~Następnego dnia~
Obudziłam się dosyć wcześnie. Harry był odwrócony ode mnie tyłem, więc nie wiedziałam, czy śpi, czy nie. Eh, dzisiaj chłopcy wyjeżdżają. Dwa tygodnie sama. No, ale jednak wiążąc się z Harrym, doskonale wiedziałam na co się piszę. Jednak musiałam przeżyć. I jeszcze jedna katastroficzna sprawa. Całkowicie olałam swoich przyjaciół. Znałam ich od urodzenia. Wszystko o sobie wiedzieliśmy, a teraz tak po prostu ja ich zignorowałam.
Wspierali, gdy rozstałam się z chłopakiem. Pomogli, gdy się cięłam. Są jak rodzeństwo. Jestem najgorszą przyjaciółką na świecie. Jak najszybciej musiałam się skontaktować z Carą i porozmawiać. Wcale nie zdziwiłabym się, gdyby oni mnie olali. Poczułam ciepłą rękę na tali, co oznaczało, że Harry się do mnie przytulił. Jego głowa była zaraz obok mnie. Odwróciłam się w jego stronę i ujrzałam najsłodszy na świecie widok. Niesforny lok opadł na jego czoło, więc go delikatnie odgarnęłam za ucho. Musnęłam ustami lekko różowy polik chłopaka i przymknęłam oczy.
Usłyszałam nagle dźwięk budzika loczka. Chłopak położył się na plecach.
-Kurwa - usłyszałam jego zachrypiały głos. Zaśmiałam się cicho i otworzyłam oczy. Podniosłam się do pionu i opierając się o tors chłopaka lokatego, wzięłam telefon do ręki.
-Nie musiałaś, sam również mogłem - objął mnie w tali i przejechał ręką po moich plecach.
-Zaczęło mnie denerwować, więc wyłączyłam - wróciłam na swoje miejsce, gdy wyłączyłam dzwoniące urządzenie. Tak wcześnie, a ja już nie śpię. W sobotę. 8:15. Idealnie.
-Która godzina? - zapytał mnie brunet
-Ósma piętnaście - przeciągnęłam się. Usłyszałam jego cichy jęk na wiadomość, o której godzinie się obudził.
-Dlaczego dzwonił ci budzik tak wcześnie? - zapytałam go kładąc swoją głowę na jego torsie - nigdy nie miałeś włączonego.
Musnęłam delikatnie jego klatkę piersiową.
-Zawsze był włączony. Widocznie nie słyszałaś - powiedział ostrym tonem. Momentalnie się od niego odsunęłam. Zły humor z rana zawsze spoko. Rozumiem, nie jest zadowolony tym, że wstał tak wcześnie, ale nie musi wyżywać się akurat na mnie. Nic mu nie zrobiłam. Nie muszę się na razie odzywać. Prędzej czy później i tak mu przejdzie. Minęło parę chwil, kiedy w końcu się odezwał.
-Katy?
-Tak?
-Kochasz mnie jeszcze, prawda? - zapytał mnie, a ja w duszy się zaśmiałam.
Po chwili odpowiedziałam:
-Kocham - chłopak przysunął się troszkę bliżej mnie, ale nie przytulił. Dziwne.
-Mogę się do ciebie przytulić? - zapytał cicho, a ja odwróciłam głowę w jego stronę i spojrzałam mu w oczy.
-Harry stało ci się coś w głowę? - zrobił dziwną minę - to raczej oczywiste, że możesz mnie przytulić - posłałam mu miły uśmiech.
-Wiem, ale myślałem.. myślałem, że już mnie nie kochasz i jesteś na mnie obrażona.
Jak dziecko.
-Przepraszam, nie chciałem tak powiedzieć.. - wtulił się we mnie jak dziecko.
-Nie gniewam się - pocałowałam jego czoło i odgarnęłam loki.
-Bardzo cię kocham - wzięło go na wyznania.
-Ja ciebie też - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem - musimy już wstawać, musisz się spakować.
-Nie chce mi się... - jęknął.
-Samo się nie zrobi - powiedziałam po czym odczepiłam się od niego i podniosłam się stając na dywaniku. Szybko podeszłam do szafki, na której leżał mój szlafrok i szybko go na siebie włożyłam. Czułam, że Harry cały czas się na mnie patrzył. Wzięłam swoje długie włosy do tyłu i odwróciłam się w stronę Hazzy. Uśmiechnęłam się do niego i poszłam w stronę swojej garderoby. Skoro dzisiaj cały dzień miałam leżeć na kanapie, no w sumie nie do końca. Miałam plany jechać na chwilę do Cary, by z nią porozmawiać. Wybrałam więc TEN zestaw (bez torebki i zegarka) i z nim poszłam do łazienki. Wykonałam szereg zadań porannych i z niej wyszłam. Związałam jeszcze swoje włosy w niezgrabnego koka, po czym poszłam w stronę sypialni. Naprawdę, Harry jeszcze leży. Rozwalony na całym łóżku, kołdra na podłodze. Poszłam do łazienki, nalałam do małej miski zimną wodę i wyszłam z nią do sypialni. Podbiegłam do Harry'ego, wylałam na niego wodę, rzuciłam szybko gdzieś na bok miseczkę i szybko wybiegłam z pokoju. Czułam, że Harry jest nie wiele metrów za mną, więc przyśpieszyłam.
-Katy i tak cię złapię, więc nawet nie musisz uciekać - usłyszałam jego zdyszany głos za mną.
Zbiegłam na dół i przebiegłam do kuchni. Stanęłam za wyspą i złośliwie się uśmiechnęłam do loczka, który podbiegł naprzeciwko mnie. Dzielił nas tylko ten blat.
-No chodź tu do mnie - powiedział uśmiechając się słodko. Wciąż był mokry, a na dodatek drżał. Harry przeniósł się gwałtownie na prawo, by złapać mnie za rękę, ale mu się nie udało, bo szybko pobiegłam na górę. Wbiegłam po krętych schodkach, o mało z nich nie spadając po czym pobiegłam do sali nagraniowej. Zamknęłam się tam na klucz, a po dosłownie sekundzie usłyszałam za ścianą głos Hazzy.
-Katy, przecież nic ci nie zrobię. Otwórz drzwi - powiedział zdyszany. Nie myślałam, że aż tak bardzo się zmęczył. W sumie.. ja miałam dobrą kondycję. Nie męczyłam się szybko.
-Nie - odpowiedziałam pewna siebie i odeszłam w stronę krzesełka. Usiadłam na nim po czym głęboko odetchnęłam. Zauważyłam, że na stoliku leżał laptop. Włączyłam go, a po chwili już weszłam na aska. Harry cały czas był za drzwiami, bo co chwilę prosił mnie, bym go wpuściła. Bodajże, usiadł sobie po prostu na podłodze, bo pukał tylko na dole drzwi.
Pod pytaniem
Wspierali, gdy rozstałam się z chłopakiem. Pomogli, gdy się cięłam. Są jak rodzeństwo. Jestem najgorszą przyjaciółką na świecie. Jak najszybciej musiałam się skontaktować z Carą i porozmawiać. Wcale nie zdziwiłabym się, gdyby oni mnie olali. Poczułam ciepłą rękę na tali, co oznaczało, że Harry się do mnie przytulił. Jego głowa była zaraz obok mnie. Odwróciłam się w jego stronę i ujrzałam najsłodszy na świecie widok. Niesforny lok opadł na jego czoło, więc go delikatnie odgarnęłam za ucho. Musnęłam ustami lekko różowy polik chłopaka i przymknęłam oczy.
Usłyszałam nagle dźwięk budzika loczka. Chłopak położył się na plecach.
-Kurwa - usłyszałam jego zachrypiały głos. Zaśmiałam się cicho i otworzyłam oczy. Podniosłam się do pionu i opierając się o tors chłopaka lokatego, wzięłam telefon do ręki.
-Nie musiałaś, sam również mogłem - objął mnie w tali i przejechał ręką po moich plecach.
-Zaczęło mnie denerwować, więc wyłączyłam - wróciłam na swoje miejsce, gdy wyłączyłam dzwoniące urządzenie. Tak wcześnie, a ja już nie śpię. W sobotę. 8:15. Idealnie.
-Która godzina? - zapytał mnie brunet
-Ósma piętnaście - przeciągnęłam się. Usłyszałam jego cichy jęk na wiadomość, o której godzinie się obudził.
-Dlaczego dzwonił ci budzik tak wcześnie? - zapytałam go kładąc swoją głowę na jego torsie - nigdy nie miałeś włączonego.
Musnęłam delikatnie jego klatkę piersiową.
-Zawsze był włączony. Widocznie nie słyszałaś - powiedział ostrym tonem. Momentalnie się od niego odsunęłam. Zły humor z rana zawsze spoko. Rozumiem, nie jest zadowolony tym, że wstał tak wcześnie, ale nie musi wyżywać się akurat na mnie. Nic mu nie zrobiłam. Nie muszę się na razie odzywać. Prędzej czy później i tak mu przejdzie. Minęło parę chwil, kiedy w końcu się odezwał.
-Katy?
-Tak?
-Kochasz mnie jeszcze, prawda? - zapytał mnie, a ja w duszy się zaśmiałam.
Po chwili odpowiedziałam:
-Kocham - chłopak przysunął się troszkę bliżej mnie, ale nie przytulił. Dziwne.
-Mogę się do ciebie przytulić? - zapytał cicho, a ja odwróciłam głowę w jego stronę i spojrzałam mu w oczy.
-Harry stało ci się coś w głowę? - zrobił dziwną minę - to raczej oczywiste, że możesz mnie przytulić - posłałam mu miły uśmiech.
-Wiem, ale myślałem.. myślałem, że już mnie nie kochasz i jesteś na mnie obrażona.
Jak dziecko.
-Przepraszam, nie chciałem tak powiedzieć.. - wtulił się we mnie jak dziecko.
-Nie gniewam się - pocałowałam jego czoło i odgarnęłam loki.
-Bardzo cię kocham - wzięło go na wyznania.
-Ja ciebie też - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem - musimy już wstawać, musisz się spakować.
-Nie chce mi się... - jęknął.
-Samo się nie zrobi - powiedziałam po czym odczepiłam się od niego i podniosłam się stając na dywaniku. Szybko podeszłam do szafki, na której leżał mój szlafrok i szybko go na siebie włożyłam. Czułam, że Harry cały czas się na mnie patrzył. Wzięłam swoje długie włosy do tyłu i odwróciłam się w stronę Hazzy. Uśmiechnęłam się do niego i poszłam w stronę swojej garderoby. Skoro dzisiaj cały dzień miałam leżeć na kanapie, no w sumie nie do końca. Miałam plany jechać na chwilę do Cary, by z nią porozmawiać. Wybrałam więc TEN zestaw (bez torebki i zegarka) i z nim poszłam do łazienki. Wykonałam szereg zadań porannych i z niej wyszłam. Związałam jeszcze swoje włosy w niezgrabnego koka, po czym poszłam w stronę sypialni. Naprawdę, Harry jeszcze leży. Rozwalony na całym łóżku, kołdra na podłodze. Poszłam do łazienki, nalałam do małej miski zimną wodę i wyszłam z nią do sypialni. Podbiegłam do Harry'ego, wylałam na niego wodę, rzuciłam szybko gdzieś na bok miseczkę i szybko wybiegłam z pokoju. Czułam, że Harry jest nie wiele metrów za mną, więc przyśpieszyłam.
-Katy i tak cię złapię, więc nawet nie musisz uciekać - usłyszałam jego zdyszany głos za mną.
Zbiegłam na dół i przebiegłam do kuchni. Stanęłam za wyspą i złośliwie się uśmiechnęłam do loczka, który podbiegł naprzeciwko mnie. Dzielił nas tylko ten blat.
-No chodź tu do mnie - powiedział uśmiechając się słodko. Wciąż był mokry, a na dodatek drżał. Harry przeniósł się gwałtownie na prawo, by złapać mnie za rękę, ale mu się nie udało, bo szybko pobiegłam na górę. Wbiegłam po krętych schodkach, o mało z nich nie spadając po czym pobiegłam do sali nagraniowej. Zamknęłam się tam na klucz, a po dosłownie sekundzie usłyszałam za ścianą głos Hazzy.
-Katy, przecież nic ci nie zrobię. Otwórz drzwi - powiedział zdyszany. Nie myślałam, że aż tak bardzo się zmęczył. W sumie.. ja miałam dobrą kondycję. Nie męczyłam się szybko.
-Nie - odpowiedziałam pewna siebie i odeszłam w stronę krzesełka. Usiadłam na nim po czym głęboko odetchnęłam. Zauważyłam, że na stoliku leżał laptop. Włączyłam go, a po chwili już weszłam na aska. Harry cały czas był za drzwiami, bo co chwilę prosił mnie, bym go wpuściła. Bodajże, usiadł sobie po prostu na podłodze, bo pukał tylko na dole drzwi.
Pod pytaniem
"Katy śpisz?"
odpowiedziałam wideo.
-Nie śpię. Wylałam na Harry'ego zimną wodę, bo nie chciał wstać i gonił mnie po całym domu. Chyba trochę się wkurzył.. sprawdzimy to - cały czas szeptałam. Zostawiłam laptopa wskazanego kamerką na drzwi, po czym podeszłam do nich, przekręciłam klucz i delikatnie je otworzyłam.
-Harry..? Gdzie jesteś? - nie było go, a bynajmniej tak myślałam, poczułam, że rzucił się na mnie, a po chwili wylądowaliśmy na podłodze.
-Mam cię! - krzyknął leżąc na mnie.
-Idioto! Wystraszyłeś mnie! - krzyknęłam i uderzyłam go w tors.
-Ty mnie też wystraszyłaś jak wylałaś tą cholernie lodowatą wodę! Nawet nie wiesz jak w tym momencie jest mi zimno - powiedział, a uśmiech zniknął z jego twarzy. Odwróciłam go na plecy i mocno przytuliłam.
-Przepraszam - powiedziałam i pocałowałam jego brodę - nie powinnam wylewać na ciebie tej wody. Mogłam zastosować inne środki.
-W porządku - pocałował moje czoło, a ja podniosłam się siadając obok niego.
-Idź się ubrać, bo będziesz chory - odgarnęłam z jego czoła lok, a on podniósł się siadając obok mnie. Pochylił się po czym oparł swoje czoło o moje ramie. Chwilę potem mocno się do mnie przytulił. Pogłaskałam go po plecach i pocałowałam w ramie.
-Kocham cię, wiesz? - powiedział, a ja cicho się zaśmiałam.
-Wiem, mówiłeś mi to miliony razy.
-A ty mnie kochasz? - zapytał odrywając się ode mnie.
-Jasne, że cię kocham - pogłaskałam jego policzek i delikatnie musnęłam jego usta. Oparłam swoje czoło o jego i zamknęłam oczy podobnie jak loczek. W końcu odczepiliśmy się od siebie, a Harry podniósł się do pionu. Podał mi rękę, bym wstała, ja ją chwyciłam i podniosłam się stojąc obok lokersa.
-To idź na dół, a ja zaraz wrócę - uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił i poszedł do swojej garderoby.
Zamknęłam laptopa, nie dodając tej odpowiedzi. Wzdychnęłam i wyszłam z pomieszczenia udając się na dół. Coś na śniadanie trzeba zrobić. Przyszykowałam naleśniki i gotowe położyłam na stole. Po chwili przyszedł Harry i zaczął jeść danie, najpierw smarując sobie je nutellą.
-A ty nie jesz? - zapytał mnie, przerywając swoją czynność i podszedł do mnie stając między moimi nogami, bo siedziałam na blacie.
-Nie jestem głodna, potem zjem - Harry przyciągnął mnie bliżej siebie, a ja oplotłam jego talię swoimi nogami.
-Jak ty nie jesz, to ja też nie - wzruszył ramionami, wzdychnęłam głośno i położyłam swoje dłonie na jego ramionach.
-Harry.. - zaczęłam, ale nie dał mi dokończyć.
-Nie. Nie Harry. Katy ty niedługo będziesz miała anoreksję, rozumiesz?! - krzyknął
-Nie, wiesz? Wcale nie rozumiem. Mam 10 lat i nie rozumiem - powiedziałam sarkastycznie, chłopak chodził zdenerwowany po kuchni.
-Nie możesz. Po prostu nie możesz się głodować, ani nic innego. Martwię się o ciebie mała. Bardzo ale to bardzo - podszedł do mnie i ujął moją twarz w swoje dłonie. Patrzył mi głęboko w oczy obserwując moje ruchu.
-Wiem, że dobrze nie robię. Ale co mam zrobić, jak mi się nie chce jeść? Nie będę jeść na przymus, już o tym rozmawialiśmy.
-Wiem, wiem.. - odpowiedział przeciągając po czym oparł swoje czoło o moje. Delikatnie musnęłam jego usta, obejmując szyję bruneta. Chłopak objął mnie w tali, nadal wpatrując się w moje oczy, tak samo jak ja w jego.
-Przestaniesz w końcu to robić? - zapytał mnie, ja zdezorientowana uniosłam swoje brwi w górę.
-A co ja takiego robię?
-Onieśmielasz mnie - odpowiedział, a ja się zaśmiałam - jesteś taka piękna - dodał, a ja uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił uśmiech i lekko się ode mnie odsunął - to zjesz ze mną?
-Zjem - odpowiedziałam po chwili, a on szeroko się uśmiechnął. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść. Nie zjadłam dużo, lecz Harry naciskał.
Brudne naczynia odłożyłam do zmywarki.
Postanowiłam, że zadzwonię do Cary i się z nią dzisiaj umówię, bo koniecznie musiałam z nią porozmawiać.
-Nie śpię. Wylałam na Harry'ego zimną wodę, bo nie chciał wstać i gonił mnie po całym domu. Chyba trochę się wkurzył.. sprawdzimy to - cały czas szeptałam. Zostawiłam laptopa wskazanego kamerką na drzwi, po czym podeszłam do nich, przekręciłam klucz i delikatnie je otworzyłam.
-Harry..? Gdzie jesteś? - nie było go, a bynajmniej tak myślałam, poczułam, że rzucił się na mnie, a po chwili wylądowaliśmy na podłodze.
-Mam cię! - krzyknął leżąc na mnie.
-Idioto! Wystraszyłeś mnie! - krzyknęłam i uderzyłam go w tors.
-Ty mnie też wystraszyłaś jak wylałaś tą cholernie lodowatą wodę! Nawet nie wiesz jak w tym momencie jest mi zimno - powiedział, a uśmiech zniknął z jego twarzy. Odwróciłam go na plecy i mocno przytuliłam.
-Przepraszam - powiedziałam i pocałowałam jego brodę - nie powinnam wylewać na ciebie tej wody. Mogłam zastosować inne środki.
-W porządku - pocałował moje czoło, a ja podniosłam się siadając obok niego.
-Idź się ubrać, bo będziesz chory - odgarnęłam z jego czoła lok, a on podniósł się siadając obok mnie. Pochylił się po czym oparł swoje czoło o moje ramie. Chwilę potem mocno się do mnie przytulił. Pogłaskałam go po plecach i pocałowałam w ramie.
-Kocham cię, wiesz? - powiedział, a ja cicho się zaśmiałam.
-Wiem, mówiłeś mi to miliony razy.
-A ty mnie kochasz? - zapytał odrywając się ode mnie.
-Jasne, że cię kocham - pogłaskałam jego policzek i delikatnie musnęłam jego usta. Oparłam swoje czoło o jego i zamknęłam oczy podobnie jak loczek. W końcu odczepiliśmy się od siebie, a Harry podniósł się do pionu. Podał mi rękę, bym wstała, ja ją chwyciłam i podniosłam się stojąc obok lokersa.
-To idź na dół, a ja zaraz wrócę - uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił i poszedł do swojej garderoby.
Zamknęłam laptopa, nie dodając tej odpowiedzi. Wzdychnęłam i wyszłam z pomieszczenia udając się na dół. Coś na śniadanie trzeba zrobić. Przyszykowałam naleśniki i gotowe położyłam na stole. Po chwili przyszedł Harry i zaczął jeść danie, najpierw smarując sobie je nutellą.
-A ty nie jesz? - zapytał mnie, przerywając swoją czynność i podszedł do mnie stając między moimi nogami, bo siedziałam na blacie.
-Nie jestem głodna, potem zjem - Harry przyciągnął mnie bliżej siebie, a ja oplotłam jego talię swoimi nogami.
-Jak ty nie jesz, to ja też nie - wzruszył ramionami, wzdychnęłam głośno i położyłam swoje dłonie na jego ramionach.
-Harry.. - zaczęłam, ale nie dał mi dokończyć.
-Nie. Nie Harry. Katy ty niedługo będziesz miała anoreksję, rozumiesz?! - krzyknął
-Nie, wiesz? Wcale nie rozumiem. Mam 10 lat i nie rozumiem - powiedziałam sarkastycznie, chłopak chodził zdenerwowany po kuchni.
-Nie możesz. Po prostu nie możesz się głodować, ani nic innego. Martwię się o ciebie mała. Bardzo ale to bardzo - podszedł do mnie i ujął moją twarz w swoje dłonie. Patrzył mi głęboko w oczy obserwując moje ruchu.
-Wiem, że dobrze nie robię. Ale co mam zrobić, jak mi się nie chce jeść? Nie będę jeść na przymus, już o tym rozmawialiśmy.
-Wiem, wiem.. - odpowiedział przeciągając po czym oparł swoje czoło o moje. Delikatnie musnęłam jego usta, obejmując szyję bruneta. Chłopak objął mnie w tali, nadal wpatrując się w moje oczy, tak samo jak ja w jego.
-Przestaniesz w końcu to robić? - zapytał mnie, ja zdezorientowana uniosłam swoje brwi w górę.
-A co ja takiego robię?
-Onieśmielasz mnie - odpowiedział, a ja się zaśmiałam - jesteś taka piękna - dodał, a ja uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił uśmiech i lekko się ode mnie odsunął - to zjesz ze mną?
-Zjem - odpowiedziałam po chwili, a on szeroko się uśmiechnął. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść. Nie zjadłam dużo, lecz Harry naciskał.
Brudne naczynia odłożyłam do zmywarki.
Postanowiłam, że zadzwonię do Cary i się z nią dzisiaj umówię, bo koniecznie musiałam z nią porozmawiać.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Okej. Dodałam pierwszą część rozdziału 31. Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale w tym tygodniu nie miałam kompletnie czasu.. Przepraszam, że jestem taka głupia, przepraszam, że tak bardzo was zaniedbuję. Jestem okropna. Przepraszam, że rozdział jest taki nudny. Miałam na niego inne plany, ale jednak postanowiłam podzielić go na 2 części, więc druga, jeszcze nie wiem kiedy się pojawi. Od razu gdy dodam ten rozdział, zacznę ją pisać. Za błędy w rozdziale przepraszam. Dziękuję za 5 komentarzy pod ostatnim rozdziałem. :)
Miło, że jesteście i miałabym do was pewną prośbę.
Proszę, jeśli to czytacie, zostawcie po sobie jaki kolwiek komentarz, nawet kropka, ale po prostu chcę wiedzieć czy czytacie.
Cały czas jestem aktywna na asku :)
Do następnego, pozdrawiam ♥
Okej. Dodałam pierwszą część rozdziału 31. Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale w tym tygodniu nie miałam kompletnie czasu.. Przepraszam, że jestem taka głupia, przepraszam, że tak bardzo was zaniedbuję. Jestem okropna. Przepraszam, że rozdział jest taki nudny. Miałam na niego inne plany, ale jednak postanowiłam podzielić go na 2 części, więc druga, jeszcze nie wiem kiedy się pojawi. Od razu gdy dodam ten rozdział, zacznę ją pisać. Za błędy w rozdziale przepraszam. Dziękuję za 5 komentarzy pod ostatnim rozdziałem. :)
Miło, że jesteście i miałabym do was pewną prośbę.
Proszę, jeśli to czytacie, zostawcie po sobie jaki kolwiek komentarz, nawet kropka, ale po prostu chcę wiedzieć czy czytacie.
Cały czas jestem aktywna na asku :)
Do następnego, pozdrawiam ♥
dark-brooklyn.blogspot.com zapraszam do odwiedzenia i przeczytania amatorskiego opowiadania o Justinie i zostawieniu po sobie szczerego komentarza, dopiero rozpoczynam, ale już się pojawił pierwszy rozadział :)
OdpowiedzUsuńPS : Genialne opowiadanie, bardzo wciąga
Nie jestes glupia ... ! Rozdzial swietny - Czekam na next :)
OdpowiedzUsuń<3 Milena :)
Awww pierwsza kłótnia małżeńska <3 Czy Harry coś przeskrobał? :P Dziwnie się zachowuje :D
OdpowiedzUsuńRozdział genialny <333
Czekam na następny ^^
No no widze klotnia juz sie zaczela :D. Rozdzial swietny :) Sory ze tak krótko ale czasu nie mam za wiele wiec weny i do nastepnego.
OdpowiedzUsuńBoooooooże *-* Czytam to któryś raz i chcę więcej *.*
OdpowiedzUsuń