niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 38. ♥ "Zostaw mnie."

Wybiegłam z pokoju od razu kierując się na dół. Słyszałam wołanie za mną Harry'ego, ale ignorowałam to. Omijając to, że prawie zabiłam się na schodach, wybiegłam z domu. Łzy uniemożliwiały mi widoczność. Mimo to, dalej biegłam. Po chwili zostałam pociągnięta za nadgarstek. Louis kurwa co ty ode mnie chcesz. Odwrócił mnie do siebie i przytulił. Wtuliłam się w niego szlochając.

*wieczór*

Leżałam u siebie na łóżku z słuchawkami w uszach kiedy nagle drzwi się otworzyły. W nich stał zaniepokojony Niall. Szybko podniosłam się zrzucając słuchawki i rzuciłam się na przyjaciela mocno go przytulając.
-Jejku, Katy ja już myślałem, że coś ci się stało. - powiedział mi do ucha. Tkwiliśmy w tym uścisku przed dłuższy czas, a kiedy chciałam się odsunąć, nasze usta się złączyły. Niall zaczął pogłębiać ten pocałunek, tak jak ja. Boże, co ja robię? Przecież to jest najlepszy przyjaciel Harry'ego. Jaka ze mnie idiotka. Oderwałam się od niego i speszona wróciłam na swoje łóżko.
-Przepraszam Katy - odezwał się w końcu.
-Ja ciebie też przepraszam. To nie powinno się wydarzyć - chłopak podszedł do mojego łóżka i kucnął.
-Wybaczasz? - w odpowiedzi przytuliłam go. Niall został u mnie do 23. Spędziłam ten czas z nim naprawdę bardzo dobrze. Rozśmieszał mnie i nie pozwalał bym się smuciła. Mogłabym spędzać z nim cały swój czas, a na pewno bym się nie nudziła choć przez sekundę. Ten chłopak ma naprawdę wspaniały charakter i bardzo się cieszę, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Nie moglibyśmy być razem. Nie pasujemy sobie, a po za tym nadal kocham Hazzę. To nie takie proste przestać kochać z dnia na dzień. Z jednej strony czuję do niego nienawiść, a z drugiej tą cholerną miłość. Chore. Gdy Niall poszłam do łazienki gdzie wzięłam prysznic. Przebrałam się w krótkie spodenki i luźną koszulkę po czym wskoczyłam ponownie do łóżka. Laptopa odłożyłam na bok, po czym odpłynęłam w krainę Morfeusza.
Następnego dnia obudziłam się dosyć wcześnie. Nie zdążyłam nawet powiadomić Camille, że nie będzie mnie w pracy, więc i tak musiałam tam iść. Nie chciało mi się kompletnie nic. A tym bardziej na taniec. Wyczuwałam, że dzisiejszy dzień nie będzie taki łatwy. Podniosłam się z łóżka najpierw spoglądając na zegarek w telefonie. 9:30. CO?! Na 10 musiałam być w studiu. Jezu, zaspałam! Pobiegłam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby  i zrobiłam makijaż. Ogarnęłam włosy po czym szybko w samej bieliźnie zaczęłam grzebać w garderobie w poszukiwaniu jakichś ciuchów, które pasowałyby do dzisiejszej pogody. Na dworze było.. jak na oko to nawet ciepło. Świeciło słońce i ogólnie pogodnie. Wybrałam więc biało-różową sukienkę, która była zawiązana na brzuchu i baleriny w kolorze różu. Związałam swoje włosy w koka i biorąc torebkę wyszłam szybko z pokoju. Na dole słyszałam odgłosy telewizora, więc sama nie jestem. Chwyciłam swoje ray-bany i wołając krótkie 'pa' do przyjaciółki, wyszłam. Kurwa. Mój samochód nadal jest u n.. u Harry'ego. Zostało mi pójście pieszo. I tak jestem już spóźniona. Po drodze dzwoniła do mnie Martina czy pojawię się w studiu, zapewne wszystkie wiedziały już o tym, że zerwaliśmy. Po około 20 minutach dotarłam przed studio. Dlaczego akurat teraz? Przed drzwiami roiło się od paparazzi. Nie, proszę.. Próbowałam się przecisnąć przez tłum, na marne. Kto tam jest, że nie chcą mnie zawzięcie przepuścić. W końcu dostrzegłam w środku tą burzę loków. Jeszcze jego tutaj brakowało. Ten dzień naprawdę nie będzie ciekawy. Gdy chłopak nagle mnie zauważył wyszedł, złapał mnie za rękę i wyciągnął z tłumu. Weszłam do środka zdejmując okulary.
-Co ty tutaj robisz? - odezwałam się od razu do niego, gdy byliśmy w cichym miejscu - Po co w ogóle tutaj przyszedłeś?
-Chciałem porozmawiać.. - odezwał się cicho z opuszczoną głową.
-My nie mamy o czym rozmawiać Harry. Wszystko co miałeś mi do powiedzenia, już powiedziałeś. - cały czas stałam ze skrzyżowanymi rękami na piersiach i niesamowitą powagą. Nie wierzyłam, że jeszcze nie płaczę. To było dziwne.
-Nie, Katy. Ja zamierzam walczyć, wiesz? Nie odpuszczę dopóki mi nie wybaczysz. - odpowiedział pewnie patrząc w moje oczy. Jego były we łzach, a moje.. moje całkowicie suche. Brak jakiejkolwiek łzy. - Zrobiłem to tylko raz, nieświadomie. Dlaczego od razu chcesz przekreślić całą naszą miłość? - to pytanie padło już wczoraj dwa razy. Nie potrafiłam na nie odpowiedzieć.
-Ja nie chcę nas przekreślać, ale na razie będzie najlepiej jak.. po prostu zrobimy sobie przerwę.. ja muszę to wszystko dokładnie przemyśleć. - odezwałam się po chwili.
-Nawet sobie nie wyobrażasz jak ja za tobą tęsknię. Chęć przytulenia ciebie lub pocałowania cały czas rozsadza mnie od środka. Nie wytrzymam tak długo. Proszę.. przytul mnie chociaż raz.. Ten ostatni raz.. chcę poczuć cię chociaż przez chwilę.. - nie mogłam mu się tak łatwo poddać, ale patrząc na jego twarz powoli ulegałam. To tylko i wyłącznie jeden przytulas. - błagam..
-W porządku. - powiedziałam w końcu. Chłopak uśmiechnął się i przyciągnął mnie do siebie. Znowu te wszystkie wspomnienia wróciły. Nie Katy nie płacz! Masz nie płakać! Wtuliłam się w jego tors, a on schował głowę w zagłębieniu mojej szyi. Poczułam coś mokrego. Właśnie tam. Harry płacze. Błagam przestań człowieku płakać, bo sama zacznę, a tego nie chcemy. W końcu odsunęłam się od niego, a on jeszcze przytrzymując mnie przy sobie, otarł swoje łzy.
-Kocham cię. - szepnął, po czym tak po prostu odszedł. Teraz już nie mogłam wytrzymać. Oparłam się o ścianę plecami i zjechałam po niej w dół zanosząc się płaczem. Schowałam swoją głowę w kolana oplatając je rękami. Dlaczego to wszystko musiało się wydarzyć właśnie mi?
-Katy! - usłyszałam damski głos, ale nawet nie podniosłam głowy. Po chwili ciało chyba Martiny znalazło się przy mnie. - Dlaczego ty płaczesz? Co tutaj się stało?
-Harry się stał. Boże.. Mart powiedz mi co ja mam robić.. Nie mogę bez niego żyć.. gdy tylko go widzę.. chcę go pocałować, przytulić, ale gdy jestem przy nim gwałtownie do głowy wpadają mi inne myśli..
-Katy. Obydwie wiemy, że jesteście w sobie szaleńczo zakochani.. mieszkaliście razem i teraz nie jest takie proste odzwyczaić się od obecności drugiego człowieka przy sobie. Ja mam nadzieję, że w końcu wszystko sobie wyjaśnicie i dojdziecie do porozumienia. - dziewczyna głaskała mój policzek. - A teraz podnosimy się z podłogi i idziemy do łazienki poprawić makijaż! Musimy przecież zacząć pracować. - ruszyłyśmy do łazienki gdzie poprawiłam make-up, a potem wyszłyśmy. Przebrałam się i poszłyśmy na salę. Fotoreporterów było już mniej, ale kiedy zobaczyli, że znowu jesteśmy, próbowali się dostać. Jak dobrze, że mamy swoich dwóch prywatnych ochroniarzy.

*8 godzin później*

Nie zadowalał mnie fakt, że muszę iść do domu pieszo, gdy jest ciemno, jednak musiałam to zrobić. Szłam ulicą, na której było dużo ludzi, ale mimo to cholernie się bałam. Gdy przechodziłam obok ciemnego zaułku, coś nagle mnie w niego pociągnęło. Jakaś męska dłoń, męskie ciało. O nie, proszę.. Wiedziałam, że nie ma dla mnie już ratunku. To koniec.
Nieznajomy mężczyzna przyparł mnie do ściany w ciemnym miejscu i podniósł swoją rękę na moje udo.
-No proszę, proszę.. znów się kochanie spotykamy.. - znowu. Znowu usłyszałam ten obrzydliwy głos. Nienawidzę tego faceta tak bardzo. To on ze swoim kolegą więził mnie przez tydzień w jakimś obskurnym miejscu. - Dlaczego nam uciekłaś? - mój głos uwiązł mi w gardle. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. - No odpowiedz kurwa. - stoicki spokój zapanował nad moim ciałem i czułam, że mój głos się odblokował.
-Zostaw mnie. - wyszeptałam, a on tylko bezczelnie się zaśmiał. - Dlaczego akurat mnie nękasz?! - wzięłam się na odwagę i krzyknęłam do niego. Chyba się zdziwił.
-Bo ty jesteś skarbie najlepsza. - wyszeptał ponownie i przybliżył swoją głowę do mojego ucha. Przechodziły mnie dreszcze. Czułam się wtedy tak bardzo upokorzona. Gdy mężczyzna przeniósł swoją dłoń pod moją sukienkę, zaczęłam się wyrywać. Na nic. Przyparł mnie jeszcze bardziej do ściany i całował moją szyję. Fuj, obleśne. Krzyczałam o pomoc, ale on zatkał mi swoją dłonią buzię. Koniec. Nie mogłam nic zrobić.
Nagle facet opadł na ziemię z niewiadomych mi powodów. O co chodzi? Spojrzałam w górę. Czy oni wszyscy mnie śledzą?!


--------------------------------------------------------------------------------
Witam, witam. Nie zabijecie mnie za ten rozdział? Proszę.. XD
Mam nadzieję, że nie jest bardzo nudno.
W ankiecie zagłosowało 18 osób, a komentarzy jest ledwo 4!
No czemu wy mi to robicie? :c
JEŚLI W TYM MOMENCIE TO CZYTASZ = DODAJ KOMENTARZ
Już nie wiem w co mam wierzyć, naprawdę.
Do następnego, pozdrawiam. <3
Kocham Was ♥♥

5 komentarzy:

  1. Super rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz co Magda?
    Nie wiesz, więc ja Ci powiem.
    Dlaczego to robisz?
    Dlaczego tak wszystko to psujesz?
    No ja pitole, z zdradą już się uporałam, ale pocałunek?
    Nie podoba mi się to, oj nie podoba ;c
    Zaraz będzie, że ona poczuje coś do Niall'a i opowiadanie o Hazzie przemieni się w opowiadanie o Horan'ie :/
    JA TAK NIE CHCĘ!
    CHCĘ ŻEBY MU WYBACZYŁA!
    KURDE...ONA TEŻ NIE JEST ŚWIĘTA
    EHHHHHH JA PITOLE
    super ;-;
    bosko napisany, ale chodzi mi tylko o zdarzenia :/
    Kocham Cię ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie ..chyba wiem kto tam przyszedł :)
    czekam na następny rozdział ..

    OdpowiedzUsuń