wtorek, 7 stycznia 2014

Rozdział 37. ♥ "Musisz mi uwierzyć!"

WŁĄCZ PILNIE!! 
<klik>
(jeśli się skończy, włącz jeszcze raz!)


*
Harry*


'Harry!

Pewnie w tym momencie zastanawiasz się, gdzie jestem. Odpowiem Ci gdzie jestem. W drodze do Polski, a nawet możliwe już na miejscu. Dlaczego? Dlaczego tak po prostu wyjechałam bez Ciebie? Odpowiedź prosta. Zraniłeś mnie. W najgorszy możliwy sposób i myślałeś, że się nie dowiem? Błąd. Dowiedziałam się. I to w bardzo prosty sposób, Harry. Jesteś sławny, wszędzie chodzą za tobą fotoreporterzy i myślałeś, że się nie dowiem? W tym liście chciałam Ci powiedzieć parę słów. Dziękuję Ci za te wszystkie spędzone razem chwile, gdy wszystko było w porządku. Nasz związek skończył się tak szybko, jak zaczął. Wyznałeś mi miłość po jednym dniu znajomości. Widocznie znudziłam Ci się już. Nie byłeś złym chłopakiem. Nie mogę powiedzieć na Ciebie źle, bo tak nie było. Troszczyłeś się o mnie, jak o nikogo innego. Okazywałeś mi swoją miłość. A może to nie była w ogóle miłość? Ja wszystko pamiętam. Jak złościłeś się, gdy rozmawiałam z innymi chłopakiem. Byłeś strasznie zazdrosny. Byłeś również moim najlepszym przyjacielem. Ufałeś mi, ja ufałam Tobie. Tego już nie ma. Gdy wyjechaliśmy do Twoich rodziców na weekend. Wiesz jak się wtedy bałam? Nawet sobie chyba nie zdajesz sprawy. Dziękuję Ci za to wszystko. Rozumiesz? Wszystko. Za to jak się mną opiekowałeś, wspierałeś, gdy było trzeba. Dzielnie pokonaliśmy wszystkie hejty na nasz temat. Zawsze mi słodziłeś czułymi słówkami. Kochałam to. Niestety, to wszystko już nie wróci, Harry. Za to, co zrobiłeś. Wiesz jak się teraz czuję? Jak zużyta, niepotrzebna zabawka, którą jak się znudzi, trzeba wymienić na nową. Boli mnie to, nawet bardzo. Nie obiecuję Ci, że jeszcze kiedykolwiek będziemy razem. Tymczasem proszę Cię o jedno. Nie kontaktuj się ze mną, dopóki nie wrócę do Londynu. Nawet jeśli będziesz dzwonić, nie odbiorę. Znajdź sobie inną dziewczynę, która będzie Cię kochać tak jak ja. Ale wiedz, że żadna inna dziewczyna nie pokocha Cię tak bardzo, jak ja pokochałam Ciebie. Do zobaczenia w przyszłości, Harry. Nie życzę Ci źle, wiesz? Niech ułoży Ci się w życiu. Kocham Cię. 
Katy. x'



Usiadłem przy stole i schowałem twarz w dłonie. Zacząłem płakać jak małe dziecko. Straciłem ją, straciłem na zawsze, przez moją głupotę. Jestem idiotą. Myślałem, że co tym osiągnę? Po cholerę poszedłem kurwa do tego klubu? Gdybym tam nie poszedł, wszystko byłoby w porządku. Wrócilibyśmy spokojnie do Londynu i mógłbym mocno przytulić się do mojej narzeczonej, której tak bardzo mi brakuje. Nie wiem czy jeszcze będziemy kiedyś razem, ale zrobię wszystko, żeby tak było. Będę walczyć do końca. Ignorując to co napisała w liście, by się z nią nie kontaktować, wziąłem telefon i wybrałem jej numer. Pierwszy sygnał.. drugi.. trzeci.. czego ja się spodziewałem? Czwarty.. piąty.. Nic.
Rozłączyłem się wiedząc, że i tak nie odbierze. Zdenerwowany z siłą rzuciłem telefonem o ścianę, a ten rozsypał się na kawałki.
-Kurwa! - krzyknąłem, wiedząc, że nic nie mogę zrobić. Byłem bezsilny. Zostało mi chyba tylko czekać. Zostawiłem wszystko i usiadłem pod ścianą chowając swoją głowę w kolana.
-Stary co ty robisz? - usłyszałem znajomy głos. To Louis. Stał w drzwiach i patrzył na mnie zaniepokojonym wzrokiem. Chłopak szybko podszedł do mnie i mocno przytulił. Płakałem w jego ramionach. Louis tulił mnie do siebie, a ja wtulałem się w niego. Ale w sumie.. dlaczego ona uwierzyła tylko gazetom? Nie chciała poczekać i wyjaśnić sobie to ze mną? Lou chyba dobrze wiedział o co chodzi, bo na razie się nie odzywał.
-Harry, wszystko w porządku? - odezwał się po dłuższej chwili. Odsunąłem się od niego i spojrzałem w jego błękitne oczy.
-A czy widać, by było w porządku, Louis? - odpowiedziałem pytaniem. Chłopak podniósł się i podał mi rękę, bym sam wstał. Stanąłem na nogi przed moim przyjacielem, a on przerzucił mnie przez swoje ramie i zaczął iść w kierunku góry.
-Co ty robisz Louis? - zapytałem go. Jak on mógł mnie unieść? Byłem sporo wyższy i cięższy. Nie no, nie rozumiem tego kolesia.
-Idziemy do góry, masz iść spać. Potrzebujesz odpoczynku. - odpowiedział wchodząc do sypialni i odłożył mnie na łóżko.
-A ty gdzie będziesz?
-Ja będę tutaj obok ciebie. Idę teraz na dół, a ty masz nic nie robić jasne? Włącz sobie telewizor, ja zaraz przyjdę. - pokiwałem głową i posunąłem się dalej na łóżko. Włączyłem telewizor, gdzie leciały jakieś denne wiadomości. Boże, to Katy! Dlaczego wszędzie mówią teraz o nas? To nie ich sprawa! Katy była dzisiaj widziana z fankami na lotnisku w Polsce. Jaka ona jest śliczna. Stwierdzam to po raz setny, zawsze to będę mówił. Wtuliłem się w poduszkę i poczułem jak moje łzy zaczęły lecieć po moich policzkach. Moczyłem poduszkę nawet tego nie kontrolując. Po chwili usłyszałem jak Louis wchodzi do pokoju. Chłopak usiadł na rogu łóżka i poklepał mnie po plecach.
-Będzie w porządku, Harry. Nie trać nadziei, ona musi to przemyśleć.
-Nie Louis! Nic nie będzie w porządku! Wszystko spierdoliłem i doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Gdybym nie poszedł do tego klubu, no..
-Przestań już. Czasu nie cofniesz, śpij. - podniósł się z miejsca i podszedł do drzwi.
-Ale ty masz tutaj zostać ze mną. Nie chcę być sam. - powiedziałem.
-Spokojnie, nigdzie nie idę. Muszę coś zrobić, jestem na dole. Jeśli byś coś chciał to wołaj. Idę pozbierać twój telefon. - posłał mi uśmiech, którego ja niestety nie odwzajemniłem i wyszedł.

*Louis*

Jest źle. Bardzo źle. Jeśli będzie tak dalej to on popadnie w depresję. Wyjąłem swój telefon z kieszeni i wybrałem numer Katy. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci. No odbieraj Katy! Wiem, że tam jesteś!

-Halo? - no wreszcie!
-Katy jest źle. - szepnąłem.
-Co? O co ci chodzi?
-Z Harrym. Rozwalił telefon o ścianę, leży właśnie w sypialni i ryczy. Jak tak dalej będzie.. on popadnie w depresję. Wtedy dopiero będzie źle, co ja mam robić?
-Louis.. po co do mnie dzwonisz? Ja ci nie pomogę. Harry sam na to zasłużył, nie mogę nic zrobić.
-Katy wiem, że masz serce! Nie bądź taka, nie udawaj, że cię to nie obchodzi! Przyleć do Londynu jutro!
-I co to da, że wrócę?! Nic, kompletnie nic! I tak nie będziemy razem! Nie po tym co zrobił! - krzyczała. Czyli nasza rozmowa ma tak wyglądać? Fajnie.
-Jeśli jutro nie będzie cię w Londynie, sam cię znajdę i wrócę tutaj z tobą, rozumiesz? - wysyczałem.
-Louis czy ty mi grozisz? Harry powinien sam załatwiać swoje sprawy, nie jesteś jego niańką!
-Nie chcę, by cierpiał! Jest moim najlepszym przyjacielem!
-Ja nie przylecę jutro rozumiesz? Jestem u rodziny, nie wrócę wcześniej niż za tydzień. - powiedziała spokojnie.
-W takim razie widzimy się jutro. Do zobaczenia. - rozłączyłem się i schowałem swój telefon do kieszeni. Muszę zarezerwować sobie lot. Albo lecieć prywatnym samolotem. Tak, tak będzie najlepiej. Zrobię wszystko, by było między nimi dobrze. Na stole zobaczyłem kartkę.. wziąłem ją do ręki i zacząłem składać pojedyncze litery w wyrazy. To list od Katy do Harry'ego. Będzie trudno, ale muszę dać radę. Wziąłem resztki telefonu Hazzy i próbowałem go z powrotem złożyć. Jezu, z jaką on siłą musiał rzucić tym telefonem. Ja wszedłem do domu w momencie, gdy krzyknął. Wyszło tylko z tego to, że wyświetlacz był cały popękany i raczej nie dało się już go używać. Dlatego zadzwoniłem do Niall'a, by załatwili nowy. Poszedłem w końcu na górę i na łóżku zobaczyłem Hazzę, który wlepiał we mnie swój smutny wzrok.
-Z kim rozmawiałeś? - zapytał mnie, a ja umiejscowiłem się obok niego.
-A.. z nikim. - skłamałem.
-Wiem, że rozmawiałeś z Katy, Louis. Nie musisz kłamać. - kuźwa, słyszał. Czy aż tak bardzo krzyczałem?
-Eh.. nie ważne, Harry. Mogę twojego laptopa? - zapytałem.
-Jasne, weź sobie. - podniosłem się i wziąłem urządzenie do rąk, a potem ponownie położyłem się na łóżku. Harry długo nie mógł się uspokoić, płakał na moim ramieniu, a ja niestety nie potrafiłem mu pomóc. W końcu usnął, a ja w spokoju przeglądałem internet. Przy okazji zadzwoniłem do Paul'a powiadomić go o tym, że lecę jutro do Polski naszym samolotem.

*Katy*

Nie wrócę jutro do Londynu. Nie ma mowy! A Louis i tak tutaj nie przyleci. Nawet nie wie gdzie jest Polska. Chce mnie tylko zastraszyć, bym wróciła. Przecież nie wyleciałam na stałe, tylko na parę dni. Harry'emu nic się nie stanie. Cały wieczór leżałam u siebie na łóżku przed laptopem i kakaem. Mój pokój był nie wielki, ale miał tak jakby dwa piętra. Na dole znajdowała się taka jakby 'pracownia'. Tam mogłam się uczyć, miałam wielką półkę z książkami, tańczyć, śpiewać. Wszystko. Często siadałam tam na podłodze i grałam na gitarze. Ściany miały kolor beżu i delikatnego brązu. W rogu pokoju znajdowały się schodki prowadzące na górne piętro. Tam była sypialnia i garderoba. Po prostu wielkie łóżko i na jednej całej ścianie wielka szafa wbudowana w ścianę. Na przeciwko łóżka był telewizor. Ściany były koloru białego połączonego z szarym. Mimo tych kolorów czułam się tam wyśmienicie. Ten pokój był chyba najdroższym w całym naszym domu. Moi rodzice wydali na niego kupę kasy, za co będę im chyba do końca życia wdzięczna.

Następnego dnia obudziłam się późno. A najdokładniej obudził mnie krzyk mojej mamy. Słyszałam go na dole mojego pokoju.
-Katy! Wstawaj, ktoś do ciebie! - co? Niby kto o tej godzinie? Słyszałam kroki na drewnianych schodkach, aż parę kroków przy mnie pojawił się.. Louis? Co on kurwa tutaj robi?! Obiecał to jest.
-Co ty tutaj robisz? - zapytałam zdziwiona wycierając swoje oczy.
-Mówiłem, że przyjadę, więc jestem. - odpowiedział po prostu.
-Louis, mimo tego, że tutaj przyleciałeś specjalnie po to, bym wróciła do Londynu.. ja z tobą nie wracam. - wypowiedziałam te słowa, a on usiadł na łóżku obok mnie.
-Katy.. przyleciałem tutaj i jeśli nie wyjdziesz z tego domu sama.. po prostu cię wyniosę i wsadzę do samolotu, jasne?
-Nie, nie jasne Lou. Nie mam zamiaru wracać dzisiaj do Londynu! - zaczęłam się bulwersować.
-Myślisz, że to takie łatwe? Zostawić jego samego w wielkim domu? Nie mam pewności, że nic sobie nie zrobi. Niby Liam z nim został, ale to nic, rozumiesz?! On cierpi!
-On cierpi?! On?! A czy pomyślał, ktoś o mnie chociaż przez chwilę?! Jak ja mam się czuć? Czy to on został zdradzony przez swoją narzeczoną? Nie wmawiaj mi kurwa, że on cierpi, bo tak wcale nie jest! Gdyby jemu tak naprawdę zależało, sam by tutaj przyjechał, a nie ty! Gdyby mnie kochał, nie zrobiłby tego co zrobił! - darłam się i płakałam.
-On nie był trzeźwy, rozumiesz?! Nie zrobił tego umyślnie! Katy ja wszystko wiem! Wiem jak było! Zrozum to wreszcie, ty musisz mu wybaczyć! Wy byliście parą idealną, a przez jeden wybryk chyba nie przekreślisz całej waszej miłości, prawda? Nadal się kochacie, nadal nie możecie bez siebie żyć! Nie wmawiaj mi, że tak nie jest! - on również krzyczał. Płakałam jak małe dziecko. - jesteście tacy sami. Płaczecie tak samo. - Louis przytulił mnie do siebie.
-Louis ja nie potrafię na niego spojrzeć, nie potrafię.. zawsze.. zawsze, gdy jego widzę, lub słyszę.. mam przed oczami to co on mógł robić z tą blondynką.. to nie jest takie łatwe, jak ci się wydaje.
-Wiem, że to nie jest łatwe. Oboje cierpicie, oboje nie wiecie co robić. Ale teraz musisz się spakować i lecieć razem ze mną do Londynu. Musicie poważnie porozmawiać. - odsunęliśmy się od siebie. - polecisz tam ze mną, prawda? - zamyśliłam się patrząc w jeden punkt przed sobą.
-Polecę. - spojrzałam na jego twarz. Uśmiechnął się szeroko i przytulił mnie.
-Także.. ruszaj się, dużo czasu nie mamy.
-Dobrze panie idealny, już się podnoszę. - powiedziałam ocierając łzy. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do torby, która nadal leżała przy oknie.
-Ładnie tutaj masz. - stwierdził Lou.
-No wiem. - odpowiedziałam i wyciągnęłam luźną, niebieską bluzkę z długim rękawem, czarne rurki i białe conversy za kostkę. Poszłam do łazienki w której wykonałam szereg porannych czynności. Nie malowałam się, bo to tylko chwilowe, że nie płaczę. Nawet nie było tak źle. Byłam gotowa. Schowałam wszystkie rzeczy z powrotem do torby i razem z Louisem zeszliśmy na dół. Gdy mama nas zobaczyła, można było powiedzieć, że się przeraziła.
-Mamo.. muszę wrócić do Londynu. - oznajmiłam.
-Co, ale jak to?
-No niestety.. Muszę porozmawiać z Harrym i załatwić wszystkie sprawy.. przepraszam. - wspólnie się przytuliłyśmy.
-Tak rzadko się widzimy. - płakała, a ja sama miałam łzy w oczach. Pożegnałam się jeszcze z tatą i Joshem.
Wyszłam razem z Lou domu. Przed bramą napadli na nas paparazzi. Myślałam, że oszaleję. Zadawali po angielsku pytania typu "Od kiedy jesteście razem?", "Co na to Harry i Eleanor?".. Niesamowicie denerwujące. Wsiedliśmy do samochodu, gdzie był Paul i szybko stamtąd odjechaliśmy. Po niedługim czasie byliśmy na lotnisku. Zanim jeszcze wsiedliśmy do samolotu, odetchnęłam świeżym powietrzem i zrobiłam zdjęcie terenu, po czym wstawiłam na instagrama. Wsiedliśmy do samolotu i po paru godzinach byliśmy w Anglii.


~*~


Wsiadłam do samochodu Lou, najpierw zostawiając swoje rzeczy u Cary i Patricka. Jak na razie będę tam mieszkać. W końcu mój pokój nadal tam jest. Jechałam z Lou do Harry'ego, z którym miałam porozmawiać. Wiedziałam, że nie skończy się to dobrze. Obydwoje zaczniemy płakać, albo nawet nie wiem do czego dojdzie. Gdy dojechaliśmy na miejsce, obydwoje wysiedliśmy z pojazdu i weszliśmy do wnętrza domu. Na dole był Liam. Przywitaliśmy się z nim i ja biorąc głęboki oddech poszłam na górę. Weszłam do sypialni, gdzie na łóżku leżał Harry. Słyszałam jak mówił sobie okropne rzeczy i płakał. Ten chłopak jest strasznie wrażliwy. Jak usłyszał, że drzwi się zamknęły, momentalnie stanął na równe nogi. Wyglądał okropnie. Podpuchnięte oczy, włosy roztargane. To najgorszy widok na świecie. Spojrzał na mnie zdziwioną miną, a ja podeszłam bliżej.
-Katy.. ale.. jak.. co ty tu robisz? - odezwał się w końcu. Schyliłam głowę i z moich oczu zaczęły lecieć łzy.
-Przyszłam z tobą porozmawiać. - podniosłam głowę spotykając się z jego smutnym wzrokiem.
-To nie byłaś w Polsce? - zapytał i podszedł bliżej mnie.
-Byłam.. tylko.. Louis przyleciał do mnie. Nie mam pojęcia jak mnie znalazł, ale.. musiałam wrócić. - patrzyliśmy sobie w oczy.
-Louis? Jak to..? - nie dowierzał.
-No normalnie. Harry musimy sobie wszystko wyjaśnić.
-Katy ja byłem pijany. Gdybym nie wypił tak dużo, nie zdradziłbym cię nigdy w życiu, rozumiesz? Kocham cię. - powiedział od razu.
-To jest tylko zwykłe tłumaczenie, Harry. Ja nie wiem czy ci wierzę!
-Musisz mi uwierzyć! - krzyknął.
-Wcale nic nie muszę, a i tak to nie zmienia faktu, że mnie zdradziłeś!
-Zrobię wszystko, kompletnie wszystko, by móc znów cię mieć przy sobie, wiesz? Mogę nawet zrezygnować z zespołu, jeśli tylko będziesz chciała! Kocham cię, Katy!
-Nie kłam! Przestań już kłamać! - krzyknęłam.
-Nie kłamię! Nigdy nie kłamałem!
-Gdybyś mnie naprawdę kochał, nie zrobiłbyś tego co zrobiłeś! - zaraz po tych słowach wybuchłam ogromnym płaczem.
-Katy.. błagam. - podniósł mój podbródek tak bym spojrzała w jego oczy. Szybko strąciłam jego rękę.
-Nie dotykaj mnie Harry. Nigdy więcej mnie nie dotykaj!


----------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że zepsułam kolejny rozdział.
Kocham Was <3
Komentujcie <3
I tak, dodaje bardzo szybko. ;) 

5 komentarzy:

  1. CZY TY ZDAJESZ SOBIE SPRAWĘ Z TEGO CO ROBISZ?
    NIE NO JA OSZALEJĘ!
    NO KURDE!
    TO JEST JA PITOLE
    NIE WIERZE!
    NIE PO PROSTU NIE!
    TO NIE MOŻE BYC PRAWDA
    TY MNIE WKRĘCASZ
    NIE
    JA NIE WIERZĘ
    DLACZEGO TY MI TO ROBISZ? ;-;

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozpłakałam się i jeszcze ta muzyka ;(
    Czekam na następny rozdział I MAM NADZIEJĘ ŻE SIĘ POGODZĄ .
    Milena ;(

    OdpowiedzUsuń
  3. I coś ty Harry narobił? -.-"
    Szkoda mi Kate, nawet Harrego mi szkoda ;__;
    Wspaniały rozdział *,*
    Czekam na kolejny i
    Pozdrawiam ; 33

    OdpowiedzUsuń
  4. pisz dalej!! ♥ xoxo

    OdpowiedzUsuń