środa, 26 marca 2014

Rozdział 48. ♥ "Liczyłem na coś więcej".

Następnego dnia obudziłam się opatulona ramionami Hazzy. Chłopak jeszcze spał, a ja byłam już naprawdę wyspana. Po raz pierwszy od dłuższego czasu spałam tak dobrze. Wczoraj usnęłam na kolanach Harry'ego. Matko, byłam w jego koszulce, a to znaczy, że mnie rozbierał. Nie, postaram się o tym nie myśleć. Chciałam wstać, iść na dół napić się wody i wziąć tabletkę, ponieważ bolała mnie głowa, jednak nie mogłam. W momencie, gdy się podnosiłam, Harry mocniej przycisnął mnie do siebie. Nie, żebym narzekała, bo tęskniłam za tym i chciałam go takiego widzieć, ale naprawdę bolała mnie głowa i jak najszybciej musiałam zareagować. Chłopak ucałował moje czoło, a ja zrozumiałam wtedy, że on jednak nie śpi.
- Kotku - szepnęłam wyjmując rękę z pod kołdry, po czym odgarnęłam mu z czoła loczek.
- Hmm? - wolno otwierał oczy, ale kiedy w końcu to zrobił, mogłam podziwiać ich piękno. Nawet rano nie straciły one blasku.
- Mógłbyś mnie puścić? Chcę iść na dół wziąć jakąś tabletkę, bo naprawdę bardzo boli mnie głowa - splotłam nasze dłonie unosząc je do góry.
- Nie zostawiaj mnie tutaj samego - jęknął - poleżmy jeszcze chwilę, proszę, kicia... - położył się na brzuchu całując moją szyję. Wzdychnęłam głośno i przystałam na propozycję.
- Dobrze. Ale chwilę, tylko chwilę! - pokiwał głową, zniżył się i włożył swoje dłonie pod moją koszulkę. W sumie, to była koszulka jego, ale ja miałam ją na sobie. Jednym ruchem ręki zdjął ją ze mnie i rzucił gdzieś w kąt pokoju. Brutalnie zassał skórę na mojej lewej piersi, potem szybko się odrywając. Podmuchał zimnym powietrzem. Zabiję go kiedyś, naprawdę.
- Nienawidzę cię, Harry - zaśmiał się głośno, a ja podniosłam się z łóżka. Szybko zgarnęłam koszulkę z podłogi i podeszłam do szafki, wkładając ją.
- Ja ciebie też kocham skarbie - usiadł sobie na rogu łóżka i objął mnie w tali przytulając się do mojego brzucha.
- Idę na dół, zrobię jakieś śniadanie - poczochrałam go po włosach. Podniósł się stając przede mną tak blisko jak tylko to możliwe. Uniósł mnie do góry za pośladki, a ja oplotłam jego biodra swoimi nogami. Wplotłam dłonie w jego już potargane włosy, a on zaczął całować moją szyję. Kiedy już wystarczająco wycałował mnie, odstawił na podłogę. Ostatni raz cmoknęłam go w usta i cała w skowronkach zbiegłam na dół. Głowa nadal mnie bolała, ale nie odczuwałam tego tak bardzo. Weszłam do kuchni, gdzie byli chłopcy.
- Dzień dobry - przywitałam się, bo ten dzień naprawdę zapowiadał się na taki. Każdy z nich posłał mi swój śliczny uśmiech. Podeszłam do blatu i z szafki wyjęłam kubek.
- Dzień dobry. Katy co ty masz na szyi? - zapytał mnie Louis swoim podejrzliwym głosem.
- Co mam na szyi? - od razu zaczęłam macać całą moją szyję. Przejrzałam się w szybce szafki kuchennej i faktycznie.. miałam na szyi.. malinkę. Zabiję go. Zabiję, zabiję, zabiję! Naprawdę nie miał co robić, tylko malinkę? Nawet nie wiem kiedy to zrobił! - o kurwa - z moich ust przez przypadek wydostało się przekleństwo.
Chłopcy zaczęli się śmiać, a mnie nie było do śmiechu. Chciałam, by jak najszybciej tutaj był.
- Styles! - wydarłam się na cały dom, a on w ciągu pięciu sekund był w kuchni.
- Hmm?
- Co to do jasnej cholery jest? - wskazałam na malinkę na mojej szyi. Zaśmiał się cicho i podszedł do mnie. Przygwoździł mnie plecami do blatu i zaczął całować. Doskonale wiedział, że chłopcy nam się przyglądają. Ten chłopak jest niemożliwy. W pewnym momencie posadził mnie na blacie i nadal nie przestawał. 

- Ej, ej! Okej, my rozumiemy, że jesteś bardzo SPRAGNIENI swoich ust i w ogóle, ale takie COŚ możecie nam oszczędzić - no tak, Louis musiał skomentować. Harry niechętnie się ode mnie odsunął i zdjął mnie z blatu. Ostatni raz ucałował moje czoło i usiadł przy stole. Dziwna atmosfera tutaj panowała. Chłopcy o czymś rozmawiali, ale tak szczerze to nawet ich nie słuchałam. Zajęłam się przygotowaniem tabletki na ból głowy, a i tak większość czasu zajęło mi szukanie jej. Kiedy w końcu wypiłam rozpuszczoną tabletkę w wodzie, obejrzałam się za siebie, gdzie chłopcy wpatrywali się we mnie jak w obrazek, a Harry się podniósł. O co chodzi?
- Co? - zapytałam zaskoczona i odstawiłam kubek po leku do zmywarki.
- Przez chwilę wyłączyłaś się, nie odpowiadałaś na nasze pytania i zaczęłaś śpiewać - odpowiedział Niall, a ja patrzyłam na niego jak na idiotę. Że niby co?
- Aha - stwierdziłam zaskoczona i usiadłam obok Hazzy, który wrócił na swoje miejsce.
- A ja wiem co to znaczy - powiedział tak po prostu Hazz patrząc na mnie.
- Tak, co? - zapytałam, a on złapał moją dłoń w swoją splatając je, po czym uniósł je delikatnie do góry.
- To znaczy, że musisz coś nagrać - ucałował moją dłoń.
- Nie wydaje mi się, nagrałam trzy covery w ciągu miesiąca, to dużo. Jak na razie mi się nie chce - przeniosłam się na kolana loczka i zawiesiłam mu ręce na szyi mocno się w niego wtulając. Objął mnie, głaskając moje plecy.
- Zaraz poważnie rzygnę tęczą - stwierdził Zayn na co wszyscy się zaśmialiśmy. Usiadłam normalnie na kolanach Hazzy opierając się o jego ramie. Chłopcy rozpoczęli ciekawą konwersację na temat włosów Niall'a. No naprawdę bardzo ciekawa. Jakoś zbytnio nie chciało mi się odzywać, głowa nadal mnie bolała.
- Kotkuu - zaczął Harry szepcząc mi do ucha.
- Tak?
- Zrobisz coś na śniadanie? - pokiwałam głową, a on cmoknął mnie w usta. Podniosłam się z jego kolan i powoli podeszłam do blatu. Jednak ponownie się odwróciłam, by zapytać dla kogo to ma być.
- Wszyscy? - zapytałam.
- Wiesz jak my cię bardzo kochamy... - zaczął Lou, ale ja mu przerwałam.
- Zamknij się, Louis - syknęłam, a on się uciszył. Chłopcy obgadywali mnie, mówiąc jakie to mam piękne nogi, Hazz się denerwował, a ja po prostu miałam to w dupie. Robiłam im te kanapki i herbatę. Jednak nie wszystko szło po mojej myśli, musiałam zaciąć się nożem.
- Auu! - odrzuciłam nóż na szafkę i wzięłam palca do buzi. Szczypało, bardzo. Praktycznie odcięłam sobie palca.
- Co się stało? - Harry od razu stanął przy mnie. - Nie bierz tego do buzi, tylko pod wodę - posłusznie wyjęłam palca z buzi i wzięłam pod kran z którego leciała woda. - Katy, ty normalnie jak dziecko!
- Tak, tak, ja ciebie też kocham - chłopak wyjął z szafki plaster i wodę utlenioną. Z mojego palca nadal sączyła się krew, nie zatrzymywała się.
- Teraz będzie trochę szczypać, ale przeżyjesz - polał wodę utlenioną na mojego palca, a ja syknęłam z bólu. Harry ucałował moje czoło i przykleił plasterek na zranione miejsce. - Gotowe. Następnym razem uważaj - pocałował palca i przytulił mnie.
Dokończyłam robić śniadanie, po czym postawiłam talerz z milionami kanapek na stole. Zrobiłam jeszcze kawę lub herbatę, zależy kto co chciał. Gdy skończyłam, usiadłam przy stole na wcześniejszym miejscu. Zrobiłam sobie kawę, nie chciało mi się jeść. A i tak na 12 musiałam iść do studia.
- Katy znowu nic nie jesz? - jęknął Harry. Pokiwałam przecząco głową, a on wzdychnął. - Kicia, przecież nie możesz się głodzić - przekręcił się tak, że siedział przede mną. Położył swoje duże dłonie na moich udach i zaczął je głaskać.
- Ale ja się nie głodzę. Po prostu nie chce mi się jeść - wzruszyłam ramionami - Zjem w domu Harry. Musisz mnie odwieźć za niedługo, bo dzisiaj muszę iść do studia.
- Musisz? - zapytał smutno. Pokiwałam głową i podniosłam się.
- Idę się ubrać, streszczaj się Hazz - poczochrałam go po włosach i poszłam na górę. Niestety byłam skazana na ubrania z poprzedniego dnia, które śmierdziały alkoholem, fajkami i nie wiadomo czym. Rajstop nie mogłam włożyć, bo były podarte. Szybko ubrałam się w te ubrania, ogarnęłam włosy i zeszłam na dół. Była już 10:30, nie miałam zbytnio czasu.
- Harry naprawdę rusz tyłek! - krzyknęłam, a on jego sylwetka wyłoniła się z kuchni. - Marsz na górę się ubierać! - chłopak cmoknął w moją stronę i pobiegł. Usiadłam na ostatnim schodku i czekałam na niego. Po 10 minutach przyszedł. Ubraliśmy się w kurtki i buty, po czym wspólnie wyszliśmy. Na drodze już czekała na nas zgraja paparazzi. Było mi cholernie zimno, miałam odkryte nogi. Szybko wsiedliśmy do samochodu Harry'ego, po czym odjechaliśmy.
Gdy podjechaliśmy pod dom, szybko wysiadłam z auta i pobiegłam do drzwi. Harry poszedł za mną i też po chwili był w środku. Szybko się rozebrałam z kurtki i pobiegłam na górę. Weszłam do garderoby i od razu zdjęłam z siebie brudne ubrania, wzięłam czystą bieliznę i pobiegłam do łazienki. Wzięłam prysznic, po czym się wysuszyłam. Ubrałam czarny koronkowy stanik i majtki. Nie wzięłam ubrań. W garderobie był Hazz, który jak od razu mnie zobaczył szeroko się uśmiechnął. Odwzajemniłam ten uśmiech i usiadłam na jego kolanach.
- Hazzuś skarbie - zaczęłam, ale on mi przerwał.
- Tak, poszukam - czy on mi czyta w myślach? Skąd wiedział, że mi o to chodzi? Ucałowałam jego policzek, a on się podniósł i podszedł do półek. Po chwili wyciągnął wzorzyste legginsy, dżinsową koszulę i czarne lity z ćwiekami. Harry kocham cię. Podniosłam się i odebrałam od niego ubrania. 

- Dziękuję - cmoknęłam go w usta i poszłam z powrotem do łazienki.
- No wiesz, liczyłem na coś więcej - w progu pojawił się Harry.
- Wiesz, że nie mam teraz czasu - odparłam zapinając koszulę.
- Potwierdziłaś, że gdybyś miała więcej czasu to, byśmy to zrobili teraz - stwierdził. - Nic się nie stanie, jeśli spóźnisz się o parę minut - podszedł do mnie i zaczął odpinać koszulę, którą przed sekundą zapięłam.
- O nie Harry, nie możemy, powiedziałam, że nie teraz - zabrałam jego dłonie z mojego biustu i ponownie zapięłam. On jednak nie przestał, zaczął mnie całować po szyi. Nie mogłam mu ulec, bo bym się spóźniła dosyć dużo czasu, a po za tym zostało mi jakieś 5 minut do wyjścia. Odsunęłam go od siebie, a on mruknął niezadowolony.
- No Katy proszę.. potrzebuję cię - szepnął - taki szybki numerek - pokręciłam przecząco głową, ale on nadal nie ustępował. Podniósł mnie za pośladki i usadził na umywalce. Okej, chyba muszę mu ustąpić. Całował moją szyję, a potem usta. Odwzajemniałam wszystko. Powoli odpinał mi koszulę. Kiedy obydwoje byliśmy w bieliźnie, przeniósł nas na łóżko. Ale oczywiście ktoś musiał nam przerwać. Mój telefon zaczął dzwonić, co nas niemiłosiernie denerwowało. Podniosłam się i wzięłam telefon do ręki.
- To Martina dzwoni - powiedziałam, po czym odebrałam połączenie.
- Katy, gdzie ty jesteś? Powinnaś być tutaj 10 minut temu! - już chciałam coś powiedzieć, ale oczywiście Harry musiał zabrać mi telefon.
- Katy się spóźni, jest teraz w bliskim kontakcie ze mną, a najdokładniej to pode mną, więc nie musicie się martwić - gdybym nie leżała, to moja szczęka opadła, by na podłogę - niedługo ją przywiozę, bez obaw, cześć - szybko zakończył połączenie i rzucił telefon gdzieś w kąt pokoju. Pokręciłam głową śmiejąc się, a on powrócił do wcześniejszej czynności. On jest niesamowicie pokręcony.


--------------------------------------------------------------------
Haha, witam <3
Wracam do Was z rozdziałem 48, który jest strasznie nudny ;-;
Ale chociaż długi :3
Tak w ogóle, to zbliżamy się już do rozdziału 50 *u*
Naprawdę, tak szybko to minęło, pamiętam jak pisałam bohaterów, haha XD
Mam nadzieję, że zostaniecie do samiutkiego końca ze mną :*
Czemu tak mało komentujecie? :c
Tylko 6 komentarzy było..

8 komentarzy = next rozdział

Komentujcie, co o tym myślicie hahah XD
W tym rozdziale nic się nie dzieje ;-;
Ale ok, nie zanudzam.
Do następnego! <3
Kocham Was♥

10 komentarzy:

  1. Ja zostane do konca na pewno.
    Co ci sie tak wzielo na koty, kicie co?
    Do mnie tak nie mowisz...dzieki, pf.
    Nie jest nudny. Lubie takie lekkie rozdzialy, ale sama nie lubie takich pisac...wtf ta moja logika i tok myslenia eh.
    Styles napalony jak zawsze. Oj grzeszy i to jak.
    A ty Magda, zboczuszku jeden. Nie ladnie tak.
    My se porozmawiamy powaznie, zobaczysz.
    Hahahha, kocham cie kicia...
    Boze jak to dziwnie brzmi.
    Ale nie.
    Serio
    Kocham Cie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie nie zanudził ... I Ja Na Pewno Będę Czytać do Końca :) . Napalony Hazza , zresztą jak zawsze .Ok , Pa
    Kocham Cię <3
    Milena

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja zostaje do końca !!
    nie ma mowy, żebym zostawiła opowiadanie nie czytając epilogu :D
    rozdział długi ^^ mmmm
    Harry... ah ten nasz zboczuszek xD
    Rozdział ogółem świetny :)
    aaaa jeszcze... Lou jak zawsze musi dodać swoje trzy grosze xD
    Mam nadzieję, że szybko przybędzie jeszcze pięć komentarzy :D
    pozdrawiam słońce :**
    do następnego :)
    KC ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. "- Katy się spóźni, jest teraz w bliskim kontakcie ze mną, a najdokładniej to pode mną, więc nie musicie się martwić - gdybym nie leżała, to moja szczęka opadła, by na podłogę - niedługo ją przywiozę, bez obaw, cześć - szybko zakończył połączenie i rzucił telefon gdzieś w kąt pokoju. Pokręciłam głową śmiejąc się, a on powrócił do wcześniejszej czynności. On jest niesamowicie pokręcony." Hahahahahaha <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział, jest suuuuuper... zaczęłam czytać go niedawno, i już wiem,że na pewno zostanę do końca. Pisz dalej, bo już nie mogę się doczekać :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Inteligencja Harry'ego rozwala system xD.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pisz następny, bo już nie mogę się doczekać.. prooooszę!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jest ósemeczka...cała, okrągła ósemka komentarzy... więc dodaj już ten rozdział! bo padnę na zawał.. :**

    OdpowiedzUsuń
  9. sory ,że dopiero teraz napisałam komentarz.
    Rozdział nie jest nudy tylko fajny
    Ja tam będę do końca i mam nadzieje ,że będziesz pisać dłuuuugo swojego bloga
    Nakręcony Hazza.......
    Pozdrawiam...i...kocham<3

    OdpowiedzUsuń
  10. WZDYCHNĄŁ?! ;D A ha ha ha! ;D
    Ale mnie to rozwaliło ;D

    WESTCHNĄŁ jak już ;D

    OdpowiedzUsuń