sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 71. ♥ "Wszystko w porządku?"


Ten rozdział chciałam szczególnie dedykować mojej kochanej różyczce (nie bij) Adzie, która ma dziś urodzinki. Skarbie, jeszcze raz wszystkiego najlepszego, kocham Cię ♥


*
parę dni później*

Nie powiedziałam Harry'emu prawdy. Wymyśliłam jakąś wymówkę, w którą uwierzył. Nie było łatwo go przekonać, ale w końcu mi się udało. Przez te parę dni wychodziłam z domu, ale na szczęście, nie sama. Szczerze, to cholernie się bałam. Nie wiedziałam co mogło mnie czekać, tak naprawdę to ta dziewczyna mogła czekać na mnie gdziekolwiek. Zapewne śledzi każdy mój ruch i jest wściekła nadal widząc mnie z Harrym. Nie zamierzam zastosować się do jej gróźb, chociaż może powinnam. Chyba musiałabym upaść na głowę, by usunąć ciążę i zerwać z Harrym. Nie wybaczyłabym sobie tego do końca życia.
Harry nie pytał więcej o tamten dzień, ponieważ szczególnie omijałam ten temat.
Był poniedziałek, co równało się z powrotem do pracy. Jak zwykle, wstałam przed 9 i od razu udałam się do łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic i ogarnęłam się. Potem przebrałam się w pudrową koszulkę na ramiączkach, a na nią czarny sweter i szare dresy z niższym krokiem. Nie zamierzałam się stroić, tym bardziej, że idę tańczyć. Wychodząc z łazienki, próbowałam dobudzić Harry'ego. Wskoczyłam na łóżko i pochyliłam się nad twarzą Harry'ego. Jego ciepły oddech muskał moją twarz. Ułożyłam swoje dłonie na jego policzkach i delikatnie ucałowałam zaróżowione usta chłopaka.
- Harry, skarbie wstawaj. - powiedziałam, wprost w jego wargi. On tylko mruknął jakieś niezrozumiałe słowo. Tak się nie będziemy bawić, Hazzuś.
Usiadłam okrakiem na jego brzuchu i pochyliłam się nad jego twarzą.
- Jeśli za chwilę nie wstaniesz, poczujesz ból w pewnym miejscu, Harry. - moja noga idealnie znajdowała się przy tamtym miejscu. Uśmiech na jego twarzy oznaczał, że już się obudził. Oczy miał nadal zamknięte. Niespodziewanie szybko przekręcił mnie tak, że byłam pod nim.
- Dzień dobry, kochanie. - uśmiechnął się w ten swój sposób, przez co nie było sposobu, by się nie uśmiechnąć. Pocałował chyba każdy milimetr mojej twarzy, składając ostatni całus na moich ustach.
- Harry, wstajemy, już jest późno, a miałeś mnie zawieźć. Jeszcze śniadanie miałam ci zrobić.
- Okej.. Teraz wstanę, ale jak wrócisz, albo może teraz jak będziemy mieli czas, to będę mógł cię całować bez spieszenia się, ok? - głośno westchnęłam i pocałowałam jego słodkie usta. Mruknęłam ciche "mhm" i wstałam z łóżka. Harry puścił mi oczko i pobiegł w stronę garderoby. Cicho zachichotałam na jego wcześniejsze zachowanie i zeszłam na dół. Zajęłam się przyszykowaniem śniadania, gdy w radiu stojącym na parapecie, zaczęła lecieć piosenka 1D, Story of My Life. Podśpiewywałam cicho, robiąc tosty z nutellą. Po piosence głos zajął spiker, który zaczął gadać akurat o chłopcach, o ich nowej płycie i w ogóle.
- Misia? - usłyszałam za sobą głos Harry'ego. Zarumieniłam się, kiedy usłyszałam jak do mnie powiedział. Nadal się do tego nie przyzwyczaiłam. - Widziałaś gdzieś tą moją koszulę w czerwoną kratkę?
- Była chyba u mnie, nie wiem czemu, ale zobacz tam. - pokiwał głową i pobiegł na górę. Po około 10 minutach wrócił już ubrany. Zobaczyłam godzinę, 9:19. Okej, mam jeszcze czas.
- No to co mamy na śniadanie? - podszedł do mnie, objął mnie i pocałował mój policzek.
- Tosty, siadaj, bo już gotowe. - postawiłam na stole i przygotowałam jeszcze kawę.
Zajęliśmy się jedzeniem, co chwila rozmawialiśmy. Gdy skończyliśmy zauważyłam, że była już 9.36. Odłożyłam brudne naczynia do zmywarki, a następnie poszłam do salonu. Harry już rozłożył się na kanapie, a ja przypomniałam sobie moją obietnicę.
Powolnym krokiem podeszłam do niego, jego wzrok wszystko zdradzał. Już wiedział co chcę zrobić. Popchnęłam jego ciało, by się położył. Siadłam okrakiem na jego podbrzuszu i zaczęłam składać pocałunki na jego wargach i szyi. Przeniósł swoje ręce na moje pośladki, ściskając je. Wprawiłam w ruch również moje biodra, dzięki czemu z ust Harry'ego wydobył się cichy jęk. Cieszyłam się z tego, w jaki stan mogę go doprowadzić.
Gdy wybiła 9.50 wiedziałam, że czas to zakończyć. Niechętnie, jednak skutecznie odsunęłam się od ciała Hazzy, wstając z kanapy, co spotkało się z jego jękiem niezadowolenia. Długo nie marudził, ponieważ praktycznie od razu wstał i poszedł po swoje rzeczy potrzebne do pracy. Ja zabrałam tylko telefon i klucze od studia, więcej nie było mi potrzebne. Może jeszcze portfel mógł się przydać, ale nie zamierzałam iść do sklepu. Założyłam swoje ciepłe, zimowe ubrania i zaczekałam chwilę na Harry'ego. Po chwili jego sylwetka ukazała się przy mnie, gdy wkładał kurtkę. Posłałam mu uśmiech, który niemal od razu odwzajemnił, po czym w ciszy wyszliśmy na zewnątrz. Zamknęłam dom na trzy spusty i poszłam w stronę auta mojego narzeczonego. Całe szczęście, że dzisiaj mnie podwozi. To nie jest tak, że zapomniałam co się wydarzyło parę dni temu. Po prostu jedynym bezpiecznym dla mnie miejscem jest nasz dom. Tam czuję się swobodnie w obecności Harry'ego. Wiem, że nic mi nie grozi. A gdy wyjdę z domu? Tak naprawdę nigdy nie wiadomo co się może wydarzyć. W tych czasach nie ma zapewnionej stuprocentowej pewności bezpieczeństwa. Wystarczy, że ta psychiczna dziewczyna wyszłaby zza rogu, pacnęłaby mnie czymś ciężkim w głowę i gotowe. Jednak postanowiłam o tym nie myśleć dopóki nie jestem samotna. Oczywiście Harry od razu zauważył, że coś jest na rzeczy, bo ja rzadko kiedy wyłączam się na dłuższą chwilę.
- Skarbie? Wszystko w porządku? - zapytał, a ja westchnęłam cicho. Nawet nie zauważyłam, kiedy byliśmy już w połowie drogi do mojego studia. Postanowiłam zabrać głos.
- Jasne, po prostu się zamyśliłam. - tak bardzo się cieszyłam, gdy Harry tylko pokiwał głową i nie zapytał nad czym tak rozmyślam. Kończyły mi się wymówki.
Po jakimś czasie po prostu dojechaliśmy na miejsce, Harry podwiózł mnie pod samo wejście.
- Dziękuję, misiu. Odbierzesz mnie potem? - odpięłam pasy i zarzuciłam swoje ręce na jego szyję, mocno go przytulając.
- Oczywiście. Zadzwonię jak będę wyjeżdżać. Jeśli musiałabyś wyjść wcześniej to dzwoń, rzucę wszystko i przyjadę, okej? - pokiwałam głową w odpowiedzi i złożyłam na jego ustach słodki pocałunek, który od razu odwzajemnił. Z uśmiechem na ustach wysiadłam z auta.

***

Taniec uważałam za coś bardzo ważnego w moim życiu. Tańczę odkąd tylko pamiętam. To mój żywioł. Prywatny świat. Odskocznia od rzeczywistości. Wtedy jestem w stanie, z którego trudno mnie wyciągnąć. Te słowa mogą wydawać się takie banalne i oklepane. Cóż, możliwe. Ale inaczej nie da się tego opisać słowami. W tańcu oddawałam wszystkie swoje emocje, wszystko co czułam.

Gdy dziewczyny już poszły, ja w spokoju i ciszy zamknęłam studio. Na dworze było już kompletnie ciemno, a Harry powiedział mi, żebym przyszła do ich studio, bo jest bardzo blisko. Cóż, bałam się. I to cholernie. Dzwoniłam do Harry'ego chyba z pięć razy, kiedy za szóstym odebrał. I to na dodatek nie on.
- Niall? - zapytałam, gdyż usłyszałam jego cichy głos.
- Tak, przepraszam, że odbieram telefon Harry'ego, ale on teraz nagrywa solówkę i nie może odebrać. Co się stało? - boże, już się wystraszyłam.
Czy nie mówiłam, że Niall jest najukochańszym przyjacielem pod słońcem?
- Niall, mógłbyś po mnie przyjść? Przepraszam, że cię o to proszę i zawracam głowę, ale strasznie się boję, bo jest ciemno i jeszcze tam za rogiem widzę jakąś grupkę chłopaków... - głos zaczął mi drżeć. Gdy tego było jeszcze mało, zaczęło mi być zimno.
- Jasne, nie mów nic więcej. Czekaj na mnie w studiu, będę za 5 minut. Nie ruszaj się i nie bój, dobrze? Ja już idę. - po tych słowach się rozłączył. Nie zamierzałam od nowa otwierać studia, pomimo tego, że byłabym tam bezpieczniejsza. Po prostu postanowiłam zaczekać przed budynkiem. Stałam, nie myślałam o niczym. Po części cieszyłam się, że nikt tędy nie przechodził, mój strach był o procent mniejszy.
Gdy usłyszałam kroki, już zaczęłam się bać. Próbowałam się schować w jakieś miejsce, w którym nikt nie mógłby mnie zobaczyć. A może to Niall? Tak, to na pewno on. Nikt tu nie przychodzi, tym bardziej o tej godzinie.
Odetchnęłam z ulgą, kiedy zobaczyłam przed sobą zdyszanego Niall'a. Ale mnie wystraszył! Szybko podbiegłam do niego i mocno go przytuliłam.
- Nie bój się już.. - chciało mi się płakać, ale dzielnie wytrzymałam. Blondyn pocierał moje plecy i całował we włosy. To było takie słodkie. Ale nie zapominajmy, że jedyną osobą, którą kocham nad życie jest Harry.
- Dziękuję, Niall. Naprawdę nie wiesz, jak bardzo jestem ci wdzięczna. - jeszcze raz mocno go wyściskałam i pocałowałam w policzek.
- To drobiazg. Cieszę się, że mogłem ci pomóc. Chodź już, bo jest dziś strasznie zimno, a z tego co widzę, nie jesteś w najlepszym stanie. - pokiwałam głową i ruszyliśmy w stronę studia chłopców. Niall objął mnie ramieniem i przytulił do siebie, by przekazać mi więcej ciepła.
- Wejdziemy do sklepu? Chłopcy mówili, żebym kupił im coś słodkiego. - znów pokiwałam głową, jakoś szczególnie się nie cieszyłam, że idziemy jeszcze do sklepu, bo chciałam jak najszybciej znaleźć się przy Harrym. Weszliśmy do ciepłego wnętrza niewielkiego marketu i od razu udaliśmy się na dział słodyczy. Niall wybierał jakieś żelki i cukierki. Wrzucił ich chyba z dziesięć paczek. Nie wnikałam, stałam cicho.
- Patrz Margaret jaka słodka para tutaj stoi! Wytrzymałości kochani. - czy ja się przesłyszałam? Już miałam odpowiedzieć coś tej starej babie, ale Niall jak zwykle mi przeszkodził!
- Chcesz coś? - uśmiechnął się w ten swój sposób, a ja pokiwałam na nie.
- Na pewno?
- Na pewno. Chodźmy już. - niechętnie przytaknął i poszliśmy w stronę kasy. Nialler zapłacił za wszystko i wyszliśmy. Gdy dotarliśmy do wejścia, cholernie się cieszyłam, że jestem już bezpieczna. Może tak bardzo nie bałam się o siebie, co o maluszka rozwijającego się w moim ciele. Na samą myśl uśmiechnęłam się pod nosem.
Szybko o tym zapomniałam, ponieważ weszliśmy do pomieszczenia, w którym urzędowali chłopcy. Można było to zobaczyć, wyczuć i po prostu się domyślić. Poduszki z wielkiej sofy były porozwalane po całym pomieszczeniu. W powietrzu unosiły się różne zapachy. Męskie perfumy, różne rodzaje (od tego aż mi się zakręciło w głowie), chipsy, pot, po prostu wszystko. Kiedy stanęliśmy w progu, wszystkie oczy skierowały się na nas. Dobra Katy, teraz weź się w garść i zachowuj gdyby nic się nie stało.
- Katy? Co ty tutaj robisz? - zapytał zdziwiony Harry. Chłopcy natomiast musieli wiedzieć wcześniej, bo tylko wstali i przywitali się ze mną. Harry'ego zostawiłam sobie na koniec. Gdy do niego podeszłam, zarzuciłam mu ręce na szyję i mocno się wtuliłam. Kochałam to uczucie. Kochałam czuć jego ciepło. Jego bliskość.
- No cóż Harry. Twoja narzeczona to niezły straszek. - odezwał się Niall. Harry'ego mina prosiła o dalsze wyjaśnienia.
- Poszedłem po nią, bo się bała. - dokończył i znalazł się przy nas. Oparł się o ramię Harry'ego, patrząc raz na mnie, a raz na niego.
- Czemu nie zadzwoniłaś do mnie? - zapytał mnie Harry.
- Dzwoniłam, ale ty wtedy nagrywałeś solówkę i odebrał Niall. - posłałam mu uśmiech, a on niestety go nie odwzajemnił. Chyba był zły na siebie, że to nie on po mnie pojechał. Wtedy uniósł mnie kładąc swoje dłonie pod moją pupą. Patrzyłam w jego oczy, widziałam w nich lekką złość, miłość i.. zazdrość? O nie... Czy on był zazdrosny..
- Przepraszam, skarbie. - wtulił swoją twarz w moją szyję, a ja wplotłam swoje dłonie w jego włosy, delikatnie je rozczesując.
- Wszystko w porządku, Harry. - po tych słowach niechętnie odsunął się ode mnie i pocałował moje czoło. Postawił mnie na podłodze i podszedł do Niall'a, dziękując mu. Uśmiech wkradł się na moje usta, widząc ich widok.

***

Po dwóch godzinach w końcu wróciliśmy do domu. Byłam zmęczona i chciałam iść spać. Jeszcze kompletnie o tym zapomniałam, ale w poniedziałek mam wizytę u ginekologa. Ciekawe czym pojadę. Nie wiem czy Paul znowu pozwoli Harry'emu opuścić parę godzin pracy w studiu. Sama nie chciałabym jechać. Może nawet nie chodzi o bezpieczeństwo, ale po prostu lepiej czułabym się w obecności Harry'ego.
Po prysznicu, przebrałam się jak zawsze w koszulkę Hazzy i ułożyłam się w łóżku. Harry zaraz po mnie poszedł wziąć prysznic i wrócił parę minut później. Ja za ten czas zdążyłam troszkę pooglądać co się działo w internecie. Było pełno zdjęć sprzed paru dni, jak Harry wynosił mnie z centrum handlowego. Eh, czego mogłam się spodziewać.
Hazz ułożył się obok mnie, pocałował moje czoło i schował swoją głowę w mojej szyi. Jego loczki łaskotały mój policzek.
- Co tam sprawdzasz? - wychrypiał. Czułam jego ciepły oddech na skórze, który przyjemnie ją otulał.
- Już nic. - chciałam odłożyć telefon na szafkę, ale chłopak stanowczo mi tego zabronił.
- Zrób nam zdjęcie. - pokręciłam głową i zrobiłam tak jak chciał. - Pięknie. A teraz dodaj na instagrama.
Wrzuciłam zdjęcie na instagram dodając opis "Goodnight. ♥"
Odłożyłam telefon na szafkę i zgasiłam lampkę. Pocałowałam czoło Harry'ego i mocniej okryłam nas kołdrą. Jego ręka znajdowała się na moim brzuchu, delikatnie pocierał nią, co dawało mi ukojenie. Momentalnie zachciało mi się spać.
- Kochanie? - zapytałam cicho. Nie wiedziałam czy śpi, czy nie.
- Hmm? - odpowiedział zachrypniętym głosem.
- Zaśpiewasz mi coś? - nie odpowiedział, ale po chwili usłyszałam jak zaczął śpiewać doskonale znaną mi piosenkę. Była z ich nowego albumu. Happily. Przymknęłam oczy dokładnie wsłuchując się w jego spokojny głos. Gdy już usypiałam, cicho się odezwał.

- Nie wiem czy śpisz czy nie, ale chciałem ci tylko powiedzieć słońce, że za 3 tygodnie mamy trasę.. 



-------------------------------------------------------------------------------------
Haj!
Jak tam samopoczucie kochani?
Mam nadzieję, że odpowiada!
Wyszedł mi taki spory rozdział i uwaga - co najdziwniejsze zdołałam go napisać krócej niż w miesiąc!
Brawa po prostu.
Nie no, teraz żartuję.
Cóż, nie miałam okazji wcześniej, więc teraz chciałabym Wam życzyć Szczęśliwego Nowego Roku, żebyście spotkały swoich idoli, żeby wszystko Wam się powodziło w szkole i w ogóle! Żeby nowy, nadchodzący rok był najlepszym dotychczas! ♥
Chciałam Wam jeszcze podziękować za komentarze pod ostatnim rozdziałem:)
Mam nadzieję, że pod tym będzie jeszcze więcej.
No to chyba tyle.
Piszcie swoje opinie co do rozdziału w komentarzach.
A, chciałam jeszcze dodać, że w blogu jest czas przeszły, aktualnie jest tam jakoś początek stycznia 2014, z czego wiadomo, że najnowszym albumem było MM:)

10 komentarzy = nowy rozdział

Do następnego.
Kocham Was ♥


+Jeśli są błędy, przepraszam, rozdział świeżo napisany, nie sprawdzony :)

Pytania ------> ask twitter 

sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 70. ♥ "Do zobaczenia, słoneczko."

*parę tygodni później*

Spacerowałam z Harry'm po galerii handlowej. Przyszliśmy tak po prostu, na jakieś zakupy. Właśnie przechodziliśmy koło sklepu dziecięcego, kiedy Harry mnie do niego wciągnął. Momentalnie zachciało mi się płakać i śmiać, gdy zobaczyłam te wszystkie małe ubranka, pieluszki. Harry widząc moją minę, objął mnie w tali i podszedł do różowych śpioszków.
- Jeśli będzie mała pani Styles, to kupię jej wszystkie różowe rzeczy w tym sklepie, a jeśli mały pan Styles to wszystkie niebieskie i zielone. - zaśmiałam się i pocałowałam go w usta.
- Chodźmy dalej. - powiedziałam do niego i odsunęłam się na metr, nadal trzymając jego rękę.
- Okej, ale i tak tutaj wrócimy. - sprzedawczyni popatrzyła na nas z uśmiechem, oboje go odwzajemniliśmy. Wyszliśmy ze sklepu, gdzie od razu zaczepiła nas grupa fanek. Powiedziałam Harry'emu, że idę do toalety i jak skończy, niech czeka na mnie przed nią. Przywitałam się z dziewczynami, które były wyjątkowo miłe. Weszłam do damskiej toalety, gdzie znajdowały się dwie starsze kobiety i jakaś dziewczyna, która od razu na mnie podejrzanie spojrzała. Zignorowałam ją i od razu przeszłam do toalety. Szybko załatwiłam sprawę fizjologiczną i z powrotem wyszłam. Tym razem została tylko ta sama dziewczyna, która była tutaj wcześniej. Opierała się o umywalkę ze skrzyżowanymi rękami na piersiach, patrząc na mnie. Gdyby wzrokiem można było zabijać, leżałabym już martwa. Może to jakaś fanka, która mnie po prostu nie lubi? Pewnie tak. Szczerze? Wystraszyłam się. Ale próbowałam tego nie pokazywać. Najzwyczajniej w świecie umyłam ręce i chciałam wyjść, już naciskałam klamkę od drzwi, kiedy ta dziewczyna złapała mnie za rękę i pociągnęła w swoją stronę. Zabolało. Już chciałam zapytać o co jej chodzi, kiedy się odezwała.
- Nie wyjdziesz stąd, dopóki czegoś sobie nie wyjaśnimy. - popchnęła mnie na ścianę, moja torebka opadła na podłogę, ale najmniej mnie to wtedy interesowało. Pierwsza myśl: O CO DO CHOLERY CHODZI. Co ta dziewczyna chce?! Kim ona jest?! I jakim prawem mnie dotyka?!
- Słuchaj laluniu. Jestem pewna, że wszystko dokładnie zrozumiesz to co ci powiem. - syknęła. - Masz odpierdolić się od Harry'ego i całego One Direction, rozumiesz? Zniknij z ich życia, wcale nie jesteś im potrzebna. Najlepiej było, gdy się nie poznaliście, Harry mógł spokojnie żyć, bez całego stresu z tobą. To przez ciebie miał kiedyś wypadek, to przez ciebie codziennie płakał i przeżywał. Ciąża? Ciąży ma nie być. Masz ją usunąć, najlepiej jeszcze dziś. Zrozumiałaś, to co ci powiedziałam? To jeszcze nie wszystko. - patrzyłam jak wyjmuje coś z torby. Metal zabłyszczał w świetle lampy. Nóż. W jednej chwili, gdy przystawiła go do mojego brzucha, straciłam całą nadzieję na wszystko. Całe życie przeleciało mi przed oczami.
- Boisz się? Wow! Teraz księżniczka się wystraszyła? Jeszcze nie wiesz co to prawdziwy strach. Dopiero go poznasz. - bałam się, że jeden ostatni ruch i wbije metal w moją klatkę piersiową. Już miała coś powiedzieć, kiedy za nią rozległ się krzyk dziewczyny. Momentalnie zbladła.
- Do zobaczenia słoneczko. - wyszeptała i wybiegła, najpierw wrzucając ostrze do torby. Prawdopodobnie dziewczyna przede mną, właśnie uratowała mi życie. Zsunęłam się po ścianie na podłogę zanosząc się płaczem. Rudowłosa podbiegła do mnie i próbowała mnie uspokoić. Wszystko widziała. Czemu nie przerwała tego wcześniej?! Teraz prawdopodobnie, będę oskarżać wszystkich o wszystko. Tak naprawdę to wszystko moja wina. Gdybym nie zaszła w tą ciążę, to by było jeszcze okej.
- Spokojnie. Gdzie jest Harry? Zrobiła ci coś? - zapytała. O swoich siłach podniosłam się z podłogi i podniosłam torebkę.
- Nie mam pojęcia. Nic mi nie zrobiła. Ale z tego co mi powiedziała, chyba to nie koniec. - zaszlochałam, a kolejne łzy spłynęły po moich policzkach.
- Uspokój się już. Zgłosisz to na policję, dziewczyna nic ci już nie zrobi i nie będzie cię zastraszać. - przytuliła mnie do siebie, ale ja się odsunęłam.
- Oszalałaś?! Nie zgłoszę tego na policję! Nie ma mowy! - krzyknęłam, po chwili uświadamiając sobie, że jestem w miejscu publicznym i ktoś mógł to usłyszeć.
- Proszę, posłuchaj mnie. - zaczęłam. - Nawet nie wiesz jak bardzo jestem ci wdzięczna. Uratowałaś mi życie. Ale mam do ciebie jeszcze prośbę. Błagam, nikomu nic nie mów. To co się tutaj wydarzyło ma zostać naszą tajemnicą, okej? Powiem komuś, wtedy kiedy będzie na to czas. Teraz, nikt ma o tym nie wiedzieć. Proszę! - trzymałam ją za ramiona. Jej oczy zdradzały wszystko. Kompletnie nie zgadzała się z moimi słowami i doskonale o tym wiedziałam. Przez chwilę obie milczałyśmy.
- Proszę.
- W porządku. Nikomu nie powiem. Ale obiecaj! Że będziesz się pilnowała i nie wychodziła nigdzie bez Harry'ego. - pokiwałam głową i najmocniej jak się tylko dało, przytuliłam ją.
- Dziękuję. - szepnęłam.
- Słuchaj. Obie nie wyglądamy za dobrze, więc mam jakieś kosmetyki, to poprawimy makijaż. Tylko szybko, bo Harry na pewno czeka. - przytaknęłam i w niecałe 5 minut wyglądałyśmy jak wcześniej. Zapisałam jej numer w swoim telefonie, a ona mój. Podziękowałam jej jeszcze raz i wyszłam gdyby nigdy nic. Mam nadzieję, że nie było tam kamer, ani nikt oprócz tej dziewczyny tego nie widział. Swoją drogą, wiem jak już ma na imię. Melody. Śliczne imię.
Kiedy wychodziłam, akurat Harry podszedł. Na jego twarzy widniał szeroki uśmiech, ale kiedy mnie zobaczył, zniknął. Zauważył coś? Błagam, nie.
- Stało się coś? - zapytał od razu, całując moje usta.
Chwyciłam jego dłoń i pociągnęłam w stronę wyjścia prowadzącego do głównej części galerii. Po chwili za mną zobaczyłam wychodzącą z toalety Melody. Pokazała mi uniesionego kciuka do góry i ruszyła innym wyjściem.
- Katy? Słyszałaś mnie? - momentalnie spojrzałam na jego twarz. Przysięgam, że nie słyszałam tego co mówił.
- Przepraszam, zamyśliłam się. - gdy wyszliśmy do głównej części, ogarnął mnie lęk. W każdym widziałam jakieś zagrożenie, od razu przed oczami pojawiał mi się obraz odbywający się kilka minut temu. Nóż przy moim brzuchu.. W moich oczach pojawiły się łzy. Napływało ich coraz więcej, ale mocno zacisnęłam powieki.
- Katy, skarbie co się dzieje? Czy ty płaczesz? Dlaczego? - Harry wziął mnie w swoje ramiona, podnosząc mnie do swojego poziomu.
- Źle się poczułam. Proszę, czy moglibyśmy wrócić do domu? Naprawdę okropnie się czuję.
- Oczywiście kochanie, ale w domu dokładnie mi wszystko wytłumaczysz, bo widzę, że coś kręcisz. - przytaknęłam, a on uniósł mnie pod pośladkami. Oplotłam jego szyję rękami, a twarz schowałam w ramię. Czułam na sobie przeszywający wzrok każdej osoby w galerii. Wiedziałam, że każdy na nas patrzył, ale Harry dzielnie szedł przed siebie. Kiedy znaleźliśmy się na parkingu wielopoziomowym, szybko przedostaliśmy się do auta. Przestałam płakać. Wiedziałam, że przy Harry'm jestem bezpieczna. Tak naprawdę to nie miałam zamiaru mu niczego mówić. Wymyślę jakąś wymówkę, że jestem zmęczona, a on w to uwierzy. Przynajmniej mam taką nadzieję. Jechaliśmy w ciszy. Nikt nic nie mówił, jednak co chwilę czułam na sobie wzrok Harry'ego. Patrzyłam w krajobraz znajdujący się za oknem. Niebo wskazywało, że powinien spaść śnieg. Gdy dojechaliśmy do naszego domu, bez słowa wysiadłam i poszłam w stronę domu. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Zniknąć i zapomnieć. Rozebrałam się z kurtki i butów, po czym szybko pobiegłam na górę. Będąc na szczycie schodów, słyszałam jak Harry wchodzi do domu i mnie woła. Nie miałam ochoty się odwracać, więc po prostu weszłam do sypialni, w której się zamknęłam. Rzuciłam się na łóżko, zanosząc się płaczem. Po paru sekundach usłyszałam pukanie do drzwi.
- Katy, skarbie? Czemu tak uciekłaś? - nie miałam najmniejszej ochoty na widzenie kogokolwiek. Naciskał na klamkę, ale drzwi były zamknięte. - Otwórz drzwi, proszę.
Siedziałam cicho, próbowałam hamować swój płacz. Chyba mi to nie wychodziło.
- Kochanie? - usłyszałam ponownie. Czy on nie rozumie, że potrzebuję samotności?!
- Daj mi spokój!
Więcej już go nie usłyszałam. Chyba za ostro go potraktowałam. Nie chyba tylko na pewno. Czy ja naprawdę jestem taka beznadziejna. Ranię wszystkich dookoła. A jak tamta dziewczyna miała rację? Może naprawdę będzie lepiej jak zniknę. Przecież nikomu, by to różnicy nie zrobiło.

***

Zmęczona wyrzutami sumienia wstałam z łóżka i umyłam twarz z łez. Powolnym krokiem zeszłam na dół w celu odnalezienia Harry'ego. Mam nadzieję, że jest w domu i da się wysłuchać. Gdy byłam na schodach słyszałam odgłos telewizora, ale gdy zeszłam na podłogę, nie było go w salonie. Znalazłam go w kuchni. Stał tyłem do mnie i robił chyba kanapki. Podeszłam parę kroków bliżej, byłam pewna, że wiedział, że stoję za nim.
- Harry? - zaczęłam cicho. Nie odwrócił się. - Bo.. bo ja chciałam cię strasznie przeprosić. Zachowałam się źle, ale po prostu wtedy chciałam zostać sama, źle się czułam i... proszę, odwróć się chociaż do mnie. Kocham cię. - mówiłam powoli, naprawdę bardzo dużo kosztowało mnie, żebym się nie rozpłakała.
Wtedy Harry odłożył nóż, westchnął i odwrócił się w moją stronę. Od razu skojarzył mi się nóż w rękach tamtej dziewczyny. Przeszedł mnie dreszcz, ale nie dałam po sobie tego poznać.
- Katy. Uważasz, że jestem taki głupi? - zapytał mnie. Jego ton wskazywał na jedno. Miał mnie dość. Wcale mu się nie dziwiłam, każdy ma mnie dość. W moich oczach na nowo zagościły łzy, kiedy zaledwie parę chwil temu stamtąd zniknęły. Cofnęłam się i ruszyłam w stronę schodów, gdy poczułam nadgarstek Harry'ego na moich biodrach. Uniosłam się do góry, będąc w jego ramionach. Tego się nie spodziewałam, jednak wtuliłam się w niego jak mała dziewczynka. Tego potrzebowałam najbardziej. Zwykłego przytulenia.
Przeniósł mnie na kanapę, gdzie nadal byłam w niego wtulona.
- Wytłumacz mi proszę wszystko od początku.



-------------------------------------------------------------------------------------
Prezent na Mikołajki! :)
Także.. witajcie haha:)
Słabe powitanie, co nie...
Nie ważne.
Jak zwykle, chciałam przeprosić, że tak długo nie było, jednak sama sobie szkoły nie wymyśliłam..
Codziennie jak nie sprawdziany, to kartkówki i tak w kółko.
Ale nie o tym.
Jak zauważyłyście zaczyna się drama time:)
Mam duuże plany co do tego i mam wielką nadzieję, że mi wyjdą.
No to chyba tyle co do tego rozdziału.
Jeśli Ci się spodobał, zostaw ślad po sobie :)
Dziękuję za komentarze pod ostatnim.
Jeśli są błędy, z góry przepraszam, nie każdy jestem w stanie wyłapać.
Do następnego, kocham Was ♥

+Dużo prezentów od Mikołaja?:)

10 komentarzy = następny rozdział

niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 69. ♥ "Jesteś najlepsza."

Nie zdziwię się, jeśli nie będzie chciało Wam się go całego przeczytać, bo jest naprawdę długi.. Ale to chyba dobrze! Mam nadzieję, że jakoś Wam wynagrodziłam tą długością, tak długą nieobecność! <3 


*parę dni później*

Dzisiaj był już Sylwester. Od rana razem z Harrym wszystko przygotowywaliśmy. Wszystko musiało być idealne. To znaczy, Harry'emu w sumie było to obojętne, ale dla mnie całość musiała być dopięta na ostatni guzik. Nie chciałam robić wszystkiego i dokańczać w ostatniej chwili, bo wtedy na pewno poszłoby coś nie tak. Chciałam na spokojnie, wcześniej. Przygotowałam ostatnie już ciasto i włożyłam je do piekarnika. Teraz miałam zająć się sałatkami. No, ale oczywiście czegoś musiało zabraknąć. A czego zabrakło? Sałaty. Jak mogłam zapomnieć o sałacie? W końcu Harry się na coś przyda!
- Harry! - krzyknęłam na cały dom. Nie wiedziałam, gdzie się znajduje, więc musiałam krzyknąć. Po chwili jego ciało znalazło się w progu kuchni. Był w samych spodniach dresowych.. Czy ten człowiek się kiedyś ubierze?
- Tak, kotku? - podeszłam do niego i zarzuciłam mu ręce na szyję.
- Mam dla ciebie bojowe zadanie. - jego brwi uniosły się lekko do góry. - Pojedziesz do sklepu i kupisz mi sałatę. - nie widziałam jakiegoś przekonania w jego minie. - Proszę. - po tych słowach złożyłam na jego ustach krótki pocałunek.
- Pojedziesz ze mną? - zapytał, robiąc minę smutnego szczeniaka.
- Pojechałabym, ale mam w piekarniku ciasto i nie chciałabym, żeby się spaliło. - odgarnęłam mu pojedyncze kosmyki włosów z czoła.
- No, dobra. A co z tego będę miał?
- Satysfakcję i... buziaka, okej? - odeszłam na bok, by sprawdzić czy jeszcze czegoś mi brakuje.
- Stanowczo za mało. Domagam się więcej. - spojrzałam na niego z politowaniem, a on tylko coś burknął.
- Może mi zabraknąć jeszcze parę rzeczy, więc napiszę ci na kartce, żebyś nie zapomniał. - spisałam wszystko na kartkę, nawet te rzeczy, które mi się jeszcze nie skończyły. Nie chciałam, żeby czegoś mi ponownie brakło. Podałam kartkę Harry'emu i jeszcze raz pocałowałam jego usta. Chłopak pobiegł się ubrać, a ja wyjęłam resztę produktów, które były mi potrzebne. Potem usiadłam przy stole, czekając aż Harry wróci. Wrócił po dłuższym czasie. Była już 14. Nie miałam dużo czasu. Co on robił tyle w tym sklepie?! Przecież dałam mu nawet kartkę!
- No w końcu! Co tak długo? - krzyknęłam, kiedy wysoka sylwetka Harry'ego pojawiła się w progu.
- Fani. - odparł jednym słowem i położył siatkę pełną zakupów na stole. Rozłożył ramiona, żebym go przytuliła. Nadal stał w kurtce. I butach.
- Rozbierz się najpierw. - odparłam i zaczęłam wypakowywać zakupy.
- Do naga? - usłyszałam. Prychnęłam pod nosem i odwróciłam się przodem do niego. Tak jak wcześniej został w samych spodniach. Podszedł do mnie i jednym ruchem odwrócił mnie do siebie tyłem. Lekko nas zakołysał chowając swoją głowę w zagłębieniu mojej szyi.
- Kocham cię. - wyszeptał, składając pocałunek pod moim uchem.
- Ah, Hazzuś ty mój romantyku.. - zachichotałam niekontrolowanie i wyczułam uśmiech Harry'ego przy moim policzku. Złożył ostatni całus przy moich ustach, po czym odszedł na bok.


*Harry*


Zaczęło mi się porządnie nudzić. Katy kazała mi nie przeszkadzać jej w kuchni, więc zdany byłem tylko na siebie. W telewizji nie leciało nic co by mnie mogło zaciekawić, a od laptopa już mnie bolały oczy. Usiadłem przy stole w kuchni, patrząc na zgrabne ciało Katy poruszającej się w tę i z powrotem. Chyba mogłem jej porobić zdjęcia, prawda? To nie zabronione.. Wyjąłem telefon i zacząłem jej pstrykać fotki, najpierw sprawdzając czy oby na pewno wyłączyłem lampę. Jedno z nich poleciało na instagrama z podpisem "Gotuje = brak czasu dla mnie!!". Następnie schowałem komórkę i zostałem w tej pozycji. 
- Nie patrz się tak na mnie. - odparła, a ja zacząłem się śmiać.
- Skąd wiedziałaś, że się na ciebie patrzę?
- Czuję. - powiedziała, przez chwilę na mnie patrząc. Swoją drogą, mam cudowne widoki tutaj, jak włożyła te opięte krótkie spodenki..
- Obiecasz mi coś? - zapytałem, gdy do głowy wpadł mi pewien pomysł.
- Zależy co.
- Jak skończysz wcześniej i zostanie nam troszkę wolnego czasu, to pójdziemy do jacuzzi, tak na godzinkę, lub dwie..? Co o tym myślisz, skarbie? - podszedłem do niej i objąłem w tali, szepcząc do ucha.
- Po pierwsze, nie skończę wcześniej, bo muszę jeszcze się przygotować, a po drugie nie chce mi się zbytnio..
- Ale pomyśl. Poleżysz sobie naga w gorącej wodzie, odprężysz się..
- Kto powiedział, że będę naga?! - krzyknęła, a ja zacząłem się śmiać.
- Jeśli przyjdziesz w bikini, to cię rozbiorę. I nie będę słyszał sprzeciwów.
- Jesteś niemożliwy. - odepchnęła mnie od siebie, ale ja będąc tym szybkim, ponownie złapałem ją za biodra.
- I tak mnie kochasz.


*Katy*


Ułożyłam swoje ciało w gorącej wodzie, powoli się odprężając. Nie posłuchałam Harry'ego, założyłam mój czerwony strój kąpielowy. Przyszłam pierwsza, więc zostałam zmuszona czekać na Hazzę. Co on tam tyle robi? Jak na zawołanie, drzwi się otworzyły, a do środka wszedł Harry.
- Mówiłem coś. - uśmiech na jego twarzy się powiększył, gdy wchodził do gorącej wody. Ułożył się przy mnie, opierając swoje ręce na zagłówku. Moje ciało było między nimi. Jego usta najpierw dotknęły moich, a potem sunęły coraz niżej. Odchyliłam lekko swoją głowę, by zrobić mu większy dostęp do mojej szyi. To był mój czuły punkt, a on doskonale o tym wiedział i perfidnie to wykorzystywał. Jego prawa ręka powędrowała w stronę moich pleców, gdzie poczułam jak odpina górną część mojego bikini. Myślał, że tak szybko sobie ze mną poradzi? Mylił się. Postanowiłam się nim troszkę pobawić. Lewą ręką przytrzymywałam sobie strój, a prawą umieściłam w jego gęstych włosach, mocniej nimi pociągając. Z jego ust wydobył się cichy jęk, trafiający prosto w moje..

***

- Ładnie wyglądam? - zapytałam Harry'ego, nie będąc pewna swojego wyboru co do sukienki.

- Tak, skarbie. Wyglądasz wspaniale. - złożył na moich ustach krótki pocałunek.
- Ale na pewno może być? - odpowiedzią loczka było tylko westchnięcie. Dobra. Chyba jestem gotowa. Miałam na sobie sukienkę koloru pudrowego różu, przedłużaną z tyłu i do tego czarne szpilki. Moją szyję zdobił złoty naszyjnik. Buty miałam zamiar zdjąć, ponieważ nie za bardzo można chodzić w ciąży w takich szpilkach.
Przejrzałam się ostatni raz w lusterku i odwróciłam się w stronę Hazzy, który próbował zapiąć swoją koszulę do końca. Źle zapiął.. Czy on aż tak bardzo jest ułomny? Szybkim krokiem podeszłam do niego i odpięłam mu wszystkie guziki.
- Wow, kochanie, nie tak agresywnie. - usłyszałam. Zgromiłam go wzrokiem, a on tylko uniósł swoje ręce do góry w geście obrony. Pokręciłam głową i poprawnie zapięłam koszulę, poprawiając jeszcze kołnierzyk.
- Dobra, teraz możesz iść. - cmoknęłam jego usta, a on objął mnie w tali.
- Wyglądasz naprawdę cudownie. Już ci widać brzuch! Będę mógł się wszystkim chwalić. - powiedział Harry, uśmiechając się szeroko. Cudownie było widzieć to, jak bardzo jest z tego powodu szczęśliwy. Odwzajemniłam jego uśmiech, zarzucając mu ręce na szyję. Chłopak ucałował moje czoło, a ja na moment się od niego odsunęłam.
- Chodź już na dół, będą tutaj lada moment, a ja muszę jeszcze przygotować stół.
Nieoczekiwanie Harry wziął mnie na swoje ręce i wybiegł z pokoju. Zaczęłam się śmiać, co robił też on. Kiedy na dole mnie już postawił, pocałował moje usta.
- Jesteś moją księżniczką, wiesz o tym, prawda? - moją odpowiedzią było długie "awww".
Potem po prostu przeszłam do kuchni i przeniosłam wszystkie potrawy na stół, układając talerzyki i sztućce. Harry poszedł po alkohol do piwnicy. Było go naprawdę dużo. Cóż, i tak nie ja go będę pić. Mam nadzieję, że nie opiją się aż tak bardzo, bo nie uśmiecha mi się zbieranie ich potem z podłogi i odwożenie do domu.
Posprzątałam na blacie ewentualne okruszki i pochowałam wszystkie niepotrzebne rzeczy. Wszystko już było gotowe. Oparłam się plecami o blat, widząc jak Harry do mnie podchodzi. Wyglądał idealnie w tej koszuli i jeansach. Objął mnie w tali i wystawił usta, żebym go pocałowała. Złożyłam króciutki pocałunek na jego zaróżowionych ustach. Wyglądały jakby były pomalowane różową szminką. Nie wnikam..
Objęłam go za kark, składając coraz to nowsze pocałunki na jego ustach. Odpięłam parę guzików jego koszuli i zassałam skórę w miejscu zaraz pod kołnierzykiem.
- Skarbie... - zaczął, ale nie dane było mu dokończyć, bo usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, którego dźwięk rozległ się po całym domu. Harry przeklął cicho pod nosem, a ja zaczęłam się śmiać. Poszłam otworzyć drzwi tupiąc obcasami moich szpilek.
- Tak? - powiedziałam do domofonu.
- Otwieraj tą furtkę kobieto, bo jak nie to wejdziemy przez płot! - usłyszałam głos Louis'a, a w tle odgłosy chłopaków. Zaczęłam się śmiać i nacisnęłam guzik, który miał otworzyć furtkę. Otworzyłam drzwi, widząc jak idą w naszą stronę. Szeroki uśmiech od razu pojawił się na mojej twarzy, gdy znaleźli się już przy mnie. Powitanie trwało wieczność. Wszystkich wytuliłam i wycałowałam. Tęskniłam za wszystkimi. A szczególnie za Barbarą, z którą nie widziałam się najdłużej. Każda z dziewczyn wyglądała pięknie. Oczywiście nie zapominając o chłopakach, którzy również dobrze wyglądali. Z czasem impreza zaczynała się rozkręcać. Coraz więcej alkoholu w żyłach dawała o sobie znać. Najbardziej chłopakom, którzy zaczęli grać w jakieś głupie zabawy na podłodze w salonie. Ja z dziewczynami po prostu wyszłyśmy na chwilę na dwór przewietrzyć się. Przy okazji dowiedziałam się, że Barbara pali, także.. No wyszłam z nimi, chociaż nie powinnam wdychać dymu papierosowego, bo może to zaszkodzić ciąży. No, ale zaszkodzi jeden raz? Nie.
Ubrałyśmy się w kurtki i wyszłyśmy na zewnątrz, nawet nie powiadamiając o tym chłopców, którzy byli zbyt pochłonięci "grą". Rozmawiałyśmy naprawdę o wszystkim. Zaczynając od paznokci, kończąc na włosach, kiedy przerwał nam trzask drzwi wejściowych.
- Tu jesteście! Szukaliśmy was! - okazało się, że był to Harry, który był już lekko pijany. Podszedł do mnie od tyłu i objął mnie w tali, przyciągając do siebie. Czułam na swoim ciele palący wzrok każdej z dziewczyn. Ucałował mój zimny, zarumieniony policzek, odsuwając się na parę centymetrów.
- Myślę, że lepiej będzie jak wrócicie do środka. Czemu w ogóle wyszłyście? Na dworze jest naprawdę zimno, nie chcę żebyście się rozchorowały. Szczególnie ty Katy, jesteś w ciąży.
Spojrzałyśmy na siebie, nie było sensu sprzeczać się z pijanym Harrym, więc po prostu pokiwałyśmy głowami i weszłyśmy z nim do domu. Chłopak mocno ściskał moją rękę, przez co powoli traciłam w niej czucie. Spojrzałam na niego wymownie, a on chyba zrozumiał o co mi chodzi, lub nie, ale puścił moją dłoń. Rozebrałyśmy się i powróciłyśmy do salonu, w którym siedzieli chłopcy.
- Odnalazły się nasze zguby! Gdzie wy byłyście? - zapytał Niall.
- Wyszłyśmy na chwilę na dwór. - odparła Eleanor. Usiadłyśmy przy stole, gdy chłopcy podnieśli się z podłogi.
- Bo wiecie, Harry ma takie pewne zadanie do zrobienia. - powiedział Louis, a my od zrozumiałyśmy po co Harry wyszedł do nas. Oni wcale nas nie szukali!
- Jakie? - zapytałam, zanim zdążyłam to przemyśleć. Chyba nie byłam gotowa poznać odpowiedzi.
- No bo graliśmy sobie w butelkę na zboczone wyzwania i Harry wylosował striptiz dla ciebie.
Słucham?! Czy ja dobrze usłyszałam?! Czego oni nie wymyślą...
- Teraz? Tutaj? - zapytałam, a Harry poruszył swoimi brwiami, uśmiechając się w ten swój sposób. Zaczęłam się śmiać. Będzie ciekawie.
- Okej. - zgodziłam się. Podniosłam się z miejsca poprawiając sukienkę. Chłopcy stanęli w kółku, a ja zaczęłam się bardziej śmiać, wyobrażając sobie tą scenę. Harry stanął przede mną przygotowując się do swojego występu.
Chłopcy włączyli jakąś muzykę, a ja już na wstępie zaczęłam się śmiać. Zakryłam usta dłonią, a Harry na sam początek je odgarnął i pocałował. Z uśmiechem na ustach patrzyłam jak zaczyna robić śmieszne, pijackie ruchy zdejmując swoją marynarkę. Zdjętą marynarkę rzucił gdzieś na podłogę i wpił się w moje usta. Usłyszeliśmy długie "uuuu" od strony chłopaków, a przy okazji krzyk Louis'a.
- Hazzuś zaczyna szaleć! Tylko spokojnie kocie, opanuj swoje żądze! - zaczęłam się śmiać, co zrobił także Harry. Następnie odsunął się od moich ust, powoli rozpinając swoją koszulę. W tym momencie już nie mogłam tego wytrzymać i wybuchnęłam śmiechem.
- Nie śmiej się, to jest pełen profesjonalizm! - krzyknął Harry. Jego koszula opuściła klatkę piersiową i poleciała w ślady marynarki. Jego ruchy były powolne i tak szczerze - cholernie mnie podniecały..

***

Rano obudziłam się będąc przygnieciona czymś ciężkim, leżącym na mnie. Otworzyłam swoje zaspane oczy i zobaczyłam przed sobą głowę Harry'ego znajdującą się na moim brzuchu. Pogłaskałam jego głowę przypominając sobie wczorajszy wieczór. Musiałam odwieźć chłopców i dziewczyny do domu.. Co wcale nie było takie proste. Każdy, dosłownie każdy ledwo trzymał się na nogach. Kiedy już zdołałam uporać się z przeprowadzeniem ich do samochodu i do domu, byłam pewna, że położę się spać i odpocznę po całym dniu wrażeń. Jak bardzo się myliłam. Okazało się wtedy, że kochany Harry za ten czas zdążył usnąć na kanapie, a ja musiałam go obudzić i wprowadzić na górę.
Najdelikatniej na świecie zdjęłam zsunęłam ciało Harry'ego z mojego i podniosłam się z łóżka. Wcale nie miałam ochoty z niego wstawać, ale musiałam to zrobić, by posprzątać po wczorajszym dniu. Ubrałam tylko jakieś legginsy i koszulkę Harry'ego, na szybko umyłam zęby i zeszłam na dół. Kiedy zobaczyłam stan salonu i kuchni, miałam zamiar podejść do ściany i uderzyć się o nią głową. No, ale trzeba to trzeba...
Po niecałej godzinie wszystko lśniło. Wyjęłam naczynia ze zmywarki i włożyłam je do szafki.
- O kurwa, moja głowa.. - usłyszałam zachrypnięty głos Harry'ego za moimi plecami. Odwróciłam się do niego, jego potargane włosy, brak koszulki i opuszczone dresy zrobiły na mnie wrażenie.
- Już ci daję tabletki. - wyciągnęłam parę tabletek na ból głowy i szklankę z wodą. Postawiłam ją przed nim na stole, a on posłał mi wdzięczny uśmiech. Ucałowałam jego czoło i usiadłam na krześle obok. Chłopak połknął kapsułki popijając wodą. Rękami wskazał, żebym usiadła na jego kolanach. Kiedy już się na nich znalazłam, wbiłam swoje palce w jego włosy, odgarniając je na wszystkie strony. Przymknął swoje oczy i oparł czoło o moje.
- Jesteś najlepsza.



------------------------------------------------------------------------------------
CZY WY WIDZICIE JAKI TEN ROZDZIAŁ JEST DŁUGI?
MASAKRA!
Mam nadzieję tylko, że Was nie zanudziłam i że nadrobiłam wszystkie straty!
Minęło ponad 3 tygodnie od ostatniego rozdziału.
Nie chcę przepraszać, bo zawsze tak piszę, a to bez sensu.
Myślę, że mi wybaczycie...:)

Komentarze mile widziane!
Proszę o przeczytanie!
Proszę, każdy kto czyta te moje wypociny, niech skomentuje chociaż jednym słowem.
Chcę wiedzieć ile Was naprawdę jest!
Zrobicie to dla mnie?
Bardzo proszę :)
To chyba tyle.
Przepraszam za wszystkie błędy w tym rozdziale.
Pozdrawiam, kocham Was ♥

Ps. Hazza czuwa! XD

niedziela, 19 października 2014

Rozdział 68. ♥ "Kochasz mnie?"

*parę dni później*

Wysiadłam z samochodu razem z Harrym. Byliśmy przed domem chłopców, by porozmawiać o Sylwestrze, który miał być za dwa dni. Chwyciłam dłoń Harry'ego i w ciszy przedostaliśmy się przed drzwi. Harry jak zwykle niewychowany, chciał po prostu wejść bez pukania.
- Trzeba zapukać chociaż, Harry.
- Przecież ja tu mieszkałem, a poza tym, tu mieszkają chłopaki, no weź, serio? - spojrzał na mnie niezrozumiałym wzrokiem. No tylko sobie żartowałam..
- Tak, serio. - zapukałam i weszłam. Nie czekałam aż przyjdą, bo wiedziałam, że pewnie teraz leżą na kanapie grając w jakąś grę i obżerając się chipsami. Z tego co widziałam, Harry pokręcił tylko głową na to co zrobiłam, ale już się do niego nie odzywałam. Zdjęłam buty i kurtkę, tak samo jak Harry, ale pierwsza weszłam do salonu.
- Hej chłopaki! - na kanapie leżał rozwalony Louis i Zayn, którzy grali w Fifę. Czy ja czasem nie mówiłam, że tak będzie? Chyba nawet nie słyszeli jak pukałam..
Louis od razu zerwał się z miejsca i podbiegł do mnie mocno mnie przytulając.
- Jak ja za wami tęskniłem! - okręcił mnie wokół siebie, a potem postawił na podłodze.
- No właśnie widzę, chyba tylko za tą żeńską częścią. - odezwał się Harry, na co wszyscy się zaśmialiśmy. Zayn także mnie przytulił, a ja pocałowałam go w policzek.
- A gdzie reszta? - zapytałam, a Louis pokiwał na górę. - Okej, to ja pójdę odwiedzić obydwóch. Mamy do was ważną sprawę. - nie mówiąc już nic więcej, pobiegłam na górę. Wiedziałam, który to jest pokój Niall'a, więc tam się udałam. Bez pukania tym razem, weszłam do środka i zobaczyłam go leżącego na łóżku ze słuchawkami. Nawet mnie nie zauważył. Podbiegłam do łóżka i rzuciłam się na leżącego na nim Niall'a. Dopiero wtedy mnie zauważył. Zdjął słuchawki i odłożył wszystko na bok.
- Katy! A co ty tu robisz? - spojrzałam na pozycję, w której się znajdowaliśmy. Siedziałam okrakiem na Niall'u.. Jak najszybciej zeszłam z jego kolan i usiadłam obok.
- Odwiedziliśmy was. Wiesz, chcieliśmy pogadać o tym Sylwestrze..
- Ah, okej. Jezu, nie widzieliśmy się parę dni, a już się stęskniłem. Chodź tu do mnie, muszę cię wytulić! - zaśmiałam się, a on przyciągnął mnie do siebie.
- Dobra, wystarczy tego. - zachichotałam i zeszłam z łóżka. - Możesz mi powiedzieć gdzie jest pokój Liama? Jego też muszę odwiedzić.
- Jasne, pierwsze drzwi na prawo. - uśmiechnął się w tej swój słodki uśmiech. Próbowałam ukryć niechciany rumieniec, który jak zwykle w nieodpowiednim momencie musiał się pojawić. 

- Okej, to już do niego idę. A ty, masz zejść na dół! - po tych słowach wyszłam z pokoju i tak jak powiedział Niall, zapukałam do następnych. Nie usłyszałam odpowiedzi, więc weszłam. Liam leżał na łóżku identycznie jak Niall z słuchawkami w uszach. Ale tym razem nie miał laptopa, tylko telefon. Podeszłam jak najciszej, chciałam go wystraszyć. Miał zamknięte oczy, co bardzo mi wtedy pomogło. Potrząsnęłam lekko go za ramiona, a on momentalnie się podniósł i otworzył oczy. Udało mi się, wystraszyłam go! Zaczęłam się śmiać i uciekać, co nie było zbytnio dojrzałe, no ale dobra. Oczywiście Liam mnie zaczął gonić.
- Nie uciekniesz, Katy! - usłyszałam za sobą, aż znalazłam się w powietrzu. Nienawidzę go! - Mówiłem? - zaczęliśmy się śmiać, a Liam zszedł po schodach, nie było mi wygodnie!
- Harry ta twoja dziewczyna to jest cwaniara! - znaleźliśmy się w salonie, gdzie oprócz nas, byli już wszyscy, nawet Niall. Wszyscy w jednym momencie spojrzeli na nas, a głównie Harry.
- O stary, ja to już od dawna wiedziałem! - uderzyłam się w czoło, a reszta zaczęła się śmiać, no super.
- Liaś.. - zaczęłam słodko, by mógł mnie już odstawić na podłogę, bo nie podobało mi się wiszenie na jego ramieniu. - Postaw mnie już, proszę. Wiesz jak ja cię kocham!
- No to fajnych rzeczy się tutaj dowiaduję! - odparł Harry, na co zachichotałam.
- Dobra już dobra, nie chcę mieć przesrane u twojego chłopaka. - no wreszcie! Stanęłam na nogi i poprawiłam swoje włosy. Usiadłam na kanapie między Harrym, a Louis'em czego od razu pożałowałam, bo ten drugi zaczął już coś odwalać.
- Co zrobiła? - zapytał Harry, a Liam zajął miejsce obok niego.
- Wystraszyła mnie! Leżałem sobie spokojnie z słuchawkami, a tu ktoś mną potrząsnął! - zaczęłam się śmiać na wspomnienie z kilku minut.
- To nie było śmieszne! - dodał. Pokiwałam głową i schowałam twarz w ramię Harry'ego, by nie zacząć się śmiać.
- Dobra, skończmy. Nie przyszliśmy tutaj tylko po to. - Harry musiał oczywiście wszystko przerwać.
- Wiedziałem, że macie w tym jakiś ukryty interes! - krzyknął Louis, na co ja od razu zatkałam prawe ucho, przez jego piskliwy głos.
- Chcieliśmy pogadać o Sylwestrze. W końcu zostało parę dni, a może fajnie by było gdybyśmy spędzili go razem, jeśli oczywiście nie macie jakichś planów. - powiedziałam.
- Raczej żaden z nas nie miał żadnych planów.. tak mi się wydaje. - odparł Liam.
- Bo pomyśleliśmy, że może byście przyszli do nas? Posiedzielibyśmy sobie do późna. Oczywiście mówię tutaj też o tym, że dziewczyny mają się pojawić obowiązkowo!

- Mogę przyjść z kimś? - odezwał się Niall.
- Jeśli jest to dziewczyna, to tak. - zaczęłam się śmiać.
- No dziewczyna.
- NIALLUŚ MA DZIEWCZYNĘ?! NIE WIERZĘ! - wykrzyczałam i od razu podniosłam się, przytulając ciało blondyna.
- Nie mam dziewczyny, po prostu jesteśmy przyjaciółmi i spotykamy się od niedawna.
- Aww. Jak ma na imię?! - mówiłam podekscytowana.
- Barbara.
- Barbara Palvin? - zapytałam zaciekawiona. Jeśli tak, to ten wieczór będzie idealny!
- Tak. - pisnęłam i jeszcze raz mocno go przytuliłam.

***
- Katy kochasz mnie? - zapytał mnie Louis, przerywając ciszę pomiędzy nami. Wszyscy leżeliśmy na kanapie z nogami na stole, oglądając jakiś film w telewizji. Mieliśmy już jechać do domu, ale jednak chłopcy uprosili Harry'ego, no i zostaliśmy. Louis leżał po mojej prawej, co chwila coś mamrocząc. Nawet go nie słuchałam.
- Tak, Louis. - odpowiedziałam, lekko znudzonym tonem.
- Ha! Widzisz Harry! - krzyknął, przez co na moją twarz wstąpił jeszcze większy grymas.
- Katy, a mnie kochasz? - odezwał się Harry.
- Tak. - odpowiedziałam, nawet na nich nie patrząc.
- A dasz mi buzi? - podniosłam się na łokciach i złożyłam na jego ustach krótki pocałunek. Mogłam zauważyć, że Harry pokazuje Louis'owi środkowego palca. Debile.
- A mi dasz buzi? - pokręciłam przecząco głową, a on udał obrażonego. - W takim razie, już się do ciebie nie odezwę. Pff. - zaśmiałam się i złożyłam na jego policzku całusa. - Dobra, może być. - Harry spojrzał na nas podejrzliwie, a ja zaczęłam się głośniej śmiać. Brunet pokręcił tylko głową i przysunął się do mnie, otaczając mnie ramionami. Zrobiło mi się od razu cieplej. Ucałowałam jego czoło i odgarnęłam loki, opadające na jego idealną twarz.

***

Otworzyłam drzwi prowadzące do łazienki. Harry podrzucił mnie do domu, a sam pojechał do jakiegoś marketu po jedzenie na dzisiejszy wieczór. Chciałam wziąć długą, gorącą kąpiel, by poprawić swoje samopoczucie. Nie czułam się zbyt dobrze, głowa mnie bolała. Naszykowałam sobie szorty i za dużą koszulkę Harry'ego. Nalałam wody do wanny, dodając jakieś olejki. Teraz cała łazienka pachniała świeżymi różami. Gdy wanna już była pełna, rozebrałam się do naga i weszłam do gorącej cieczy. Cudownie się wtedy poczułam. W końcu mogłam się odprężyć i uspokoić.
Po jakimś czasie usłyszałam trzask drzwi, więc byłam pewna tego, że to Harry. Nie pomyliłam się. Od razu usłyszałam jego zachrypnięty głos.
- Kochanie? - słyszałam jak odkłada siatki w kuchni i jego kroki zbliżają się bliżej pomieszczenia, w którym się znajdowałam. Drzwi otworzyły się, a w nich pojawiła się sylwetka Harry'ego. Zimne powietrze dostało się do środka.
- Nie zaczekałaś na mnie? No wiesz co! - wszedł do środka i patrzyłam tylko w jak piorunującym tempie się rozbiera. Zaczęłam się śmiać, a on już nagi wszedł do wanny, usadawiając się za moimi plecami.


--------------------------------------------------------------------------------
Dobra, napisałam!
Nie jest długi, ale wydaje mi się, że jest ok.
Wiem, że znowu długo nie było, po prostu zwyczajnie nie miałam czasu.
Bardzo Was za to przepraszam.
Nie przedłużając, mam nadzieję, że rozdział się spodobał!
Dziękuję za 10 komentarzy pod ostatnim rozdziałem.
Stała zasada:

10 komentarzy = następny rozdział
To tyle.
Kocham Was! 
Do następnego ♥

Pytania ---> ask twitter

niedziela, 28 września 2014

Rozdział 67. ♥ "Znowu zaczynasz?"

Przez ostatnie dwie godziny chłopcy próbowali mnie rozśmieszać w prze najróżniejszy sposób. I powiem, że im to nawet wychodziło. Kiedy po raz kolejny wybuchnęliśmy śmiechem, postanowiłam mniej więcej jako jedyna zachować powagę i zapytać o ważną rzecz, bo w sumie nawet o tym nie rozmawialiśmy.
- Tak w ogóle.. Chyba nie podejmowaliśmy jeszcze tego tematu. Jakie plany na Sylwestra? - obydwaj spojrzeli na mnie, przez chwilę się zamyślając.
- W sumie to jeszcze o tym nie rozmawialiśmy. Właśnie trzeba by się może zgadać z chłopakami. W końcu to już za parę dni. - odparł Harry, na co ja i Niall pokiwaliśmy głowami. Rozmawialiśmy o wszystkim. A chłopaki jak to chłopaki, opróżniali już chyba trzecią butelkę piwa. Zbytnio mi się to nie podobało, ale przemilczałam.

***

- Nie denerwujcie mnie! Obaj śpicie na dole, żegnam! - zatrzasnęłam drzwi od sypialni centralnie przed nosem Niall'a i Harry'ego. Po tym jak mnie wkurzyli nie chciałam ich na razie widzieć. Chciałam iść po prostu spać, bo byłam już porządnie zmęczona. Nie obchodziło mnie to, gdzie pójdą spać. Czy do gościnnego, czy na kanapę. Olałam tą myśl i po prostu poszłam do łazienki, by wziąć prysznic. Po odbytej czynności zmyłam swój makijaż. Przebrałam się w piżamę i poszłam do sypialni, w której od razu przeniosłam się na łóżko. Wzięłam książkę, która leżała na szafce przy łóżku i zaczęłam ją czytać. Kiedyś, jak mi się nudziło zaczęłam ją czytać, ale zbytnio nie chciało mi się jej kontynuować. Kiedy chciałam ją odłożyć i iść spać, rozległo się ciche pukanie. Zanim zdążyłam odpowiedzieć drzwi się otworzyły i w nich pojawiły się dwie sylwetki, jak zwykle nie mogą mi dać świętego spokoju.

- Katy, przepraszamy, że cię wkurzyliśmy, naprawdę tego nie chcieliśmy. Proszę, wybacz nam. Wszyscy jesteśmy już zmęczeni i chcemy iść spać.. - zaczął Niall.
- A swoją drogą, wpadliśmy na pomysł, że może byśmy spali razem? No wiesz, miałabyś się do kogo przytulić i w ogóle.. - dokończył Harry.
Aha, czyli o to im chodziło. Nie chciałam się zgadzać, ale patrząc na ich miny, byli całkowicie zbici z tropu. Nie uśmiechało mi się spanie z nimi, wiedziałam, że będą się rozpychać, zrzucać kołdrę... 
- Trójkącik, kurwa. - uderzyłam się książką w twarz, widząc ich miny. - Dobra, okej! Zgadzam się! - na obydwóch twarzach pojawiły się szerokie uśmiechy, a po chwili obydwaj znaleźli się przy mnie. Harry położył się po mojej prawej stronie, a Niall po prawej. W pierwszej chwili, gdy stali przed łóżkiem nie zauważyłam, że są w samych bokserkach. Wyczuwam ciekawą noc. Obydwaj przysunęli się do mnie, Harry objął mnie w tali tak samo jak Niall.
- Dobranoc moje słodziaki. - ucałowałam czoło każdego z nich. Zgasiłam lampkę i wsunęłam się głębiej pod kołdrę. Nie mogłam usnąć, a po paru minutach już słyszałam ciche pochrapywanie obydwóch chłopców. Po dłuższym czasie udało mi się zasnąć.
Następnego dnia obudziłam się opleciona dłońmi zarazem Harry'ego i Niall'a. Dosłownie nie miałam jak się ruszyć. Wyglądali, jakby byli do mnie przyklejeni. I nie żartuję. Najdelikatniej na świecie, by żaden nic nie poczuł, wysunęłam się z objęć. Cudem wydostałam się z łóżka oddychając z ulgą. Sprawdziłam jeszcze raz, czy przypadkiem żaden z nich się nie obudził i wyszłam z sypialni, kierując się do garderoby. Wzięłam jakieś dresy i poszłam do łazienki, w której wykonałam szereg porannych czynności. Potem przebrałam się w przygotowane, zwykłe dresy. Wyszłam z łazienki, wchodząc do sypialni widziałam jak chłopcy leżą obok siebie przytulając się. Ciekawe czy w ogóle są świadomi, że to nie ja. Przykryłam ich bardziej kołdrą i zeszłam na dół. Posprzątałam trochę po wczorajszym wieczorze, po czym wzięłam się za przygotowywanie śniadania dla naszej trójki. Przygotowałam dużo tostów, tak, by każdy był najedzony. Kiedy już odkładałam talerz pełen tostów z nutellą, zostałam odwrócona przodem do osobnika stojącego za mną. Wystraszyłam się, że to Niall znowu próbuje jakieś sztuczki, ale to jednak nie był on. To był mój Harry, który właśnie stał z uśmiechem od ucha do ucha i... w samych bokserkach. Ojej.
- Dzień dobry księżniczko. - uniósł mnie za biodra sadzając na blacie. Objęłam go za szyję i pocałowałam. Wcale się nie opierał. Jeszcze bardziej pogłębił pocałunek. Objął mnie w tali przyciągając bliżej swojego ciała.
- Jak dobrze, że umyłeś zęby. - oderwałam swoje usta od jego. Harry zachichotał cicho i jeszcze raz złożył pocałunek na moich ustach, który tym razem był krótki. - No, ale po co się ubierać, prawda?
- Prawda, kochanie. - uśmiechnął się słodko i na nowo zaczął mnie całować. Wplotłam swoje palce w jego gęste włosy, delikatnie je ciągnąc, na co Harry reagował cichym mruczeniem.
- Czemu ja jedyny nie mam dziewczyny?! - na głos Niall'a odsunęliśmy się od siebie. Zeskoczyłam z blatu, a Hazz usiadł bez słowa przy stole.
- No cóż Niall, trzeba ją sobie znaleźć, nie uważasz? - odezwał się Harry. Dwóch facetów w mojej kuchni w samych bokserkach. Mogę umierać.
- Wybacz! Nie oddam go! - zaśmiałam się i mocno wtuliłam się w blondyna, który mnie objął. Pachniał cudownie pomimo tego, że dopiero wstał. Jednak żaden zapach nie dorówna perfumom Harry'ego, które są wręcz idealne.
- Ej, ej! Katy! Ty to sobie uważaj! - odparł Harry, na co odsunęłam się od Niall'a i zaśmiałam.
- Nie martw się, uważam. - złożyłam na jego czole słodki pocałunek i podeszłam do blatu. - Dobrze, macie śniadanie. Smacznego. - postawiłam pełen talerz przed nimi, a ja sama wzięłam sobie jak na razie jabłko.
- No Katy naprawdę... Znowu zaczynasz? - jęknął przeciągle Harry. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. - Zjedz z nami normalne śniadanie. - podniósł się, wyjął z mojej ręki jabłko i odłożył na wcześniejsze miejsce.
- No, ale..
- Nie ma żadnego 'ale'! Koniec kropka, masz jeść normalnie, jesteś w ciąży. - pociągnął mnie za rękę i posadził na swoich kolanach. - Mam cię karmić? - nie odpowiedziałam mu, więc chyba uznał to za zgodną odpowiedź. Jak na razie nie chciało mi się zbytnio jeść. Niall siedzący przed nami, patrzył na nas z zaciekawieniem. Harry przyłożył tosta do mojej buzi, na co ugryzłam kawałek. Po jakimś czasie zjadłam już chyba cztery. Naprawdę już nie mogłam więcej.
- Ostatni i koniec. - mówił mi to chyba już drugi raz. Ale okej, zjadłam ostatniego i podniosłam się z jego kolan. No, ale oczywiście Harry jak to Harry, musiał coś wykombinować. Z powrotem przyciągnął mnie na swoje kolana.
- A buzi to co? - cmoknęłam jego usta i ostatecznie odeszłam do blatu, najpierw biorąc już pusty talerz.
- Idźcie na górę się ubrać, a ja zrobię wam herbatę. - obydwaj patrzyli na mnie jakbym była duchem. - No co? Nie słyszeliście? Szybko. - klepnęłam obydwóch w tyłki, na co zareagowali głośnym śmiechem. Nastawiłam wodę i włożyłam talerz do zmywarki. Naszykowałam kubki i włożyłam do nich małą paczuszkę z herbatą.

***

- Czy wy oby na pewno jesteście normalni?! - śmiałam się już dobre 10 minut. To co oni wyczyniali, to było niedopuszczalne. Nigdy się tak chyba jeszcze nie uśmiałam. Z drugiej strony miałam niezłe widoki, na te dwie dupcie. Włączyli moją płytę Seleny i tak tańczyli.
- Przestańcie już, proszę! - potrzebowałam jeszcze chwili śmiechu i chyba bym się zesikała. Nie mogłam już wytrzymać. Jak ja ich kocham! Wreszcie przestali się wygłupiać, a wtedy ja wyciągnęłam dłonie w górę jak małe dziecko, by mnie przytulili. Najpierw podszedł Harry, który podniósł mnie z kanapy i mnie mocno przytulił. Oplotłam swoimi nogami jego biodra i włożyłam palce w jego włosy. Po chwili odstawił mnie na podłogę. Gdy moje stopy stanęły na posadzce, od razu zostałam przyciągnięta do ciała blondyna. Czemu oni są tak cieplusi? Mogłam ich tulać i tulać. Kiedy wszyscy już się poprzytulaliśmy, usiedliśmy wspólnie na kanapie i podjęliśmy rozmowę na jakiś głupi temat. 

***
Wysiadłam z samochodu będąc już przed naszym domem. Odwiozłam Niall'a i właśnie wróciłam. Szybko znalazłam się wewnątrz budynku, ponieważ na dworze było zbyt mroźnie, by móc spędzać tam więcej czasu. Rozebrałam się z zimowych ubrań i ruszyłam do salonu, w którym na kanapie leżał Harry.
- Jestem już. - powiedziałam, a on od razu przeniósł swój wzrok z telewizora na mnie.
- Może przejdziemy się gdzieś na spacer? - zapytał, kiedy ja usiadłam na rogu kanapy, głaszcząc jego włosy.
- W taką pogodę? Jest zbyt zimno, Harry.
- No proszę, nie chce mi się już siedzieć w domu. Ubierzesz się cieplej i będzie okej. No dalej, Katy. Zgódź się. - patrzył na mnie tymi swoimi zielonymi oczami, które już w pierwszej sekundzie mnie do siebie przekonały. To był nawet dobry pomysł, by się gdzieś przejść, ale chciałam jeszcze chwilę się z nim podroczyć.
- Nie byłabym tego taka pewna. Nie mogę być teraz chora, Hazz. - cmoknęłam jego czoło i ruszyłam do kuchni. Od razu poszedł za mną.
- Nie będziesz chora. Ja już tego dopilnuję! A poza tym..
- Wypiję herbatę i pójdziemy, okej? - nie dałam mu dokończyć.
- Tak! Super. To ja idę się przebrać. Zrób mi też. - i tyle go widziałam. Nawet nie usłyszałam "proszę", tylko zrób. Pokręciłam głową i nalałam wodę do czajnika.

***

Nałożyłam na siebie ciepły, kremowy sweter w jelonki, dżinsy z wysokim stanem i do tego czarne martensy. Powinno mi być ciepło. Na dodatek włożyłam grubą kurtkę, bez której ani rusz. Następnie wyszliśmy z domu z Harrym, który tak samo jak ja ciepło się ubrał, dostosowując się do zimowej pogody. Spacerowaliśmy po ulicach Londynu, co jakiś czas zatrzymując się do jakichś fanek, które chciały autografy i zdjęcia. Wtedy grzecznie czekałam obok. Jednak z biegiem czasu ilość ich malała, gdyż robiło się coraz później.
- Jak myślisz, jak teraz będzie wyglądało nasze życie? - zapytał mnie Harry.
- Na pewno zmieni się o 180 stopni. Cóż.. nie będzie już tak jak dawniej. - zapytałam lekko smutnym głosem. Nie będziemy mogli szaleć, tak jak do tej pory jako nastolatkowie. Mamy dopiero niespełna 20 lat, a już będziemy mieć dziecko. Podjęliśmy bardzo trudną i ryzykowną decyzję, nie wiem czy nie będziemy jej żałować.
- Hej, no nie mów mi, że się boisz? - zatrzymał się i stanął przede mną, biorąc moje zarumienione policzki w swoje dłonie.
- Boję się, Harry. To będzie cholernie trudne. Mamy dopiero po 19 lat, będziemy mieli dziecko, a do tego dochodzi jeszcze kariera. Nie damy rady z tym wszystkim. Wydaje ci się, że to będzie proste, ale prawda jest całkowicie inna.
- Więcej wiary, kochanie. Jeśli będziesz mówić, że ci się nie uda, to tak będzie. Musisz wierzyć w to. Owszem, to jest ogromna odpowiedzialność, ale już nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Jesteśmy młodzi, tak, ale cóż.. Nie jesteśmy sami. Jest moja rodzina, twoja, chłopaki. Damy radę i przestań mówić, że nie. Wiesz co w tym jest najważniejsze? Nasza miłość. Musimy być silni dla siebie. - byłam pod wrażeniem jego słów. Nigdy wcześniej mi czegoś takiego nie powiedział.
- Dziękuję, Harry. Przepraszam, masz rację. Kocham cię.
- Ja ciebie też, słoneczko. - przytulił mnie do siebie, a ja wtuliłam się w jego ciepłe ciało.




-----------------------------------------------------------------------
Witam po straasznie długiej przerwie! 
Tak, mówiłam, że pojawi się wcześniej, a tu co. Cóż, nie byłam w stanie go tak szybko napisać. Dziwię się, że teraz znalazłam czas na dokończenie, jednak zaraz po dodaniu wracam do nauki. Kartkówka z angielskiego i matematyki do czegoś zobowiązuje.. :/
Dobra, nie będę pisać o mnie, bo nie po to, to tutaj piszę.
Rozdział wyszedł jaki wyszedł, wydaję mi się, że jest w porządku. Ale to wy ocenicie. Dziękuję za 10 komentarzy pod ostatnim rozdziałem!
Mam nadzieję, że pod tym będzie jeszcze więcej! :)
Jak zawsze, stała zasada:

10 komentarzy = następny rozdział

Chyba tyle.
Jeśli są błędy to przepraszam, nie wszystkie jestem w stanie wychwycić.
Komentujcie, bo to motywuje! :)
Do następnego.
Kocham Was ♥

niedziela, 7 września 2014

Rozdział 66. ♥ "Stęskniłem się."

Dedykacja dla Pauliny! :*


- Pośpiewamy coś? - zapytał Harry z wyczuwalną nadzieją w głosie.
- W sumie.. Możemy. Co proponujesz? - usiadłam wygodnie naprzeciwko jego ciała. Zamyślił się na chwilę, aż w końcu powiedział propozycję.
- Say Something? - pokiwałam głową na znak zgody.
- Znasz tekst? - ciekawiła mnie odpowiedź na to pytanie.
- Oczywiście, że znam. A ty nie? - posłał mi swój uśmieszek, którego nigdy nie zrozumiem. Wziął laptopa ze stolika i położył na swoich kolanach. Zapewne szukał podkładu.
- Jak mogłabym nie znać? - odpowiedziałam mu równie bezczelnym uśmieszkiem.
- Dobra, mam. - położył urządzenie na stoliku i włączył podkład, byśmy mogli zaśpiewać. Usiedliśmy prosto do siebie czekając, aż nadejdzie odpowiednia chwila. Zaczął Harry, potem oboje, aż doszliśmy do refrenu. Idealnie wczuliśmy się w piosenkę. Kiedy doszliśmy do końca piosenki, Harry przybliżył się do mnie i mocno przytulił. Nie wiem czemu, chyba tak po prostu.
- Śpiewamy coś jeszcze? - zapytałam cicho i odsunęłam się od niego.
- No jeśli chcesz.. - śpiewaliśmy wszystkie przypadkowe piosenki, które nam się przypomniały. Krzyczeliśmy na cały dom, śmiejąc się głośno. W końcu doszło do tego, że zaczęliśmy się ganiać. Wyszło na to, że Harry mnie złapał i zaczął całować. Cóż. Uległam. Potrzebowałam jego bliskości.
- Okłamałaś mnie.. - wyszeptał pomiędzy pocałunkami, które składał na mojej szyi.
- Czemu? - przysunął moje ciało do swojego. Siedziałam na blacie w kuchni, a on stał między moimi nogami, bez przerwy mnie całując.
- Można. - już wiedziałam o co mu chodzi, bo podniósł mnie na swoje biodra i ruszył w stronę sypialni. Zaczęłam się cicho śmiać, tuląc się do jego torsu.
 

***

Następnego dnia Harry zabrał mnie na obiad do mojej ulubionej restauracji. Wieczorem zaszyliśmy się w domu, by pobyć sami. Kiedy Hazz wyszedł do łazienki, postanowiłam zadzwonić do Niall'a. Nie wiem czemu, tak po prostu, pogadać. Nie wiedziałam czy był u rodziny, czy w domu. Wzięłam telefon i wybrałam numer blondyna. Odebrał po dwóch sygnałach.
- Halo? - tęskniłam za tym akcentem! 
- Cześć Niall! - przywitałam go. - Co u ciebie? Jak święta? - wypytywałam.
- Hej mała. A wiesz... wyszło w końcu, że siedzę sam na kanapie i oglądam jakieś nudne filmy..
- Przecież miałeś być u rodziny.
- Tak, wiem. No, ale wyszło jak wyszło i nie jestem.. A u was wszystko w porządku?
- Raczej tak. Znaczy.. mieliśmy być w Polsce jeszcze przez dwa dni, ale była mała kłótnia i musieliśmy wrócić. - nie chciałam zagłębiać się w szczegóły. - Skoro siedzisz sam no to może byś do nas przyjechał? Siedzimy sami, więc może milej by było?
- Nie mogę przyjechać.. - zaczął, ale oczywiście jak to ja, przerwałam mu.
- Czemu? - wypaliłam od razu nie pozwalając mu dokończyć.
- Piłem. - no serio. Usłyszałam kroki za sobą, więc odwróciłam się dostrzegając sylwetkę Harry'ego, co w sumie było oczywiste, bo przecież nikogo innego nie mogło tutaj być. Bezgłośnie zapytał z kim rozmawiam, więc również tak samo odpowiedziałam. Usiadł obok mnie, obejmując mnie ramieniem.
- No to może ja bym przyjechała po ciebie albo Harry? - wpadło mi do głowy. Harry od razu zaprzeczył, pokazując na stół gdzie stało ledwo otwarte piwo. No czy naprawdę wszyscy muszą coś pić.. - I zostałbyś na noc, a jutro byś wrócił.
- W porządku, ale..
- Okej! W takim razie za 10 minut będę! Masz być gotowy! Do zobaczenia! - przerwałam mu nie słysząc żadnego 'ale' i się rozłączyłam. Odłożyłam telefon na stolik i stanęłam na nogi, chciałam pójść na górę, by się przebrać, ale Harry złapał mnie za biodra i przyciągnął z powrotem na swoje kolana.
- A ty gdzie się wybierasz, co? - zaczął całować moją szyję, wywołując u mnie dreszcze. Trafił w naprawdę czułe miejsce, zawsze gdy mnie tam całował, dostawałam solidnych dreszczy.
- Jadę po Niall'a. Muszę niestety przerwać te czynności, kochanie. - zeszłam z jego kolan, zanim zdążył zareagować co chcę zrobić. - Pójdę się przebrać.
- Myślałem, że spędzimy ten wieczór tak samo jak poprzedni.. - wchodząc usłyszałam lekko zawiedziony głos Harry'ego, jednak wiedziałam, że tylko żartował. Miłe uczucie zagościło, gdy przypomniałam sobie ostatnią noc. Weszłam do sypialni gdzie od razu poszłam do garderoby. Przebrałam się w szare dresy z trochę obniżonym krokiem, białą bokserkę i na nią ciepły sweterek z napisem "YES". Włożyłam ciepłe skarpetki, bo na dworze pogoda zbytnio nie sprzyjała i wyszłam z pokoju. Zbiegłam na dół, gdzie włożyłam buty i kurtkę.
- Ogarnij tutaj zanim wrócę. - pocałowałam usta Harry'ego, ale jak to on, przedłużył pocałunek. Następnie ucałowałam jeszcze jego czoło, pomachałam mu, wzięłam kluczyki i wyszłam. Udałam się do samochodu, którym dostałam się do domu chłopców, w którym czekał Niall. To znaczy, gdy zapukałam drzwi, otworzył mi w samych krótkich spodenkach..
- Hej! - mocny przytulas na pewno wszystkich rozgrzał. Weszłam do środka, a blondyn zamknął za mną drzwi.
- Będziesz musiała troszkę poczekać. - zaśmiał się tym swoim śmiechem, którego wręcz uwielbiałam. - Rozbierz się i poczekaj w salonie. 15 minut i wrócę. - rozebrałam się z zimowych ubrań i poszłam do przedpokoju, z którego udałam się prosto do salonu. Niall pobiegł na górę, by się ubrać, więc ja zajęłam miejsce na kanapie. Telewizor był włączony, na stoliku leżały jakieś chipsy i puszka piwa. Coś białego przykuło moją uwagę, mianowicie był to telefon blondyna. Postanowiłam się trochę nim pobawić. Pierwsze co, weszłam na instagram'a, na którym po chwili pojawiło się parę zdjęć. Zobaczyłam, że ma zdjęcie ze mną.. Cóż, nie przypominam sobie tamtego momentu. Chyba byłam wtedy pod wpływem alkoholu, bo jednak nie wyglądałam za dobrze. Dodałam je z podpisem 'Zastanawiam się, kiedy zostało zrobione to zdjęcie...'. Kiedy usłyszałam jego kroki na schodach i ciche podśpiewywanie, wyłączyłam wszystko i odłożyłam telefon na miejsce. Po chwili chłopak pojawił się obok mnie, puszczając mi oczko.
- Okej, posprzątam to trochę i możemy jechać. - pomogłam mu wynieść ten cały syf do kuchni. Włożyłam wszystkie brudne naczynia do zmywarki i puste paczki po czipsach wyrzuciłam do kosza. Stan kuchni oraz salonu nie był już taki zły. Niall praktycznie ciągle się śmiał, przez co mnie też tym zaraził. Skierowałam się w stronę przedpokoju, kiedy nagle chłopak przyciągnął mnie do siebie, mocno przytulając.
- Stęskniłem się. - powiedział. Objęłam go za szyję i przytuliłam mocniej, gdy poczułam wibrację telefonu w kieszeni. Odsunęłam się od Niall'a i wyciągnęłam telefon. Spojrzałam na wyświetlacz, pojawiło się tam zdjęcie Harry'ego co oznaczało, że właśnie dzwonił. Odebrałam połączenie.
- Tak?
- Wszystko w porządku? Nie przyjeżdżacie już prawie godzinę. - naprawdę? Tak szybko zleciał ten czas?
- Musieliśmy jeszcze ogarnąć troszkę, właśnie skończyliśmy, więc za parę minut będziemy.
- Okej, czekam. Kocham cię. - mogłam wyczuć w jego głosie troskę.
- Ja ciebie też. - rozłączyłam się i z powrotem schowałam telefon do kieszeni.
- Harry dzwonił? - w odpowiedzi pokiwałam głową. Więcej się nie odzywaliśmy, ubrałam kurtkę i buty, co zrobił też Niall, po czym wyszliśmy z domu, najpierw go zamykając. Kiedy byliśmy już poza furtką zauważyłam, że jakiś czarny samochód przejechał i pstrykał nam zdjęcia. Już wiedziałam, że w drodze do domu nie będziemy mieli spokoju. Tak jak powiedziałam, nawet nie zdążyliśmy wsiąść do samochodu, a już zleciało się paru paparazzi. Byłam wkurzona, więc jak najszybciej tylko mogłam wsiadłam do samochodu. Niall już się przyzwyczaił, przeszedł tylko i usiadł obok mnie. Szybko odjechałam z miejsca, ruszając w stronę naszego domu. Przez cały czas jechało za nami czarne, duże auto. Wjechałam na podjazd i wysiadłam z samochodu. Nie patrząc na nikogo razem z Niall'em weszliśmy do domu. Od razu przed nami pojawił się Harry. Na jego twarzy widniał szeroki uśmiech, gdy nas zobaczył.
- No w końcu! - mnie cmoknął w usta, a z Niall'em mocno się przytulili. Rozebraliśmy się z zimowego ubioru, po czym przeszliśmy do salonu, gdzie było naprawdę posprzątane, bo przed moim wyjściem, nie było tutaj za miło. Poduszki były porozrzucane, puste kubki po kakao stały na stoliku zaraz obok jakiejś paczki po chipsach, a teraz wszystko było powynoszone do kuchni, którą już z miejsca widziałam, że była równie wysprzątana co salon. Byłam pod wrażeniem, że Harry'emu udało się posprzątać te dwa pomieszczenia w tak krótkim (dla niego) czasie. Zwykle sprzątanie jednego pokoju zajmowało mu co najmniej godzinę. Niall i Harry zajęli miejsce na kanapie, zaczynając jakże ciekawą rozmowę, która wcale mnie nie interesowała. Poszłam do kuchni, w której zajęłam miejsce przy stole, biorąc telefon do ręki. Słyszałam, że chłopcy otworzyli puszki piwa. Okej, no to się zacznie. Na telefonie sprawdziłam wszystkie nowości, przechodząc do instagram'a. Polubiłam parę nowych zdjęć i odłożyłam komórkę.
- Kochanie? - usłyszałam bardzo znajomy głos dochodzący zza ściany.
- Hmm? - mruknęłam i poszłam do salonu, gdzie chłopaki już zdążyli się rozwalić na kanapie i zacząć grać w GTA. Naprawdę.. Czemu Niall nie ma dziewczyny?!
- Może usiądziesz z nami, a nie będziesz się nudzić sama. - bardziej brzmiało to jak stwierdzenie, a nie pytanie. Zajęłam miejsce między nimi, patrząc jak grają. Jakoś zbytnio nie miałam humoru na rozmowę, tym bardziej o grze.
- Poczekaj, zastopuj. - powiedział Harry do Niall'a i odłożył joystick na stolik, po czym przeniósł mnie na swoje kolana. - Hej, co się dzieje? - wtuliłam się w zagłębienie jego szyi.
- Nic. Po prostu nie mam na nic ochoty. - odpowiedziałam, delikatnie odsuwając się od bruneta.
- Okej, w takim razie musimy poprawić ci humor. Niall, do roboty, musimy coś wymyślić!
Wariaci.



-----------------------------------------------------------------------------
Witam :)
Cóż... dawno mnie tutaj nie było.
Nienawidzę tego uczucia, gdy chcę napisać dla Was rozdział, a nie mogę.
Wkurzające.
Mam nadzieję jednak, że mi wybaczycie i rozdział 66 choć w małym stopniu Wam się spodobał :)
Starałam się, by długość była przyzwoita, miałam dokończyć ten wieczór w tym rozdziale, ale jednak stwierdziłam, że byłby za długi.
Myślę, że nowe rozdziały będą się pojawiać głównie w weekendy, na tygodniu nie mam zbytnio czasu.
No tak.. zaczęło się moje piekło, haha.
Chyba na tyle.
Dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem!
Stała zasada:

10 komentarzy = nowy rozdział.

Teraz ja lecę spać.
Kocham Was! ♥

środa, 20 sierpnia 2014

Rozdział 65. ♥ "Cholernie tego żałuję..."

Dedykacja dla anonimowej Julii i mojej kochanej Mileny, która jest w szpitalu :c Trzymaj się! :*


- Chciałbyś już wrócić do domu? - siedziałam na jego kolanach, czekając na odpowiedź. Jeśli powiedziałby, że tak, to bez zastanowienia byśmy wrócili. Nie chciałam, żeby tutaj czuł się źle, a ja też nie miałam ochoty po tym wszystkim patrzeć na ojca. Za bardzo nas zranił. Nie mogę sobie wyobrazić, jak wtedy, jak nadal, czuje się Harry. To był cios poniżej pasa.
- Tak, chciałbym. - odpowiedział cicho, patrząc w moje oczy. Ucałowałam jego czoło i mocniej go przytuliłam. Wiedziałam, że następnego dnia będziemy już wracali. Sama nie miałam ochoty dłużej tutaj być. Szkoda mi było tylko mamy. Powinnam zejść teraz na dół i jej pomóc sprzątać, ale wiem, że go tam spotkam. A tego chciałam uniknąć.

Podniosłam się z kolan Harry'ego, najpierw całując jego ciepłe czoło. Wyciągnęłam z walizki zwykłe, krótkie spodenki i koszulkę Harry'ego. Przebrałam się w tej ubrania, a sukienkę odłożyłam z powrotem do walizki.
- Gdzie idziesz? - zapytał mnie smutny głos Hazzy. Odwróciłam się do niego i podeszłam bliżej, odgarniając jego loki z czoła.
- Pójdę na dół pomóc mamie. Przebierz się za ten czas, jeśli chcesz to może przyjdź tam. Nie gwarantuję ci, że go tam nie będzie. - pokiwał głową, a ja wyszłam z pokoju. Głośno odetchnęłam i zeszłam na dół. Stół był już posprzątany, a z kuchni słyszałam znajome głosy. O nie. Byłam pewna, że tutaj będzie, ale jednak gdzieś tam w środku miałam nadzieję, że jednak nie.. Czyżby szykowała się kolejna kłótnia? Postanowiłam, że po prostu będę go ignorować i pomogę mamie przy zmywaniu i układaniu. Weszłam bez słowa do kuchni, czułam na sobie palący wzrok ojca. Mama wkładała już umyte naczynia do szafek.
- Pomogę ci. - mama odwróciła się w moja stronę posyłając mi szczery uśmiech. Odwzajemniłam go, jednak chyba wyszedł zbyt.. krzywy? Chyba tak to mogę nazwać. Zaczęłyśmy normalnie rozmawiać o wszystkim, zapytała co u nas słychać, więc zaczęłam jej opowiadać. Wiem, że ojciec stał za nami i wszystkiego dokładnie słuchał. Nic się do niego nie odezwałam, a byłam tutaj już od dłuższego czasu. Wiedziałam, że zaraz coś powie. I wcale się nie pomyliłam. 

- I teraz zamierzasz udawać, że nic się nie stało? - momentalnie odwróciłam się, spotykając poirytowane spojrzenie mojego ojca.
- A czy ja udaję? Nie mogę już rozmawiać z własną mamą, która jedyna mnie rozumie? - czy zaskoczyłam go tymi słowami? Nie miałam pojęcia, bo z jego mimiki twarzy nic nie dało się wywnioskować. On zawsze taki był, cokolwiek bym mu powiedziała, zdawało się, że przyjmuje to bez żadnych uczuć.
- Masz rację, ja ciebie nie rozumiem. Jak mogłaś być taka bezmyślna?! Jak mogliście robić to bez zabezpieczenia? Przecież wiedzieliście, że to zbyt duże ryzyko! Nie jesteście gotowi na dziecko! To zbyt duże zobowiązanie!
- Zabezpieczaliśmy się, nigdy nie ma stu procentowej pewności! A skąd ty możesz wiedzieć, czy jesteśmy gotowi? Przyznaj szczerze! Nigdy nie interesowało cię moje życie! Zawsze na pierwszym miejscu była praca! Nie interesowały cię moje wyniki w szkole, nie interesowało cię czy mam jakiegoś chłopaka, nic kompletnie! A teraz chcesz mi dawać lekcje moralności i wmawiać mi, że nie jesteśmy gotowi? Wiesz co ci powiem? Cholernie tego żałuję, że tutaj przyjechałam i Harry zobaczył jaki jesteś naprawdę... - w tamtym momencie nie wiedziałam co mi się dzieje. Nie mogłam oddychać, czułam się jakby ktoś zaczął mi wbijać w podbrzusze płonące szpilki. Ten ból był okropny. Nie mogłam wytrzymać, nie wiedziałam co wokół mnie się dzieję, ale zobaczyłam przed sobą Harry'ego, który przeniósł mnie na kanapę. Mówił coś, ale nie miałam zielonego pojęcia co to było. Nie wiem co mi się działo, przez co tak się stało? Miałam nadzieję, że nie zaszkodziło to ciąży. Po chwili ból zaczął ustępować, a ja mogłam odetchnąć z ulgą. Otworzyłam swoje oczy, które przez cały ten czas były ciasno zamknięte, a nad sobą zobaczyłam Harry'ego, który jak zobaczył, że zaczęłam normalnie oddychać i mój ucisk na brzuchu zmalał, przytulił mnie do siebie. Obok kanapy stała zdruzgotana mama, która tak samo jak wszyscy nie wiedziała co się stało i jaka była tego przyczyna. Ojca nie widziałam, ale przeczuwałam, że stał parę metrów dalej. Natomiast Josh był zaraz obok Harry'ego.
- Czemu to się stało? - zapytał mnie ciepły głos Hazzy. Spojrzałam w jego oczy, kręcąc głową, próbując powiedzieć mu, że nie mam pojęcia. Pokiwał głową i pocałował moje czoło. Klęknął przy samej kanapie i zaczął głaskać mój policzek.
- Myślę, że to ze stresu. - odezwał się Josh. - Przez te kłótnie.. - wszyscy przenieśliśmy swój wzrok na jego twarz. Josh miał rację.. Wszyscy ucichliśmy, a Harry w pewnym momencie wziął mnie na ręce jak pannę młodą, po czym kiwnął głową w stronę mojej mamy i udał się po schodach na górę. Wszedł do mojego pokoju, zamykając drzwi nogą. Najdelikatniej na świecie położył mnie na łóżku. Przysięgam, że czułam się wtedy jak pieprzona księżniczka. Położył się zaraz obok mnie i przytulił moje ciało do swojego. Mój oddech się już unormował, a brzuch przestał kuć. Czy to dzięki dotykowi Harry'ego? Cóż.. bardzo możliwe. On jedyny może mnie uspokoić, a zarówno mocno wkurzyć. Odwróciłam się do niego przodem i jednym ruchem zdjęłam z niego koszulkę. Wolałam go bez niej. Harry cicho się zaśmiał i objął mnie, a ja zaczęłam bawić się jego naszyjnikiem. Chwila! Przypomniało mi się coś, czy Louis czasem nie ma dziś urodzin?
- Harry..? - zaczęłam, odsuwając się od jego ciała.
- Hmm? - zamruczał w poduszkę.
- Louis dzisiaj czasem nie ma urodzin? Dzwoniłeś do niego?
- A no ma.. Zadzwonię zaraz. - sięgnął po telefon i odblokował ekran, na którym pojawiło się moje zdjęcie. Schowałam twarz w jego ramię, a on się zaczął śmiać. Widziałam jak wybiera numer Louis'a, by wykonać połączenie. Po chwili usłyszałam jego głos w telefonie.
- Cześć moi kochani przyjaciele! - tak.. no właśnie..
- Witaj moje słoneczko! - odezwałam się, bo Hazz włączył na głośno mówiący. Zaraz po tym jak wypowiedziałam te dwa ostatnie słowa, Harry zgromił mnie niezbyt miłym spojrzeniem. Hahaha, dawno nie widziałam jak jest zazdrosny.
- A Hazzuś? Nie przywitasz się, misiu?
- Ja ciebie też witam. Chyba wiesz z jakiej to okazji dzwonimy?
- Domyślam się, bo przecież ty nigdy do mnie nie dzwonisz, bo już mnie nie kochasz. - powiedział udając smutnego. Zachichotałam, a Hazz mi zawtórował.
- Jak to cię nie kocham? Oj dobra, mniejsza. Chcieliśmy ci złożyć życzenia..

***

Nim się obejrzałam, był następny dzień, a my sprawdzaliśmy zawartość naszych walizek, czy aby na pewno czegoś nie zapomnieliśmy. Mama nie zareagowała na tą wieść entuzjastycznie. Cóż, sytuacja tego wymagała. Nie chciałam, żebyśmy się tutaj wszyscy czuli źle, więc taka była nasza decyzja. Zasunęłam ostatecznie walizkę i postawiłam ją przy drzwiach. Harry'ego stała już gotowa zaraz obok mojej. Teraz gdzieś zniknął, zgaduję, że poszedł do łazienki, albo do Josh'a. Przez te parę dni, zdążyli się do siebie przybliżyć. Mieli wspólne tematy, choć różnica wieku była spora. No, ale.. Chociaż tyle, że oni przynajmniej się nie kłócili. Ubrałam na siebie ciepły sweter, bo zrobiło mi się chłodno. Na dworze sypał idealnie biały śnieg, przez co samopoczucia mi zbytnio nie poprawiało, ale.. może być! Kiedy usiadłam na łóżku, do pokoju wszedł Harry. Dzisiaj był.. w nienagannym humorze, przez co się cieszyłam, że nie jest przygnębiony czy coś.

- Paul już pisał, że czekają na lotnisku, powinniśmy się zbierać. - złożył na moim czole słodki pocałunek i pociągnął mnie za rękę, przez co wstałam na nogi. Harry wziął nasze walizki, choć troszkę się o to posprzeczaliśmy, bo ja chciałam wziąć swoją, no ale wyszło na to, że on wziął obydwie. Zeszliśmy na dół, a od razu przy schodach zebrała się cała moja rodzina. Mama miała nas odwieźć na lotnisko, więc już czekała z założonymi butami. Odstawiliśmy walizki i ubraliśmy się w ciepłe kurtki i buty, bo na dworze niestety pogoda nie sprzyjała. Nastał czas pożegnania. Josh pierwszy się na mnie rzucił i przytulał, dopóki nie zaczęło mi powoli brakować powietrza. Wtedy odsunęliśmy się od siebie, a przed sobą zobaczyłam ojca. Nie wiedziałam co mam zrobić. Patrzyliśmy na siebie niepewni swoich ruchów, kiedy w końcu on pierwszy wyciągnął do mnie ramiona, a ja niechętnie go przytuliłam. Z Harry'm podali sobie ręce, ale nawet na siebie nie spojrzeli. W końcu wyszliśmy z domu, a Harry włożył nasze walizki do samochodu. Czekała nas 20 minutowa podróż na lotnisko. Na prośbę Harry'ego usiadłam z nim z tyłu. Ciągle mnie do siebie przytulał, albo całował. Chyba zapomniał o tym, że moja mama siedzi przed nami. Nieraz kiedy akurat spojrzała na nas i Harry mnie całował zaczynała się śmiać. Gdy dotarliśmy na lotnisko, na szczęście nikt nas nie widział. Pożegnaliśmy się z mamą, która nie chciała ani mnie, ani Harry'ego puścić. Płakała, przez co zwróciła uwagę parunastu osób, którzy przechodzili. Obydwoje pomachaliśmy jej i ruszyliśmy w stronę samolotu. Paul zabrał nasze walizki, a my weszliśmy do środka. Całe szczęście, że było tam tak ciepło!

***

Po dwugodzinnym locie, w końcu byliśmy w Londynie. Nie było żadnych fanek na lotnisku, więc szybko przedostaliśmy się do samochodu, a później do domu. Nie było mnie tutaj parę dni, a już zatęskniłam. Otworzyłam drzwi kluczem, a Harry wniósł nasze walizki. Cholernie cieszyłam się, że w końcu tutaj wróciliśmy, ale jednak wiedziałam, że jeszcze zatęsknię za tamtym domem. Zdjęłam kurtkę i buty, po czym weszłam do salonu. Hazz przyszedł zaraz za mną, a kiedy chciałam usiąść, przyciągnął mnie do siebie od tyłu. Następnie zaczął całować moją szyję zjeżdżając coraz niżej. Szczerze? Nie miałam na nic ochoty, nawet na takie całowanie. Chciałam położyć się, leżeć, odpoczywać póki miałam na to czas, bo już za parę dni miałam wrócić do studia. Odsunęłam się od Hazzy, ale on przytrzymał mnie przy sobie.
- Stało się coś, skarbie? - usłyszałam jego szept przy moim uchu.
- Nie, jasne że nie. Po prostu chcę się położyć i odpocząć. Cmoknęłam jego policzek i w końcu udało mi się wydostać z jego objęć. Poszłam do kuchni, gdzie zrobiłam sobie i Hazzie kakao, po czym wróciłam do salonu, gdzie Harry już zdążył rozwalić się na kanapie. Przy wejściu stały nasze walizki.. Nie miałam jakiejkolwiek ochoty na rozpakowywanie się w tamtym momencie. Postanowiłam przełożyć to na później. Postawiłam kakao na stoliku i położyłam się obok Harry'ego. Mogłam leżeć w jego objęciach do końca życia..


----------------------------------------------------------------------------------------
No i jest! Nie wiem czy jest długi czy nie.. Wy oceńcie! :)
Mam nadzieję, że się spodobał! :)
Jak zwykle, przepraszam, że tak długo nie było. Nie ma się tutaj co tłumaczyć, więc tylko powiem, że bardzo Was przepraszam.
Dziękuję za 13 komentarzy pod ostatnim rozdziałem :)
Stała już zasada:

10 komentarzy = nowy rozdział

No to chyba tyle.
Jeśli są jakieś błędy, z góry przepraszam :)
Komentujcie!
Do następnego, kocham Was ♥
+ask

wtorek, 5 sierpnia 2014

Rozdział 64. ♥ "Jak nie możesz?"

Nadszedł dzień Wigilii. Wszystko do tej pory było w porządku, wszyscy się dogadywaliśmy. Wczoraj byliśmy w parku, parę osób nas rozpoznało. Fanki, które spotkaliśmy były naprawdę miłe. Całe szczęście umiały dobrze się posługiwać językiem angielskim. Szykowałam się akurat na nadchodzącą kolację. Dziś od rana pomagałam mamie w przygotowaniu potraw, a druga połowa domu po prostu spała. Mówię tutaj o Harry'm, Josh'u i tacie. Mój strach nie minął, jeszcze bardziej się powiększył jak tata wczoraj zaczął gadać o tym jakby to było gdybym zaszła teraz w ciąże i w ogóle.. Szkoda, że już w niej jestem. Nie wyobrażam sobie jego reakcji, to będzie.. nie wiem. Po prostu nie wiem czego mam się spodziewać. Wyszłam z łazienki poszukując Harry'ego, który jeszcze niedawno tutaj był. Chciałam, by zapiął mi sukienkę.
- Harry! - zawołałam, a on pojawił się po kilku sekundach, wbiegając po schodach co oznaczało, że był na dolnej części mojego pokoju. Paradował w samych gaciach. - Czy mógłbyś zapiąć mi sukienkę? Proszę?
- Oczywiście, słoneczko. - podszedł do mnie rozpromieniony i przesunął zamek do góry. Następnie objął mnie od tyłu i ucałował moje ucho. - Kocham cię. - cmoknął mój policzek i odsunął się ode mnie.
- Może zacząłbyś się w końcu ubierać, co? - zapięłam pasek wokół sukienki i przejrzałam się w lusterku. Harry nic nie odpowiedział, tylko zgodnie z moim zdaniem, zaczął się ubierać w garnitur. Uprasowałam mu koszulę i myślę, że byliśmy gotowi. Poprawiłam swoje włosy i pomalowałam usta błyszczykiem.
- No to idziemy? - odezwał się Harry, obejmując mnie w tali od tyłu. Złożył namiętny pocałunek na mojej szyi i odwrócił mnie w swoją stronę. Stanęłam na palcach składając kolejne pocałunki na jego niezwykle miękkich ustach. W tamtej chwili nie liczyło się nic innego jak jego usta.
- O matko, co tu się dzieje - usłyszałam głos Josh'a za nami. Oderwałam się od Hazzy i spojrzałam na mojego brata. Stał w progu drzwi z skrzyżowanymi ramionami i dokładnie nas obserwował. Czemu ja nie zamknęłam tych drzwi na klucz?!
- Mama kazała mi przyjść i powiedzieć, żebyście już schodzili na dół. - powiedział i po prostu wyszedł. Podeszłam do lusterka i zaczęłam dokładnie przypatrywać swojemu brzuchowi. Czy już bardzo widać? Miałam cholerną nadzieję, że nie. Najwyżej zasłonię się Harry'm. Nie, to nie możliwe. Przecież będziemy się dzielić opłatkiem, wtedy już kompletnie, bym poległa. Odwróciłam się w stronę Harry'ego, który stał na środku pokoju i tak po prostu mi się przyglądał.
- Jak bardzo już widać? - pokazałam na swój brzuch, a on podszedł i ucałował moje czoło, delikatnie dotykając mojego brzucha.
- Nie tak bardzo, kochanie.
- Co masz na myśli mówiąc "nie tak bardzo"? - zapytałam.
- Nie powinni zauważyć. Szanse są minimalne. Nie martw się. Chodźmy już. - złapał moją rękę i lekko ją ścisnął. 

- Idziemy na śmierć. - szepnęłam, a on się cicho zaśmiał. Zeszliśmy na dół, a tam zobaczyłam już całą moją rodzinę, krzątającą się po całym salonie i kuchni. Stół był już w połowie przygotowany, więc postanowiłam pomóc mojej rodzicielce. Puściłam rękę Harry'ego i ruszyłam w stronę kuchni, w której znajdowała się moja mama. Wspólnie przeniosłyśmy wszystkie dania na stół. Harry zawzięcie rozmawiał z moim ojcem na jakiś temat, do którego chwilę później również dołączył się Josh. Szkoda, że za chwilę będą się kłócić, zamiast spokojnie rozmawiać.

***

No i nastała chwila, w której cała prawda miała wyjść na jaw. Było już po kolacji, jeszcze chwila i wszystko będzie wiadome.

- Napijecie się wina? - ojciec wziął butelkę i już chciał mi nalewać, kiedy stanowczo mu zakazałam.
- Nie, ja nie chcę. - odsunęłam kieliszek na bok, a Harry mocniej ścisnął moją dłoń.
- Dlaczego? Przecież nigdy nie odmawiałaś. No teraz chociaż trochę się nie napijesz? Przecież jest Wigilia..
- Nie mogę.. - wypowiedziałam te słowa, zanim zdążyłam się ugryźć w język. No to super, jeszcze bardziej pogorszyłam sprawę. Spojrzałam na Harry'ego, który w tym samym momencie spojrzał na mnie. Tak, to był czas, wtedy mieliśmy to powiedzieć.
- To znaczy? Jak nie możesz? - ręce niemiłosiernie mi się trzęsły, chociaż tyle, że miałam je pod stołem i nikt tego nie widział. Chyba jedynie mógł czuć Harry, bo trzymałam jego dłoń.
- Chcieliśmy już wam to dawno powiedzieć, a teraz nadarzyła się idealna okazja. Jestem w ciąży i... będziecie dziadkami. - wypowiedziałam te słowa z lekkim trudem, nie było mi łatwo o tym mówić. Mama siedziała cicho, nie chciałam jej wkopać, więc troszeczkę skłamałam. Wiedziałam, że nie chciałaby, żebym powiedziała ojcu, że ona wiedziała wcześniej.
- To jakiś żart?! Żartujecie sobie w tym momencie, prawda?! To takie zabawne żartować sobie z takiej poważnej sprawy?! - zaczął krzyczeć, chyba nadal myślał, że my naprawdę żartujemy. Patrzyliśmy na niego ze śmiertelnie poważnymi spojrzeniami.
- Nie tato, to prawda. Ponad trzeci miesiąc.. - Harry przeniósł nasze złączone dłonie na stół, przez co wzrok całej rodziny padł właśnie na nie, a potem na nas.
- I niby jak wy to sobie wyobrażacie, co? Harry jest sławny, jak wy sobie poradzicie? On wyjeżdża w trasy, które trwają po kilka miesięcy! - wiedziałam, że to powie..

- Trasa to nie jest koniec świata, jeśli będzie taka potrzeba to Katy będzie jeździć w trasę ze mną i chłopakami. - odpowiedział spokojnie Harry.
- A po za tym wy macie niespełna 20 lat! Nie jesteście wystarczająco dorośli, żeby mieć dziecko! 

- Mark! Nie krzycz tak! - wtrąciła się mama. Atmosfera robiła się coraz bardziej napięta.
- Jak mam nie krzyczeć?! No jak mam nie krzyczeć! To jest niedopuszczalne! A co ze ślubem?! No proszę, zaskoczcie mnie! - mój ojciec krzyczał jak jakiś nienormalny, moja mama nawet dała sobie spokój.
- Postanowiliśmy, że ślub weźmiemy dopiero jak dziecko się urodzi. - mój głos był spokojny. Coraz gorzej się czułam..
- Dobrze wiedziałaś Katy, że ja czegoś takiego nie toleruję! Żyjecie nie według wiary! Ja.. nie, ja tego po prostu nie toleruję i nie będę tolerować. Katy mówiłem ci zanim wyjechałaś, żebyś nie wróciła mi tutaj z brzuchem. A tym bardziej nie z kimś kto jest sławny. Tacy ludzie nie zapewnią ci stu procentowej przyszłości. Nie wiadomo też, czy on nie jest z tobą tylko do łóżka! Takim ludziom nie można ufać! - czy ja się przesłyszałam?! Ręka Harry'ego odsunęła się od niej i niespokojnie wystukiwała jakiś nieznany rytm na stole paznokciami. Czekałam, aż wybuchnie. Wiedziałam, że za chwilę to zrobi, zbyt dobrze go znałam. Czułam się cholernie źle z tym wszystkim.
Wcale się nie pomyliłam.. Harry uderzył ręką w stół i podniósł się z krzesła, patrząc groźnie na mojego ojca.
- Wypraszam to sobie! Te słowa, które pan w tym momencie wypowiedział, są kompletnym kłamstwem i powinienem czuć się urażony. Ale tego nie robię, bo próbuję być wyrozumiały i zrozumieć pańskie zachowanie. Skąd pan może wiedzieć, co ja czuję? Nie zna mnie pan i raczej już nie pozna! A teraz.. przepraszam, po prostu ja nie mam siły dalej tutaj być i rozmawiać. - po tych słowach po prostu wyszedł, najpierw patrząc na mnie. Mój ojciec przegiął. Ostro przegiął. Nie wyobrażam sobie, co Harry teraz musi czuć. Podniosłam się i bez słowa pobiegłam na górę. Nie miałam ochoty na niego w ogóle patrzeć. Trochę szkoda, że ten wieczór musiał się tak skończyć, ale cóż.. musieliśmy o tym powiedzieć, nikt nie wiedział, że mój "kochany" tatuś tak się zachowa. Tego się nie spodziewałam. Weszłam do pokoju, zobaczyłam Harry'ego siedzącego na łóżku, z twarzą schowaną w dłoniach. Było mi wstyd, cholernie wstyd. Jego marynarka leżała na komodzie, a on sam siedział w do połowy rozpiętej koszuli. Usiadłam zaraz za nim zaczynając masaż jego pleców, by choć trochę poczuł się lepiej.
Rozpięłam mu koszulę do końca i zrzuciłam ją gdzieś na bok. Delikatnie masowałam jego barki.
- Przepraszam.. - szepnęłam mu do ucha, składając na nim pocałunek. Czułam się.. nie potrafię tego nazwać. Po prostu bardzo źle i nie da się tego określić słowami.
- Nie masz za co przepraszać, kochanie. - odwrócił się do mnie i przeniósł mnie na swoje kolana, mocno przytulając.



----------------------------------------------------------------------------------
Witam!
Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał!
Cóż.. wyszło jak wyszło haha :) 
Dziękuję za 11 komentarzy pod ostatnim rozdziałem! <3
Jesteście kochani :)
Pod ostatnim rozdziałem wprowadziłam zasadę -
10 komentarzy = nowy rozdział i właśnie dalej ona obowiązuje :)
Jeśli są jakieś błędy, z góry przepraszam :)
No to chyba tyle..
Czekam na Wasze komentarze :)
Pozdrawiam ♥