*Harry*
Patrzyłem na nią i.. w sumie zastanawiałem się nad wszystkim. Od samego początku, wszystko pamiętałem. Jak się poznaliśmy, jak wyznałem jej miłość, jak pierwszy raz się pokłóciliśmy, jak byłem zazdrosny, jak zamieszkaliśmy razem, jak się jej oświadczyłem i teraz niedawno jak się dowiedziałem, że jest w ciąży. Katy jest najlepszym co mnie mogło w życiu spotkać. A ja, zdradzając ją, popełniłem największy błąd na świecie. Gdybym tylko tyle nie wypił, gdyby chłopaki mnie na to nie namówili, wszystko byłoby w porządku. Ale nie myślmy o tym teraz, wybaczyła mi na szczęście. Podziwiam ją, że to zrobiła. Nie wiem jakbym postąpił na jej miejscu. Teraz muszę się zająć nią, naszym dzieckiem, które za parę miesięcy przyjdzie na świat i całą naszą rodziną, którą zaczynamy tworzyć. Myślałem już nad naszym ślubem i niedługo muszę zacząć ten temat. Jednak chyba nastąpi to dopiero po tym, jak dziecko przyjdzie na świat. Ślub, tak naprawdę jest tylko napisem na papierku według mnie, najważniejsza jest nasza miłość, która ciągle kwitnie, a nie to co ludzie powiedzą. Owszem, zazwyczaj jest tak, że najpierw ślub, potem dziecko, ale jak widać nie zawsze. Każdy inaczej żyje, według swoich zasad. Mam gdzieś, to co powiedzą inni. Oczywiste jest to, że opinia naszych fanek jest również ważna, ale oczywiste jest również to, że kocham Katy najbardziej na świecie i nigdy, przenigdy bym z niej nie zrezygnował. Nawet jeśli fanki, by jej nie lubiły. One muszą zrozumieć, że ja niestety już dorosłem. Chociaż w małym stopniu, w końcu zostanę tatą. Nie powiem, stres jest przed tym, jak zareagują, gdy się dowiedzą, ale kiedyś chyba w końcu trzeba to ujawnić, tak? Boję się, to prawda. Gdy tak rozmyślałem, nie zauważyłem, że moja kruszynka usnęła. Nie wiem co bym bez niej zrobił. Ona znowu chciała mnie zostawić, nie wiem dlaczego. Przecież dobrze wiedziała, że kocham ją najbardziej na świecie. Nie chciała mi niszczyć kariery, nie niszczy. Fani zrozumieją. Muszą.
Ucałowałem jej czoło, przytulając mocniej do siebie. Chciałem już stąd wyjść, wrócić do domu i odpocząć w spokoju. Chciałem wyjść do tych dziewczyn marznących na mrozie, ale nie mogłem. A to wszystko przez tą pieprzoną nogę. Martwiłem się o te dziewczyny, potem będą przeze mnie chore. Oczywiście doceniam to, że siedzą tam i czekają, ale to trochę nieodpowiedzialne. Wziąłem telefon, wszedłem na Twittera i postanowiłem napisać krótką wiadomość na ten temat. "Dziewczyny siedzące przed szpitalem, proszę Was, wróćcie do domu. Nie ma sensu tutaj dalej czekać, ja i tak nie mogę do Was wyjść. Wkrótce się zobaczymy, ale nie teraz. Przepraszam, martwię się o Was"
Mam nadzieję, że zrozumieją, że się o nie martwię. Odpisałem na sporo wiadomości od fanów i wstawiłem zdjęcie na Instagrama z widokiem na te ohydne białe ściany, okno i głupie kabelki przypięte do mnie.
Od razu uśmiechnąłem się, kiedy zapytano o Katy.
'Gdzie jest Katy?'
'Katy jest obok mnie, leży ze mną :)"
Wszyscy zasypali mnie pytaniami - w sumie jak zwykle, ale teraz dotyczące mojego zdrowia, czemu jestem w szpitalu, dotyczące kariery, nawet było coś takiego, że kończę karierę, bo będę jeździł na wózku. Chore. Ludzie chyba naprawdę nie mają co wymyślać. Gdy wyjdę ze szpitala, napiszę co mi się stało, ale nie teraz. Szczerze, to nie mam na to jakiejkolwiek ochoty.
- Co robisz? - usłyszałem cichy, zaspany głos dziewczyny leżącej obok mnie. Obudziła się, a może nawet nie spała. Objąłem ją mocniej i pocałowałem w czoło.
- Odpisuję na Twitterze. - odpowiedziałem, a ona przysunęła się do mnie bardziej i spojrzała na ekran telefonu. Pokiwała głową, delikatnie się uśmiechnęła i ponownie zamknęła zaspane oczy. Na moją twarz od razu wkradł się uśmiech. Była taka piękna.
- Kochanie? - zapytałem odkładając telefon na szafkę. Otworzyła oczy patrząc na mnie wyczekująco. - Może pojedziesz już do domu? Prześpisz się, zjesz coś. Ja zaraz będę szedł na badania, więc raczej nie będziesz siedziała sama. - odgarnąłem kosmyk jej włosów za ucho. Przewróciła się na plecy i przetarła oczy.
- Nie chcę cię zostawiać. - odparła i spojrzała na mnie.
- Przyjedziesz później, jest jeszcze wcześnie. Proszę. - uśmiechnąłem się do niej słodko. Nie to, że nie chciałem, by tutaj była. Chciałem, by wróciła do domu i trochę odpoczęła. A tutaj się tylko męczy.
- Dobra, w porządku. W sumie praktycznie od paru dni nie spałam, może to trochę pomoże. - podniosła się z łóżka, stając na równe nogi. Tak bardzo chciałbym wrócić z nią.
- Ale przyjedź potem. - powiedziałem łapiąc za jej dłoń.
- Przyjadę. - uśmiechnęła się, co ja od razu odwzajemniłem. Dziewczyna ubrała się w kurtkę i buty, po czym poprawiła jeszcze włosy.
- Do zobaczenia potem. - pocałowała mój policzek, a ja się uśmiechnąłem. Wyszła zostawiając mnie samego. Kurcze, od razu uderzyło we mnie takie uczucie samotności. Chciałbym ciągle być przy niej, czuć jej bliskość, ale jak na razie niestety to niemożliwe. Jakiś czas później do sali wszedł lekarz, który powiedział, że teraz udamy się na badania.
Patrzyłem na nią i.. w sumie zastanawiałem się nad wszystkim. Od samego początku, wszystko pamiętałem. Jak się poznaliśmy, jak wyznałem jej miłość, jak pierwszy raz się pokłóciliśmy, jak byłem zazdrosny, jak zamieszkaliśmy razem, jak się jej oświadczyłem i teraz niedawno jak się dowiedziałem, że jest w ciąży. Katy jest najlepszym co mnie mogło w życiu spotkać. A ja, zdradzając ją, popełniłem największy błąd na świecie. Gdybym tylko tyle nie wypił, gdyby chłopaki mnie na to nie namówili, wszystko byłoby w porządku. Ale nie myślmy o tym teraz, wybaczyła mi na szczęście. Podziwiam ją, że to zrobiła. Nie wiem jakbym postąpił na jej miejscu. Teraz muszę się zająć nią, naszym dzieckiem, które za parę miesięcy przyjdzie na świat i całą naszą rodziną, którą zaczynamy tworzyć. Myślałem już nad naszym ślubem i niedługo muszę zacząć ten temat. Jednak chyba nastąpi to dopiero po tym, jak dziecko przyjdzie na świat. Ślub, tak naprawdę jest tylko napisem na papierku według mnie, najważniejsza jest nasza miłość, która ciągle kwitnie, a nie to co ludzie powiedzą. Owszem, zazwyczaj jest tak, że najpierw ślub, potem dziecko, ale jak widać nie zawsze. Każdy inaczej żyje, według swoich zasad. Mam gdzieś, to co powiedzą inni. Oczywiste jest to, że opinia naszych fanek jest również ważna, ale oczywiste jest również to, że kocham Katy najbardziej na świecie i nigdy, przenigdy bym z niej nie zrezygnował. Nawet jeśli fanki, by jej nie lubiły. One muszą zrozumieć, że ja niestety już dorosłem. Chociaż w małym stopniu, w końcu zostanę tatą. Nie powiem, stres jest przed tym, jak zareagują, gdy się dowiedzą, ale kiedyś chyba w końcu trzeba to ujawnić, tak? Boję się, to prawda. Gdy tak rozmyślałem, nie zauważyłem, że moja kruszynka usnęła. Nie wiem co bym bez niej zrobił. Ona znowu chciała mnie zostawić, nie wiem dlaczego. Przecież dobrze wiedziała, że kocham ją najbardziej na świecie. Nie chciała mi niszczyć kariery, nie niszczy. Fani zrozumieją. Muszą.
Ucałowałem jej czoło, przytulając mocniej do siebie. Chciałem już stąd wyjść, wrócić do domu i odpocząć w spokoju. Chciałem wyjść do tych dziewczyn marznących na mrozie, ale nie mogłem. A to wszystko przez tą pieprzoną nogę. Martwiłem się o te dziewczyny, potem będą przeze mnie chore. Oczywiście doceniam to, że siedzą tam i czekają, ale to trochę nieodpowiedzialne. Wziąłem telefon, wszedłem na Twittera i postanowiłem napisać krótką wiadomość na ten temat. "Dziewczyny siedzące przed szpitalem, proszę Was, wróćcie do domu. Nie ma sensu tutaj dalej czekać, ja i tak nie mogę do Was wyjść. Wkrótce się zobaczymy, ale nie teraz. Przepraszam, martwię się o Was"
Mam nadzieję, że zrozumieją, że się o nie martwię. Odpisałem na sporo wiadomości od fanów i wstawiłem zdjęcie na Instagrama z widokiem na te ohydne białe ściany, okno i głupie kabelki przypięte do mnie.
Od razu uśmiechnąłem się, kiedy zapytano o Katy.
'Gdzie jest Katy?'
'Katy jest obok mnie, leży ze mną :)"
Wszyscy zasypali mnie pytaniami - w sumie jak zwykle, ale teraz dotyczące mojego zdrowia, czemu jestem w szpitalu, dotyczące kariery, nawet było coś takiego, że kończę karierę, bo będę jeździł na wózku. Chore. Ludzie chyba naprawdę nie mają co wymyślać. Gdy wyjdę ze szpitala, napiszę co mi się stało, ale nie teraz. Szczerze, to nie mam na to jakiejkolwiek ochoty.
- Co robisz? - usłyszałem cichy, zaspany głos dziewczyny leżącej obok mnie. Obudziła się, a może nawet nie spała. Objąłem ją mocniej i pocałowałem w czoło.
- Odpisuję na Twitterze. - odpowiedziałem, a ona przysunęła się do mnie bardziej i spojrzała na ekran telefonu. Pokiwała głową, delikatnie się uśmiechnęła i ponownie zamknęła zaspane oczy. Na moją twarz od razu wkradł się uśmiech. Była taka piękna.
- Kochanie? - zapytałem odkładając telefon na szafkę. Otworzyła oczy patrząc na mnie wyczekująco. - Może pojedziesz już do domu? Prześpisz się, zjesz coś. Ja zaraz będę szedł na badania, więc raczej nie będziesz siedziała sama. - odgarnąłem kosmyk jej włosów za ucho. Przewróciła się na plecy i przetarła oczy.
- Nie chcę cię zostawiać. - odparła i spojrzała na mnie.
- Przyjedziesz później, jest jeszcze wcześnie. Proszę. - uśmiechnąłem się do niej słodko. Nie to, że nie chciałem, by tutaj była. Chciałem, by wróciła do domu i trochę odpoczęła. A tutaj się tylko męczy.
- Dobra, w porządku. W sumie praktycznie od paru dni nie spałam, może to trochę pomoże. - podniosła się z łóżka, stając na równe nogi. Tak bardzo chciałbym wrócić z nią.
- Ale przyjedź potem. - powiedziałem łapiąc za jej dłoń.
- Przyjadę. - uśmiechnęła się, co ja od razu odwzajemniłem. Dziewczyna ubrała się w kurtkę i buty, po czym poprawiła jeszcze włosy.
- Do zobaczenia potem. - pocałowała mój policzek, a ja się uśmiechnąłem. Wyszła zostawiając mnie samego. Kurcze, od razu uderzyło we mnie takie uczucie samotności. Chciałbym ciągle być przy niej, czuć jej bliskość, ale jak na razie niestety to niemożliwe. Jakiś czas później do sali wszedł lekarz, który powiedział, że teraz udamy się na badania.
*Katy*
Wyszłam ze szpitala, na szczęście wszędzie było cicho. Nikogo nie było, faktycznie tak jak mówiłam te dziewczyny porozkładały sobie te namioty i śpią w nich. Nienormalne. Kiedy wsiadałam już do swojego samochodu, usłyszałam swoje imię wołające z tyłu. Odwróciłam się, a cztery dziewczyny, które widać były bardzo zmęczone, podeszły do mnie. Szkoda mi ich. Od razu jakiś ochroniarz podszedł.
- Wszystko w porządku? - zapytał. Nie chcę tak, żeby każdy kontrolował to co robię, chcę porozmawiać sama z tymi dziewczynami.
- Tak, możesz iść. - skinął głową i odszedł, a ja przeniosłam swój wzrok na dziewczyny.
- Katy, co z Harrym? - zapytała od razu jedna. Myślałam nad odpowiedzą, bo nie wiedziałam czy mogę im jej udzielić. Westchnęłam głośno.
- Z Harrym wszystko w porządku. Myślę, że nie mogę wam powiedzieć, ale obiecuję, że niedługo dowiecie się więcej. - posłałam im uśmiechy, a one je odwzajemniły.
- A.. mogłabyś nam to podpisać i w ogóle zrobić sobie z nami zdjęcie? To nasze marzenie. - myślałam, że się za chwilę rozryczę. "To nasze marzenie". Ale kurcze. Przecież ja stałam się sławna tylko dlatego, że jestem dziewczyną Harry'ego. To nie fajne.
Przystałam w końcu na ich propozycje podpisując kartki i robiąc z każdą zdjęcia.
Te dziewczyny wyglądały naprawdę na wykończone, czemu po prostu nie wrócą do domu?
- Jak długo tutaj jesteście? - zapytałam oddając podpisaną kartkę.
- Od wczorajszego popołudnia. - odpowiedziały zgodnie. Pokiwałam głową.
- Dlaczego nie wrócicie do domu? Tak samo jak reszta dziewczyn, Harry naprawdę się o was martwi, nie chce, byście zachorowały. Napisał tą wiadomość na Twitterze, proszę przekażcie wszystkim. Wróćcie do domu, nie ma sensu dalej tutaj czekać, bo Harry jak na razie i tak nie wyjdzie ze szpitala, ani przed szpital, a raczej żaden z chłopców również się nie pojawi, bo niestety są w studiu. Na pewno się dowiecie jak będzie wychodził. - uśmiechnęłam się do nich miło. - Pewnie teraz będziecie mówić, że się wymądrzam czy coś, ale nie.. - zaśmiałyśmy się wszystkie. - Po prostu chcemy waszego dobra.
Wszystkie zgodnie pokiwały głowami, mam nadzieję, że chociaż trochę coś zrozumiały, że lepiej wrócić do domu, niż tu marznąć.
Wyszłam ze szpitala, na szczęście wszędzie było cicho. Nikogo nie było, faktycznie tak jak mówiłam te dziewczyny porozkładały sobie te namioty i śpią w nich. Nienormalne. Kiedy wsiadałam już do swojego samochodu, usłyszałam swoje imię wołające z tyłu. Odwróciłam się, a cztery dziewczyny, które widać były bardzo zmęczone, podeszły do mnie. Szkoda mi ich. Od razu jakiś ochroniarz podszedł.
- Wszystko w porządku? - zapytał. Nie chcę tak, żeby każdy kontrolował to co robię, chcę porozmawiać sama z tymi dziewczynami.
- Tak, możesz iść. - skinął głową i odszedł, a ja przeniosłam swój wzrok na dziewczyny.
- Katy, co z Harrym? - zapytała od razu jedna. Myślałam nad odpowiedzą, bo nie wiedziałam czy mogę im jej udzielić. Westchnęłam głośno.
- Z Harrym wszystko w porządku. Myślę, że nie mogę wam powiedzieć, ale obiecuję, że niedługo dowiecie się więcej. - posłałam im uśmiechy, a one je odwzajemniły.
- A.. mogłabyś nam to podpisać i w ogóle zrobić sobie z nami zdjęcie? To nasze marzenie. - myślałam, że się za chwilę rozryczę. "To nasze marzenie". Ale kurcze. Przecież ja stałam się sławna tylko dlatego, że jestem dziewczyną Harry'ego. To nie fajne.
Przystałam w końcu na ich propozycje podpisując kartki i robiąc z każdą zdjęcia.
Te dziewczyny wyglądały naprawdę na wykończone, czemu po prostu nie wrócą do domu?
- Jak długo tutaj jesteście? - zapytałam oddając podpisaną kartkę.
- Od wczorajszego popołudnia. - odpowiedziały zgodnie. Pokiwałam głową.
- Dlaczego nie wrócicie do domu? Tak samo jak reszta dziewczyn, Harry naprawdę się o was martwi, nie chce, byście zachorowały. Napisał tą wiadomość na Twitterze, proszę przekażcie wszystkim. Wróćcie do domu, nie ma sensu dalej tutaj czekać, bo Harry jak na razie i tak nie wyjdzie ze szpitala, ani przed szpital, a raczej żaden z chłopców również się nie pojawi, bo niestety są w studiu. Na pewno się dowiecie jak będzie wychodził. - uśmiechnęłam się do nich miło. - Pewnie teraz będziecie mówić, że się wymądrzam czy coś, ale nie.. - zaśmiałyśmy się wszystkie. - Po prostu chcemy waszego dobra.
Wszystkie zgodnie pokiwały głowami, mam nadzieję, że chociaż trochę coś zrozumiały, że lepiej wrócić do domu, niż tu marznąć.
*Tydzień później*
Minął tydzień odkąd Harry się wybudził. Dzisiaj miał już wyjść ze szpitala. Przed budynkiem znajdowało się chyba z 300 fanek, może więcej. Chłopcy nie mogli się pojawić, ale obiecali, że przyjadą do nas później. Wzięłam jego torbę, pewnie gdyby nie miał kuli, sam by nią niósł, ale teraz ja musiałam wyręczać go we wszystkim. Nie przeszkadzało mi to. Ubraliśmy się w kurtki, odebrałam wypis od lekarza i wspólnie ruszyliśmy w stronę wyjścia.
- Przygotuj się na wielki pisk, nie widziały cię długo. - zaśmialiśmy się, otworzyłam przed nim drzwi, ale on nie przeszedł. Zatrzymał się w miejscu patrząc na mnie. Przeniosłam swój wzrok na jego twarz, a on niespodziewanie złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Wariat. Niekontrolowanie zachichotałam, po czym wyszliśmy. To, co się wtedy tam działo, było nie do opisania. Gdyby nie dziesiątki ochroniarzy, już dawno bylibyśmy zgnieceni. Na szczęście były barierki. Harry postanowił stanąć na jakiś czas z fankami, podpisać im różne kartki pomimo jego nogi. Poszłam do samochodu i włożyłam do tyłu jego torbę, kiedy poczułam rękę na tali, od razu pomyślałam, że to Harry, ale jednak się myliłam. To był ochroniarz, jakiś młody. Czemu on mnie dotyka. Od razu strąciłam jego rękę, kiedy chciałam coś powiedzieć, on się odezwał.
- Harry chce, żebyś przyszła do niego. - odezwał mi się do ucha. Koleś, nie lubię cię i się ode mnie odsuń. Poważnie, jakiś chory. Skinęłam głową i najpierw zamykając samochód, szybko podeszłam do Harry'ego. Złapał mnie w tali i schylił się, by powiedzieć mi coś do ucha.
- Te cztery dziewczyny chcą ci podziękować. - spojrzałam na te dziewczyny, z którymi rozmawiałam tydzień temu. Płakały, ale były uśmiechnięte.
- Dziękujemy Katy. - brunetka złapała mnie za rękę i przez barierkę mnie przytuliła. Potarłam ręką jej plecy, a ona tuliła mnie mocniej do siebie. Musiałam stać na palcach, bo barierki były wysokie. Chwilę później jedna się ode mnie odsunęła, a potem druga z tych wspaniałych dziewczyn przytuliła mnie. Obiecałam im, że się jeszcze z nim zobaczą, i tak jest.
W końcu wróciliśmy do samochodu, ale Harry jeszcze się wrócił, nie wiem po co, pytałam się go, ale on po prostu wysiadł i poszedł w stronę ochroniarzy. O kurde. Czyżby on widział, jak ten koleś mnie objął? W sumie, cieszyłabym się.
Przez okno zobaczyłam jak z nim rozmawia, po chwili nasze oczy się spotkały. Posłał mi wredny uśmieszek, a ja odwróciłam wzrok. Chwilę później do samochodu wrócił Harry, nie miał problemu z wsiadaniem.
- Czemu z nim rozmawiałeś? - zapytałam patrząc na niego. Ciężko oddychał i patrzył w drugą stronę.
- Bo mnie wkurwił. Niech wie, że nikt nie ma prawa cię dotykać, oprócz mnie. - w końcu przeniósł swój wzrok na moją twarz. Jego głos był stanowczy i głośny. Odpaliłam samochód i ruszyłam w stronę domu.
- Oh, już nie przesadzaj. Przyznam, mnie też on wkurza, ale już zostaw go w spokoju. W ogóle co mu powiedziałeś?
- Żeby spierdalał od ciebie, bo jak nie, to wtedy ja z nim porozmawiam. - zaczęłam się śmiać. Niby słodkie, że jest o mnie zazdrosny i w ogóle, ale z drugiej śmieszne jak on straszy tych chłopaków. A to przecież był jego znajomy, na pewno się już widzieli wcześniej, to ochroniarz.
Pokręciłam głową i w ciszy dojechaliśmy do domu.
- Przygotuj się na wielki pisk, nie widziały cię długo. - zaśmialiśmy się, otworzyłam przed nim drzwi, ale on nie przeszedł. Zatrzymał się w miejscu patrząc na mnie. Przeniosłam swój wzrok na jego twarz, a on niespodziewanie złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Wariat. Niekontrolowanie zachichotałam, po czym wyszliśmy. To, co się wtedy tam działo, było nie do opisania. Gdyby nie dziesiątki ochroniarzy, już dawno bylibyśmy zgnieceni. Na szczęście były barierki. Harry postanowił stanąć na jakiś czas z fankami, podpisać im różne kartki pomimo jego nogi. Poszłam do samochodu i włożyłam do tyłu jego torbę, kiedy poczułam rękę na tali, od razu pomyślałam, że to Harry, ale jednak się myliłam. To był ochroniarz, jakiś młody. Czemu on mnie dotyka. Od razu strąciłam jego rękę, kiedy chciałam coś powiedzieć, on się odezwał.
- Harry chce, żebyś przyszła do niego. - odezwał mi się do ucha. Koleś, nie lubię cię i się ode mnie odsuń. Poważnie, jakiś chory. Skinęłam głową i najpierw zamykając samochód, szybko podeszłam do Harry'ego. Złapał mnie w tali i schylił się, by powiedzieć mi coś do ucha.
- Te cztery dziewczyny chcą ci podziękować. - spojrzałam na te dziewczyny, z którymi rozmawiałam tydzień temu. Płakały, ale były uśmiechnięte.
- Dziękujemy Katy. - brunetka złapała mnie za rękę i przez barierkę mnie przytuliła. Potarłam ręką jej plecy, a ona tuliła mnie mocniej do siebie. Musiałam stać na palcach, bo barierki były wysokie. Chwilę później jedna się ode mnie odsunęła, a potem druga z tych wspaniałych dziewczyn przytuliła mnie. Obiecałam im, że się jeszcze z nim zobaczą, i tak jest.
W końcu wróciliśmy do samochodu, ale Harry jeszcze się wrócił, nie wiem po co, pytałam się go, ale on po prostu wysiadł i poszedł w stronę ochroniarzy. O kurde. Czyżby on widział, jak ten koleś mnie objął? W sumie, cieszyłabym się.
Przez okno zobaczyłam jak z nim rozmawia, po chwili nasze oczy się spotkały. Posłał mi wredny uśmieszek, a ja odwróciłam wzrok. Chwilę później do samochodu wrócił Harry, nie miał problemu z wsiadaniem.
- Czemu z nim rozmawiałeś? - zapytałam patrząc na niego. Ciężko oddychał i patrzył w drugą stronę.
- Bo mnie wkurwił. Niech wie, że nikt nie ma prawa cię dotykać, oprócz mnie. - w końcu przeniósł swój wzrok na moją twarz. Jego głos był stanowczy i głośny. Odpaliłam samochód i ruszyłam w stronę domu.
- Oh, już nie przesadzaj. Przyznam, mnie też on wkurza, ale już zostaw go w spokoju. W ogóle co mu powiedziałeś?
- Żeby spierdalał od ciebie, bo jak nie, to wtedy ja z nim porozmawiam. - zaczęłam się śmiać. Niby słodkie, że jest o mnie zazdrosny i w ogóle, ale z drugiej śmieszne jak on straszy tych chłopaków. A to przecież był jego znajomy, na pewno się już widzieli wcześniej, to ochroniarz.
Pokręciłam głową i w ciszy dojechaliśmy do domu.
*Rozdział niesprawdzany, przepraszam jeśli są jakieś błędy!*
---------------------------------------------------------------------------------------
Cześć.
Trochę nie pasuje to przywitanie, więc powiem Witajcie Moi Kochani. :)
Tak lepiej.
Wiecie, troszkę się zawiodłam. Wiecie dlaczego?
Pod ostatnim rozdziałem było tylko 5 komentarzy. Serio.
Dawniej było jakoś 8-9, a teraz ledwo 5.
---------------------------------------------------------------------------------------
Cześć.
Trochę nie pasuje to przywitanie, więc powiem Witajcie Moi Kochani. :)
Tak lepiej.
Wiecie, troszkę się zawiodłam. Wiecie dlaczego?
Pod ostatnim rozdziałem było tylko 5 komentarzy. Serio.
Dawniej było jakoś 8-9, a teraz ledwo 5.
To smutne.
Ale mam nadzieję, że teraz będzie lepiej!
Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał :)
W ogóle przepraszam, że tak długo nie było, ale pisałam już w przed ostatniej notce coś na temat dodawania rozdziałów.
Po lewej stronie zamieszczę niedługo pewne aktualności dotyczące dodawania rozdziałów itp.
Tam będą wszelkie informacje, jakby coś.
Dobra to na tyle, mam nadzieję, że będzie więcej komentarzy!
Do następnego.
Kocham Was ♥
Ale mam nadzieję, że teraz będzie lepiej!
Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał :)
W ogóle przepraszam, że tak długo nie było, ale pisałam już w przed ostatniej notce coś na temat dodawania rozdziałów.
Po lewej stronie zamieszczę niedługo pewne aktualności dotyczące dodawania rozdziałów itp.
Tam będą wszelkie informacje, jakby coś.
Dobra to na tyle, mam nadzieję, że będzie więcej komentarzy!
Do następnego.
Kocham Was ♥