poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział 50. ♥ "Chcę tylko Ciebie".

Kochani! Dotarliśmy do 50 rozdziału! Bądźcie z siebie dumni haha. Chciałam naprawdę bardzo mocno podziękować, za to, że jesteście, za to, że czytacie! Zrobicie coś dla mnie? Bardzo proszę :* Zróbcie tak, żeby pod tym rozdziałem było jak najwięcej komentarzy, tyle ile jeszcze nigdy nie było! Pokażcie, że potraficie! <3 
Zapraszam do czytania ♥
-----------------------------------------------------------------------------------------------



*tydzień później*

Podjęłam już decyzję. To znaczy tydzień temu. Zgodziłam się. Studio oficjalnie jest już moje i nadal nie mogę w to uwierzyć. Decyzja była naprawdę trudna, ale w końcu się zdecydowałam. Wiedziałam, że teraz będę mieć jeszcze mniej czasu. Całe dnie spędzone w studiu, tylko wieczorem będę w domu. W sumie, nie będzie tak źle, myślę. Jakoś dam radę. Gdybym była sama, nie miałabym Harry'ego, wszystko byłoby inaczej. Przyjęłabym to od razu bez wahania, bo i tak bym nie miała co robić, więc spełniałabym swoje marzenia i pracowała. Nie mogę zaniedbywać naszego związku. Jesteśmy zaręczeni, Harry poprosił mnie o to, bym się do niego z powrotem wprowadziła. Nie nastąpiło to od razu, ale po dwóch dniach. Wszystko wróciło do normy i się bardzo cieszę. Moja praca, nie będzie taka jak było wcześniej. To znaczy, jak na razie to i tak Camille jest w biurze, dopóki jeszcze żyje. W ogóle, myślałam nad zmianą. Dużą zmianą. By zmienić to studio, na naukę tańca, a najdokładniej hip-hopu. To by było ciekawe. Muszę z tym porozmawiać z dziewczynami i z Camille w sumie też. Chciałam znać jej opinię na ten temat.
Stałam przy blacie w kuchni gryząc jabłko z telefonem w ręce. Właśnie miałam iść na siłownię. Wzięłam torbę i po prostu ruszyłam w stronę wyjścia, kiedy nagle ze schodów zbiegł Harry i zagrodził mi drogę, przez co na niego wpadłam. Co do cholery? Był wściekły.
- Nigdzie nie pójdziesz - wysyczał przez zęby. Nie rozumiałam o co mu chodzi.
- Niby dlaczego? - zapytałam nadal zdziwiona.
- Czemu mnie okłamałaś? - odpowiedział pytaniem.
- Nie okłamałam cię - powiedziałam. Wciąż niczego nie ogarniałam.
- Okłamałaś. Gdzie teraz idziesz, powiedz prawdę - jego ton wcale nie był przyjemny.
- Idę na siłownię, tak jak powiedziałam ci wcześniej.
- Mhm, a kto to jest Ash? - zapytał, widziałam, że mi nie wierzy. Ale ja naprawdę nie kłamałam, przecież Ash to tylko mój trener..
- Ash to mój trener, nie rozumiem o co się spinasz. W ogóle, skąd wiedziałeś? - no właśnie, to pytanie mnie ciekawiło. Teraz na jego twarzy pojawiło się lekkie zakłopotanie.
- To nie jest teraz ważne.
- Owszem, jest ważne, Harry. Powiedz mi - skrzyżowałam ręce na piersi.
- Widziałem tego sms'a od niego i.. - nie dokończył, bo mu przerwałam.
- Mhm, to ty możesz robić mi jakieś wyrzuty, że cię zdradzam, a sam kontrolujesz mnie na każdym kroku? Bardzo sprawiedliwe. - powiedziałam z sarkazmem.
- Katy, ja po prostu nie wierzę ci, że jedziesz teraz na siłownię - powiedział. Jego oczy wpatrywały się w moje. Nie wiem co w nich zobaczył, ale ja w jego widziałam tylko złość, strach, miłość i.. i coś jeszcze czego nie potrafię nazwać.
- Tak? To w takim razie, pojedziesz ze mną i się przekonasz, proszę bardzo, chodź - ruszyłam zdenerwowana w stronę drzwi. Nie wierzy mi? Okej, udowodnię mu, że nie kłamię. Harry ruszył za mną i ubrał się tak samo w kurtkę i buty, po czym wspólnie wyszliśmy. Chciał złapać mnie za rękę, ale schowałam ją do kieszeni. Wsiedliśmy do samochodu Harry'ego i po prostu ruszyliśmy w stronę budynku. Po paru minutach dotarliśmy na miejsce. Ciągle się do siebie nie odzywaliśmy. Weszłam pierwsza do ciepłego wnętrza i stanęłam przy wysokim biurku za którym siedziała młoda dziewczyna - Victoria. Przychodziłam już tutaj parę razy wcześniej, więc zdążyłyśmy się zapoznać. Przywitałam się i ruszyłam w stronę szatni. Odwróciłam się w stronę loczka, który dopiero wszedł przez wielkie drzwi.
- Chodź już, nie mam dużo czasu - chłopak posłusznie poszedł za mną, a po chwili byliśmy w szatni.
- Ciekawe gdzie ci się tak śpieszy. Do tego kochasia? - usiadł na ławce, a ja rozebrałam się z kurtki i zmieniłam buty.
- Harry, naprawdę bardzo cię proszę, przestań tak mówić. Za chwilę ci udowodnię, że miałam rację. W ogóle nie rozumiem, czemu sądzisz, że byłabym w stanie cię zdradzić. A tak po za tym, to Ash ma narzeczoną, tak samo jak ty. - powiedziałam i poprawiłam włosy. Poszliśmy w stronę sali na której miałam ćwiczyć z Ash'em. Zobaczyłam go, stał przy ścianie i rozmawiał z jakimś facetem. Gdy mnie zobaczył szeroko się uśmiechnął i podszedł. Przywitałam się z nim krótkim przytuleniem. Harry stał zaraz za mną, wiedziałam, że jeszcze chwila, a jego złość wybuchnie.
- Cześć Ash, chciałabym ci kogoś przedstawić - wskazałam na Harry'ego, który sztucznie się uśmiechnął - To jest Harry, mój narzeczony. Twierdzi, że zdradziłam go z tobą. - chłopak zaczął się śmiać, a brunet jeszcze bardziej przyciągnął mnie do siebie. Nadal byłam wściekła na niego, ale potrzebowałam jego dotyku, bliskości.
- Stary.. uważasz, że mógłbym ci coś takiego zrobić? Doskonale wiedziałem, że Katy ma kogoś, przecież dobrze wiem kim ty jesteś, a po za tym, sam mam dziewczynę. - no i widzisz Harry? Kto tu miał rację?
- My zaraz wrócimy, chciałabym porozmawiać z Harrym - pociągnęłam loczka za rękę i razem wyszliśmy do szatni, gdzie na szczęście nikogo nie było.
- Widzisz - powiedziałam stając przed nim. Górował nade mną wzrostem co mnie tylko denerwowało. - Nie zdradziłam cię, nigdy w życiu. Czemu tak w ogóle pomyślałeś?
- Katy.. to i tak nie rozwiało wszystkich moich wątpliwości. - patrzył mi głęboko w oczy. - W sumie.. sam nie wiem czemu tak pomyślałem. Przepraszam, po prostu nie mogę znieść widoku ciebie z innym chłopakiem - w jego oczach był tylko ból.
- Ale ja nie chcę żadnego innego chłopaka, Harry. Chcę tylko ciebie i to ty jesteś tym jedynym na zawsze - po tych słowach uniósł mnie do góry i mocno do siebie przytulił. Wtuliłam się w niego, w końcu się pogodziliśmy. Tak szczerze, od paru dni między nami się średnio układało. Częste kłótnie, Harry wychodził po prostu z domu w południe, a wracał późno w nocy pijany.
- Nie wytrzymałbym bez ciebie, przepraszam - odezwał się cicho. Przytulał mnie do siebie tak mocno, że powoli brakowało mi powietrza.
- Hazzuś, rozumiem, że się stęskniłeś, ale proszę za chwilę mnie udusisz - chłopak zaśmiał się cicho i po prostu odstawił mnie na ziemię. Pocałowałam jeszcze jego usta, ale przyciągnął mnie mocniej do siebie przeciągając pocałunek. Tęskniłam za tym. Po chwili, kiedy zaczynało nam brakować powietrza, odsunęliśmy się od siebie.
- Wracasz do domu czy zostajesz? Bo ja tam wracam - zapytałam loczka, a on przez chwilę się zamyślił.
- Nie wiem.. A musisz tutaj zostać? Nie wolałabyś posiedzieć ze mną w domu.. obejrzeć jakiś film, zjedlibyśmy razem kolację, a potem.. potem nie wiem co.. - przejechał swoim nosem po moim policzku szepcząc mi do ucha.
- Muszę dbać o formę, niestety, ale muszę zostać. Za godzinę wracam, kochanie - ucałowałam jego policzek i powoli zaczęłam się oddalać w stronę drzwi, a on wyszedł z szatni machając mi na pożegnanie.

*1,5 godziny potem*

Weszłam do domu przemoczona, bo padał deszcz. Gdy Harry po mnie przyjechał, postanowiliśmy pojechać na krótkie zakupy, by kupić coś do jedzenia. Wróciliśmy do domu, odłożyłam zakupy w kuchni na blacie i zaczęłam je rozpakowywać. Harry stanął za mną odwracając mnie do siebie. Przyparł mnie do blatu trzymając swoje ręce po obu stronach mojego ciała, bym czasem nie uciekła.

- O godzinie 19 mam rezerwację w restauracji, będziemy sami, więc proszę, rusz tyłek jeśli chcesz zdążyć - oznajmił. Aha, czemu dowiedziałam się tak późno? Dochodziła już 18.
- Naprawdę? Czemu po prostu nie mogliśmy zostać w domu, tak jak mi to proponowałeś?
- Bo chcę cię gdzieś zabrać, spędzić z tobą chwile i nadrobić wszystko stracone. Potem wrócimy do domu i będziemy mogli się sobą nacieszyć - uśmiechnął się słodko.
- Co masz na myśli?
- Ty dobrze wiesz o czym ja myślę, skarbie - pocałował moje czoło.
- O nie Hazz, na to nie licz - odsunęłam się od niego i ruszyłam w stronę schodów.
- Co? Katy, nie spaliśmy ze sobą 5 dni, ja też mam potrzeby! - boże, co za debil. Pokręciłam głową i weszłam po schodach na górę.
W garderobie zaczęłam szukać jakiejś ładnej sukienki na kolację. W końcu wyciągnęłam błękitną sukienkę do połowy ud, białą torebkę i brzoskwiniowe lity. Położyłam wszystko na pufie na środku pomieszczenia i poszłam do łazienki. Wzięłam tam szybki prysznic, po czym wysuszyłam się i zaczęłam robić makijaż. Nie był za mocny, ani za lekki. Taki w sam raz. Włosy delikatnie pofalowałam i rozpuściłam. Ubrana w samą bieliznę wzięłam przyszykowany zestaw i go ubrałam. Posmarowałam usta pomadką i spryskałam się ulubionymi perfumami Hazzy. Do torebki schowałam najpotrzebniejsze rzeczy takie jak telefon, portfel, dokumenty, błyszczyk i perfumy.
- Katy, jesteś już gotowa? - usłyszałam głos Harry'ego z dołu. Włożyłam jeszcze na siebie moją kurtkę, która dziwnym trafem znalazła się w garderobie i zeszłam na dół. Harry stał przed schodami ubrany w granatowe rurki, które idealnie podkreślały jego chude nogi, biała koszulka i czarna marynarka. Wyglądał bosko. Gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się szeroko. Odwzajemniłam uśmiech, po czym zeszłam do końca po schodach. Harry ubrał się w cieplejsze ubrania i wyszliśmy trzymając się za ręce. No tak, padał deszcz. Żegnajcie moje idealne włosy. Nawet jeśli bym włożyła kaptur, nic by to nie dało. Były za długie, nie mogłam ich schować pod kurtkę. Szybko przedostaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy w stronę restauracji. Tak naprawdę, to nie wiedziałam gdzie jedziemy.


-------------------------------------------------------------------------------------------
No tak, wszystko musiałam zepsuć, bo jakżeby inaczej. To tak. Plany miałam całkiem inne, wydarzenia miały być inne, WSZYSTKO MIAŁO BYĆ INNE. Ale cóż, niestety jest jak jest, już nic nie będę poprawiać. Rozdział nudny, krótki. Mam nadzieję, że jednak Wam się spodobał i nie jest tak źle. Z racji tego, że jest 50 rozdział bardzo Wam za wszystko dziękuję! Już to napisałam u góry, nie chcę się za bardzo rozpisywać, bo i tak podejrzewam, że większość z Was nawet tego nie czyta XD
Ale mniejsza. Jeśli są jakieś błędy to naprawdę przepraszam, nie zawsze jestem je w stanie zauważyć.
Haha, a co do ostatniego rozdziału. Dziękuję za wszystkie komentarze, które się pod nim znalazły. Tak, był tam taki błąd "Masz wielki taniec do tańca Katy" I tak szczerze to sama się z tego teraz śmieję XD
No, tak to jest jak się nie myśli. Dziękuję, że zauważyliście ten błąd :)
To chyba na tyle, mam nadzieję, że będzie duużo komentarzy, tak jak napisałam u góry! :)
Do następnego :*
Pozdrawiam, kocham Was! ♥

niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 49. ♥ "Mam dla Ciebie pewną propozycję".

Wyszłam z domu prawie biegnąc. Spóźniałam się ponad godzinę, a Harry szedł sobie powoli. Gdy się odwróciłam, objął mnie w tali i ucałował w czoło.
- Spokojnie kochanie, zdążysz - złapał moją dłoń i poprowadził w stronę samochodu.
- To twoja wina - popchnęłam go, a on upadł na jakiś krzak rosnący obok. No po prostu przepraszam, ale nie wyrobiłam i wybuchnęłam śmiechem. Harry podniósł się i obrażony poszedł w stronę samochodu, do którego chwilę potem wsiadł, a ja nadal tam stałam i się śmiałam jak głupia. Dobra, postanowiłam się ogarnąć i również wsiadłam do samochodu. Coś czuję, że teraz przez całą jazdę nie będzie się odzywał. Eh, wielce obrażony Pan Styles. Harry odpalił silnik, po czym wyjechał na jezdnię. Już dojeżdżaliśmy przed studio, kiedy postanowiłam go "przeprosić", żeby dłużej się nie obrażał.
- No Harry, przepraszam.. Nie chciałam cię tak mocno popchnąć.. Chciałam tak lekko, wiesz jak, ale to nie moja wina, że nie umiesz zachować równowagi i od razu lecisz na krzaki - oczywiście teraz też musiałam zacząć się śmiać. Czemu mi nigdy nic nie wychodzi?
- Wybaczam.. - odezwał się i sam zaczął się śmiać. - Leć do tego studia, jak coś to biorę winę na siebie - nawet nie zauważyłam, że od dłuższego czasu stoimy na parkingu przed budynkiem, który był naszym celem. - Zobaczymy się jeszcze dzisiaj? - zapytał z nadzieją.
- Nie wiem jeszcze, Hazz. Zależy o której wrócę, pa - cmoknęłam go w usta.
- I będę się nudził sam w domu - myślałam, że to miało być pytanie, ale zwątpiłam.
- Są różne sposoby na nudę - ostatni raz mu pomachałam i wysiadłam z auta. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę wejścia, a gdy już się tam znalazłam, słyszałam jak Harry odjeżdża. Trochę mi go szkoda było, musiał sam siedzieć w domu, a ja w pracy. No cóż, tak bywa. Kiedy weszłam dziewczyny były już rozgrzane, zdążyły się nawet zmęczyć.
- Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale już idę się przebrać i za chwilę przychodzę - powiedziałam od razu, a one przerwały i spojrzały na mnie. Zaczęły się śmiać, co ja też zrobiłam.
- No wiesz, my rozumiemy, Harry cię zatrzymywał, to da się zrozumieć - wybuchnęłyśmy głośniejszym śmiechem, po czym ja z uśmiechem ruszyłam w stronę szatni.
- Katy, mogę cię prosić? Muszę z tobą porozmawiać - usłyszałam głos Camili. Ups, czyżby chodziło o to, że dzisiaj się spóźniłam? Zabiję cię, Styles.
- Jasne, już idę - weszłam do jej gabinetu i usiadłam na krześle przy biurku. Zajęła miejsce przede mną patrząc na mnie. - Coś się stało? - zapytałam pełna obaw. - Ja wiem, że dzisiaj się spóźniłam naprawdę długo, zaspałam, a potem jeszcze Harry, naprawdę bardzo przepraszam za to spóźnienie - zaczęłam się tłumaczyć, bo myślałam, że o to jej chodzi. Wiem, że nie powinnam kłamać, ale co miałam powiedzieć?
- Katy, naprawdę nie musisz się tłumaczyć, wszystko wiem, słyszałam rozmowę twoją i dziewczyn. Nie mam ci tego za złe, nie chodzi mi o to - odetchnęłam z ulgą. Ale.. skoro nie o to chodziło, to w takim razie co? Patrzyłam na nią pytająco, a ona z uśmiechem w końcu się odezwała - Mam dla ciebie pewną propozycję.
- Jaką? - zapytałam od razu. Poważnie, nie wiedziałam o co jej chodzi.
- Wiesz dobrze, że ja się już starzeję i.. jestem chora, mam raka. W każdej chwili mogę umrzeć, więc podjęłam ważną decyzję, mam nadzieję, że się zgodzisz. Otóż.. chciałabym, byś przejęła po mnie to studio. - kompletnie mnie zamurowało. Ma raka? Chce przepisać na mnie studio?
- Ale.. nie rozumiem. Przecież ma pani własne dzieci, które również kochają taniec. Dlaczego postanowiła pani akurat na mnie przepisać?
- Masz wielki taniec do tańca, Katy. Traktuję cię jak własne dziecko i myślę, że byłabyś w stanie dobrze zaopiekować się tym studiem. A po za tym, gdybym umarła, byłyby kłótnie, awantury o to wszystko między moimi dziećmi, dlatego zdecydowałam się na to, że to ty to przejmiesz. Jak najszybciej. - w ciągu minuty mam podjąć tak ważną decyzję? No nie wiem..
- Ja.. ja kompletnie nie wiem co powiedzieć. Czy mogłabym dać pani odpowiedź jutro? Muszę porozmawiać z Harrym.. ja jeszcze nie wiem.
- Rozumiem, w takim razie wracaj do pracy, dasz mi odpowiedź jutro, na spokojnie wszystko mi powiesz - uśmiechnęła się i powróciła do sprawdzania papierów. Pokiwałam głową i wyszłam. Nie no, tego to się kompletnie nie spodziewałam. Mam zostać szefową tego wielkiego budynku? No halo, nie dam sobie z tym rady sama! Muszę o tym poważnie porozmawiać z Harrym. Jeszcze ta wiadomość. Camille ma raka. To było straszne, w każdej chwili mogła umrzeć. Przecież jeszcze mogła żyć, nie miała nawet sześćdziesiątki. No, ale wiadomo, każdemu się zdarza. Szybko przebrałam się w mój strój w którym miałam tańczyć i wróciłam na salę.
 

*wieczorem*

Wyszłam przez wielkie szklane drzwi kierując się w stronę Harry'ego, który czekał na mnie w samochodzie. Wsiadłam do niego, a on od razu się ze mną przywitał całusem. Zauważyłam, że był w samych spodniach dresowych i zwykłej czarnej koszulce z krótkim rękawem. Jak mu tak nie zimno?
- Nie uwierzysz, co powiedziała mi dzisiaj Camille - zaczęłam temat i zapięłam pasy.
- Co powiedziała? - zapytał podejrzliwie. Mogłam wyczuć w jego głosie nutkę obawy.
- Powiem ci w domu, jedź do mnie - pokiwał głową, a ja westchnęłam. Nie wiedziałam jaką decyzję podjąć, nie znam tak bardzo Camille.
Po niedługim czasie Harry zaparkował pod domem. Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w stronę drzwi. Dzisiejsza pogoda chyba trochę nie za bardzo dopisywała. Od rana się chmurzyło, a na dodatek zaczął padać deszcz. Pierwsza weszłam do domu i od razu się rozebrałam z kurtki i butów. To samo zrobił Harry, po czym razem poszliśmy na górę. Weszliśmy do mojego pokoju, zaświeciłam od razu światło i rzuciłam torebkę na szafkę, najpierw wyjmując z niej telefon. Brunet rozsiadł się na łóżku i wyciągnął do mnie ręce. Usiadłam na jego kolanach i objęłam go za szyję.
- To co ci powiedziała? - pocałował kącik moich ust, wyczekując mojej odpowiedzi.
- Dała mi propozycję, bym przejęła po niej studio - z ust Harry'ego wyciekło tylko ciche "uuu". Tak, też bym tak zareagowała, gdybym nie siedziała wtedy przed moją szefową.
- Zgodziłaś się? - zapytał cicho przysuwając mnie do siebie.
- Nie.. to znaczy nie dałam jej jeszcze odpowiedzi. Chciałam najpierw o tym z tobą porozmawiać. - przytulił mnie, a ja mocniej się w niego wtuliłam. Kocham takie chwile, że możemy po prostu siedzieć, rozmawiać i przytulać się nawzajem.
- Cieszę się, że postanowiłaś najpierw ze mną to skonsultować.
- No, a z kim innym miałam o tym rozmawiać? Jesteś moim narzeczonym Harry, to oczywiste. Skoro mamy wziąć w przyszłości ślub, to raczej, że bez obgadania tego z tobą, nie zrobię tego, prawda? - odgarnęłam mu delikatnie włosy do tyłu.
- Ale wiesz, że jak się zgodzisz to będziemy mieć jeszcze mniej czasu dla siebie? - zapytał cicho.
- No właśnie wiem.. i tego nie chcę.
- Decyzję zostawiam tobie. To tylko i wyłącznie twoja decyzja, nie mogę się wcinać. - powiedział.
- Ja naprawdę nie wiem co mam zrobić. - schowałam twarz w zagłębienie jego szyi. Eh, coś czuję, że będzie walka.


---------------------------------------------------------------------------------
Witam kochani :)
Rozdział krótki i nie za ciekawy, niestety :C
Ale pojawił się szybko i to jedyny plus ;-;
Nie wiem co mam teraz pisać, więc od przyszłego wcielam już moje plany w rzeczywistość haha XD
Dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem, które szybko się pojawiły:*
I proszę o te pod tym! :)
Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał, choć jest nudny.
Komentujcie <3
Do następnego, kocham Was♥

+Zapraszam Was na mojego drugiego bloga:
http://czymilosczwyciezywszystko.blogspot.com/

Aska, jeśli macie jakieś pytanie, śmiało zadawajcie:
http://ask.fm/MagdaStyless

Ps. Zaktualizowałam bohaterów:)

środa, 26 marca 2014

Rozdział 48. ♥ "Liczyłem na coś więcej".

Następnego dnia obudziłam się opatulona ramionami Hazzy. Chłopak jeszcze spał, a ja byłam już naprawdę wyspana. Po raz pierwszy od dłuższego czasu spałam tak dobrze. Wczoraj usnęłam na kolanach Harry'ego. Matko, byłam w jego koszulce, a to znaczy, że mnie rozbierał. Nie, postaram się o tym nie myśleć. Chciałam wstać, iść na dół napić się wody i wziąć tabletkę, ponieważ bolała mnie głowa, jednak nie mogłam. W momencie, gdy się podnosiłam, Harry mocniej przycisnął mnie do siebie. Nie, żebym narzekała, bo tęskniłam za tym i chciałam go takiego widzieć, ale naprawdę bolała mnie głowa i jak najszybciej musiałam zareagować. Chłopak ucałował moje czoło, a ja zrozumiałam wtedy, że on jednak nie śpi.
- Kotku - szepnęłam wyjmując rękę z pod kołdry, po czym odgarnęłam mu z czoła loczek.
- Hmm? - wolno otwierał oczy, ale kiedy w końcu to zrobił, mogłam podziwiać ich piękno. Nawet rano nie straciły one blasku.
- Mógłbyś mnie puścić? Chcę iść na dół wziąć jakąś tabletkę, bo naprawdę bardzo boli mnie głowa - splotłam nasze dłonie unosząc je do góry.
- Nie zostawiaj mnie tutaj samego - jęknął - poleżmy jeszcze chwilę, proszę, kicia... - położył się na brzuchu całując moją szyję. Wzdychnęłam głośno i przystałam na propozycję.
- Dobrze. Ale chwilę, tylko chwilę! - pokiwał głową, zniżył się i włożył swoje dłonie pod moją koszulkę. W sumie, to była koszulka jego, ale ja miałam ją na sobie. Jednym ruchem ręki zdjął ją ze mnie i rzucił gdzieś w kąt pokoju. Brutalnie zassał skórę na mojej lewej piersi, potem szybko się odrywając. Podmuchał zimnym powietrzem. Zabiję go kiedyś, naprawdę.
- Nienawidzę cię, Harry - zaśmiał się głośno, a ja podniosłam się z łóżka. Szybko zgarnęłam koszulkę z podłogi i podeszłam do szafki, wkładając ją.
- Ja ciebie też kocham skarbie - usiadł sobie na rogu łóżka i objął mnie w tali przytulając się do mojego brzucha.
- Idę na dół, zrobię jakieś śniadanie - poczochrałam go po włosach. Podniósł się stając przede mną tak blisko jak tylko to możliwe. Uniósł mnie do góry za pośladki, a ja oplotłam jego biodra swoimi nogami. Wplotłam dłonie w jego już potargane włosy, a on zaczął całować moją szyję. Kiedy już wystarczająco wycałował mnie, odstawił na podłogę. Ostatni raz cmoknęłam go w usta i cała w skowronkach zbiegłam na dół. Głowa nadal mnie bolała, ale nie odczuwałam tego tak bardzo. Weszłam do kuchni, gdzie byli chłopcy.
- Dzień dobry - przywitałam się, bo ten dzień naprawdę zapowiadał się na taki. Każdy z nich posłał mi swój śliczny uśmiech. Podeszłam do blatu i z szafki wyjęłam kubek.
- Dzień dobry. Katy co ty masz na szyi? - zapytał mnie Louis swoim podejrzliwym głosem.
- Co mam na szyi? - od razu zaczęłam macać całą moją szyję. Przejrzałam się w szybce szafki kuchennej i faktycznie.. miałam na szyi.. malinkę. Zabiję go. Zabiję, zabiję, zabiję! Naprawdę nie miał co robić, tylko malinkę? Nawet nie wiem kiedy to zrobił! - o kurwa - z moich ust przez przypadek wydostało się przekleństwo.
Chłopcy zaczęli się śmiać, a mnie nie było do śmiechu. Chciałam, by jak najszybciej tutaj był.
- Styles! - wydarłam się na cały dom, a on w ciągu pięciu sekund był w kuchni.
- Hmm?
- Co to do jasnej cholery jest? - wskazałam na malinkę na mojej szyi. Zaśmiał się cicho i podszedł do mnie. Przygwoździł mnie plecami do blatu i zaczął całować. Doskonale wiedział, że chłopcy nam się przyglądają. Ten chłopak jest niemożliwy. W pewnym momencie posadził mnie na blacie i nadal nie przestawał. 

- Ej, ej! Okej, my rozumiemy, że jesteś bardzo SPRAGNIENI swoich ust i w ogóle, ale takie COŚ możecie nam oszczędzić - no tak, Louis musiał skomentować. Harry niechętnie się ode mnie odsunął i zdjął mnie z blatu. Ostatni raz ucałował moje czoło i usiadł przy stole. Dziwna atmosfera tutaj panowała. Chłopcy o czymś rozmawiali, ale tak szczerze to nawet ich nie słuchałam. Zajęłam się przygotowaniem tabletki na ból głowy, a i tak większość czasu zajęło mi szukanie jej. Kiedy w końcu wypiłam rozpuszczoną tabletkę w wodzie, obejrzałam się za siebie, gdzie chłopcy wpatrywali się we mnie jak w obrazek, a Harry się podniósł. O co chodzi?
- Co? - zapytałam zaskoczona i odstawiłam kubek po leku do zmywarki.
- Przez chwilę wyłączyłaś się, nie odpowiadałaś na nasze pytania i zaczęłaś śpiewać - odpowiedział Niall, a ja patrzyłam na niego jak na idiotę. Że niby co?
- Aha - stwierdziłam zaskoczona i usiadłam obok Hazzy, który wrócił na swoje miejsce.
- A ja wiem co to znaczy - powiedział tak po prostu Hazz patrząc na mnie.
- Tak, co? - zapytałam, a on złapał moją dłoń w swoją splatając je, po czym uniósł je delikatnie do góry.
- To znaczy, że musisz coś nagrać - ucałował moją dłoń.
- Nie wydaje mi się, nagrałam trzy covery w ciągu miesiąca, to dużo. Jak na razie mi się nie chce - przeniosłam się na kolana loczka i zawiesiłam mu ręce na szyi mocno się w niego wtulając. Objął mnie, głaskając moje plecy.
- Zaraz poważnie rzygnę tęczą - stwierdził Zayn na co wszyscy się zaśmialiśmy. Usiadłam normalnie na kolanach Hazzy opierając się o jego ramie. Chłopcy rozpoczęli ciekawą konwersację na temat włosów Niall'a. No naprawdę bardzo ciekawa. Jakoś zbytnio nie chciało mi się odzywać, głowa nadal mnie bolała.
- Kotkuu - zaczął Harry szepcząc mi do ucha.
- Tak?
- Zrobisz coś na śniadanie? - pokiwałam głową, a on cmoknął mnie w usta. Podniosłam się z jego kolan i powoli podeszłam do blatu. Jednak ponownie się odwróciłam, by zapytać dla kogo to ma być.
- Wszyscy? - zapytałam.
- Wiesz jak my cię bardzo kochamy... - zaczął Lou, ale ja mu przerwałam.
- Zamknij się, Louis - syknęłam, a on się uciszył. Chłopcy obgadywali mnie, mówiąc jakie to mam piękne nogi, Hazz się denerwował, a ja po prostu miałam to w dupie. Robiłam im te kanapki i herbatę. Jednak nie wszystko szło po mojej myśli, musiałam zaciąć się nożem.
- Auu! - odrzuciłam nóż na szafkę i wzięłam palca do buzi. Szczypało, bardzo. Praktycznie odcięłam sobie palca.
- Co się stało? - Harry od razu stanął przy mnie. - Nie bierz tego do buzi, tylko pod wodę - posłusznie wyjęłam palca z buzi i wzięłam pod kran z którego leciała woda. - Katy, ty normalnie jak dziecko!
- Tak, tak, ja ciebie też kocham - chłopak wyjął z szafki plaster i wodę utlenioną. Z mojego palca nadal sączyła się krew, nie zatrzymywała się.
- Teraz będzie trochę szczypać, ale przeżyjesz - polał wodę utlenioną na mojego palca, a ja syknęłam z bólu. Harry ucałował moje czoło i przykleił plasterek na zranione miejsce. - Gotowe. Następnym razem uważaj - pocałował palca i przytulił mnie.
Dokończyłam robić śniadanie, po czym postawiłam talerz z milionami kanapek na stole. Zrobiłam jeszcze kawę lub herbatę, zależy kto co chciał. Gdy skończyłam, usiadłam przy stole na wcześniejszym miejscu. Zrobiłam sobie kawę, nie chciało mi się jeść. A i tak na 12 musiałam iść do studia.
- Katy znowu nic nie jesz? - jęknął Harry. Pokiwałam przecząco głową, a on wzdychnął. - Kicia, przecież nie możesz się głodzić - przekręcił się tak, że siedział przede mną. Położył swoje duże dłonie na moich udach i zaczął je głaskać.
- Ale ja się nie głodzę. Po prostu nie chce mi się jeść - wzruszyłam ramionami - Zjem w domu Harry. Musisz mnie odwieźć za niedługo, bo dzisiaj muszę iść do studia.
- Musisz? - zapytał smutno. Pokiwałam głową i podniosłam się.
- Idę się ubrać, streszczaj się Hazz - poczochrałam go po włosach i poszłam na górę. Niestety byłam skazana na ubrania z poprzedniego dnia, które śmierdziały alkoholem, fajkami i nie wiadomo czym. Rajstop nie mogłam włożyć, bo były podarte. Szybko ubrałam się w te ubrania, ogarnęłam włosy i zeszłam na dół. Była już 10:30, nie miałam zbytnio czasu.
- Harry naprawdę rusz tyłek! - krzyknęłam, a on jego sylwetka wyłoniła się z kuchni. - Marsz na górę się ubierać! - chłopak cmoknął w moją stronę i pobiegł. Usiadłam na ostatnim schodku i czekałam na niego. Po 10 minutach przyszedł. Ubraliśmy się w kurtki i buty, po czym wspólnie wyszliśmy. Na drodze już czekała na nas zgraja paparazzi. Było mi cholernie zimno, miałam odkryte nogi. Szybko wsiedliśmy do samochodu Harry'ego, po czym odjechaliśmy.
Gdy podjechaliśmy pod dom, szybko wysiadłam z auta i pobiegłam do drzwi. Harry poszedł za mną i też po chwili był w środku. Szybko się rozebrałam z kurtki i pobiegłam na górę. Weszłam do garderoby i od razu zdjęłam z siebie brudne ubrania, wzięłam czystą bieliznę i pobiegłam do łazienki. Wzięłam prysznic, po czym się wysuszyłam. Ubrałam czarny koronkowy stanik i majtki. Nie wzięłam ubrań. W garderobie był Hazz, który jak od razu mnie zobaczył szeroko się uśmiechnął. Odwzajemniłam ten uśmiech i usiadłam na jego kolanach.
- Hazzuś skarbie - zaczęłam, ale on mi przerwał.
- Tak, poszukam - czy on mi czyta w myślach? Skąd wiedział, że mi o to chodzi? Ucałowałam jego policzek, a on się podniósł i podszedł do półek. Po chwili wyciągnął wzorzyste legginsy, dżinsową koszulę i czarne lity z ćwiekami. Harry kocham cię. Podniosłam się i odebrałam od niego ubrania. 

- Dziękuję - cmoknęłam go w usta i poszłam z powrotem do łazienki.
- No wiesz, liczyłem na coś więcej - w progu pojawił się Harry.
- Wiesz, że nie mam teraz czasu - odparłam zapinając koszulę.
- Potwierdziłaś, że gdybyś miała więcej czasu to, byśmy to zrobili teraz - stwierdził. - Nic się nie stanie, jeśli spóźnisz się o parę minut - podszedł do mnie i zaczął odpinać koszulę, którą przed sekundą zapięłam.
- O nie Harry, nie możemy, powiedziałam, że nie teraz - zabrałam jego dłonie z mojego biustu i ponownie zapięłam. On jednak nie przestał, zaczął mnie całować po szyi. Nie mogłam mu ulec, bo bym się spóźniła dosyć dużo czasu, a po za tym zostało mi jakieś 5 minut do wyjścia. Odsunęłam go od siebie, a on mruknął niezadowolony.
- No Katy proszę.. potrzebuję cię - szepnął - taki szybki numerek - pokręciłam przecząco głową, ale on nadal nie ustępował. Podniósł mnie za pośladki i usadził na umywalce. Okej, chyba muszę mu ustąpić. Całował moją szyję, a potem usta. Odwzajemniałam wszystko. Powoli odpinał mi koszulę. Kiedy obydwoje byliśmy w bieliźnie, przeniósł nas na łóżko. Ale oczywiście ktoś musiał nam przerwać. Mój telefon zaczął dzwonić, co nas niemiłosiernie denerwowało. Podniosłam się i wzięłam telefon do ręki.
- To Martina dzwoni - powiedziałam, po czym odebrałam połączenie.
- Katy, gdzie ty jesteś? Powinnaś być tutaj 10 minut temu! - już chciałam coś powiedzieć, ale oczywiście Harry musiał zabrać mi telefon.
- Katy się spóźni, jest teraz w bliskim kontakcie ze mną, a najdokładniej to pode mną, więc nie musicie się martwić - gdybym nie leżała, to moja szczęka opadła, by na podłogę - niedługo ją przywiozę, bez obaw, cześć - szybko zakończył połączenie i rzucił telefon gdzieś w kąt pokoju. Pokręciłam głową śmiejąc się, a on powrócił do wcześniejszej czynności. On jest niesamowicie pokręcony.


--------------------------------------------------------------------
Haha, witam <3
Wracam do Was z rozdziałem 48, który jest strasznie nudny ;-;
Ale chociaż długi :3
Tak w ogóle, to zbliżamy się już do rozdziału 50 *u*
Naprawdę, tak szybko to minęło, pamiętam jak pisałam bohaterów, haha XD
Mam nadzieję, że zostaniecie do samiutkiego końca ze mną :*
Czemu tak mało komentujecie? :c
Tylko 6 komentarzy było..

8 komentarzy = next rozdział

Komentujcie, co o tym myślicie hahah XD
W tym rozdziale nic się nie dzieje ;-;
Ale ok, nie zanudzam.
Do następnego! <3
Kocham Was♥

czwartek, 20 marca 2014

Rozdział 47. ♥ "Bez zaufania związek nie przetrwa".

*Katy*


- Ale.. co? Nie, Katy proszę nie rób mi tego! Nie możesz.. nie możesz mnie znowu zostawić.. - klęknął przede mną, łzy spływały mu po policzkach. - Nie przeżyłbym kolejnego rozstania, słyszysz? Nie możesz tego zrobić! - schował głowę w moje kolana. Byłam kompletnie rozdarta. Nie wiedziałam co mam zrobić. Czy wybaczyć mu? Z jednej strony.. Miałabym przekreślić te wszystkie nasze wspomnienia, jednym wydarzeniem, które tak naprawdę nie dotyczyły mnie? Niby byłam z tym powiązana, ale on nie zrobił mnie krzywdę, tylko tamtemu chłopakowi.. Mnie nigdy nie uderzył. I jestem pewna, że nie uderzyłby też innej kobiety. Harry jest zbyt wrażliwy na takie coś. Zawsze, jeśli kogoś bił, to była to osoba, która bezczelnie do mnie zarywała, a on po prostu nie panował nad swoją zazdrością. Zawsze, stawał w mojej obronie. W mojej głowie trwała wojna. Nadal nie wiedziałam co zrobić. Ale chyba wygrywała ta część, która mówiła, że mam zaryzykować i mu wybaczyć ten jeden jedyny wybryk. Zdecydowanie tak. Kocham go całym swoim sercem, nie wytrzymałabym długo bez niego. Koniec przemyśleń, bo jak dłużej będę jeszcze myśleć, to się rozmyślę, a wtedy to wszystko skazane byłoby na porażkę. Bez ryzyka nie ma nic.
Wplotłam swoje dłonie w jego gęste loki. Nadal płakał jak małe dziecko, mocząc moje nogi. Delikatnie głaskałam jego głowę, po czym miękko ucałowałam.
- Harry.. spójrz na mnie - podniósł głowę. Miał czerwone oczy od płaczu, nie chciałam, nie mogłam na niego patrzeć jak jest w takim stanie. A wiedziałam, że jest to po części spowodowane przeze mnie. Pogłaskałam jego mokre policzki, ocierając kolejną spływającą łzę.
- Nie przeżyłabym bez ciebie - szepnęłam cicho. Odgarnęłam niesforny loczek, który opadł na jego czoło. Ucałowałam jego nos, a potem przytuliłam. Nie dało się opisać tego, co w tamtym momencie zrobił. Po prostu zaczął szaleć. Dosłownie szaleć. Nosił mnie, podrzucał, całował, przytulał. Przed chwilą jeszcze płakał, a teraz jest taki szczęśliwy. Wiedziałam ile dla niego znaczę. Udowadniał mi to wiele razy, nie mogłam go zostawić. Przecież go kocham.
Chłopak postawił mnie na nogi, namiętnie całując moje usta. Wzięłam jego twarz w swoje dłonie, totalnie oddając się pocałunkowi.
- Tak bardzo cię kocham - szepnął, gdy odsunęliśmy się od siebie.
- Ja ciebie też - odpowiedziałam głośno i mocno się w niego wtuliłam.
- Idziemy do domu? - zapytał po dłuższej chwili ciszy. Pokiwałam głową, a on odczepił się ode mnie, zgasił kominek i wziął mnie za rękę. Wspólnie wyszliśmy z ciepłego miejsca. Od razu zareagowałam na chłodne powietrze. Moje ciało zadrżało, Harry przyciągnął mnie do siebie bardziej obejmując. Weszliśmy do domu, było bardzo cicho. Słychać było tylko przerywane głosy z kuchni, nie mogłam nic usłyszeć. Powoli skierowaliśmy się w tamtą stronę, by trochę podsłuchać, o czym rozmawiają chłopcy. Można było się domyślić, że o nas.
- Jak myślicie, wybaczy mu? - zapytał cicho Lou. Dokładnie obserwowaliśmy tą sytuację zza ściany.
- Myślę, że tak - stwierdził Zayn - Oni długo bez siebie nie wytrzymają. Za bardzo się kochają.
Uśmiechnęłam się i wróciłam do dalszego podsłuchiwania ich jakże ciekawej rozmowy o nas.
- Ja też tak sądzę - odezwał się Liam - Zaszli za daleko, by teraz to wszystko zniszczyć jednym wydarzeniem.
- W sumie to może nie do końca.. Harry wcześniej zdradził Katy, nie byli ze sobą sporo czasu, a teraz doszło jeszcze to. To wszystko mogło się w niej skumulować, ten cały ból, po tym co zobaczyła i przeżyła. - to powiedział Niall. Czaicie? Niall! To takie nienormalne.
- Niall? Nałykałeś się czegoś? Mówisz jak jakiś psycholog, człowieku co ci się stało? - Louis podszedł do niego i przystawił mu dłoń do czoła.
- Po prostu widziałem w jakiej jest sytuacji, jak przeżywała to co zobaczyła. To ja ją znalazłem i widziałem jak wyglądała. A po za tym, przeżyłem z nią więcej niż ci się wydaje. Katy jest moją najlepszą przyjaciółką, widzę jak jest coś źle. To da się zauważyć, ja to zauważam od razu, nie wiem jak wy, bo nie jesteście tak blisko niej jak ja. Teraz była w kompletnej rozsypce, płakała jak małe dziecko, widać było, że sobie nie radzi. Kocham ją, jako moją najlepszą przyjaciółkę i nie chcę, by działa jej się krzywda, a jeśli Harry jeszcze raz jej takie coś zrobi, to osobiście zabiję go na miejscu i w tym momencie nie żartuję.
Harry przełknął głośno ślinę. Słyszałam to, naprawdę chyba trochę się zdenerwował po słowach Niall'a, a teraz nie wiadomo co może mu strzelić do głowy.
- Udajemy, że się nie pogodziliśmy i nie wiemy w ogóle o co chodzi ok? - szepnęłam do Harry'ego, a ten pokiwał głową. Pierwsza szybkim krokiem weszłam do kuchni, wtulając się w blondyna. Harry usiadł na krześle spuszczając głowę.
- Co ty jej zrobiłeś, Harry?! - krzyknął Niall, a ja w głębi duszy cieszyłam się, że wszystko idzie zgodnie z planem.
- Nic, a co miałem jej zrobić? - odpowiedział pytaniem. Harry umiał nieźle udawać, bo doskonale mu to wychodziło.
- Nie wiem, Katy zrobił ci coś? - zapytał mnie odchylając moją głowę. Miałam minę zbitego psa. Pokiwałam głową i mocniej się w niego wtuliłam. - Co?! Co ty jej zrobiłeś?! - Niall wydarł się na cały dom i podszedł do niego. Chyba troszkę się wściekł. Niepotrzebnie, nic się złego nie wydarzyło.
- Spokojnie Niall, nic się nie stało.. - zaczęłam, obejmując od tyłu jego ramiona, ale on przerwał mi.
- Poczekaj. Powtarzam jeszcze raz. Co jej zrobiłeś? - najpierw skierował się do mnie, a potem do Hazzy, który próbował ukryć uśmiech. Harry podniósł się stając przed nim, a ja powoli przeszłam stając naprzeciwko Niall'a, przed Harry'm.
- Nic mi nie zrobił, Niall. Pogodziliśmy się, jest w porządku. Po prostu dałeś się nabrać - zestresowani chłopcy, wybuchnęli śmiechem rozluźniając się.
- Co? To wszystko to był żart? Katy, ja się o ciebie martwiłem! Wystraszyłem się!
- Przecież wiesz, że Harry, by mi nic nie zrobił.. - nie dokończyłam, bo on po prostu pokręcił głową i pobiegł na górę. Wzdychnęłam. Nie sądziłam, że Niall tak zareaguje. On się obraził.
- Zaraz mu przejdzie, nie martw się Katy - pocieszył mnie Liam stając obok. Staliśmy w małym kółku, a ja byłam po środku niego.
- Przytulcie mnie wszyscy - po tych słowach, każdy z nich mocno mnie przytulił. Brakowało tylko Niall'a, który zaszył się u siebie w pokoju. Muszę do niego iść i wytłumaczyć mu to wszystko, nie chciałam, by się na mnie gniewał. Kiedy się od siebie odczepiliśmy powiedziałam, że idę do Niall'a. Pobiegłam na górę prawie przewracając się na schodach. Zdjęłam buty i zostawiłam je na korytarzu. Będąc przed drzwiami do pokoju blondyna, zapukałam.
- Nie chcę nikogo widzieć! - usłyszałam jego głos. Zignorowałam to co mówił i weszłam do środka. Leżał na łóżku wtulony w poduszkę. Podeszłam do niego cicho i usiadłam na łóżku. Pogłaskałam jego plecy, a on odwrócił się do mnie.
- Przepraszam Niall, nie chciałam, żeby tak wyszło..
- W porządku.. po prostu naprawdę myślałem, że on ci coś zrobił.
- Niall.. to przecież Harry, nikt obcy. Nie mógłby mnie skrzywdzić..
- Przytul mnie - odparł tak po prostu i podniósł się siadając. Tak jak chciał, tak zrobiłam. Skoro chciał, żebym go przytuliła, to czemu miałabym tego nie robić? Jest moim najlepszym przyjacielem, mogę to zrobić. A nawet jeśli, by nie był, to nikt mi tego nie zakaże.
- Cieszę się, że mam takiego przyjaciela jak ty, Niall - powiedziałam odsuwając się od niego - Rozumiem, że się o mnie martwisz, ale naprawdę niepotrzebnie. Jestem dużą dziewczynką, poradzę sobie sama, a przecież dobrze wiesz, że Harry, by mnie umyślnie nie skrzywdził. Ufam mu, Niall. Bez zaufania związek nie przetrwa.
- Wiem. Przepraszam.. Nie umiem tego wytłumaczyć. Cieszę się, że znowu jesteście razem - podarował mi swój śliczny uśmiech.
- Zejdziemy na dół? - zapytałam wstając z łóżka. Pokiwał z uśmiechem głową, po czym zeszliśmy na dół. Chłopcy siedzieli na kanapie śmiejąc się i oglądając telewizję. Sytuacja sprzed chwili chyba już poszła w niepamięć. I bardzo dobrze. Usiadłam na kolanach Hazzy, a Niall obok Louis'a. Harry od razu mnie do siebie przytulił i ucałował moją głowę. Wtuliłam się w jego tors powoli odpływając do krainy Morfeusza.


------------------------------------------------------------------------------
Dzień Dobry. A może jednak nie dobry :c
Eh, wstawiłabym rozdział wczoraj, ale oczywiście musiałam właśnie teraz zachorować.
Jest  m-a-s-a-k-r-a.
Leje mi się z nosa, kaszlę, ale jednak wytrwałam i napisałam dla Was ten rozdział!
Mam nadzieję, że się nie zanudziliście.
Jeśli są błędy, przepraszam.
Komentujcie!
Do następnego!
Kocham Was♥

niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 46. ♥ "Ja nie wiem jeszcze jak to będzie".

Leżałam na łóżku wpatrując się w sufit. Harry był w łazience, kąpał się. Na dole impreza trwała w najlepsze, a my jak na razie siedzieliśmy na górze. W końcu zobaczyłam w progu loczka, który miał zawiązany w pasie bawełniany ręcznik, a z włosów kapała mu woda. Podszedł do komody z której wyciągnął świeżą parę bokserek. Po 15 minutach wyszedł ubrany tylko w bokserki. Co on tam tyle robił? Jego włosy były już suche. Posłał mi swój piękny uśmiech i poszedł do garderoby.
- Kochanie? - zawołał. Leniwie podniosłam się z miękkiej pościeli i ruszyłam w stronę loczka.
- Hmm? - oparłam się o futrynę, wpatrując się w jego ruchy. Zawzięcie przeszukiwał wieszaki i szafki.
- Nie wiem w co się ubrać, pomóż mi - przestał i spojrzał na mnie z minką zbitego psiaka.
- Czyli teraz ja mam ci coś wybrać, tak? - podeszłam do niego i zawiesiłam swoje dłonie na jego karku. 

- Tak - odparł - proszę - wystawił dzióbek, a ja tylko musnęłam swoimi ustami jego.
- Poszukam czegoś, na pewno coś się znajdzie. Idź do sypialni, przyjdę jak znajdę - popchnęłam go w stronę wyjścia. Zaśmiał się cicho i wyszedł. Zaczęłam intensywnie

przeszukiwać wszystkie jego ubrania. Chciałam wybrać coś w czym czułby się teraz idealnie. Mam! Wyciągnęłam ubrania, które połączyłam w jeden zestaw.
 Świetnie! Zadowolona wyszłam z garderoby tupiąc butami. W pokoju Harry siedział sobie na łóżku wpatrując się przed siebie. Kiedy usłyszał, że już jestem, podniósł się i popatrzył na mnie. Pokazałam mu ubrania, a on szeroko się uśmiechnął.
- Dziękuję - czule pocałował mnie w usta, wziął ode mnie zestaw i szybko się w niego ubrał. Poprawiłam mu jeszcze włosy i mocno przytuliłam.
- Idziemy na dół? - zapytałam, a on pokiwał głową i trzymając się za ręce zeszliśmy na dół. Było jeszcze więcej ludzi niż wcześniej. Zobaczyliśmy chłopców, którzy stali wraz z dziewczynami śmiejąc się i rozmawiając. Pomachałam im na co każdy odwzajemnił. Harry pociągnął mnie w stronę parkietu po czym zaczęliśmy się lekko kołysać w rytm spokojnej piosenki. Leciał wolny kawałek, więc zarzuciłam ręce na jego szyję, a on mocno mnie do siebie przycisnął. Między nami nie przecisnęło, by się nawet gram powietrza. Wtuliłam swoją twarz w jego ramię.
- Kocham cię - ucałował moją głowę i mocniej przytulił mnie do siebie.
- Ja ciebie też - pocałowałam zagłębienie jego szyi. Byłam pewna, że każdy się teraz na nas patrzy. Piosenka się skończyła, a ja odsunęłam się od niego.
- Idziemy do nich? - zapytałam wskazując głową na chłopców, którzy siedzieli przy stoliku. Hazz pokiwał głową i skierował się w stronę naszych przyjaciół. Szliśmy przepychając się przez tłum tańczących ludzi. Nie sądziłam, że aż tyle ich tutaj jest..

~*~

Tańczyłam już z naprawdę dużą ilością osób. Co usiadłam, to ktoś musiał podejść i poprosić. Wyszłam do kuchni, by troszkę odpocząć. Akurat nikogo nie było, więc usiadłam spokojnie przy stole. Zastanawiałam się, gdzie jest Harry. Nie widziałam go przez dłuższy czas, odkąd tańczył z jakąś brunetką. A może właśnie mnie zdradza z nią? Boże.. dopiero co się zeszliśmy, bo właściwie dzisiaj, a on już by z kimś innym się przespał? Wymyślasz Katy, wymyślasz.. O wilku mowa. Loczek wszedł do kuchni i od razu usiadł obok mnie. Czuć było od niego alkohol, nawet bardzo.
- Jak tam kicia? - zapytał i położył swoją dużą dłoń na moim udzie.
- Wymęczyli mnie bardzo - odpowiedziałam biorąc jego dłoń w swoją.
- Kto? - zapytał podejrzliwie.
- Osoby, z którymi tańczyłam - chłopak kiwnął głową i pokazał, bym usiadła na jego kolanach. Tak też zrobiłam. Objęłam go za szyję i wtuliłam w niego. Był naprawdę pijany, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Harry objął mnie i ucałował czubek mojej głowy.
- Zatańczysz ze mną? - zapytał cicho. W sumie tańczyliśmy tylko raz, co było naprawdę dziwne. Zwykle bawiłam się tylko z Harrym, ale teraz to inni mnie wyciągali do tańca, a Harry przecież i tak się nie nudził. Zeszłam z jego kolan i podałam mu moją dłoń. Wspólnie wróciliśmy do salonu gdzie odbywała się impreza. Już po chwili wirowaliśmy w rytmie piosenki.

~*~

Przetańczyłam z Harrym 4 piosenki. Niesamowicie mnie wymęczył. Wróciłam sama do stolika, ponieważ on poszedł do toalety. Przy stole siedzieli wszyscy, oprócz oczywiście mnie i Harry'ego. Przyłączyłam się do nich siadając obok Niall'a i napiłam się swojego drinka.
- Gdzie Harry poszedł? - widocznie nas obserwowali.
- Poszedł do toalety, zaraz wróci.
- Ewentualnie tam uśnie - zaśmialiśmy się wszyscy kiedy podszedł do naszego stolika jakiś chłopak. Blondyn, wysoki, koszula w kratę, czarne dżinsy. Nawet ładny. Katy, ogarnij się... Popatrzył na mnie i posłał mi uśmiech.
- Zatańczysz? - podał mi swoją dłoń. Pokiwałam głową i poszłam z nim na parkiet. Myślałam, że nie wytrzymam w tych butach tak długo, ale jednak mi się udało. Były naprawdę wygodne.
Tańczyłam z tajemniczym blondynem, który w pewnej chwili zaczął mnie dotykać po strefach, które na pewno nie były przeznaczone dla niego. Zdenerwowałam się, chciałam odejść, ale on przycisnął mnie do siebie i całował po szyi. Szarpałam się, próbowałam uciec, ale on nadal mnie przy sobie mocno trzymał.
- Nie uciekniesz maleńka - warknął i wprowadził mnie w większy tłum, potem popychając w stronę wyjścia. No to się wkopałam. Harry'ego nie było, a chłopcy pewnie i tak nie zwracali na nas uwagi. Chłopak włożył tą swoją obleśną łapę pod moją spódniczkę. W moich oczach zabłysły łzy bezsilności.
- Katy! - usłyszałam znajomy głos. Dzięki Bogu! Niesamowicie wściekły Harry szedł w naszą stronę. Wystraszyłam się go, miał taki zacięty wyraz twarzy. Blondyn od razu się ode mnie odsunął i odwrócił w stronę loczka, który już do niego podchodził. Te zdarzenia trwały tak szybko. Harry rzucił się na niego kopiąc i bijąc go po całym ciele. Byłam przerażona. Cała impreza ucichła, wszyscy wpatrywali się w nich, nawet nie powstrzymując go. Krzyczałam, płakałam, ale to nic nie dawało. On był jakby w swoim świecie, nie widział nic poza nim. Chłopak leżał nieprzytomny nie czując już bólu, a Harry nadal nie ustępował. Za mną znalazł się Niall, który chciał mnie wynieść na górę, ale ja sama wyrwałam się i wybiegłam z domu, a potem z posesji chłopców. Nie chciałam już na to patrzeć. Dopiero co zyskałam do niego zaufanie, a teraz takie coś? Po co w ogóle godziłam się, by zatańczyć z nim? Ale ze mnie kretynka.

*Niall*

- Co ty kurwa robisz, idioto?! - wydarłem się na niego, potrząsając jego ramiona. Byłem na niego wściekły. Prawie zabił człowieka, na oczach swojej dziewczyny, którą dopiero co odzyskał! Boże, czemu on jest takim debilem?! - Prawie go zabiłeś, na oczach swojej dziewczyny! Jesteś nienormalny!
- To co miałem zrobić?! Patrzeć jak on ją dotyka, a potem gdzieś zabiera?! Musiałem zareagować! Ciekawe co ty byś zrobił! - jeszcze chwila, a mu przypierdolę!
- Ale nie musiałeś go od razu prawie zabijać! On jest w ciężkim stanie, Harry! I jak nie zgłosi tego na policję, to będzie to cud! - tego chłopaka już nie było, ale Harry nadal miał dłonie we krwi.
- Wiem, kurwa! Uważasz, że jestem dzieckiem?! Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, mimo, że jestem pijany! Wiem, że teraz kurwa Katy mnie pewnie zostawi! Jestem idiotą, skończonym idiotą i to też wiem!
- Ja teraz idę jej szukać, a ty doprowadź się do porządku. Będziesz widział, jak ją przyprowadzę. Jeśli jej nie znajdę, lub coś jej się stanie to będzie to tylko i wyłącznie twoja wina, Styles - syknąłem i szybkim krokiem wyszedłem z domu, wybiegając na ulicę. Drogi były puste, ta cisza już mnie denerwowała. Pobiegłem w stronę pobliskiego parku, musiała tam być. Ciągle się rozglądałem, dokładnie przysłuchiwałem się. Może ktoś ją już złapał? Nie, ona na pewno tutaj gdzieś jest cała i zdrowa! Biegłem przez słabo oświetlony park, kiedy zauważyłem na ławce jakąś osobę. To ona. Podbiegłem do niej i od razu ukryłem w swoich ramionach. Teraz mnie najbardziej potrzebowała. Trzęsła się z zimna. No co się dziwić, jest w krótkiej spódniczce, koszuli na ramiączkach i w porozrywanych rajstopach. Wziąłem ją na ręce, nie odzywała się, tylko wtuliła w mój tors. Niosłem ją do domu, próbowałem dać jej trochę ciepła. Gdy dotarłem przed posesję, po imprezie nie było ani śladu. Cisza, kompletna cisza. Z wnętrza domu dochodziły tylko krzyki. Można było się domyślić, że to Harry i reszta chłopaków się kłócą. Postanowiłem zabrać ją do małej altanki w ogrodzie, gdzie mogła się trochę zagrzać. Nie chciałem brać jej do domu, ponieważ tam nadal była krew przy drzwiach i Harry. Jak na razie nie będzie z nim rozmawiała. Położyłem ją na małej sofie i zapaliłem kominek. Z małej szafki wyciągnąłem koce i od razu ją nimi mocno przykryłem. Płakała. Usiadłem obok niej mocniej ją przytulając. Ucałowałem jej czoło, a ona przytuliła się do mnie.
Nie wiem ile czasu tak siedzieliśmy, ale usłyszeliśmy wolne kroki. Ktoś wszedł cicho, mogłem się domyślić, że to Styles.
- Katy.. - zaczął cicho. - Możemy porozmawiać, na osobności? - nie chciałem by teraz rozmawiali, Katy musiała otrząsnąć się po tym wszystkim.
- Niall, możesz zostawić nas samych? - szepnęła cicho.
- Ale Katy...
- Proszę.. idź - pokiwałem głową, lekko zdenerwowany. Wyszedłem kierując się do domu.

*Harry*

Wiem, że źle zrobiłem. Wiem, że w ogóle nie powinienem tego robić. Ale kiedy zobaczyłem ich razem.. jak on ją dotyka.. po prostu byłem niesamowicie wściekły. Wiem, że prawie go zabiłem. I Katy to wszystko widziała. Będę ją błagał na kolanach, żeby mi wybaczyła. Nie przeżyłbym bez niej. 
Usiadłem bliżej, ale nie za blisko, by się wystraszyła. Nie patrzyła na mnie, tylko w punkt przed sobą.
- Katy.. ja wiem, że to w ogóle nie powinno nastąpić. Jest mi tak cholernie wstyd.. Proszę, wybacz mi to co zrobiłem.. Wiesz, że nigdy bym cię nie skrzywdził..
- Harry.. ja nie wiem jeszcze jak to będzie.. - z moich oczu polały się łzy.


-------------------------------------------------------------------------
Proszę, nie zabijajcie mnie! W sumie, Ada pewnie to zrobi, ale cicho.
Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał.
Dlaczego tak mało komentujecie? :c
No serio :c
Tylko 5 komentarzy było :c
Czy w ogóle jest sens pisania tego dalej? Bo nie wiem.
Powiedzcie mi czy jest.
Ja teraz pędzę do nauki, nie mam za dużo czasu, bo jutro poniedziałek i sprawdzian ;/
Czekam na komentarze, ma być ich dużo! xd
Kocham Was♥

+Jeśli są błędy to przepraszam :c

środa, 12 marca 2014

Rozdział 45. ♥ "Nie oddam Cię nikomu".

Weszliśmy do jego dawnego pokoju siadając na łóżku. Usiadłam na wprost jego, by mieć dokładny widok na jego twarz.
- O czym chcesz porozmawiać? - złapał moje małe dłonie w swoje i patrzył na mnie tymi swoimi wystraszonymi oczami.
- Przed chwilą rozmawiałam o tym z Lou i.. Harry ja wszystko wiem jak to było z tym twoim.. wiesz no.. samobójstwem - trudno było mi to wypowiedzieć. Jego oczy w momencie się zaszkliły, a głowa opadła w dół. Jedna pojedyncza łza skapnęła na jego białą koszulkę. Podniosłam jego podbródek na wysokość swojej twarzy patrząc w te przepiękne, zielone tęczówki, które mogłabym oglądać cały czas. Kciukiem delikatnie otarłam kolejną spływającą łzę.
- Przepraszam cię, Katy. Tak strasznie cię przepraszam - zaciągnął się powietrzem, potem je wypuszczając. Bez wahania po prostu go mocno przytuliłam - nie mam tutaj żadnego, sensownego wytłumaczenia na to, wszystko dokładnie już wiesz więc nie muszę nic tłumaczyć. Chcę ci tylko powiedzieć, że strasznie cię za to wszystko przepraszam. Po prostu nie obmyślałem do końca tej sprawy - mocno mnie do siebie przytulał, a ja głaskałam jego plecy.
- Zapomnijmy o tym, już wszystko wróciło do normy - odgarnęłam loczki z jego czoła i ucałowałam je. Chłopak uśmiechnął się i jeszcze raz mocno uwięził mnie w jego mocnym, pełnym uczucia uścisku.
- Tak cholernie się cieszę, że znów mam cię przy sobie.. - zaczął całować zagłębienie mojej szyi. Harry desperacko błagał jakiejkolwiek czułości, miłości. Brakowało mu tego. Można było zauważyć, że po prostu czuł się samotny, ale samotny w taki sposób, że brakuje mu drugiej połówki, którą mógłby przytulać, całować i przede wszystkim kochać. Był spragniony moich pocałunków, uścisków. Doskonale to wiedziałam.
Harry przeniósł swoje usta na moje. Namiętnie je całował, jakby to miał być ostatni raz. Obydwoje jeszcze bardziej pogłębialiśmy ten pocałunek. Kiedy zaczęło brakować nam powietrza, odsunęłam się od niego. Oparłam swoje czoło o jego wpatrując się w jego szmaragdowe tęczówki.
- Boże, jak ja za tym tęskniłem - jeszcze raz złożył na moich ustach krótki, ale namiętny pocałunek.
- Ja też, Harry - uśmiechnęłam się co od razu odwzajemnił i objął mnie w tali. Siedziałam na jego kolanach, przodem do niego. - Schodzimy już na dół? - zapytałam.
- Szczerze? Nie chce mi się odpowiadać na durne pytania chłopaków, ale chodź - zeszłam z jego kolan, a on chwycił moją rękę. Wyszliśmy na korytarz, następnie schodząc na dół po schodach. Na dole telewizor był wyłączony, chłopców nie było. Spojrzeliśmy na siebie z miną "WTF" i poszliśmy do kuchni. Tam była cała załoga. Każdy był na czymś skupiony.
- Co wy robicie? - zapytałam i stanęłam na środku kuchni przypatrując się każdemu z nich.
- Urządzamy imprezę, za jakąś godzinę wszystko będzie gotowe, więc radzę ci się przygotować - odparł zwyczajnie Louis patrząc się w komórkę.
- Co? - moje zdziwienie było widoczne.
- No chyba słyszałaś, co mówiłem nie? - spojrzał na mnie.
- Ale.. z jakiej to okazji? Po co? - Harry objął mnie od tyłu w pasie przyciągając moje ciało do swojego.
- Jesteście razem, trzeba to uczcić - dodał Liam pisząc coś na kartce.
- I wy wszystko załatwiacie? - pokiwali głowami - Mam się bać?
- Raczej tak - Zayn wyszczerzył się w moją stronę.
- No to zbierajcie się i jedźcie do Katy, żeby mogła się przygotować, a my wszystkim się zajmiemy - Louis się podniósł i podszedł do nas. Odczepiłam się od Hazzy i przytuliłam mocno Lou. Harry szybko zareagował i przyciągnął mnie do siebie, na co wszyscy się zaśmialiśmy.
- Nie oddam cię nikomu, pamiętaj - szepnął mi do ucha przygryzając jego płatek.
- To my już pójdziemy, wrócimy za niedługo, najwyżej się spóźnimy trochę - powiedziałam, po czym żegnając się z nimi uśmiechem wyszliśmy z kuchni kierując się do przedpokoju.
- Zazdrośniku ty - popchnęłam bruneta, który poleciał na lewą stronę. Zaczęłam się śmiać, a on udawał obrażonego. - Oj no nie obrażaj się, po prostu mówię prawdę - złapałam go za koszulkę i przyciągnęłam do siebie wpijając się w jego miękkie usta.
- Mam dla ciebie prezent - powiedział Harry po tym jak się od siebie odczepiliśmy.
- Co? Jaki?
- Jak wrócimy, to ci go dam. I nie powiem co to jest, zobaczysz sama.
- Ale Harry, przecież wiesz, że nie chcę od ciebie żadnych prezentów - po ubraniu się w kurtki i buty, wyszliśmy na zewnątrz.
- Kochanie, ty tutaj nie masz nic do gadania.
- Nie chcę byś wydawał na mnie pieniądze, Harry. Twoje drogie prezenty nie są mi do szczęścia potrzebne, wystarczysz mi ty. Owszem, cieszę się, że mi takie coś kupiłeś, ale domyślam się ile to kosztowało - wsiedliśmy do samochodu.
- To moje pieniądze i wydaję je na co chcę, skarbie - odpalił silnik i ruszył ulicą w stronę mojego domu. Wzdychnęłam i wbiłam swój wzrok w krajobraz za oknem. Reszta drogi przebiegła nam szybko, w ciszy. Wysiadłam z samochodu i nie czekając na loczka ruszyłam do drzwi. Weszłam do ciepłego wnętrza, a Harry zaraz za mną. Z salonu słyszałam znajome głosy, co oznaczało, że Cara i Patrick są w domu. Zdjęłam buty i kurtkę po czym bez słowa pobiegłam na górę. Nie chciało mi się z nikim rozmawiać. Weszłam do swojego pokoju i od razu pomknęłam do garderoby. Po dłuższym czasie poszukiwań jakiegoś sensownego zestawu, zwątpiłam.
- Kurwa! - wydarłam się na cały dom. Byłam wściekła. Zostało nie dużo czasu, a ja nadal nie mogłam niczego znaleźć. Do pomieszczenia wparował wystraszony Harry, którego wzrok od razu powędrował na mnie.
- Co się stało? - podszedł bliżej przyciągając moje ciało do swojego.
- Nie mogę niczego fajnego znaleźć no.. nie zdążę!
- Panikujesz. Poczekaj, zaraz coś znajdę - zostawił mnie samą na środku pokoju i zagłębił się w poszukiwaniach jakiegoś fajnego zestawu. Nie powiem, Harry miał gust. Doskonale wiedział co mi pasuje. Już po chwili zobaczyłam w jego rękach prześliczny zestaw.

 Idealnie. Harry, kocham cię. Chłopak pomachał przede mną ubraniami, a ja rzuciłam mu się w ramiona.
- Dziękuję! - wycałowałam całą jego twarz. Harry śmiał się i był z lekka zaskoczony. Dopiero co się na niego obrażałam, a teraz całuję go po całej twarzy, nienormalne. Wzięłam ubrania i powędrowałam do łazienki.
- Nigdy nie zrozumiem kobiet.. - usłyszałam za sobą. Zachichotałam i weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, po czym szybko się wysuszyłam. Założyłam świeżą bieliznę i ubrałam przygotowane ubrania. Nałożyłam makijaż, który nie był mocny i ogarnęłam włosy. Ostatecznie spryskałam się ulubionymi perfumami Hazzy i wyszłam z łazienki. Harry siedział na pufie na środku garderoby. Gdy mnie zobaczył, jego mina była bezcenna. Myślałam, że za chwilę jego szczęka wyląduje na panelach.
- Ładnie wyglądam? - zapytałam okręcając się, by mógł dokładnie zobaczyć.
- Wyglądasz niesamowicie - podszedł do mnie i objął mnie w tali, przyciągając do siebie - Moja kobieta jest taka piękna - wyszeptał i przejechał językiem po mojej szyi. Odchyliłam ją delikatnie do tyłu, by miał łatwy dostęp. - Czemu ty jesteś tak idealna? - cały czas szeptał. Namiętnie całował moją szyję doprowadzając mnie tym do obłędu. Kompletnie oszalałam na jego punkcie.
- Harry mógłbyś już przestać? Nie zapominaj, że idziemy na imprezę - delikatnie go od siebie odsunęłam. Mruknął niezadowolony i jeszcze raz mnie pocałował.
- Jeśli, któryś dureń cię tam dotknie, to osobiście pozabijam wszystkich - zaśmiałam się. Tak, tak Harry. Na pewno. Wzięłam pasującą do zestawu torebkę, do której schowałam telefon, perfumy i małą kosmetyczkę z potrzebnymi rzeczami. Posmarowałam usta krwisto czerwoną szminką i ją też schowałam do torebki.
- Oo, teraz to przesadziłaś - skomentował Harry, który wpatrywał się we mnie jak w obrazek.
- Dlaczego? - zapytałam odwracając się w jego stronę. Momentalnie wstrzymał oddech.
- Wyglądasz cholernie seksownie, nie możesz tam tak iść, bo każdy będzie się na ciebie patrzył.
- I co z tego?
- To, że nie chcę, żeby jacyś obcy kolesie dosłownie rozbierali cię wzrokiem - zaczęłam się śmiać. To jest takie słodkie, jak on jest zazdrosny.
- Dobrze, panie Styles - cały czas cicho się śmiałam. Jednak jeszcze chciałam coś wykonać, zanim zmyję szminkę. Podeszłam do Harry'ego i objęłam go za ramiona. Szybko zaczęłam działać i wycałowałam całą jego twarz. Dosłownie wszędzie miał odbite ślady mojej czerwonej szminki.
- Ejjjj! - krzyknął przeciągając. Zaczęłam się śmiać i uciekłam do łazienki. Harry wyglądał naprawdę śmiesznie. Szybko zmyłam usta z czerwonej szminki i nałożyłam błyszczyk. Do łazienki wparował Harry i od razu spojrzał na mnie. Podszedł do umywalki i sprawnie zmył całą szminkę.

*jakiś czas później*

- Wiesz, chyba mogłem wybrać jakieś inne ubrania - powiedział Harry, gdy szłam przed nim w stronę drzwi od domu.
- Dlaczego? - odwróciłam się do niego, zatrzymując się.
- Bo ta spódniczka jest stanowczo za krótka - na te słowa się zaśmiałam. Pokręciłam głową, chwyciłam jego rękę i wspólnie weszliśmy do wnętrza domu, gdzie już zaczęła się impreza. Salon nie wyglądał jak salon. Wszystko było poodsuwane pod ściany, więc teraz to pomieszczenie było ogromne. Gdy tylko weszliśmy, wszyscy ucichli i spojrzeli na nas. Harry ułożył swoje ręce na mojej tali i pocałował w czubek głowy. W pewnej chwili wystrzeliły jakieś konfetti i korki z butelek. Jezus, jak się wystraszyłam. Louis podbiegł do nas i wręczył kieliszki, po czym wlał do nich szampana. Nie miałam ochoty na alkohol, ale gdy chciałam oddać, on mi kategorycznie zabronił.
- Chociaż to - zrobił smutną minkę, więc pokiwałam głową.
- Teraz wszyscy piją za zdrowie i wytrwałość naszej kochanej pary! - wydarł się Lou, a ja się zaśmiałam. Wszyscy opróżniliśmy kieliszki i chłopcy do nas podeszli. Każdy z nich mocno nas wyściskał. Gdy Louis akurat mnie przytulał, wziął mnie do góry i okręcił wokół własnej osi. Zaczęłam się śmiać, a Harry tylko kopnął go żartobliwie w tyłek. Potem Danielle, Eleanor, nowa dziewczyna Zayn'a - Perrie i Cara z Patrickiem.
Impreza na nowo się rozkręciła, a my poszliśmy do kuchni. Nie było tam nikogo, tylko my. Przynajmniej troszkę ciszej. Usiadłam na blacie i napiłam się soku pomarańczowego, który stał obok na szafce. Harry podszedł do mnie, położył swoje duże dłonie na moich udach i zaczął całować moją szyję.
- Dlaczego oni nam tak bardzo gratulowali? - zapytałam, a on odsunął usta od mojej szyi.
- Wiesz w jakim ja byłem stanie wcześniej, a po za tym, ty byłaś cały czas nieustępliwa, nie chciałaś mi wybaczyć, a w końcu to zrobiłaś, to raczej jedyny powód, bo chyba nikt nie myślał, że to zrobisz - powrócił do swojego wcześniejszego zajęcia.
- Mhm - mruknęłam i odchyliłam trochę głowę do tyłu, by ułatwić mu dostęp.
- Tak bardzo cię kocham - szepnął.
- Ja ciebie też - odszepnęłam i wbiłam swoje paznokcie w jego gęste włosy, drugą ręką głaszcząc jego plecy.


--------------------------------------------------------------------------
Okej, to teraz tak fajnie nudny rozdział. Eh, przepraszam.
Ale następny będzie na pewno ciekawszy! Obiecuję!
Dodaję wcześniej, bo akurat udało mi się tak napisać, więc myślę, że jest nie najgorzej. Komentujcie, błagam :c
Czemu jest tak mało komentarzy?
Nie czytacie już?
Jest mi z tego powodu smutno :(
Ale okej, nie będę przedłużać, do następnego.
Kocham Was ♥

+Jeśli są błędy, to przepraszam :)

czwartek, 6 marca 2014

Rozdział 44. ♥ "Płaczem i samobójstwem niczego nie wskórasz".

Wróciłam skarby! <3
Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodoba :)

Miałam nagły przypływ weny, więc napisałam ponad połowę rozdziału w jakieś pół godziny.
Koniecznie zostawcie na dole komentarz! 

To.. zapraszam do czytania ♥

kursywa - wspomnienie



- Daj mi buzi, to wtedy otworzę - Harry sprzeczał się ze mną od dobrych 5 minut. Zaczął padać deszcz, a my nadal staliśmy tam w trójkę łącznie z Niall'em. Wywróciłam oczami i złożyłam na jego ustach pocałunek. Chłopak szybko się rozpromienił i otworzył samochód.
- A można było tak od razu - powiedział, a my szybko wsiedliśmy do auta. W trakcie drogi do domu chłopaków rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Harry zaparkował na podjeździe, a my wysiedliśmy. Nie chciało mi się czekać, aż Harry otworzy mi drzwi, więc po prostu sama wysiadłam. Złapałam dłoń loczka i ruszyliśmy w stronę wejścia do domu. Po cichu weszliśmy do domu, by nikt nas nie usłyszał. Nie zdejmując kurtki weszłam do salonu, gdzie byli chłopcy. Podeszłam do kanapy stając za Lou, po czym zakryłam mu oczy. Pisnął jak mała dziewczynka i natychmiast się podniósł.
- KATY! - wydarł się na cały dom i rzucił na mnie. Myślałam, że za chwilę mnie udusi.
- Ekhm, przepraszam, ja tutaj cały czas jestem - usłyszeliśmy głos Hazzy.
- Harry - krzyknął z udawanym entuzjazmem. Zaśmiałam się i go puściłam. Chłopak podszedł do Harry'ego i przytulił go.
- To jak tam w waszym związku? - zapytał.
- Skąd wiesz? - Harry stanął za mną obejmując mnie w tali.
- Cały internet o tym gada - spojrzeliśmy na siebie i od razu wyjęłam telefon. Weszłam na twitter'a gdzie faktycznie.. miałam wszystko zaspamowane. Zaczęłam się śmiać, gdy zobaczyłam zdjęcie jak Harry przede mną klęka. Harry położył swoją głowę na moim ramieniu i przyglądał się temu co oglądam w telefonie.
- Czekaj, cofnij - cofnęłam do zdjęcia na którym stoimy razem wpatrując się w swoje oczy - słodkie jest to zdjęcie - słodko się uśmiechnął i ucałował mój policzek.
- Noo - przyznał Lou tak samo patrząc na wyświetlacz mojego telefonu.
- Pokażcie! - Zayn podszedł do nas i tak samo patrzył się na mój telefon. Utworzyło się małe kółeczko. Liam, Zayn, Louis, Niall, ja i Harry. Z tym, że Harry stał za mną obejmując mnie w tali.
- Ładne masz perfumy, Katy - wypalił Zayn.
- Dziękuję - zaśmiałam się.
- Tego nie widziałem - Lou wskazał palcem na zdjęcie pokazujące jak akurat pocałowałam loczka w deszczu. A tak w ogóle.. my nadal stoimy w kurtkach i butach.
Staliśmy tak jeszcze przez chwilę kiedy w końcu poszłam do przedpokoju zdjąć z siebie przemoczone ubrania i buty, bo było mi zimno. Gdy chciałam przejść obok Harry'ego, on złapał mnie w tali i przyciągnął do siebie mocno przytulając.
- Trzęsiesz się - bardziej zabrzmiało to jako stwierdzenie niż pytanie - z zimna - dokończył. Szybko przeniósł mnie na kanapę i położył na nią. Patrzyłam jak biega w tę i z powrotem szukając jakiegoś koca. W końcu jakiś znalazł i od razu owinął mnie nim. Zaśmiałam się widząc tą jego minę.
- Harry, ale wszystko jest w porządku - powiedziałam, a on od razu usiadł obok mnie. Zawiesił swoje dłonie na mojej szyi i mocno przytulił. Wyciągnęłam ręce spod koca i objęłam go głaszcząc jego plecy. Schowałam swoją głowę w zagłębieniu jego szyi wdychając wspaniały zapach jego boskich perfum.
- Oooo! A mnie przytulicie? - no tak, Louis. Już chciałam coś powiedzieć, kiedy Harry pierwszy odpowiedział.
- Nie.
- Czemu ty jesteś taki niemiły? - Lou udawał smutnego. Usiadł obok nas i wtulił się w plecy Harry'ego.
- Harry, nie ładnie tak - odsunęłam się od niego.
- Widzisz wszystko zepsułeś - te słowa były skierowane do zdezorientowanego Louis'a.
Delikatnie uderzyłam loczka w ramię widząc jak Lou jest jeszcze bardziej smutny. Doskonale wiedziałam, że on udaje, ale nie chciałam by robił taką minę.
- Choć tu Lou - wyciągnęłam do niego ręce, a on usiadł obok mnie i wtulił się w moje ramie.
- No wiesz co - Harry się obraził. Jego też przyciągnęłam do siebie.
- Może obejrzymy jakiś film? - tak nagle zjawił się tutaj Niall, który rozsiadł się wygodnie na naszych kolanach. Spojrzałam na chłopaków wyczekując odpowiedzi.
- Ok! Ja wybieram! - zrzuciłam z siebie Niall'a i podbiegłam do wielkiej półki na której było mnóstwo przeróżnych płyt. Chłopaki wywrócili oczami i przystanęli na moją propozycję. Wyciągnęłam The Last Song. Wręcz ubóstwiałam ten film. Oglądałam go już dużo razy, ale tym razem nie mogłam się powstrzymać. Wiedziałam, że po raz setny będę ryczeć. Włożyłam płytę do DVD i szybko wróciłam na swoje miejsce. Niall ponownie zagościł na naszych kolanach wygodnie się rozkładając.

Tak szczerze to nawet mi to nie przeszkadzało. Po lewej stronie siedział opierając się o moje ramię Louis, a po drugiej Hazz. Liam i Zayn siedzieli na podłodze, bo stwierdzili, że tak będzie wygodniej. Niall przytulił się do mnie, a ja po prostu też go objęłam.
- Naprawdę? The Last Song? - eh, wiedziałam, że tak będzie.
- Tak Louis. Masz jakiś problem?
- Pf, dobra. - zamknął się już i w spokoju zaczęliśmy oglądać film. Na myśl wpadło mi ta kartka.. to, że Harry chciał popełnić samobójstwo. Ale skoro, Louis cały czas go pilnował.. to gdzie on wtedy był, że go nie powstrzymał? Strasznie mnie to męczyło i w sumie teraz był idealny moment, by wyjść i porozmawiać z obydwoma na osobności. W końcu już wcześniej miałam takie plany. Zauważyłam, że wcale nie skupiałam się na filmie tylko myślałam nad zaistniałą sytuacją. To wszystko trzeba było wyjaśnić. Szturchnęłam przysypiającego Louis'a.
- Możemy porozmawiać na osobności? - szepnęłam. Brunet pokiwał głową i obydwoje wstaliśmy. Odłożyłam Niall'a na bok i ruszyłam za chłopakiem.
- Gdzie wy idziecie? - Harry złapał mnie w tali i przyciągnął do siebie tak, że wylądowałam na jego kolanach. On chyba znowu jest zazdrosny.
- Muszę z nim porozmawiać, ciebie też to czeka. Bez obaw, zaraz wrócimy. Wszyscy po prostu musimy sobie coś wyjaśnić - musnęłam jego nos i pogłaskałam policzek. Harry pokiwał głową, a ja zeszłam z jego kolan. Dołączyłam do Lou, który czekał na mnie przy schodach. Weszliśmy do jego pokoju, a ja usiadłam na miękkim łóżku.
- To o czym chcesz porozmawiać? Coś się stało? Coś zrobiłem? - patrzył na mnie wystraszony, jednak ja nadal zachowywałam całkowity spokój.
- Ostatnio.. - zaczęłam - ostatnio jak sprzątałam u Harry'ego w sypialni, chwilę przed twoim przyjściem znalazłam pewną kartkę.. - spojrzałam w jego oczy.
- Wiem o którą kartkę ci chodzi. Ten list pożegnalny? - ledwo co to wypowiedział.
- Tak. Lou musisz mi dokładnie wszystko wytłumaczyć co się wtedy stało, rozumiesz? Muszę wiedzieć wszystko..
- Katy.. ja naprawdę nie wiem jak to się stało.. nie było mnie dosłownie przez chwilę.

Wróciłem ze sklepu w którym kupiłem najpotrzebniejsze rzeczy. Nie było mnie może z 15 minut. Dziwna cisza panowała w całym domu. Nawet nie było słychać telewizora Harry'ego, który przed moim wyjściem oglądał. Odłożyłem siatki w kuchni, po czym szybko pomknąłem na górę.
- Harry! - krzyknąłem na cały głos jednak odpowiedziała mi tylko cisza - Harry! - wydarłem się ponownie i wbiegłem do sypialni. Telewizor był wyłączony, kołdra zrzucona, poduszki porozrzucane. Czy tędy przeszło tornado? Na szafce zauważyłem małą karteczkę. Podszedłem bliżej i od razu po tytule wiedziałem o co chodzi. Sparaliżowało mnie. Gdzie on jest? Co chce sobie zrobić? Może już sobie coś zrobił? Wiedziałem, że nie mogę tak stać tylko wziąć się do roboty i go szukać. Zauważyłem, że w łazience paliło się światło. To znaczy, że on tam jest. Rzuciłem kartkę na podłogę i pobiegłem w tamtą stronę. Otworzyłem drzwi na oścież. Woda lała się z kranu, Harry wyglądał jak wrak człowieka. Stał przed lusterkiem wpatrując się w swoje odbicie. Łzy ciurkiem spływały po jego bladych policzkach kapiąc na umywalkę. W ręce miał mnóstwo tabletek nasennych. Wiedziałem, że jeszcze chwila, minuta dłużej i on by już nie żył. Gdy wszedłem, a raczej wbiegłem do łazienki, nawet na mnie nie spojrzał. Wpatrywał się w swoje odbicie. Jakby był posągiem. Podbiegłem do niego i wyrwałem z ręki tabletki, które wpadły do sedesu. 
- Co ty człowieku chciałeś zrobić?! - niekontrolowanie zacząłem się na niego wydzierać. Odwróciłem go przodem do siebie i zacząłem trząsać za ramiona. On nadal stał w bezruchu i patrzył się w nicość. W jego oczach nie było tych dawnych iskierek, tej radości. Teraz była totalna pustka. Nicość.
- Już do reszty cię pojebało?! - wydzierałem się na niego jeszcze mocniej ściskając jego ramiona. Nadal łzy płynęły z jego oczu, nadal na mnie nie patrzył, nadal do niego nic nie docierało.
- Harry! Czy wiesz co ty chciałeś zrobić?! Chciałeś odebrać sobie życie, pajacu! Czy ty w ogóle pomyślałeś o Katy, o swojej mamie, o nas?! Nie pomyślałeś! Boże, ty naprawdę zwariowałeś! Jeśli przyszedłbym minutę później już by cię nie było! Co ty sobie myślałeś, co?! Pomyśl jak Katy by na to zareagowała! Nasi fani, twoja rodzina! Każdy byłby kompletnie załamany! Mogło, by dojść nawet do kolejnego zabójstwa! A wiesz kogo?! Tej dziewczyny, którą kochasz! Wiesz dlaczego by się zabiła?! Przez ciebie idioto! Bo cię kocha, zrobiła by to z tęsknoty i miłości do ciebie! Musisz się otrząsnąć Harry, rozumiesz?! Wziąć się w garść! Powiedzieć sobie "dam radę", a wtedy na pewno ci się uda! Odzyskasz ją, słyszysz?! Odzyskasz tylko wtedy jak będziesz walczył! Nie tym, że się zabijesz! - on nadal tępo wpatrywał się przed siebie. Jednak wtedy.. wtedy spojrzał na mnie. W moje oczy, które były pełne wściekłości, ale też bezsilności i smutku. - Naprawdę Harry. Płaczem i samobójstwem niczego nie wskórasz. Musisz zacząć działać. - dodałem spokojnie. Chłopak nic nie powiedział tylko mocno się we mnie wtulił. 
- Louis ja.. ja tak bardzo cię przepraszam za to wszystko.. za to co chciałem zrobić, za to, że zajmuję ci cały wolny czas. Mógłbyś teraz siedzieć z Eleanor, ale jednak martwisz się o mnie i siedzisz ze mną, pilnujesz mnie.. dziękuję ci, jesteś naprawdę wspaniałym przyjacielem - mocniej przytulił mnie - nie wiem co ja sobie myślałem.. dopiero teraz do mnie dotarło co by mogło się stać, gdybym to zrobił.. Otworzyłeś mi oczy, Louis. Dałeś mi porządną motywację, porządnego kopa w dupę. Wiem, że teraz mi się uda. Musi mi się udać ją odzyskać i znów mieć przy sobie. A wiesz komu będę to zawdzięczać? Tylko i wyłącznie tobie, bo to właśnie ty dałeś mi tą motywację.

Patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami. To wszystko naprawdę się wydarzyło? Jezus Maria.. Teraz wszystkiemu zawdzięczałam temu chłopakowi siedzącemu przede mną, że uratował mój największy skarb. Rzuciłam się w jego ramiona szlochając. Będę mu wdzięczna do końca życia. Nigdy nie wpadło by mi do głowy, że Harry chciałby popełnić samobójstwo. Jednak wyszedł z tego. Otrząsnął się po załamaniu i wyszedł na prostą. Cholernie się cieszyłam, że nic mu nie jest, że jest żywy i właśnie siedzi na dole niecierpliwiąc się, aż zejdziemy na dół.
- Dziękuję ci Louis - szepnęłam - tak bardzo ci dziękuję - chłopak pogłaskał mnie po plecach. Odsunęłam się od niego i wstałam z jego łóżka.
- Chyba zejdziemy już na dół, Harry pewnie nie wiadomo co sobie myśli - zaśmialiśmy się. Teraz był najważniejszy moment. Musiałam przeprowadzić rozmowę z osobą, która chciała właśnie to zrobić. Zeszliśmy na dół, a Harry od razu znalazł się obok mnie.
- Wszystko w porządku? - chyba zauważył, że płakałam.
- Tak wszystko w porządku, teraz ty idź na górę. Ja zaraz przyjdę. - chyba troszkę się wystraszył. Pokiwał głową i pobiegł po schodach do swojego pokoju. Poszłam jeszcze do kuchni, by wziąć coś do picia, bo pragnienie dało się we znaki.


-----------------------------------------------------------------------------------------
Tak więc wróciłam!
Wiecie jak się za Wami stęskniłam?
Koszmar!
Codziennie myślałam o tym, by tutaj wrócić, by móc dla Was coś napisać, jednak nie do końca mogłam. Tak bardzo chciałam, ale nie mogłam. Ale już jestem! Mam nadzieję, że cieszycie się z powrotu bloga do normalności.
I również mam nadzieję, że nie zanudziłam Was tak bardzo tym rozdziałem, bo nie wyszedł do końca tak jak chciałam.
Jeszcze ferie spędziłam jednym słowem OKROPNIE.
Przez dwa tygodnie byłam chora, a w ostatni tydzień na dodatek, miałam spuchniętą połowę twarzy przez zęba. Ale nie wracajmy do tego, jest już wszystko ok :)
Komentujcie!
Naprawdę, nie daliście mi dużej motywacji pod ostatnim rozdziałem, bo były tylko 4 komentarze :c
Pod tym ma być więcej!

10 komentarzy = następny rozdział

To do następnego kochani <3
Pozdrawiam! :*
Jeśli macie jakieś pytania kierujcie je tutaj --> <klik>
Kocham Was♥

+Jeśli są błędy to przepraszam :c