*dwa tygodnie później*
Spakowałam swoje ostatnie najpotrzebniejsze rzeczy, ledwo zasuwając walizkę. Lot mieliśmy za niecałą godzinę, ale musieliśmy tam być wcześniej. Cieszyłam się, że spotkam się z moją rodziną, ale zniechęcał mnie fakt, że mój tata może nie zaakceptować Harry'ego. Bałam się jego reakcji, mamy zamiar powiedzieć o tym w Wigilię, po kolacji. Mam nadzieję, że jak włożę moją sukienkę nie będzie widać już brzucha, bo ostatnio zauważyłam, że lekko się zaokrąglił.
- Harry, długo mam jeszcze na ciebie czekać?! W końcu się spóźnimy! - krzyknęłam, naprawdę, jeśli za niecałe 10 minut tutaj nie zejdzie, spóźnimy się na samolot.
- Idę! - usłyszałam jego głos, a po chwili ledwo co zszedł ze swoją walizką na dół. On miał tam więcej rzeczy ode mnie. Ten człowiek nigdy nie przestanie mnie zadziwiać.
- Boże, ile można? - oburzona wzięłam torebkę i moje wszystkie rzeczy, po czym wyszłam z domu, najpierw czekając na Harry'ego. Zamknęłam drzwi na klucz i ruszyłam w stronę wielkiego busa Paul'a, który miał nas zawieść na lotnisko.
- Cześć Paul! - przywitałam się pierwsza, posyłając szczery uśmiech. Lubię tego faceta. Krótko go przytuliłam i odstawiłam walizkę, którą miał włożyć do bagażnika. Harry również się z nim przywitał, po czym mężczyzna włożył nasze walizki na swoje miejsce. Hazz od razu chciał się wpakować na miejsce z przodu, ale postanowiłam mu troszkę przeszkodzić.
- Harry, misiu.. - zaczęłam, a on się odwrócił przodem do mnie. - Mogę teraz ja usiąść z przodu? - zapytałam słodkim głosem. Chciał zaprzeczyć, ale przejechałam swoim palcem po jego torsie i potem po odkrytej szyi, aż w końcu jego wzrok złagodniał. - Proszę.
- Eh, dobra. - cmoknęłam jego usta i chciałam odejść, ale on objął mnie w pasie mocniej przyciągając do siebie. Zaczął mnie całować, jakbyśmy się nie widzieli przez długi czas.
- Spóźnimy się na samolot, zakochańce - oderwaliśmy się od siebie jak poparzeni, a Paul zaczął się śmiać.
- Nieśmieszne. - mruknął Harry, a my w końcu wsiedliśmy do samochodu.
- Harry, długo mam jeszcze na ciebie czekać?! W końcu się spóźnimy! - krzyknęłam, naprawdę, jeśli za niecałe 10 minut tutaj nie zejdzie, spóźnimy się na samolot.
- Idę! - usłyszałam jego głos, a po chwili ledwo co zszedł ze swoją walizką na dół. On miał tam więcej rzeczy ode mnie. Ten człowiek nigdy nie przestanie mnie zadziwiać.
- Boże, ile można? - oburzona wzięłam torebkę i moje wszystkie rzeczy, po czym wyszłam z domu, najpierw czekając na Harry'ego. Zamknęłam drzwi na klucz i ruszyłam w stronę wielkiego busa Paul'a, który miał nas zawieść na lotnisko.
- Cześć Paul! - przywitałam się pierwsza, posyłając szczery uśmiech. Lubię tego faceta. Krótko go przytuliłam i odstawiłam walizkę, którą miał włożyć do bagażnika. Harry również się z nim przywitał, po czym mężczyzna włożył nasze walizki na swoje miejsce. Hazz od razu chciał się wpakować na miejsce z przodu, ale postanowiłam mu troszkę przeszkodzić.
- Harry, misiu.. - zaczęłam, a on się odwrócił przodem do mnie. - Mogę teraz ja usiąść z przodu? - zapytałam słodkim głosem. Chciał zaprzeczyć, ale przejechałam swoim palcem po jego torsie i potem po odkrytej szyi, aż w końcu jego wzrok złagodniał. - Proszę.
- Eh, dobra. - cmoknęłam jego usta i chciałam odejść, ale on objął mnie w pasie mocniej przyciągając do siebie. Zaczął mnie całować, jakbyśmy się nie widzieli przez długi czas.
- Spóźnimy się na samolot, zakochańce - oderwaliśmy się od siebie jak poparzeni, a Paul zaczął się śmiać.
- Nieśmieszne. - mruknął Harry, a my w końcu wsiedliśmy do samochodu.
*parę godzin później*
W końcu wyszło na to, że siedziałam z Harry'm z tyłu. Ciągle marudził tam coś, aż w końcu wyszło na to, że Paul się zatrzymał i musiałam się przesiąść, bo obydwoje byśmy nie wytrzymali. Nawet nie zdążyłam wsiąść, a on od razu przyciągnął mnie do siebie i nawet nie mogłam zamknąć drzwi. Siedziałam na jego kolanach, a on co chwile mnie całował i coś gadał. Ja po prostu wtuliłam się w jego klatkę piersiową i odpłynęłam, myśląc o wszystkim, by tylko nie słuchać jego nudnego gadania. Jak dotarliśmy na lotnisko, niespodziewanie czekało na nas tam około 300 fanów. Nikt nigdzie nie pisał, że tam będziemy. Paul musiał dzwonić po więcej ochroniarzy, bo sam, by sobie nie poradził, więc w końcu wyszło na to, że spóźniliśmy się na ten samolot i polecieliśmy prywatnym 1D. Na lotnisku w Krakowie przynajmniej nie było tyle ludzi, co w Londynie, jednak znalazło się parę.. paręnaście osób, które nas rozpoznały. Musieliśmy jeszcze czekać na moją mamę, gdyż dopiero do nas jechała.
Usiedliśmy na ławce, czekając, aż moja rodzicielka przybędzie na miejsce. Nie mogłam się już doczekać, chciałam ją znowu zobaczyć.
- Przytulisz mnie? - zapytałam Harry'ego, było mi troszkę zimno, w końcu był grudzień. Chłopak przeniósł swój wzrok na mnie, bo wcześniej patrzył w drugą stronę i podniósł mnie, po czym posadził na swoich kolanach. Nasze bagaże stały przy naszych nogach, nikt nie miał możliwości ich zabrania. Wtuliłam się w niego, a on mnie objął. Przymknęłam swoje oczy i w ciszy rozmyślałam.
Mama przyjechała po dwudziestu minutach, w końcu zmarznięci ruszyliśmy w stronę jej auta. Pierwsze co, to mocno się w nią wtuliłam. Następnie Harry przywitał się z nią, całując jej dłoń.
- O matko, jaki z ciebie dżentelmen, Harry. - odparłam, śmiejąc się cicho. Brunet spojrzał na mnie i cicho coś wymruczał.
- Nie psuj tego. - wszyscy się zaśmialiśmy, po czym wsiedliśmy do samochodu. Zmęczeni, nic się nie odzywaliśmy przez całą drogę. Dopiero w domu przywitaliśmy się z Josh'em. Stęskniłam się za nim. Tata miał dopiero wrócić do domu za parę godzin, więc postanowiliśmy pójść odpocząć po podróży. Wbiegłam na górną część mojego pokoju i po prostu rzuciłam się na łóżko. Harry przyszedł chwilę później, nadal rozglądał się jakby był tu pierwszy raz. Ej. No chyba jednak jest tu pierwszy raz.
- Jezu ten pokój to raj. Jak ty mogłaś stąd wyjechać? - zapytał mnie, a ja zaczęłam się śmiać.
W końcu wyszło na to, że siedziałam z Harry'm z tyłu. Ciągle marudził tam coś, aż w końcu wyszło na to, że Paul się zatrzymał i musiałam się przesiąść, bo obydwoje byśmy nie wytrzymali. Nawet nie zdążyłam wsiąść, a on od razu przyciągnął mnie do siebie i nawet nie mogłam zamknąć drzwi. Siedziałam na jego kolanach, a on co chwile mnie całował i coś gadał. Ja po prostu wtuliłam się w jego klatkę piersiową i odpłynęłam, myśląc o wszystkim, by tylko nie słuchać jego nudnego gadania. Jak dotarliśmy na lotnisko, niespodziewanie czekało na nas tam około 300 fanów. Nikt nigdzie nie pisał, że tam będziemy. Paul musiał dzwonić po więcej ochroniarzy, bo sam, by sobie nie poradził, więc w końcu wyszło na to, że spóźniliśmy się na ten samolot i polecieliśmy prywatnym 1D. Na lotnisku w Krakowie przynajmniej nie było tyle ludzi, co w Londynie, jednak znalazło się parę.. paręnaście osób, które nas rozpoznały. Musieliśmy jeszcze czekać na moją mamę, gdyż dopiero do nas jechała.
Usiedliśmy na ławce, czekając, aż moja rodzicielka przybędzie na miejsce. Nie mogłam się już doczekać, chciałam ją znowu zobaczyć.
- Przytulisz mnie? - zapytałam Harry'ego, było mi troszkę zimno, w końcu był grudzień. Chłopak przeniósł swój wzrok na mnie, bo wcześniej patrzył w drugą stronę i podniósł mnie, po czym posadził na swoich kolanach. Nasze bagaże stały przy naszych nogach, nikt nie miał możliwości ich zabrania. Wtuliłam się w niego, a on mnie objął. Przymknęłam swoje oczy i w ciszy rozmyślałam.
Mama przyjechała po dwudziestu minutach, w końcu zmarznięci ruszyliśmy w stronę jej auta. Pierwsze co, to mocno się w nią wtuliłam. Następnie Harry przywitał się z nią, całując jej dłoń.
- O matko, jaki z ciebie dżentelmen, Harry. - odparłam, śmiejąc się cicho. Brunet spojrzał na mnie i cicho coś wymruczał.
- Nie psuj tego. - wszyscy się zaśmialiśmy, po czym wsiedliśmy do samochodu. Zmęczeni, nic się nie odzywaliśmy przez całą drogę. Dopiero w domu przywitaliśmy się z Josh'em. Stęskniłam się za nim. Tata miał dopiero wrócić do domu za parę godzin, więc postanowiliśmy pójść odpocząć po podróży. Wbiegłam na górną część mojego pokoju i po prostu rzuciłam się na łóżko. Harry przyszedł chwilę później, nadal rozglądał się jakby był tu pierwszy raz. Ej. No chyba jednak jest tu pierwszy raz.
- Jezu ten pokój to raj. Jak ty mogłaś stąd wyjechać? - zapytał mnie, a ja zaczęłam się śmiać.
***
Obudziłam się wtulona w ciało Harry'ego. Obejmował mnie, przez co nie mogłam się ruszyć, bo chciałam wstać i sprawdzić czy tata już wrócił. Myślę, że teraz nie byłoby większego problemu, powinien normalnie zareagować, ale już po wiadomości o ciąży, mam co do tego duże wątpliwości. Jakoś wydostałam się z objęć bruneta i wyszłam spod kołdry. Okazało się, że byłam w samej koszulce Harry'ego, co oznaczało, że musiał mnie rozebrać. Rozejrzałam się po pokoju, fakt, nasze ubrania leżały na komodzie. Poprawiłam włosy, ucałowałam policzek mojego narzeczonego i wyszłam z pokoju. Słyszałam rozmowy na dole, więc przyspieszyłam. Gdy pojawiłam się w progu, zobaczyłam sylwetkę mojego ojca.
- Tata! - krzyknęłam i rzuciłam się w jego stronę. Odwrócił się w moją stronę i rozłożył ramiona.
- Katy.. - mocno go przytuliłam. - Jak ja cię dawno nie widziałem, dorosłaś!
Zaśmialiśmy się, kiedy usłyszałam kroki na schodach. Rzuciłam się pędem w tamtą stronę, bo jeśli to Harry bez koszulki, to niech lepiej się nie pokazuje! Tak, to był on. Bez koszulki. Jak dobrze, że nie zdążył wejść do kuchni.
- Idź szybko do pokoju się ubrać, bo mój tata.. - przerwałam, bo usłyszałam za sobą męski głos, a sekundę później jego ciało pojawiło się obok mnie.
- A ty pewnie jesteś Harry! Miło mi cię poznać! - oznajmił i wystawił do niego swoją dłoń. Harry z lekka zawstydzony odwzajemnił uścisk dłoni.
- Dzień dobry, mnie również. - posłał mu swój uśmiech. - Cóż, nie mogłem się do końca ubrać, bo ktoś zabrał mi koszulkę i teraz jest trochę niekomfortowo, no ale.. - wszyscy przenieśli swój wzrok na mnie, a mi zrobiło się gorąco. Byłam pewna, że ta paskudna czerwień już dawno pojawiła się na moich policzkach. Schowałam się w torsie Harry'ego, na co reszta się zaśmiała, łącznie z Harry'm. Mnie nie było do śmiechu. Ani trochę.
Całe szczęście, że cała moja rodzina była w połowie Polakami i Anglikami. Przynajmniej nie było problemu z porozumiewaniem się.
- Może pójdziemy się przebrać, hmm? - powiedział do mnie Harry, w odpowiedzi pokiwałam głową i pierwsza ruszyłam w stronę drzwi od mojego pokoju. Podeszłam do mojej walizki i wyciągnęłam z niej czarne legginsy, beżową, luźną koszulkę na ramiączkach i na to ciepły sweter. Nie miałam zamiaru marznąć. Wzięłam jeszcze ciepłe skarpetki i przebrałam się. Hazz również ubrał się w jakieś luźniejsze rzeczy.
Chwilę później zeszliśmy na dół i położyliśmy się na kanapie. Rodziców nigdzie na razie nie widziałam, w sumie to dobrze, bo teraz pewnie zaczęłaby się ich gadka, a głównie taty "czym się zajmujesz Harry", "jak długo ze sobą jesteście" i inne bla bla bla. W sumie, jak można nie wiedzieć czym zajmuje się Harry?! To jest niemożliwe, żeby on nie wiedział, ale zostawiam to już w spokoju.
Obudziłam się wtulona w ciało Harry'ego. Obejmował mnie, przez co nie mogłam się ruszyć, bo chciałam wstać i sprawdzić czy tata już wrócił. Myślę, że teraz nie byłoby większego problemu, powinien normalnie zareagować, ale już po wiadomości o ciąży, mam co do tego duże wątpliwości. Jakoś wydostałam się z objęć bruneta i wyszłam spod kołdry. Okazało się, że byłam w samej koszulce Harry'ego, co oznaczało, że musiał mnie rozebrać. Rozejrzałam się po pokoju, fakt, nasze ubrania leżały na komodzie. Poprawiłam włosy, ucałowałam policzek mojego narzeczonego i wyszłam z pokoju. Słyszałam rozmowy na dole, więc przyspieszyłam. Gdy pojawiłam się w progu, zobaczyłam sylwetkę mojego ojca.
- Tata! - krzyknęłam i rzuciłam się w jego stronę. Odwrócił się w moją stronę i rozłożył ramiona.
- Katy.. - mocno go przytuliłam. - Jak ja cię dawno nie widziałem, dorosłaś!
Zaśmialiśmy się, kiedy usłyszałam kroki na schodach. Rzuciłam się pędem w tamtą stronę, bo jeśli to Harry bez koszulki, to niech lepiej się nie pokazuje! Tak, to był on. Bez koszulki. Jak dobrze, że nie zdążył wejść do kuchni.
- Idź szybko do pokoju się ubrać, bo mój tata.. - przerwałam, bo usłyszałam za sobą męski głos, a sekundę później jego ciało pojawiło się obok mnie.
- A ty pewnie jesteś Harry! Miło mi cię poznać! - oznajmił i wystawił do niego swoją dłoń. Harry z lekka zawstydzony odwzajemnił uścisk dłoni.
- Dzień dobry, mnie również. - posłał mu swój uśmiech. - Cóż, nie mogłem się do końca ubrać, bo ktoś zabrał mi koszulkę i teraz jest trochę niekomfortowo, no ale.. - wszyscy przenieśli swój wzrok na mnie, a mi zrobiło się gorąco. Byłam pewna, że ta paskudna czerwień już dawno pojawiła się na moich policzkach. Schowałam się w torsie Harry'ego, na co reszta się zaśmiała, łącznie z Harry'm. Mnie nie było do śmiechu. Ani trochę.
Całe szczęście, że cała moja rodzina była w połowie Polakami i Anglikami. Przynajmniej nie było problemu z porozumiewaniem się.
- Może pójdziemy się przebrać, hmm? - powiedział do mnie Harry, w odpowiedzi pokiwałam głową i pierwsza ruszyłam w stronę drzwi od mojego pokoju. Podeszłam do mojej walizki i wyciągnęłam z niej czarne legginsy, beżową, luźną koszulkę na ramiączkach i na to ciepły sweter. Nie miałam zamiaru marznąć. Wzięłam jeszcze ciepłe skarpetki i przebrałam się. Hazz również ubrał się w jakieś luźniejsze rzeczy.
Chwilę później zeszliśmy na dół i położyliśmy się na kanapie. Rodziców nigdzie na razie nie widziałam, w sumie to dobrze, bo teraz pewnie zaczęłaby się ich gadka, a głównie taty "czym się zajmujesz Harry", "jak długo ze sobą jesteście" i inne bla bla bla. W sumie, jak można nie wiedzieć czym zajmuje się Harry?! To jest niemożliwe, żeby on nie wiedział, ale zostawiam to już w spokoju.
------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej!
Wracam do Was z rozdziałem 63, który oczywiście znowu zawaliłam. Przepraszam, że tak długo nie było, ale głównym powodem - jak zwykle - nie miałam weny, ani chęci.
A po za tym, przyjechała do mnie przyjaciółka na tydzień, więc no..
Dobra, rozdział nie jest długi, jest.. taki sobie.
Dzisiaj tak króciutko.
Od dziś wprowadzamy nową zasadę!
10 komentarzy = następny rozdział
No to tyle. Jeśli są jakieś błędy z góry przepraszam.
Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodobał!
Do następnego, kocham Was ♥
Hej!
Wracam do Was z rozdziałem 63, który oczywiście znowu zawaliłam. Przepraszam, że tak długo nie było, ale głównym powodem - jak zwykle - nie miałam weny, ani chęci.
A po za tym, przyjechała do mnie przyjaciółka na tydzień, więc no..
Dobra, rozdział nie jest długi, jest.. taki sobie.
Dzisiaj tak króciutko.
Od dziś wprowadzamy nową zasadę!
10 komentarzy = następny rozdział
No to tyle. Jeśli są jakieś błędy z góry przepraszam.
Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodobał!
Do następnego, kocham Was ♥