nie mam ochoty być jutro w gazetach, że na mnie leżysz.
-I tak już jesteś więc co to za różnica?
-No jest różnica.
-Ciii. - muskał moje plecy i szyję.
-Lepiej by było jakbyś już na przykład masaż mi zrobił.
-Niee. Możesz się odwrócić?
-Ugh, okay. - odwróciłam się na plecy i od razu zobaczyłam uśmiechniętą twarz loczka.
-Mogę wiedzieć co cię tak śmieszy? -zapytałam
-A nic.
-Fajnie, interesująco. Złaź ze mnie, nie ważysz grama. - zrzuciłam go z siebie i zaśmiałam się z jego miny jak upadł na twarz. Uniosłam się na łokciach i prawie lałam ze śmiechu z loczka. Podniósł się, nieciekawie spojrzał na mnie i położył się tyłem do mnie.
-Nie odzywam się do ciebie. - powiedział.
-Oj kotku. No nie obrażaj się. - przysunęłam się do niego i pocałowałam jego ramię. - przecież wiesz że cię kocham. - przyssałam się do jego skóry, z czego zrobiła się malinka.
-Nie obrażam się. Chcę się z tobą trochę podroczyć. - odwrócił się w moją stronę, posłał mi zadziorny uśmiech i wpił się w moje usta. Odwzajemniłam uśmiech dopóki ktoś nie nasypał mi piachem w oczy. Harry odczepił się ode mnie i spojrzał na osobę, która nam przeszkodziła. Nad nami stała jakaś dziewczyna z notesem i długopisem w ręku. Domyślam się że fanka. Odsunęłam się na swoje miejsce i położyłam do dalszego opalania mojego ciała.
Słyszałam jak Harry rozmawia z fanką i podpisuje jej notes.
-To twoja dziewczyna? - zapytała Harrego, a ja od razu jak to usłyszałam podniosłam wzrok i spojrzałam na dziewczynę.
-Tak. - uśmiechnął się i pocałował mój policzek. 

-Jesteście słodcy. - uśmiechnęła się.
-Wreszcie ktoś mnie lubi. - powiedziałam i podniosłam się. - Katy. - podałam jej dłoń i uśmiechnęłam się.
-Laura. - odwzajemniła i także się uśmiechnęła.
-Jesteś trzecią osobą którą dzisiaj poznałam. - zaśmiałam się.
-Fajnie. Wiecie co, ja już muszę lecieć bo moja mama na mnie czeka, ale jak coś to masz mój numer telefonu, w razie jakiejś pomocy dzwoń, to zawsze coś pomogę. - uśmiechnęła się, podała mi karteczkę z numerem i poszła.
-Polubiłam tą dziewczynę. - powiedziałam do Harrego.
-Ale ty wiesz że to może być tylko podstęp, żeby zaprzyjaźnić się z nami?
-O tym nie pomyślałam... Zobaczymy, teraz ja wracam do dalszej czynności. - ponownie się położyłam, a Harry obok mnie. Przytulił mnie do siebie, a ja objęłam jego. Po chwili przyszli Louis i Eleanor. Kąpali się w wodzie pewnie, bo cali mokrzy. Położyli się i zaczęli rozmawiać z loczkiem. Ja nie mieszałam się w ich jakże zacną dyskusję, bo było to niepotrzebne.
Na chwilę odpłynęłam...
Obudziły mnie lekkie pocałunki na moich plecach. Podniosłam się i zobaczyłam loczka, który patrzył się na mnie.
-Co ode mnie oczekujesz zacna niewiasto. - powiedziałam.

-Nic, nudzi mi się. 
-Aha. Postanowiłam, że idę do wody. Idziesz ze mną? - podniosłam się z miejsca.
-Tobie się coś stało? - zapytał z niedowarzaniem.
-Nie, a czemu?

-Jesteś taka jakaś.. inna. Chcesz sama iść do wody! Dobra, cicho bo jeszcze zrezygnujesz. - podniósł się także i poszedł za mną.
-Złap mnie! - krzyknęłam i zaczęłam biec w stronę wody. Czułam że Harry jest zaraz przy mnie,  ale nie przejmowałam się tym.
-Mam cię! - złapał mnie w tali, przyciągnął do siebie i wpił się w moje usta.
Na plaży byliśmy do wieczora, a potem wreszcie wróciliśmy do domu. Loczek odprowadził mnie  do mnie chodź mimo jego protestów muszę przecież też siedzieć we własnym domu. Pożegnaliśmy się i weszłam do domu. Wreszcie jestem we własnym domu. Chyba nieźle się spaliłam bo mnie plecy strasznie bolą. Przywitałam się z przyjaciółmi, chwilę pogadałam i poszłam do siebie. Przebrałam się w piżamę i poszłam spać. Dostałam sms'a od Harrego : 


'Dobranoc kochanie! Pamiętaj, za parę dni jedziemy do moich rodziców! :* Kocham cię ♥'

A jednak nie zapomniał.. Trudno. Usnęłam myśląc nad tym co będzie w przyszłości...





-----------------------------------------------------------
Hejcia! :) Rozdział 12 straasznie nudny moim zdaniem, za co was bardzo przepraszam.. :)
Miał być wczoraj, ale jednak nie zdołałam go dodać.
Czekam na komentarze!
3 KOMENTARZE = NOWY ROZDZIAŁ!Do następnego kochane ♥
Pozdrawiam.  <3 

środa, 12 czerwca 2013

Rozdział 11. ♥ ''Przykro mi Panie Styles..."

~~Katy~~

Minął tydzień. Pełen koszmaru i poniżeń. Oni.. zgwałcili mnie. To było obrzydliwe... Mam wstręt do facetów. Cały czas myślę co się dzieje w domu chłopaków, u Cary, Patricka. Czy rodzice wiedzą. Ten łysy przywiązał mnie do słupa. Ręce strasznie mnie bolą.
Pewnego dnia, czyli dzisiaj, oni pojechali gdzieś. Ja zebrałam się w sobie i zaczęłam rzucać się na wszystkie strony. W końcu liny, obluzowały się. Wydostałam się z tego pomieszczenia, zbiegłam po schodach i szybko wybiegłam z budynku. Deszcz bardzo padał. To się nie liczyło. Biegłam ile sił w nogach. Byłam cała mokra. Spodenki i bluzka podarte. Siniaki na nogach i rękach. Twarz poobijana. Dotarłam do parku, na szczęście to nie tak daleko od naszego domu. Postanowiłam że pobiegnę do chłopców. U nas może nikogo nie być. Zobaczyłam znajomy mi dom. Jeszcze bardziej zwiększyłam tempo biegania. Ludzie patrzyli na mnie jak na kosmitkę. Nie dziwię im się, deszcz leje jak z cebra a ja biegnę z prędkością światła w jakąś stronę. W końcu dotarłam przed dom, wbiegłam na podwórko, chwyciłam klamkę i szybko weszłam do domu. Chyba trochę za mocno trzapnęłam drzwiami. To nic, ważne że jestem już bezpieczna. W domu panowała cisza. Oparłam się o drzwi i zjechałam po nich w dół. Koniec tego koszmaru, koniec poniżania. Usłyszałam kroki. Ze schodów zbiegł Harry. Spojrzał na mnie, szklanka wypadła mu z ręki. Patrzył z niedowarzaniem. Ja podniosłam się szybko z podłogi i podbiegłam do Harrego. Rzuciłam mu się na szyję i tak wtuliłam jakbym miała nigdy więcej nie zobaczyć. Teraz także Harry był cały mokry. On tak samo się do mnie przytulił i głaskał po plecach. 
-Katy.. Jak dobrze że jesteś.. Co ci się stało? Co oni ci zrobili? - powiedział oglądając dokładnie moje ciało.
-Wytłumaczę ci później.. Są chłopcy?
-Wszyscy są. Cara i Patrick także. Chodź tu do mnie. -rozłożył ręce w moją stronę, a ja ponownie wtuliłam się w niego. Tak bardzo mi tego brakowało. Wreszcie poczułam bezpieczeństwo w ramionach Harrego. Kocham go bardzo mocno. Staliśmy tak z jakieś 5 minut, jak przerwała nam Cara. Zaczęła krzyczeć moje imię i od razu rzuciła się na nas. 
-Matko, jak ty wyglądasz?! Zaraz jedziemy do szpitala! - krzyknęła
-Nie trzeba, nic mi nie jest. Tylko boli.. - ostatnie zdanie powiedziałam ciszej.
-Tylko boli?! Kobieto, jesteś cała w siniakach! -krzyczała
-Weź sobie daj spokój i tak nie pojadę.
-No to cię stąd wyniosę. - powiedział Harry. Spojrzałam na niego.
-Dajcie spokój, nic mi nie jest. Zaraz znikną i po sprawie. 
-Czyli będziesz musiał ją wynieść. - powiedziała do Harrego.
-No chyba nie. Róbcie co chcecie. Ale teraz macie mnie wszyscy przytulić. - rozłożyłam ręce, obydwoje w sekundę się we mnie wtulili. Za chwilę na dole pojawili się wszyscy. Już przytulali się do mnie. Tak bardzo mi tego brakowało. 
-Puśćcie mnie już. Muszę się przebrać i ogarnąć. Okay? Zaraz do was przyjdę. Harry.. Chodź, musimy porozmawiać. - powiedziałam, podałam rękę loczkowi. On chwycił ją i razem weszliśmy do pokoju. 
-Matko, moja torba stoi cały czas w tym samym miejscu! Harry, co ty robiłeś przez ten tydzień? 
-Nic, leżałem całymi dniami, nie jadłem.. Płakałem.. - powiedział ostatnie słowo ciszej.
-Ooo, płakałeś? Słodziaku ty mój. - powiedziałam i wtuliłam się w jego tors. 
-No płakałem.. Nawet nie wiesz jak mi cię brakowało, i świadomość że więcej mogę cię nie zobaczyć, przytulić lub pocałować dobijała mnie. 
-Było się nie zamartwiać.. Prędzej czy później i tak bym się wydostała. Traf taki że akurat dziś ich nie było.. Już sobie wyobrażam ich miny, jak zobaczą że mnie tam nie ma. 
-Nie myśl o tym. Ważne że już jesteś z nami. 
-Idę się wykąpać, użyczysz mi łazienki? - oderwałam się od niego.
-Zawsze do usług. - posłał mi piękny uśmiech. Odwzajemniłam go, wzięłam z torby wszystkie potrzebne mi rzeczy, czyli bielizna, ubrania, szczoteczka do zębów i włosów. Weszłam do łazienki z tym wszystkim, rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Wreszcie orzeźwiająca woda. Mój prysznic trwał dobre 30 minut. Potem wyszłam, ubrałam się, umyłam zęby i ogarnęłam włosy. Nałożyłam makijaż tak żeby nie było widać siniaków na twarzy. Wreszcie wyglądam jak człowiek. Wyszłam z łazienki, w pokoju Harrego nikogo nie zastałam. Wyjęłam perfumy z torebki i się nimi popsikałam.

~~Harry~~

Wreszcie Katy się znalazła! Strasznie za nią tęskniłem, a teraz jest koło mnie. Postanowiłem że będę jej pilnować. Może to głupio zabrzmi ale tak. Będzie chodziła wszędzie z ochroniarzem, nie pozwolę jej drugi raz uciec. Jeśli się pokłócimy to ja pierwszy przeproszę, nawet jeśli nie będzie to moja wina. Gdy Katy poszła do łazienki ja zszedłem na dół. Wszyscy tańczyli ze szczęścia. Popatrzyłem na nich dziwnym wzrokiem i krzyknąłem by przestali. Zatrzymali się a ja podszedłem bliżej. 
-Słuchajcie, mamy godzinę na zorganizowanie domówki. Zabieramy się do roboty. Okay?
-Okay.
-To ja ogarnę salon, Cara i Zayn dzwonią po przekąski, Louis zamawiasz alkohol a Niall i Liam zapraszają gości. Wszystko ustalone, zabieramy się do pracy. Tylko cicho.. Żeby nie usłyszała. 
Zaczęliśmy przygotowania do imprezy. Ja w miarę szybko posprzątałem salon i poszedłem na chwilę do kuchni. Miałem zadzwonić na policję powiadomić ich. 
Wyciągnąłem komórkę i wybrałem numer. Przedstawiłem się i powiedziałem o co chodzi. 
-Dziś już niestety nie przyjedziemy ponieważ Katy jest zmęczona i musi ochłonąć. Jutro po południu napewno będziemy. 
-Dobrze, do widzenia. 
-Do widzenia. - zakończyłem połączenie. 
Pobiegłem na górę, Katy akurat psykała się perfumami. Uśmiechnęła się do mnie i schowała perfumy do torby. Odwzajemniłem uśmiech, podszedłem do szafy, wyciągnąłem świeże ubrania i w ciągu minuty przebrałem się w nie. Dodałem jeszcze pod to biały T-shirt. Następnie podszedłem do lustra, ogarnąłem swoje włosy. W odbiciu lustra zauważyłem jak blondynka podchodzi do mnie od tyłu i przytula się. Odwróciłem się do niej. 
-Harry mieliśmy porozmawiać.. - zaczęła podchodząc do mnie. Złapała mnie za ręce i wtuliła się w mój tors. 
-Słucham, powiesz mi co oni ci zrobili? 
-Powiedz tylko że mnie nie znienawidzisz.. 
-Napewno nie. Kocham cię. 
-Oni... z.. zgwałcili mnie.. - czułem jak wzbiera się we mnie złość. Dziewczyna zaczęła płakać. Byłem zły nie na Katy, ale na tych kryminalistów. Najchętniej wybiegłbym teraz z domu odszukał ich i zabił. 
Bardziej przytuliłem się do Katy i nie puszczałem jej długo. 
-Zapomnij o tym. Jutro zgłosimy to na policję.. 
-Harry ja nie dam rady.. Cały czas mam tą scenę przed oczami jak oni dobierali się do mnie... Proszę, tylko ty mnie nie skrzywdź. - powiedziała patrząc w moje oczy.
-Nigdy cię nie skrzywdzę. Przysięgam. -powiedziałem i objąłem blondynkę. Z moich oczu także zaczęły spływać łzy.. Sam przed chwilą wyobraziłem sobie co oni jej zrobili.. Kocham Katy i nigdy więcej nie pozwolę nikomu jej skrzywdzić. Rozumiem to jak przez jakiś czas będzie mnie odrzucała. 
Pocałowałem ją w czoło i kucnąłem przy niej. 
-Obiecuję ci, że wszystko będzie dobrze. Teraz rozchmurz się i spróbuj o tym zapomnieć. 
-Nie potrafię.. 
-Chociaż spróbuj. Teraz idziemy na dół. - wziąłem ją za rękę i wyszliśmy z pokoju. Już słychać było głośną muzykę. 
-Harry... O co chodzi? - zapytała podejrzliwie. 
-Zorganizowałem małą domówkę, z okazji że już jesteś. 
-Tak? To fajnie! Chodź tu do mnie, muszę się do ciebie przytulić. - przytuliłem się do niej i wziąłem na ręce. Katy zaplotła nogi wokół mnie a ręce wokół mojej głowy. Jednym słowem przytuliła się do mnie. Zszedłem ze schodów i wszyscy powitali nas głośnym 'uuuu'. Uśmiechnąłem się i nadal nie puszczałem Katy. Dopiero jak byliśmy na środku salonu, odkleiła się ode mnie. Stanęła na nogi, poprawiła bluzkę, włosy i uśmiechnęła się. Duże brawa, no jeden chłopak puścił jej oczko. Ona odwzajemniła. Trochę się zdenerwowałem i przyciągnąłem Katy do siebie. Nikt nie będzie podrywał mojej dziewczyny! Nikt! Oprócz mnie, oczywiście. 
Zaczęła się impreza. Wszyscy szaleli w rytm muzyki. Za konsolą stał Zayn i Cara. Fajnie że są razem. Chociaż tyle że Zayn rozstał się z tą całą Clarą. Strasznie irytujący człowiek. Ja tu teraz opowiadam o tej całej Clarze, a moja dziewczyna gdzieś zniknęła. ZNOWU. Rozejrzałem się i zobaczyłem że stała przy barze i gadała z tym kolesiem co puścił jej oczko. Szybkim krokiem podszedłem do niej, objąłem w tali i pocałowałem w policzek. Ona uśmiechnęła się. Spojrzałem na chłopaka stojącego naprzeciwko nas. 
-Nathan jestem. - przedstawił się i podał mi dłoń.
-Harry. - uśmiechnąłem się niby przyjaźnie i także podałem mu dłoń. - Możemy chwilę porozmawiać? - zapytałem Katy. 
-Jasne. - odeszliśmy kawałek od Nathana. 
-Katy, co ci odbiło? 
-Możesz jaśniej? Nie rozumiem o co ci chodzi.
-Gadałaś przed chwilą z tym kolesiem. 
-Hahahahaha, nie mów mi że jesteś zazdrosny. Naprawdę, Harry? Jesteś zazdrosny o to że gadam z innymi kolesiami? Hahahaha, powiedz mi bo nie uwierzę. 
-Nie chcę żeby stało ci się coś po raz kolejny, rozumiesz to? 
-Postaram się być w miarę ogarnięta. No przecież nie pójdę od razu z nim do łóżka, no bez jaj, Harry. Robisz się strasznie zazdrosny, muszę nad tobą popracować. - poklepała mnie po ramieniu. 
-Jak? - zapytałem poruszając zabawnie brwiami. 
-Nie wyobrażaj sobie za dużo. 
-Wiem, wiem. - powiedziałem i akurat z głośników poleciał wolny kawałek. - Zatańczysz? - podałem blondynce dłoń.
-Z tobą zawsze. - zarzuciła swoje ręce na mój kark, a ja na jej tali. 
Kołysaliśmy się lekko w rytm powolnej muzyki. Dziewczyna oparła głowę na moim torsie. 
Nie wyobrażam sobie co by było gdyby Katy się w ogóle nie znalazła. Chyba naprawdę bym się załamał. Dobrze, że już jest. 
-Kocham cię. - szepnęła. Uśmiechnąłem się. 
-Ja ciebie też kocham. - powiedziałem i ucałowałem ją w czoło.
Piosenka dobiegła końca i poleciała następna. Tym razem szybsza. Zaczęliśmy tańczyć, po  chwili utworzyło się kółko a my byliśmy w środku niego. Blondynka świetnie umie tańczyć. W sumie to co się dziwić, sam widziałem. Katy odeszła ode mnie i skierowała się w stronę barku. Zaczepiła mnie jakaś brunetka, nic z jej mowy nie zrozumiałem, ponieważ była zbyt pijana. W pewnym momencie.. pocałowała mnie. Ja stałem zdezorientowany. Odepchnąłem ją od siebie, spojrzałem w prawą stronę. Zobaczyłem zapłakaną twarz Katy.
-Katy, to nie tak jak myślisz... -tłumaczyłem się.
-To ciekawe jak.. Ślepa jeszcze nie jestem. Widzę, że na tym świecie nie da się nikomu zaufać... - powiedziała i pobiegła na górę. Szybko pobiegłem za nią.
-Katy! Na prawdę uważasz że to ja ją pocałowałem? Na prawdę mi nie ufasz?
Dziewczyna zatrzymała się, odwróciła w moją stronę, podeszła bliżej mnie. Stałem i wpatrywałem się w ruchy dziewczyny. Podeszła ze skrzyżowanymi rękami do mnie.
-Nie wiem czy mam ci ufać. - powiedziała, a w moich oczach pojawiły się łzy. Czy to koniec? - ale wiem że cię kocham. I to bardzo. -ulżyło mi.
Uśmiechnąłem się lekko. Ale ona cały czas miała poważną minę. - Harry, ja nie wiem co będzie dalej. Chyba za szybko podjęłam decyzję... - powiedziała łapiąc mnie za ręce. Z trudem powstrzymywałem łzy. - kocham cię Harry, ale...
-Jakie ale? Chcesz porzucić te wszystkie chwile razem?! Nasze zbliżenia?! Katy! Ja cię kocham nie rozumiesz?! Nie pozwolę tak łatwo ci odejść! - z moich oczu wypływały słone łzy, jedna po drugiej. Katy też płakała.
-Harry, zrozum że mi nie jest łatwo. Nie wytrzymuję tego że każdy uważa mnie za szmatę, dziwkę i że jestem z tobą tylko dla pieniędzy! To dla mnie bardzo trudne... - przyciągnąłem ją do siebie i przytuliłem. - trudno mi choć wiem że to nie prawda. - mówiła przez łzy.
-Zobaczysz że wszystko będzie dobrze. - szepnąłem głaskając miękkie włosy blondynki. Nie przeżyłbym tego gdybyśmy zerwali. Oderwaliśmy się od siebie i pocałowałem Katy. Odwzajemniła po dłuższej chwili. To pierwszy nasz pocałunek odkąd Katy się znalazła. Bardzo mi tego brakowało. Oderwaliśmy się od siebie po raz drugi. Spojrzałem w jej błyszczące oczy. Uśmiechnąłem się co ona od razu odwzajemniła. Wzięliśmy się za ręce i poszliśmy w stronę schodów. Gdy się odwróciliśmy, zobaczyliśmy Zayna który kręcił nas telefonem.
-Ty idioto! - krzyknąłem.
-O co ci chodzi? Przecież nic nie zrobiłem.
Stał oparty o ścianę i nadal nagrywał.
-Wyłącz to nagrywanie!
-Dlaczego? Wy jesteście tacy słodcy.
-Wyłącz to!
-Dobra już wyłączam, tylko wiedźcie że to będzie jutro w internecie.
-Czekaj. - powiedziałem równocześnie z Katy. Zaśmialiśmy się i podszedłem do telefonu. Pocałowałem ekran i odszedłem. Powtórzyła to także Katy. Zeszliśmy na dół impreza trwała w najlepsze. Dołączyliśmy do imprezy. Świetnie się bawiliśmy. potem film mi się urwał...

~~Następnego dnia~~


Następnego dnia obudziłem się w swoim pokoju. We mnie wtulała się jeszcze słodko śpiąca Katy. Rękę położyła na moim nagim torsie. Spojrzałem na telefon leżący na szafce. 9 rano... Nie będę budzić Katy, więc jeszcze poleżę. Przytuliłem się do niej i po paru minutach ponownie usnąłem.
Obudziły mnie pocałunki składane na moich ustach i szyi.
-Kochanie wstawaj. - wymruczała. Moje serce przyśpieszyło. Przejechała ręką po moim kroczu, gdzie już pojawiła się spora ilość wypukłości.
Zamruczała do mojego ucha i zaczęła jeździć opuszkiem palca po moim torsie.
-Mógłbym się tak budzić codziennie, wiesz?
-U mnie masz to załatwione kochanie. - pocałowała mnie w policzek.
-To świetnie, chcę jeszcze raz.
-Przykro mi Panie Styles, ale to tylko jeden raz na dzień.
-Co? Tylko? Domagam się więcej! Teraz. W tej chwili. - rozzłościłem się dla żartów.
-Kotku, bądź cierpliwy. Jutro albo dzisiaj, ale później.
-Obiecujesz?
-Obiecuję. Przytul mnie. - blondynka wtuliła się we mnie a ja ją objąłem.

-Kocham cię... - szepnęła
-Ja ciebie bardziej.
-Nie, to ja bardziej.
-Nie. Ja ciebie bardziej.
-Jak chcesz, ale i tak cię kocham. - pocałowała mnie w policzek.
Delikatnie głaskałem jej plecy całując co jakiś czas w czoło.
-Ja już wstaję. - powiedziała i oderwała się ode mnie.
-Nie.. Dlaczego?
-Skarbie, jest 11. Podnoś swój tyłek i idziemy. Muszę chyba trochę pobyć w swoim domu nie uważasz? - podniosła się i podeszła do torby.
-Dzisiaj idziemy na policję. Zapomniałaś? - także się podniosłem i usiadłem.
-Musimy? Nie chcę tam iść, wiesz że dla mnie to trudny temat.. - podniosła się do pionu i podparła boki patrząc na mnie.
-Musimy, kotku już powiedziałem że dziś na pewno będziemy. Złożysz zeznania i wyjdziemy.. Mi  też jest bardzo ciężko, ale musimy to przetrwać. - powiedziałem i podszedłem bliżej dziewczyny. - Dla nas. - dodałem i pogłaskałem jej policzek.
Blondynka wzięła moją rękę i ją pocałowała.
-Nie chcę nic mówić ale tą ręką... - powiedziałem a dziewczyna mi przerwała.
-Fuu! Wiesz co, mogłeś mi wcześniej powiedzieć! -krzyknęła i pobiegła do łazienki. Zaśmiałem się pod nosem i poszedłem za nią wolnym krokiem.
-Żartowałem. - powiedziałem do jej ucha. Odwróciła się do mnie, a w buzi miała wodę. W pewnej chwili wypluła ją na mnie.
Stałem zdezorientowany w miejscu.
-Pamiętaj. Ze mnie, NIGDY się nie żartuje. - powiedziała do mnie grożąc mi palcem.
-Zapamiętam. - podszedłem do ręcznika i wytarłem twarz. - Przepraszam cię kochanie. - powiedziałem i podszedłem do niej. - Nie znasz się na żartach? - patrzyłem na jej smutną minę. - Oj no nie smutaj. - powiedziałem i przytuliłem blondynkę do siebie. Zaśmiała się i także mnie przytuliła.
-Z czego się śmiejesz? - dodałem.
-A z ciebie.
-Czemu?
-Jesteś słodki i stwierdzam to po raz kolejny. - powiedziała i pocałowała mnie w policzek. Wyszła z łazienki i ponownie podeszła do torby.

Uśmiechnąłem się i ja tak samo poszedłem do garderoby. Wybrałem ubrania w miarę pasujące na dzisiejszy dzień, bo za oknem widzę że pogoda jest wyśmienita.
Wyszedłem z zestawem do mojego pokoju. Katy nadal szukała ubrań w torbie.
-Haha! Dzisiaj ja pierwszy! - krzyknąłem i wbiegłem do łazienki.
-To nie fair! Ja mam większy problem niż ty. - krzyknęła. Ja zabrałem się za siebie i ogarnąłem się.


~~Katy~~


Ugh! Harry wszedł do łazienki, a mnie zostawił. Jeszcze raz przykucnęłam przy mojej dużej torbie i zaczęłam grzebać w niej. Aż tak bardzo jest wielka że nie mogę w niej znaleźć mojej sukienki? Jest! W końcu ją znalazłam! Była na samym dnie razem z kurtką i butami. Wyciągnęłam ją z torby tak samo jak kosmetyczkę i szczotkę do zębów i włosów. Teraz pozostało mi tylko czekać aż Harry wyjdzie z łazienki. Postanowiłam trochę pooglądać pokój loczka. Wzięłam do ręki zdjęcie z komody i ujrzałam tam małego Harrego i jego siostrę. Jakie słodziaki. Uśmiechnęłam się na widok zdjęcia i odłożyłam na miejsce. Poprzeglądałam resztę pokoju i usiadłam na łóżku. Kiedy on w końcu wyjdzie z tej łazienki?! Gorzej niż ja. Wreszcie drzwi od łazienki się otworzyły i wyszedł z niej już gotowy Harry.
-Wreszcie! Ile można siedzieć w łazience?! - krzyknęłam, wzięłam swoje rzeczy i weszłam do łazienki.
-Skarbie nie przesadzaj, ja muszę znosić to ile ty siedzisz. - pocałował mnie w policzek i usiadł na łóżku.
-Ta..
-Ja idę zrobić śniadanio-obiad i przyjdę po ciebie. Masz być gotowa. Po wizycie na policji jedziemy na plażę. - powiedział i pobiegł. Jakoś nie mam ochoty dzisiaj nigdzie wychodzić. Trudno. Westchnęłam i weszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam zęby, ogarnęłam włosy i przebrałam się w wyznaczone ubrania. Na sam koniec nałożyłam lekki makijaż i próbowałam jakoś zapudrować moje siniaki na nogach. Po paru minutach udało się i wyszłam z łazienki już w butach. Prawie się wyglebałam na dywaniku w łazience ale to mniejsza z tym. Poprawiłam jeszcze fryzurę w lusterku, spryskałam się perfumą i wyszłam z pokoju. Na korytarzu zatrzymał mnie Harry i wziął mnie na ręce. Po moich licznych krzykach i rzucaniu się w końcu uległam. Nadal miałam lęk przed bardziej intymnym dotykaniem mnie ale wiem że Harry'emu ufam i mi nie zrobi krzywdy. Zniósł mnie na dół w końcu i weszliśmy do kuchni. Na stole już czekało śniadanie. 


 -Harry skarbie, czy ty to sam zrobiłeś? - powiedziałam i popatrzyłam w jego zielone oczy.
-Tak, sam. Podoba ci się? - powiedział i przyciągnął mnie do siebie łapiąc w talii.
-Jasne, nie musiałeś tego robić. Ale, dziękuję! Jesteś kochany, wiesz? - powiedziałam i musnęłam jego policzek.
-Tylko tyle? Liczyłem na więcej. - powiedział i poruszył zabawnie brwiami.
-Słodziaku, nie przeginaj. - uderzyłam go w ramię. Usiadłam przy stole i zajęłam się jedzeniem. Loczek usiadł na przeciwko mnie i także jadł. Nie powiem, świetnie mu to wyszło. Śniadanie wyśmienite. Zjadłam je ze smakiem, a talerz odłożyłam do zmywarki.
Gdy się podnosiłam, czułam wzrok Hazzy na mnie.
-Wyglądasz świetnie. - powiedział w końcu.
-Dziękuję. - powiedziałam i usiadłam loczkowi na kolanach. Objęłam go na szyi i wtuliłam. On objął mnie i gładził moje plecy. Do kuchni wszedł Zayn.
-Hej wam. - powiedział i podszedł do lodówki.
-Hej. - powiedzieliśmy równocześnie. Podniosłam się z kolan loczka i przytuliłam Zayna. Tak po prostu. Stęskniłam się za nimi wszystkimi. Przez chwilę stał zdezorientowany ale po chwili także mnie przytulił. Widziałam zdziwienie na twarzy Harrego. On mnie czasami rozśmiesza.. I to bardzo. Odczepiłam się od Zayna i uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił uśmiech, usłyszeliśmy krzyki i w progu zjawiła się reszta domowników. Najpierw przytuliłam Louisa, potem Niall 'a oraz Liam 'a. Odwzajemnili prawie od razu. Harrego mina była bezcenna. Patrzył na mnie zazdrosnym wzrokiem. W końcu oderwałam się od nich wszystkich i podeszłam do loczka. Pocałowałam go, a on przyciągnął mnie do siebie. Uśmiechnęłam się podczas pocałunku bo zachowywał się jakby chciał udowodnić wszystkim że jestem tylko jego. Zakończyliśmy słodkim mlaśnięciem.
-Jestem tylko twoja, nie zapomnij o tym. - szepnęłam mu do ucha i przegryzłam jego płatek.
-Nie zapomniałem. - przytulił mnie do siebie. - Idziemy? - zapytał mnie, a ja się podniosłam.
-Tak, chodź. - chwyciłam jego rękę i skierowaliśmy się razem w stronę wyjścia.
-Gdzie idziecie? - zapytał Liam.
-Najpierw do mnie, potem na policje a dalej na plażę. - powiedziałam z uśmiechem.
-Aha, to pa. - powiedział Louis.
Poszłam na górę jeszcze po swoją torbę i wyszliśmy z domu. Nałożyliśmy na nosy okulary przeciwsłoneczne i spacerkiem podążyliśmy w stronę naszego domu. Co jakiś czas loczek szeptał mi coś do ucha, a ja przytakiwałam. Nie zrozumiałam z tego większości. Doszliśmy do domu i weszliśmy do środka. Drzwi były otwarte. W domu panowała cisza.
-Cara! Patrick! Haloo! - krzyknęłam i weszłam w głąb domu. O ściany odbijał się dźwięk moich obcasów. W końcu z kuchni wyłoniła się postać Cary i Patricka. Podeszłam do nich i rzuciłam im się na szyję. - Myślałam że coś się stało. - powiedziałam.
-Nic się nie stało, rozmawialiśmy po prostu. 
-Aha. Wiesz, my za chwilę idziemy na policję, a potem na plażę jakby co. - powiedziałam.
-Jasne. Ja siedzę w domu i się nudzę.
-Dobra, to ja tylko wpadłam jak żyjecie, przebiorę się i idziemy. Tak?
-Tak. - odpowiedział Harry.
-O siema stary, nie zauważyłem cię. - powiedział Patrick i przywitał się z nim.
-Naprawdę? Nie widziałeś go? Dobra, nie ważne zaraz wracam. Harry chodź na chwilę. Musisz mi doradzić który strój mam włożyć.
-Jasne. - powiedział i poszedł za mną. Weszliśmy razem na górę i do mojego pokoju.
-Jak ja dawno tutaj nie byłam. Nic się nie zmieniło. Achh. - wzdychnęłam i rzuciłam się na łóżko.
-Pamiętasz, jak prawie do tego doszło? - zaśmiał się i położył obok mnie.
-Harry! Pamiętam! - krzyknęłam i uderzyłam go w ramię.
-Przebieraj się i idziemy bo chcę mieć to już za sobą. - powiedział i cmoknął mój policzek.
-Już idę. Cierpliwości. - powiedziałam, podniosłam się i podążyłam do garderoby. Loczek mozolnie podniósł się z łóżka i poszedł za mną.
Wybrałam strój kąpielowy i włożyłam go pod sukienkę. Przygotowałam się do wyjścia i poszliśmy w stronę komisariatu. Serce biło mi strasznie mocno. Na myśl że mam to wszystko opowiadać, chciało mi się rzygać. W końcu doszliśmy na miejsce...



---------------------------------------------------
Ludu mój ludu! Witam was ponownie i stwierdzam iż WENA MNIE OPUŚCIŁA, a w związku z tym, rozdziały będą pojawiać się rzadziej. Straszne uczucie takiej bezsilności jak wpatrujesz się w monitor i nie wiesz co napisać... Masakra. ;/ Jeszcze muszę poprawiać oceny, co jest katastrofą więc kolejny minus. Rozdział po krótkiej przerwie, dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziale i tobie Milena że mnie tak poganiasz do napisania rozdziału! :D Chyba to przeczytałaś... xd To na tyle.. Następny rozdział MOŻE pojawi się w sobotę. :) MOŻE.
Chyba się nie obrazicie nie? Mam nadzieję że nie :>
To pa, i do następnego ♥
Czekam na komentarze! ♥
Pozdrawiam <3

piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział 10. "KATY MUSI SIĘ ZNALEŹĆ. MUSI."

Przez całą noc w ogóle nie zmrużyłem oka. A jak tak, to śniły mi się koszmary. Przewidywałem najgorsze. Dzisiaj idę na policję i zgłaszam porwanie. Tak nie może być. Była godzina 7:30, podniosłem się z łóżka i zszedłem na dół w samych spodniach dresowych. Wyglądałem koszmarnie. Wory pod oczami, czerwone oczy. 
Nalałem sobie wody i duszkiem wypiłem całą zawartość szklanki. Do kuchni wszedł Niall, miał zabandażowany nos i podbite oko. Wiem że to moja wina. Nie mogę nic poradzić na to że jestem bardzo zazdrosny o Katy. Ominął mnie szerokim łukiem i także nalał sobie wody do szklanki.
-Niall przepraszam cię.. - powiedziałem cicho.
-Spoko.. Wybaczam ci bo jesteś moim przyjacielem. Ja ciebie też przepraszam, to moja wina. Ja pocałowałem Katy, rzucała się ale nie przestałem.. Mnie też się spodobała, ale przecież ma ciebie... Czemu już nie śpisz?
-Nie spałem całą noc.. Katy gdzieś zaginęła, zaraz jadę zgłosić to na policję. 
-Jadę z tobą. 
-No co ty, nie jedziesz. Jak ty się pokażesz? Media powiedzą że cie ktoś pobił. 
-Mam to gdzieś.. Ważne żeby Katy się znalazła.
-Nie. Jadę sam. To moja wina, i ja to muszę naprawić.
-To nie twoja wina tylko moja. 
-Nie kłóćmy się bo czas ucieka. - powiedziałem głośniej. 
-Za 30 minut na dole? 
-Okay, to ja lece. Tylko się nie spóźnij.
-Będę pierwszy, zobaczysz. 
-Trzymam cię za słowo. - powiedziałem i pobiegłem do swojego pokoju. Ciągle myślałem o tym co on mógł jej zrobić.. Ogarnąłem się, włożyłem czyste ciuchy i zbiegłem na dół. Mam jeszcze 10 minut... Poczekam. Ciekawe co mają w telewizji o tej godzinie. Włączyłem telewizor, akurat były wiadomości, mowa o mnie i o Katy. Chciałem przełączyć ale mówili o wczorajszej nocy. Były zdjęcia jak Katy wybiegła z domu, ktoś ją niósł na rękach. Potem ja jak jej szukałem a dalej jak płakałem na ławce. Wyłączyłem telewizor, miałem dość. Po schodach zbiegł Niall. Podniosłem się i wyszliśmy razem z domu. Po drodze nikt się nie odzywał. Ogarnął mnie strach. Widziałem że paparazzi robili nam zdjęcia, ale to się w tym momencie nie liczyło.

~~Katy~~

Samochód stanął. Ci kolesie cały czas się ze mnie śmiali. Związali mi ręce, nie mogłam nic zrobić. W tym momencie miałam wielką ochotę znaleźć się w ramionach Harrego. Teraz zrozumiałam jak bardzo jest dla mnie ważny. 
Znaleźliśmy się pod jakimś starym budynkiem, jeden facet wypchnął mnie z samochodu. Prowadzili mnie w stronę wejścia do tego opuszczonego budynku. Rzucałam się ale nic. Weszliśmy do środka, śmierdziało tam alkoholem, stechlizną... Straszne miejsce.
-Co wy ode mnie chcecie? - powiedziałam do tych facetów.
-Haha, dowiesz się w swoim czasie. 
Musiałam być twarda. Muszę się jakoś stąd wyrwać. Jak sobie pójdą spróbuję. Mam nadzieję że chłopaki mnie znajdą.. Bardzo się boję.. 

~~Harry~~

Doszliśmy na miejsce. Pewnym krokiem wszedłem do budynku. Wszedliśmy do środka, od razu wszystkie twarze zostały skierowane na nas. Bardzo mnie to irytowało. Podbiegłem szybko do rejestracji, stała tam kobieta która rozmawiała przez telefon.
-Czy może pani wreszcie odłożyć ten telefon?! - krzyknąłem. Ta tylko spojrzała na mnie i odłożyła słuchawkę. 
-Słucham. 
-Moja dziewczyna zaginęła, rozumie to pani?! Musicie szybko jej szukać! - krzyczałem. Nie panowałem nad sobą, w tym momencie było tylko ważne to żeby znaleźć Katy.
-Proszę nie krzyczeć. Pokój 14. - powiedziała. Szybko pobiegłem z Niallem, do pokoju. Zapukałem i szybko wszedliśmy do pomieszczenia. 
Przywitaliśmy się z panem, i zacząłem opowiadać jak wygląda Katy i co się wczoraj stało. 
-Dobrze, zanotowałem potrzebne informacje, po południu zajmiemy się poszukiwaniem. 
-Po południu?! Jak ona może teraz leżeć gdzieś zgwałcona, pobita! Macie natychmiast zacząć poszukiwania! 
-Proszę nie unosić głosu. Rozumiem że pan bardzo się martwi o swoją dziewczynę, ale robimy co możemy. 
-No to zacznijcie w końcu ją szukać. Mam zapłacić? Proszę bardzo, zrobię wszystko żeby się znalazła! - wyciągnąłem portfel z kieszeni i wyjąłem pieniądze. 
-Niech pan sobie nie żartuje. Za chwilę będziemy szukać. 
-Dziękuję. - powiedziałem, podałem dłoń funkcjonariuszowi rękę i wyszliśmy z pomieszczenia. Jeszcze przed tem podałem swój numer telefonu oraz Nialla. 
Wyszliśmy z budynku, ruszyliśmy w stronę domu. Bardzo w tym momencie mi jej brakowało. Chcę żeby tu była. Dotarliśmy do domu. Od razu pobiegłem do swojego pokoju i zamknąłem się tam. Położyłem się na łóżku i płakałem. To moja wina! Jak coś jej się stanie, nie wybaczę sobie tego! Nigdy! Bardzo pragnę by właśnie teraz była koło mnie.. Mówiła że mnie kocha... A tymczasem.. Może się już nie znaleźć. Kocham ją całym swoim sercem. Tęsknie za nią i nie mogę bez niej żyć. Jak się okaże że nie żyje, to ja dołączę do niej. Wtedy świat byłby pusty. KATY MUSI SIĘ ZNALEŹĆ. Musi.
Usłyszałem pukanie do drzwi. 
-Harry musimy porozmawiać.. - powiedział Louis. 
-Nie chce mi się.
-No proszę, to ważne. Otwórz drzwi. -leniwie podniosłem się z łóżka i otworzyłem drzwi. Wpuściłem do środka Louisa i ponownie usiadłem na łóżku. 
-Harry, nie załamuj się. Katy na pewno się znajdzie i sama wróci do domu. Zobaczysz. - powiedział spokojnie.
-A jak nie? Ja się załamię! Choć teraz nie dużo mi brakuje.. 
-Słuchaj, będzie dobrze. Rozumiesz? Trzeba w to wierzyć! 
-Nie wiem.. Cały czas mam nadzieję że policja da nam wiadomość, że Katy żyje.. Dziękuję za rozmowę Louis. Pomogła mi.. 
-Nie ma za co. Jak będziesz czegoś potrzebował to przyjdź. Zawsze coś ci doradzę. Nie zadręczaj się, miej nadzieję. Pamiętaj, nadzieja umiera ostatnia. Odpoczywaj.. - powiedział i wyszedł. 
Louis to naprawdę dobry przyjaciel. Pomógł mi w życiu bardzo wiele. I za to bardzo mu dziękuję. Wziąłem tabletki nasenne i jakoś usnąłem... 

Od mojej rozmowy z Louisem, minęło 7 dni. Dokładnie tydzień. Dziękuję Paulowi za to że dał nam wolne 2 tygodnie. Katy nadal się nie znalazła... Powoli zaczynam tracić nadzieję. A może znajdzie się po miesiącu? Tak też może być. 
Dziś obudziłem się nawet późno. Godzina 11. Zszedłem na dół, wszyscy już jedli śniadanie. Atmosfera nie za bardzo miła. Nikt nie może sobie uprzytomnić tego że Katy nie ma już tydzień. Przywitałem się cichym 'cześć' i nalałem sobie wody do szklanki. Od tygodnia nic nie jem. Piję wodę, tabletki i siedzę u siebie w pokoju całymi dniami. 
Znów poszedłem do siebie do pokoju. Włożyłem słuchawki w uszy i słuchałem muzyki. Nagle poczułem szturchnięcie zobaczyłem Carę, a za nią chłopaki. Zdjąłem słuchawki z uszu i popatrzyłem na nich. Usiedli wokół mnie na łóżku. 
-Co. - powiedziałem zmęczonym głosem.
-Możemy pogadać? 
-Okay. 
Zaczęliśmy rozmawiać, o mnie, o Katy. Przypomniało mi się tamten dzień prawie dwa tygodnie temu. Nudziliśmy się w domu i pojechaliśmy wszyscy na plażę. Wtedy ją tam poznałem. Ten pocałunek w wodzie.. Te chwile spędzone razem.. To może już nie wrócić. 
Postanowiłem zejść na dół, usłyszałem trzaśnięcie drzwi. Zobaczę kto to. Zszedłem ze schodów, szklanka wypadła mi z ręki... 



----------------------------------------------------------------
Rozdział 10! :) Już dziesiąty *.*
A komentarzy tyle samo.. :( Czyli ile? Dwa. No naprawdę? Nie może być chociaż TRZY? BŁAGAM WAS O TO! 
Jeden długi, drugi krótki. Oto mi chodzi, więc nie miejcie za złe. :) (chodzi o rozdziały) 
Rozdział krótki, ponieważ chciałabym żeby wydarzyło się tylko w nim że Harry pójdzie na tą policję. Trochę nudny.. mam nadzieję że was nie zanudziłam. :) 
Pozdrawiam. <3